Index
Chmielewska Joanna Ksiazka poniekad kucharska
Chmielewska Joanna Wielki diament T 2 (4)
Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (4)
Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (3)
Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (2)
Chmielewska Joanna Zlota mucha
Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk maz (5)
Dickson Gordon R Smoczy Rycerz T1 Smok i jerzy (4)
Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (6)
Forsyth Czwarty protokół
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomekiveco.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .— Z rury brzmi podobnie, szczególnie jeœli s³ysza³a z domu.Z domu?— Nie.Ju¿ z zewn¹trz.Spod drzwi.— ¯e te¿ nie wysz³a na ulicê! By³by naoczny œwiadek!— A pani nie mog³a akurat robiæ czegoœ w kuchni.?Skruszona niezmiernie, spróbowa³am udzieliæ mu licznych rad.Nie ma tak, ¿eby nigdzie nie by³o ¿adnych ludzi, proszê, s¹siadka objawi³a siê po trzech dniach, z budowy naprzeciwko albo kawa³ek dalej te¿ móg³ patrzeæ ktoœ, kogo dopiero trzeba z³apaæ.Mo¿e jakiœ idiota, który sam nie wie, co widzia³.Nale¿y pogadaæ z ¿yw¹ Borkowsk¹, niemo¿liwe, ¿eby nic nie wiedzia³a!Rady by³y nieco spóŸnione, oni te¿ na te pomys³y wpadli.Owszem, dochodzenie trwa.— Ale pani siê nie przyzna, ¿e tak z pani¹ rozmawia³em? — spyta³ ostrzegawczo, wychodz¹c.— Osobom postronnym tajemnic œledztwa siê nie zdradza, móg³bym karnie wylecieæ.Poprzysiêg³am milczenie, chocia¿ nie mia³o to ¿adnego sensu.Wielkie mi tajemnice, które zna ca³y œwiat, mog³am pogadaæ z paroma osobami i wiedzieæ wiêcej od niego, mog³am napomkn¹æ prawdziwej dziennikarce Borkowskiej, ¿e chêtnie udzielê jej wywiadu, prawem siê zajmowa³a, temat by³ mi bliski i proszê bardzo, po godzinie mog³abym byæ z ni¹ zaprzyjaŸniona.Co nie oznacza³o, rzecz jasna, ¿e komisarza Górskiego w jakikolwiek sposób zamierza³am wrobiæ.Plany mi siê zaczê³y krystalizowaæ i dobre chêci zalêg³y siê we mnie na mur, nie zd¹¿y³am jednak¿e nijak zadzia³aæ, ani nawet zastanowiæ siê porz¹dnie, bo Martusia, po rozpaczliwym i niezrozumia³ym telefonie, przyjecha³a zaraz nazajutrz.— S³uchaj, bardzo ciê przepraszam — zaczê³a ju¿ od furtki — ale mam tak¹ propozycjê, ¿e to jest szansa ¿yciowa! Muszê z cz³owiekiem porozmawiaæ osobiœcie, a on wyje¿d¿a do Wenezueli! Wiesz, to kawa³ek st¹d.— Po jak¹ cholerê filmowiec jedzie do Wenezueli? — wymamrota³am z niesmakiem, przytrzymuj¹c drzwi, ¿eby siê samoczynnie nie zamyka³y.— Jeœli kupowaæ nastêpn¹ telenowelê, nie chcê mieæ z nim do czynienia.Albo przeciwnie, chcê, zadam mu parê pytañ.— Nie musisz! To nie on kupuje, on jedzie prawie prywatnie, folklor po³udniowoamerykañski, hobby ma takie.Ale wróci, a ja mam przez ten czas zrobiæ scenopis.Muszê to z nim omówiæ!