Index
Shobin Dav
02 (635)
19 (159)
Izdebska Jadwiga Rodzina, dziecko, telewizja Szanse wych
DEMO DATA
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego (8)
gallegher (4)
I Robot
Buchanan Edna Nie igra sie z Miami
Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Ursilla zachwia³a siê na nogach.Wyrwano jej pas z tak¹ si³¹, ¿e straci³a równowagê, a przez to omal nie utraci³a kontroli nad si³ami, które przywo³a³a.194Najpierw z-niedowierzaniem spojrza³a na swoj¹ pust¹ rêkê, a potem powoli podnios³a g³owê i popatrzy³a na Gillan i Herrela stoj¹cych w krêgu kamiennych postaci.Nie ukrywa³y ich ciemnoœci.Mo¿e oœwietlaj¹cy ich blask bra³ siê z Mocy, a mo¿e z jarz¹cych siê g³Ã³w pos¹gów.Nie wiem.Twarz Ursilli zmieni³a siê.W ci¹gu tych kilku chwil postarza³a siê i upodobni³a do trupiej czaszki.- Kim jesteœcie.? - Jej g³os brzmia³ jak krakanie.- Tymi, których wezwa³aœ - odpar³a Zielona Czarownica.- Czy s¹dzi³aœ, M¹dra Kobieto, ¿e mo¿esz wezwaæ nasz¹ córkê, a my pozwolimy jej iœæ samej?- Córkê! - Ursilla przysz³a do siebie po prze¿ytym szoku.Odrzuci³a do ty³u g³owê i ohydnie zachichota³a.- Czy uwa¿asz j¹ za córkê? - Wskaza³a na Aylinn.- Mylisz siê; kobieto! Ona nie jest krwi¹ z twojej krwi.Ty i twój ma³¿onek Zwierzo³ak nie macie z ni¹ nic wspólnego! Jeœli chcesz zobaczyæ dziecko, które naprawdê urodzi³aœ, to spójrz na tego durnia! - Wskaza³a palcem na mnie.- Tak, s³yszeliœmy.- Gillan nie by³a zdziwiona.- Rozmawia³yœcie szczerze, a my mamy uszy.Synu - przenios³a na mnie wzrok - zabierz to, co do ciebie nale¿y!Rzuci³a mi osmalony pas.Z³apa³em go z tak¹ ³atwoœci¹, jak przedtem moja prawdziwa matka, i owin¹³em siê nim.G³adz¹c go teraz palcami, nie wyczu³em najmniejszych œladów ognia.Ursilla warknê³a jak rozwœcieczona bestia.GroŸnie podnios³a do góry ró¿d¿kê.Lecz ja ju¿ zd¹¿y³em zapi¹æ cyrkonow¹ klamrê.W prawej rêce trzyma³em miecz.Spojrza³em na Aylinn.Jakie wra¿enie wywar³o na niej wydobycie na œwiat³o dzienne prawdy? Przecie¿ tworzy³a jednoœæ z Gillan i Herrelem.Ku memu zdziwieniu miêdzy nimi nic siê nie zmieni³o! Uœwiadomi³em to sobie, gdy wyczu³em ³¹cz¹c¹ ich moc.Mo¿e nie by³a ich córk¹ w swej cielesnoœci, lecz pozosta³adzieckiem ich serc i umys³Ã³w.Aylinn nie okazywa³a zaskoczenia.Zachowa³a spokój, jak cz³owiek, który dobrze wie, kim jest i gdzie jest jego miejsce.- Czy s¹dzi³aœ, M¹dra Kobieto, ¿e mo¿na odwiedziæ œwi¹tyniê Naeve i nie wynieœæ stamt¹d wiedzy, co chciano kiedyœ ukryæ? To tam wszystko wysz³o na jaw.Aylinn jest nasz¹ córk¹ z woli tych, którzy s¹ znacznie od nas potê¿niejsi.- mówi³a Gillan.Kiedy spojrza³em na Zielon¹ Czarownicê, która by³a moj¹ matk¹, na mojego ojca Zwierzo³aka i na Aylinn, ich przybrane dziecko, wtedy zrozumia³em, dlaczego wybrano w³aœnie j¹.Poczu³em pustkê w sercu.Samotnoœæ, któr¹ zna³em przez ca³e ¿ycie, dopiero teraz ujawni³a sw¹ prawdziw¹ istotê.Nie by³em dziedzicem Car Do Prawn.Maughus otrzyma to, czego zawsze pragn¹³.A poniewa¿ prawda wysz³a na jaw, przestanê byæ narzêdziem Ursilli.By³em bardzo samotny i nie mia³em nikogo bliskiego.Pope³ni³em b³¹d zag³êbiaj¹c siê w sobie.Ursilla bowiem niespodzianie zaatakowa³a.Podnios³a b³yskawicznie ró¿d¿kê i skierowa³a j¹ na Aylinn.Z ró¿d¿ki strzeli³y p³omienie, otoczy³y Ksiê¿ycow¹ Czarodziejkê i ukry³y przed moim wzrokiem.Spoza zas³ony ognia dobieg³ mnie krzyk.Skoczy³em bez namys³u w p³omienie.Owinê³y siê wokó³ mnie i przez chwilê czu³em przeraŸliwy ból.Znalaz³em siê przy