Index Solski Paweł Ujawnienie Roberta Cavaliera Sieur de la Salle juniora Anderson John Robert Uczenie się i pamięć integracja zag (3) Szmidt Robert J Apokalipsa wedlug pana Jana Robert A. Heinlein Drzwi do lata Kowalczyk Magdalena Kwestia czasu czasu (2) lampart Andre Norton Swit 2250 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i zagadki Fromborka Issac Asimov Fundacja (4) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pozostae czekaj.Pozostae.Oraz Matka Guenna.- Dlaczego jeste taki zdenerwowany? Nie pozwolie chyba, by odkryy, i si nimi interesujesz? - pytaa ostrym gosem.- Co ci tak przerazio?- Nie! Nie, pani.nie zdradziem swej obecnoci.Jego oczy znowu pomkny na boki, podszed bliej, gos ciszy niemale do ledwie syszalnego, aczkolwiek penego napicia szeptu.- Te kobiety, których szukacie, one s w Kamieniu! Gocie Wysokich Lordów! Samego Wysokiego Lorda Samona! Dlaczego nazywasz je zodziejkami? Wysoki Lord Samon! - sowa te wypowiedzia, nieomal skrzeczc.Na jego twarzy lni pot.Wewntrz Kamienia! Z Wysokim Lordem! wiatoci, jak teraz mamy si do nich dosta?Z wysikiem stumia sw niecierpliwo.- Prosz si uspokoi - powiedziaa agodnie.Prosz si uspokoi, panie Sandar.Wszystko wyjanimy, tak e nie bdzie si pan musia niczego obawia.Mam nadziej, e nam si uda.wiatoci, jeeli on pobiegnie do Kamienia, aby powiedzie swym Wysokim Lordom, e szukamy tamtych.- Prosz, chod ze mn do domu Matki Guenny.Joslyn, Caryla i ja wszystko ci wyjanimy.Naprawd.Chod.W kocu skin gow w krótkim, niepewnym gecie i poszed obok niej, dostosowujc swój krok do tempa, na jakie sta byo jej stopy, obute w chodaki.Wyglda, jakby w kadej chwili mia zamiar uciec.Gdy znalaza si pod domem Mdrej Kobiety, piesznie ruszya do tylnego wejcia.Zdya zaobserwowa, i nikt nie uywa drzwi frontowych, nawet sama Matka Guenna.Konie stay przywizane do bambusowego drka - odpowiednio daleko od nowych fig Ailhuin oraz jej warzyw - natomiast sioda i wdzida zoone byy w rodku.Pierwszy raz nie zatrzymaa si i nie poklepaa Gaidina po nozdrzach, i nie powiedziaa mu jak zawsze, e jest dobrym chopcem i bardziej wraliwym ni jego imiennik.Sandar zatrzyma si, by kocem paki zdrapa boto z chodaków, potem szybko wszed do rodka.Ailhuin Guenna siedziaa na jednym ze swych krzese z wysokim oparciem, które przesuna do kuchni, z rkoma opuszczonymi po bokach.Oczy siwej kobiety byy szeroko otwarte z gniewu i strachu, wysilaa si szaleczo, nie mogc poruszy nawet jednym miniem.Nynaeve nie musiaa wyczuwa subtelnych splotów Powietrza, by wiedzie co si zdarzyo.wiatoci, znalazy nas! eby sczez, Sandar!Zala j gniew, jego fala obalia ciany, które zazwyczaj oddzielay j od Mocy, kosz wypad z jej doni, caa bya biaym kwieciem na ciernistych gaziach, otwierajcym si na ucisk saidara, otwierajcym si.Byo tak, jakby trafia na nastpn cian, cian z przezroczystego szka; bya w stanie czu Prawdziwe ródo, ale ciana zatrzymywaa wszystko z wyjtkiem bolesnego pragnienia, by by wypenion Jedyn Moc.Kosz uderzy o podog, a kiedy jeszcze podskakiwa, drzwi otworzyy si i do rodka wesza Liandrin, a za ni czarnowosa kobieta z pasmem siwych wosów na lewej skroni.Ubrane byy w dugie, wzorzyste jedwabne suknie, wycite tak, e obnaay ramiona, a saidar lni wokó nich powiat.Liandrin wygadzia sw czerwon sukienk, umiechna si tymi wzgardliwymi ustami w ksztacie pczka róy.Na jej lalkowatej twarzy byszczao rozbawienie.