Index
Burgess Anthony Mechaniczna Pomarancza
Piers Anthony Zrodla Magii
anthony piers zamek roogna
12 (496)
Droga żelazna
Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (3)
Nienacki Zbigniew Ksiega strachow
zimna (3)
rozdzial 02 (221)
07 (165)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Smoki zawsze mia³y sk³onnoœæ do piêknych dziewic.- Nie mogê - mrukn¹³ Trent.- Gdy zbli¿y siê na szeœæ stóp, dawno ju¿ bêdziemy usma¿eni.Jego ziej¹ca ogniem paszcza razi na odleg³oœæ dwudziestu stóp.- Kiepska z ciebie pomoc - poskar¿y³a siê.- Przekszta³æ mnie! - zawo³a³ Bink w natchnieniu.- Œwietny pomys³.Nagle Bink sta³ siê sfinksem.Zachowa³ swoj¹ w³asn¹ g³owê, ale mia³ cia³o byka, skrzyd³a or³a i nogi lwa, i by³ wielki, o wiele wiêkszy, ni¿ smok.- Nie wiedzia³em, ¿e sfinksy s¹ takie wielkie - zahucza³.- Przepraszam, znowu zapomnia³em - powiedzia³ Trent.– Myœla³em o legendarnym sfinksie mundañskim.- Ale Mundañczycy nie maj¹ magii.- Widocznie przywêdrowa³ z Xanth dawno temu.Od tysiêcy lat jest skamienia³y.- Skamienia³y? Co mo¿e przestraszyæ sfinksa tych rozmiarów? –zastanawia³a siê Kameleon, patrz¹c na ogromn¹ twarz Binka.By³y jednak inne sprawy do za³atwienia.- Sp³ywaj, ma³a! - zagrzmia³ Bink.Smok nie potrafi³ od razu przystosowaæ siê do nowej sytuacji.Wystrzeli³ pomarañczowym p³omieniem w stronê Binka, opalaj¹c mu pióra.Nie zabola³o go to, ale rozz³oœci³o.Bink wyci¹gn¹³ lwi¹ ³apê i zamachn¹³ siê na smoka.By³ to niewielki wysi³ek, ale stwór polecia³ bokiem na drzewo.Deszcz orzechów spad³ nañ z rozgniewanych ga³êzi.Smok wyda³ okrzyk bólu, wygasi³ ogieñ i uciek³.Bink ostro¿nie przeszed³ siê dooko³a, maj¹c nadziejê, ¿e nikogo nie nadepn¹³.- Dlaczego o tym wczeœniej nie pomyœla³eœ? - zagrzmia³.- Mogê was przewieŸæ a¿ do krañca d¿ungli.Nikt nas nie pozna i ¿adne stworzenie nas nie zaczepi!Kucn¹³ jak najni¿ej potrafi³, a Kameleon i Trent wspiêli siê po jego ogonie na plecy.Bink ruszy³ wolnym krokiem, chocia¿ i tak szed³ szybciej, ni¿ bieg³by cz³owiek.Nie trwa³o to d³ugo.Kameleon, podrzucana na twardym grzbiecie sfinksa stwierdzi³a, ¿e musi iœæ do ubikacji.Nic im nie pozosta³o jak pozwoliæ jej zejœæ.Bink zgarbi³ siê, ¿eby mog³a ³atwo zeœlizgn¹æ siê na dó³.Trent skorzysta³ z przerwy, ¿eby rozprostowaæ koœci.Przeszed³ siê do wielkiej twarzy Binka.- Przekszta³ci³bym ciê z powrotem, ale lepiej pozostaæ przy danej formie, a¿ siê z ni¹ nie skoñczy - posiedzia³.– W zasadzie nie mam dowodów, ¿eby czêste transformacje by³y szkodliwe, ale wydaje mi siê, ¿e lepiej nie ryzykowaæ.Skoro sfinks jest inteligentn¹ form¹, umys³ twój na tym nie cierpi.- Nie, mam siê œwietnie - zgodzi³ siê Bink, - Lepiej, ni¿ kiedykolwiek, czy potrafisz odgadn¹æ zagadkê? Co chodzi na czterech nogach rano, na dwóch w po³udnie, a na trzech wieczorem?- Nie odpowiem.- powiedzia³ zaskoczony Trent.- We wszystkich legendach, jakie s³ysza³em, sfinksy pope³nia³y samobójstwo, gdy ktoœ odgad³ ich zagadki.To by³ typ mniejszego sfinksa, inny gatunek, ale chyba pomiesza³y mi siê te opowiastki i nie zaryzykowa³bym twierdzenia, ¿e nie ma pomiêdzy nimi pokrewieñstwa.- Hm, nie - powiedzia³ zasmucony Bink.- Zagadka pochodzi chyba z mózgu sfinksa, nie mojego.Sfinksy na pewno mia³y wspólnego przodka, chocia¿ ja nie wiem, czym ró¿ni¹ siê od siebie.- Dziwne.Nie dziwi mnie jednak twoja nieznajomoœæ legend mundañskich, lecz to, ¿e pamiêtasz zagadki.Nie przenios³em twojego umys³u w istniej¹ce cia³o sfinksa, bo te stworzenia ju¿ przed wiekami wymar³y, albo skamienia³y.Przekszta³ci³em ciê w podobnego potwora, Binka-sfinksa.Jeœli masz naprawdê wspomnienia sfinksa, prawdziwe wspomnienia sfinksa.