Aylinn i obj¹³em j¹.Oboje staliœmy w krêgu p³omieni, które przybra³y œmiercionoœn¹ barwê - purpurê Ciemnoœci.Nie mogliœmy siê ju¿ cofaæ.Plecami oparliœmy siê o sztywne kolana siedz¹cego pos¹gu, a ruchliwa purpurowa œciana podpe³za³a coraz bli¿ej.Ksiê¿ycowa Czarodziejka tuli³a do piersi ukwiecon¹ ró¿d¿kê.Sta³a niema, ale jej cia³o pulsowa³o rytmem jakiejœ pieœni.Teraz ja spróbowa³em siê odwdziêczyæ i dodaæ jej w³asnych si³, by mog³a osi¹gn¹æ swój cel.196Upuœci³em niepotrzebny miecz, obj¹³em Aylinn w pasie i podrzuci³em na kolana kamiennej postaci poza zasiêg ognia.Gillan i Herrel mo¿e zdo³aj¹ odeprzeæ atak M¹drej Kobiety, nim ogieñ dotrze i tam.Poprzez szalej¹ce p³omienie widzia³em ca³¹ trójkê.Ursilla pracowa³a gor¹czkowo.Nakreœli³a ró¿d¿k¹ kr¹g, zamykaj¹c w nim siebie i kamienne palenisko.Wyjê³a coœ zza pazuchy i wrzuci³a do ognia.Buchn¹³ dym, który ca³kowicie mi j¹ zas³oni³.S³ysza³em jej œpiew - sycz¹ce, niewyraŸne s³owa, które mia³y obudziæ nieznan¹ magiê tego miejsca.Zaœpiew ucich³ i wtedy rozleg³ siê przenikliwy dŸwiêk koœcianego gwizdka - gor¹czkowy zew.- Kethanie, chodŸ tu! - To by³ g³os Aylinn.Siedzia³a skulona w swoim dziwnym schronieniu i wyci¹ga³a ku mnie rêce.Ale dla mnie nie starczy³oby tam miejsca.Dusz¹ce wyziewy purpurowych p³omieni zapar³y mi dech w piersi.Zakrztusi³em siê i ogarnê³y mnie md³oœci.Zdawa³o mi siê, ¿e ca³e z³o œwiata skupi³o siê we wstrêtnych oparach.- Do góry! - Aylinn schwyci³a mnie za ramiê.Jej paznokcie pozostawi³y czerwone prêgi na mojej skórze.Poczu³em si³ê jej woli - przyci¹ga³a mnie w taki sam sposób jak geas Ursilli.Nie wiem jak, ale zdo³a³em siê wspi¹æ i oboje skuliliœmy siê na kolanach pos¹gu.Okaza³o siê, ¿e to nie by³a postaæ trzymaj¹ca figurkê cz³owieka, i zrobi³o mi siê l¿ej na sercu.Szponiasta d³oñ pos¹gu œciska³a na wpó³ otwarty kwiat.Aylinn przesunê³a delikatnie palcami po kamiennych p³atkach, tak samo dotyka³a swoich ksiê¿ycowych kwiatów.Ju¿ nie œpiewa³a przywo³uj¹c Moc.Milcza³a i zdawa³o siê, ¿e na coœ czeka.Ochronny kr¹g Ursilli dotkn¹³ podstawy pos¹gu z cz³owiekiem w rêce.Gêste k³êby dymu zawirowa³y wokó³ siedz¹cej postaci i samej Ursilli.Oczekiwa³em, ¿e to samo siê stanie z pozosta³ymi pos¹gami, ale dym nie siêgn¹³ dalej.Ponad szar¹ zas³on¹ mgliœcie widzieliœmy rozjarzony97klosz g³owy.Kolory wewn¹trz porusza³y siê coraz szybciej i ciemnia³y.Wzniecone przez M¹dr¹ Kobietê p³omienie dope³z³y ju¿ do stóp statui, na której siê schroniliœmy.Wydawa³o mi siê, ¿e ten ogieñ p³on¹³ gniewem - jeœli mo¿na tak powiedzieæ o ogniu - usi³owa³ siê wznieœæ jak najwy¿ej, stara³ siê do nas dotrzeæ.Lecz nawet najwy¿sze p³omienie siêga³y poni¿ej nas.Przez chwilê (nie wiem, jak d³ugo to trwa³o) wydawa³o siê, ¿e jesteœmy bezpieczni.Spojrza³em poza p³omienny kr¹g.Ursillê wci¹¿ skrywa³a szara dymna zas³ona.Trójka mieszkañców Car Do Prawn tuli³a siê do siebie, patrz¹c szeroko otwartymi ze strachu oczami.Czar, który M¹dra Kobieta rzuci³a na Maughusa, powoli traci³ si³ê.Pani Eldris przywar³a do niego.Maughus zdo³a³ uwolniæ ramiê i podniós³ je ponad ni¹ obronnym gestem.Tu¿ przy ich nogach przykucnê³a z ty³u pani Heroise.Ca³a jej arogancja zniknê³a.Przesta³a ju¿ nawet p³akaæ.Blada i wystraszona, nie odrywa³a wzroku od chmury dymu spowijaj¹cej M¹dr¹ Kobietê.To na niej skupi³a siê ca³a uwaga.¯adne nie zainteresowa³o siê nami ani nie spojrza³o na nas ponad purpurow¹ obrêcz¹ ognia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.