- Rozumiesz sama, nieprawda, dzikusko - zacza - nie masz adnych.Nynaeve z caej siy uderzya j w twarz.wiatoci, musz ucieka.- Drugi cios trafi Riann tak silnie, e tamta z jkiem usiada na pododze.- Musz gdzie by pozostae, ale jeli uda mi si wydosta na zewntrz, jeeli uciekn dostatecznie daleko, nie bd w stanie zapa mnie i wtedy moe co uda mi si zrobi.Cios, który otrzymaa Liandrin, odrzuci j od drzwi.ebym tylko wydostaa si z zasigu ich osony, a wtedy.Ciosy zaczy spada na ni ze wszystkich stron, jakby uderzay j pici i kije.Ani Liandrin, której krew ciekaa z kcika wygitych teraz w ponurym grymasie ust, ani Rianna, z wosami w nieadzie i sukni w podobnym stanie, nie podniosy nawet rki.Nynaeve czua oplatajce j strumienie Powietrza równie wyranie, jak spadajce na ni ciosy.Wci walczya, by dosta si do drzwi, ale zdaa sobie spraw, e ju powalono j na kolana, a niewidzialne ciosy nie ustaway, niedostrzegalne pici i kije biy jej plecy i brzuch, gow i biodra, ramiona, piersi, nogi, gow.Jczc pada na bok i zwina si w kbek, usiujc rozpaczliwie osoni si przed lawin uderze.Och, wiatoci, próbowaam.Egwene! Elayne! Próbowaam! Nie bd krzycze! ebycie sczezy, moecie zbi mnie na mier, ale nie bd krzycze!Ciosy ustay, ale Nynaeve nie moga powstrzyma drenia.Czua si pokaleczona i posiniaczona od stóp a do gów.Liandrin przykucna obok niej, ramionami oplota kolana, jedwab otar si o jedwab.Stara krew z kcika ust.Ciemne oczy patrzyy twardo, na jej twarzy nie byo ju ladu rozbawienia.- By moe jeste zbyt gupia, by wiedzie kiedy naley si podda, dzikusko.Walczya niemal równie zawzicie, jak tamta gupia dziewczyna, Egwene.Ona niemale oszalaa.Wszystkie musicie nauczy si ulegoci.Ty nauczysz si jej take.Nynaeve zadraa i ponownie signa po saidara.Nie dlatego, eby miaa jak nadziej, ale musiaa co zrobi.Przezwyciajc ból, signa poza siebie.i uderzya w t niewidzialn tarcz.W oczach Liandrin ponownie rozbyso rozbawienie, na ustach wykwit umiech wstrtnego dziecka, które zabawia si, odrywajc muchom skrzydeka.- Ostatecznie nie bdziemy i tak miay z niej adnego poytku - powiedziaa Rianna, stajc obok Ailhuin.Zatrzymam jej serce.Oczy Ailhuin niemale wyszy z orbit.- Nie! - Krótkie warkoczyki Liandrin o kolorze miodu zawiroway, kiedy pokrcia gow.- Zawsze zabijasz zbyt szybko, a tylko Wielki Wadca potrafi czyni uytek z martwych.Umiechna si do kobiety przywizanej niewidzialnymi ptami do krzesa.- Widziaa onierzy, którzy przyszli z nami, stara kobieto.Wiesz, kto oczekuje nas w Kamieniu.Wysoki Lord Samon nie bdzie zadowolony, jeeli zaczniesz rozpowiada o tym, co zdarzyo si dzisiaj w twoim domu.Jeeli uda ci si pohamowa swój jzyk, bdziesz ya, by moe po to, by pewnego dnia mu suy.Jeeli bdziesz mówi, suy bdziesz wówczas tylko Wielkiemu Wadcy Ciemnoci, i to za grobem.Co wybierasz?Nagle Ailhuin moga poruszy gow.Potrzsna siwymi splotami, otworzya usta.- Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||