Index Lackey Mercedes Sluga magii Lackey Mercedes Cena magii Lackey Mercedes Obietnica magii Crowley Księga Jogi i Magii 194 05 Piekło dobrej magii Szklarski Alfred 4 Tomek na tropach Yeti www nie com pl 3 Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wa (2) www nie com pl 1 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .— Jest jedna rzecz, o której chcia³bym wiedzieæ — zacz¹³ Bink, kiedy chrupa³ kromkê rodzynkowego chleba z bochenka, który Crombie zerwa³ z pobliskiego drzewa chlebowego.By³ odrobinê Przejrza³y, ale nadal znakomity.Crombie zaskrzecza³.! — jest tym, który zniszczy³ to odwracaj¹ce zaklêcie drzewo — zakoñczy³ Grundy.— Przet³umacz jeszcze raz!— Nie dotykam ¿adnego drewna w tym momencie! — oœwiadcza³ zaniepokojony golem.— Lecz nie s¹dzê, bym by³ bardziej prawdziwy, ni¿ poprzedniej nocy szaleñstwa.— Wydaje siê, ¿e pozosta³o ci trochê uczuæ — zauwa¿y³ Bink.— Tak musi byæ.kiedy zbli¿amy siê do celu.Dwa kroki do przodu, jeden do ty³u.Ale nigdy nie mo¿esz siê poddaæ.Grundy nagle o¿ywi³ siê.— Powiedz, czy istnieje sposób wypatrzenia go, ty g¹bczastomózgi!Bink by³ zadowolony z takiej zachêty, chocia¿ wyra¿ony w sposób tak manieryczny.— Sk¹d wiedzia³eœ, o co mia³em zapytaæ? O zniszczenie.— To ty wystêpujesz zawsze z pytaniami, Bink — odpar³ Grundy.— Tak wiêc wskazaliœmy przedmiot twojego nastêpnego pytania, wi¹¿e siê ono z drzewem.To jest wyzwanie.Poszukajmy wiêc odpowiedzi.To tak wygl¹da³a uboczna ga³¹Ÿ talentu Grundiego! Przewidywanie z góry przysz³ych pytañ! Magia stale zaskakiwa³a.— Tylko prawdziwe stworzenia lubi¹ wyzwania — stwierdzi³ Bink.— Zgadujê, ¿e jest tak jak mówisz.To rodzaj zabawy-wyzwania, by staæ siê prawdziwym.A teraz, kiedy wiem, ¿e mo¿e to staæ siê realne.Nadal mam to szmat³awe cia³o i nawet nie wiem, ile trzeba troski, ¿eby to zmieniæ.Czyli po prostu bojê siê teraz œmierci, która z pewnoœci¹ nadejdzie — wzdrygn¹³ siê otrz¹saj¹c z tych myœli.— W ka¿dym razie drzewo zosta³o zmiecione przez zaklêcie, które nadesz³o z tamtego kierunku — wskaza³ rêk¹.Bink spojrza³.— Wszystko, co widzê, to jezioro.— Nagle skoczy³ na równe nogi.— Czy ogr nie mówi³ czegoœ o.— Z³e demoniaki z tego jeziora rzuci³y zaklêcie, które zmiot³o ca³y las — powiedzia³ Grundy.— Sprawdziliœmy to.Humfrey zlaz³ z drzewa.— Lepiej zamknê w butelce kilka drzazg tego drewna — powiedzia³ — nigdy nie wiadomo, kiedy bêdzie mog³o siê przydaæ.— Rzuæ zaklêcie odrzucaj¹ce je daleko od swojej buteleczki — zasugerowa³ z drzewa Chester.On równie¿ spuœci³ siê z drzewa, co sprawi³o, ¿e jego piêkny zad wystawiony by³ znów na niebezpieczeñstwo.Naprawdê, centaury nie kojarz¹ siê z drzewami!Czarodziej umieœci³ drewienko w buteleczce i zaintonowa³ zaklêcie.Coœ b³ysnê³o i w powietrze uniós³ siê k³¹b dymu.Wtedy zakorkowa³ buteleczkê.Drewienko znalaz³o siê w œrodku.A Mag znikn¹³.Bink dopytywa³ siê.