— Proszê ciê bardzo, omawiaj.Ale ostrzegam ciê ¿e do omawiania mamy tak¿e mnóstwo innych rzeczy.— Jakich rzeczy? — zaniepokoi³a siê Martusia.— Kaza³aœ mi siê zaj¹æ naszym trupem, nie? No to siê zajê³am.I teraz ho, ho!— Nie strasz mnie.I mo¿esz trochê poczekaæ?.z nim jestem umówiona na drug¹, to o której powinnam pojechaæ?— A gdzie jesteœ umówiona?— Na Che³mskiej.— Iiiii, to piêtnaœcie minut.Nawet z korkiem na drodze.Mamy jeszcze co najmniej pó³torej godziny.Te pó³torej godziny spêdzi³yœmy nad wyraz chaotycznie, bo Martusia w nerwach nie by³a w stanie siê skupiæ, ów scenopis wydatnie zwiêksza³ jej nadzieje na przejœcie z reporta¿u do filmu fabularnego, ja zaœ usi³owa³am myœleæ zbrodniczo.Jedyny pozytywny efekt chaosu objawi³ siê dopiero póŸnym popo³udniem, po jej powrocie.— Tak mi nabi³aœ g³owê t¹ wierzbow¹ nieboszczk¹, ¿e mi siê z ust wyrywa³a raz za razem — oznajmi³a, równoczeœnie radosna i zatroskana, zgarniaj¹c z mojego bufetu kuchennego kocie talerze — S³uchaj, dzwoni³am od razu do Tadeusza, powiedzia³, ¿e tu przyjdzie, nie masz nic przeciwko temu? To jest twój plenipotent, nie mój, ale chcia³abym siê go poradziæ.— Bardzo dobrze, niech przychodzi.Co ty chcesz zrobiæ?— Kupi³am szynkê po drodze.Mogê w³o¿yæ do lodówki?— Mo¿esz, doskonale, koty bêd¹ mia³y co jeœæ.— Zwariowa³aœ, ty szynk¹ karmisz koty.?!— Nie, ale tu le¿y poprzednia szynka, przedwczoraj kupi³am, nie damy rady jej zjeœæ i któraœ siê zaœmiardnie, koty siê uciesz¹.Chyba ¿e bêdziemy jad³y wy³¹cznie szynkê.Nie wiem, czy pasuje do bobu.— Mo¿emy jeœæ na zmianê.Mo¿emy w ogóle jeœæ, co ty bêdziesz chcia³a, bo ja ci siê muszê podlizaæ.— Zwariowa³aœ? — zgorszy³am siê podejrzliwie.— Scenariusz wybij sobie z g³owy od razu!Martusia opanowa³a swoj¹ namiêtnoœæ do sprz¹tania, da³a spokój porz¹dkom na kuchennym bufecie i przesz³a do salonu.— Nie, scenariusz jest, przecie¿ z czegoœ ten scenopis muszê robiæ, nie? Ale chcia³am, ¿ebyœ rzuci³a okiem na dialogi, bo mi siê jakieœ takie drêtwe wydaj¹.Tak to trochê przejrza³am.Z wielkim wahaniem dopuœci³am ewentualnoœæ rzucania okiem bez ¿adnych dalszych zobowi¹zañ, bo tej telewizyjno-filmowej twórczoœci ba³am siê panicznie i unika³am jak ognia.Postawi³am na stole miskê bobu i do³o¿y³am talerzyk z poprzedni¹ szynk¹, po czym stanowczo zmieni³am temat.— I co zrobi³a, wyrwawszy ci siê z ust? — spyta³am surowo.— Kto.?— Ta nasza nieboszczka.— A.! WyobraŸ sobie, niektórzy j¹ znaj¹!Skrzywi³am siê z nagan¹.— Tyle wiemy od pocz¹tku, prawie ka¿dy coœ tam o niej mêtnie bredzi³.I coœ mi siê widzi, ¿e to jest damska zbrodnia, jedna baba drugiej babie narobi³a ko³o pióra i któraœ z nich pad³a trupem.W dodatku pl¹cze siê tu trzecia baba.Martusia zainteresowa³a siê dziko, porzucaj¹c swoje perypetie zawodowe [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.