- Widzê, ¿e sam nie rozumiesz niektórych aspektów twojej magii - powiedzia³ Bink - Chcia³bym zg³êbiæ naturê magii, wszelkiej magii.- Tak, to jest tajemnica, Magia istnieje tylko w Xanth.Dlaczego? Jaki jest jej mechanizm? Dlaczego wydaje siê, ¿e Xanth jest bliski ka¿dej mundañskiej krainie przestrzennie, jêzykowo i kulturowo? Jak przekazywana jest magia na wszystkich poziomach z obszaru geograficznego do jego mieszkañców?- Zastanawia³em siê nad tym - powiedzia³ Bink - Myœla³em, ¿e mo¿e to jakieœ promieniowanie ze ska³, albo wartoœci od¿ywcze gleby.- Gdy zostanê Królem, zainicjujê program badawczy, maj¹cy na celu, poznanie prawdziwej historii Xanth.Kiedy Trent zostanie Królem.Pomys³ by³ niew¹tpliwie interesuj¹cy, prawdê mówi¹c, bardzo interesuj¹cy, ale nie za tak¹ cenê.Przez chwilê Bink odczu³ pokusê, lekkim uderzeniem swojej potê¿nej, przedniej ³apy móg³by zabiæ Z³ego Czarodzieja i na zawsze pozbyæ siê zagro¿enia.Nie.Nawet jeœli Trent nie by³ jego przyjacielem, Bink nie by³ zdolny przerwaæ rozejmu w taki sposób.Poza tym, nie chcia³ zostaæ ani fizycznym, ani moralnym potworem na resztê ¿ycia.- Nasza pani coœ siê nie spieszy - mrukn¹³ Trent.Bink odwróci³ swoj¹ olbrzymi¹ g³owê, szukaj¹c Kameleona.- Zwykle za³atwia to bardzo szybko.Nie lubi byæ sama.Mo¿e posz³a szukaæ swojego zaklêcia, no wiesz, ¿eby staæ siê normaln¹.Opuœci³a Xanth, aby pozbyæ siê swojej magii, a teraz, skoro znów tu jest, szuka jakiejœ kontrmagii.Nie jest teraz bardzo b³yskotliwa i.Trent potar³ podbródek.- Tu jest puszcza.Nie chcia³bym naruszaæ jaj samotnoœci, ale.- Mo¿e lepiej jej poszukajmy.- Hmm.Myœlê, ¿e wytrzymasz jeszcze jedn¹ transformacjê - zadecydowa³ Trent.- Zamieniê ciê w psa goñczego.To mundañskie zwierzê, rodzaj psa, znakomicie trzymaj¹cego trop.Jeœli wpadniesz na ni¹ w jakiejœ intymnej sytuacji, to bêdziesz tylko zwierzêciem, a nie podgl¹daj¹cym cz³owiekiem.Nagle Bink sta³ siê stworzeniem o czu³ym wêchu, miêkkich, zwisaj¹cych uszach i obwis³ym pysku.Potrafi³ wyczuæ resztki jakiejkolwiek woni.By³ tego pewien.Nigdy dotychczas nie zdawa³ sobie sprawy, jak niezmiernie wa¿ny jest wêch.Dziwne, ¿e do tej pory polega³ na innych, mniej wa¿nych zmys³ach.Trent ukry³ ich zapasy w pseudowik³aczu i odwróci³ siê do Binka.- Œwietnie, Bink szukaj jej.Bink rozumia³ go, ale nie potrafi³ odpowiedzieæ, bo nie nale¿a³ do zwierz¹t mówi¹cych.Œlad Kameleona by³ tak wyraŸny, ¿e Bink nie móg³ zrozumieæ, dlaczego Trent nie potrafi sam go wyczuæ.Przytkn¹³ nos do ziemi - najnaturalniejsza w œwiecie pozycja g³owy - blisko najwa¿niejszego Ÿród³a informacji i ruszy³ pewnie naprzód.Œlad prowadzi³ za krzaki, a potem w g³¹b pustkowia.Coœ jednak j¹ skusi³o, na jej obecnym niskim poziomie inteligencji wystarczy³oby cokolwiek, ale nie by³o czuæ ¿adnego ustalonego zapachu zwierzêcia czy roœliny, za którymi mog³a pójœæ.To oznacza³o magiê.Bink szczekn¹³ zmartwiony i pobieg³ wêsz¹c dalej, a Czarodziej poszed³ za nim.Magiczna przynêta prawie na pewno oznacza³a k³opoty.Jej œlad nie wiód³ pod wik³acze, ani w stronê bagna, ani do le¿a wiwer.Wiód³ miêdzy tymi oczywistymi niebezpieczeñstwami, prowadz¹c ogólnie na po³udnie, w stronê g³êbokiej puszczy.Coœ j¹ tamtêdy przeprowadzi³o, wiod¹c j¹ bezpiecznie miêdzy tymi zagro¿eniami, ale co, gdzie i dlaczego?Bink wiedzia³ ogólnie, o co chodzi, ale nie zna³ szczegó³Ã³w! Jakiœ b³êdny ognik skin¹³ na ni¹, wci¹¿ kusz¹c, by sz³a naprzód, wci¹¿ poza zasiêgiem rêki.Mo¿e udawa³, ¿e oferuje jej eliksir, który sprawi, ¿e bêdzie normalna, wiêc da³a siê nabraæ.Zaprowadzi j¹ w najdziksz¹ g³uszê, gdzie siê ³atwo zgubi.D³ugo tam nie przetrwa.Bink zawaha³ siê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.