— Gdzie on poszed³?Crombie wskaza³ skrzyd³ami prosto w kierunku butelki.— Och, nie! — krzykn¹³ przera¿ony Bink.— Jego zaklêcie zosta³o znakomicie odwrócone.Skaza³o jego na pobyt w butelce! Rzuci³ siê w kierunku buteleczki i wyrwa³ korek.Wyp³yn¹³ z niej dymek, rozszerzy³ siê, scali³ i w koñcu uformowa³ Dobrego Maga.Na g³owie spoczywa³a mu jajecznica.— Zapomnia³em, ¿e w tej trzyma³em œniadanie — powiedzia³ ponuro.Grundy nie zdo³a³ ju¿ dalej powstrzymaæ swoich nowouzyskanych emocji i wybuchn¹³ œmiechem.Turla³ siê po ziemi, zanosz¹c siê od œmiechu.— Och, ¿aden gnom nie wpad³ w takie tarapaty — wrzeszcza³ golem d³awi¹c siê w nastêpnym paroksyzmie.— Poczucie humoru przynale¿y jedynie prawdziwym bytom — ponownie stwierdzi³ Chester.— Dok³adnie tak — jakoœ poœpiesznie zgodzi³ siê Humfrey.— Dobrze, ¿e ¿aden wróg nie przej¹³ tej butelki.W³aœciciel ma moc nad jej wiêŸniem.Czarodziej ponowi³ próby i w koñcu zdo³a³ wsadziæ drewienko do buteleczki.Bink mia³ nadziejê, ¿e warte to by³o takich wysi³ków.Dziêki temu dowiedzia³ siê, jak Mag zdo³a³ zebraæ tyle ró¿norodnych rzeczy.Wsadza³ do butelek po prostu wszystko, co wyda³o mu siê jakoœ u¿yteczne.Bink spostrzeg³ nastêpny kopczyk ziemi.— Hej! Magu! — krzykn¹³.— Czas, by zbadaæ tê rzecz.Co robi te kopczyki? Czy wystêpuj¹ w ca³ym Xanth, czy tylko tam, gdzie przebywamy?Humfrey podszed³ i zacz¹³ badaæ kopczyk.— Przypuszczam, ¿e lepiej bêdzie, je¿eli ja.— mrucza³.— Jeden by³ na wyspie syren, a drugi przed obozem, pod szkieletem — wyci¹gn¹³ lustro magiczne.— Co to jest? — rzuci³ w jego kierunku.Lustro zachmurzy³o siê stroskane, potem pojaœnia³o.Ukaza³o siê stworzenie robakopodobne.— To œwidrzak?! — krzykn¹³ przera¿ony Bink.— Czy znów œwidrzaki siê roj¹?— To nie œwidrzak — powiedzia³ Chester.— Patrz na jego rozmiary.Dziesiêæ na dwa — i w lustrze pojawi³a siê linijka przed robakiem pokazuj¹ca, ¿e jest dziesiêæ razy wiêkszy od œwidrzaka.— To jest zwijak.— Zwijak? — zapyta³ s³abo Bink.Nie chcia³ siê przyznaæ, ¿e nigdy nie s³ysza³ o takim gatunku.— Wygl¹da jak przeroœniêty œwidrzak.— S¹ spokrewnione — wyjaœni³ Chester.— Zwijaki s¹ wiêksze, wolniejsze i nie roj¹ siê.S¹ samotnikami, wêdruj¹ pod ziemi¹.S¹ nieszkodliwe.— Ale te kupki ziemi.— Zapomnia³em o tym — odpar³ Chester.— Powinienem by³ rozpoznaæ ich charakter wczeœniej.Wyrzucaj¹ ziemiê ze swych tuneli, i tam, gdzie dotkn¹ powierzchni pozostaj¹ po nich kopczyki.Kiedy dr¹¿¹ tunele pozosta³¹ ziemiê przesuwaj¹ za siebie, wiêc nie pozostaje po nich nic poza kopczykami.— Ale czym one siê zajmuj¹?— Poruszaj¹ siê, pozostawiaj¹c sterty ziemi.To wszystko.— Ale dlaczego mnie œledz¹? Nie mam nic wspólnego ze zwijakami.— To móg³ byæ przypadek — odpar³ Humfrey.Zwróci³ siê do lustra.— Czy tak?W lustrze pojawi³a siê twarz nieszczêœliwego dziecka.— Ktoœ, lub coœ wys³a³o zatem zwijaki, by nas œledziæ — odezwa³ siê Humfrey.Lustro zaprzeczy³o.— Zatem wróg Binka? — uœmiechniête dziecko powróci³o.— Czy nie ten sam napuœci³ demoniaki z jeziora? — zapyta³ Bink.Dziecko uœmiechnê³o siê.— Masz na myœli, ¿e to ten sam?— Nie mieszaj twoim brakiem logiki lustra — wysapa³ Mag.Ono powiedzia³o, ¿e to nie ten sam.— O, tak — odpar³ Bink.— Nadal spotykamy k³opoty, a trasa prowadzi nas w pobli¿e demoniaków.Z wrogiem œledz¹cym ca³¹ nasz¹ wyprawê i rzucaj¹cym przeszkody na drodze.Jest pewne, ¿e sk³oni demoniaki do zrobienia czegoœ strasznego.— S¹dzê, ¿e masz racjê — odpowiedzia³ Humfrey.— Mo¿e nadszed³ czas, bym u¿y³ mojej magii?— Chwa³a tobie! — krzykn¹³ ironicznie Chester.— Spokój, koñski zadzie! — burkn¹³ Humfrey.— Niech siê zastanowiê.Czy musimy wst¹piæ na brzeg jeziora demoniaków, aby wyjœæ przeznaczeniu naprzeciw?Lustro uœmiechnê³o siê.— A czy demoniaki maj¹ magiê zdoln¹ zmieœæ ca³y las? — lustro potwierdzi³o.— Jak mo¿na odwiedziæ ich bez k³opotów? Lustro pokaza³o Binka ogl¹daj¹cego jak¹œ sztukê.Humfrey spojrza³ na nich.— Czy któryœ z was widzi w tym jakiœ sens?Crombie zaskrzecza³: — Gdzie jestem? — przet³umaczy³ golem.— Pozwólcie mi zinterpretowaæ to pytanie — powiedzia³ szybko Humfrey.— Gdzie jest Crombie, gdy Bink przygl¹da siê przedstawieniu? — lustro pokaza³o jedn¹ z buteleczek Maga.Gryf wyda³ z siebie ca³¹ masê krakañ: — Och, przestañ, ptasi dziobie! — powiedzia³ golem.— Nie mogê powtórzyæ takich s³Ã³w w waszej obecnoœci.Nie mogê, je¿eli mam byæ prawdziwy!— Stwierdzenia ptasiego dzioba s¹ niezrozumia³e, golemie — powiedzia³ Chester.— Dlaczego mia³by byæ skazany na butelkê? Móg³by nigdy z niej siê nie wydostaæ.— Po mnie oczekuje siê t³umaczenia! — skar¿y³ siê golem, zapominaj¹c o poprzednich protestach.Humfrey od³o¿y³ lustro.— Je¿eli nie bêdziesz uwa¿a³ na moj¹ radê — poinformowa³ Crombiego — to sam wypijesz to piwo.— Znowu ulegam nastrojom, jak prawdziwi ludzie — odezwa³ siê Grundy.— Racjonaln¹ rzecz¹ jest s³uchanie rad, rozwa¿anie alternatywy, przedyskutowanie ich i sformu³owanie wniosku.— Ma³y skrzat przypisuje temu niezwyk³y sens — odezwa³ siê Chester.— Który ma³y skrzat? — za¿¹da³ odpowiedzi Grundy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||