Index Vonda McIntyre Opiekun Snu (10) Vonda McIntyre Opiekun Snu (4) McIntyre Vonda Opiekun snu Vonda McIntyre Opiekun Snu (2) Vonda McIntyre Opiekun Snu (8) Vonda McIntyre Opiekun Snu (3) Vonda McIntyre Opiekun Snu Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wa Klin elektronika praktyczna 2000 2 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Tamta, któr¹ sobie kupi³a, by³a br¹zowa, z szorstkiego p³Ã³tna, tkanego domowym sposobem.Ta by³a wykonana z o wiele delikatniejszego materia³u.Cieniutka jak jedwab; drukowana w zawi³e, niebieskie wzorki.Gada wyci¹gnê³a rêkê, przesuwaj¹c palcami po tkaninie.- Kupuje nowe ubranie i jest innym cz³owiekiem.Ma pokój w gospodzie i nikt go nie zauwa¿a.Prawdopodobnie nie jest ani trochêbardziej niezwyk³y od jakiegokolwiek obcego, który przeje¿d¿a przez miasto.- Wiêkszoœæ obcych przeje¿d¿a³a lêdy parê tygodni temu - powiedzia³ Gabriel i westchn¹³.- Ale masz racjê.Nawet teraz niczym nie bêdzie siê wyró¿nia³.Gada popatrzy³a przez okno.Wpatrywa³a siê w nieliczne, rzadko porozrzucane œwiate³ka farm w dolinie.- Jak twoje kolano?- Ju¿ dobrze.Opuchlizna zesz³a, a ból zmniejszy³ siê do takiego, jaki zwykle mnie nêka przy zmianie pogody.To, co lubi³a w pustyni - jeœli nie braæ pod uwagê upa³u - to by³a niezmiennoœæ pogody.Tam nigdy nie budzi³a siê z samopoczuciem niedo³ê¿nej stulatki.- Bogom dziêki! - westchn¹³ Gabriel.- Uzdrowiciele szybko wracaj¹ do zdrowia - wyjaœnia³a Gada.-Zw³aszcza, kiedy maj¹ ku temu powa¿ne powody.- Uœmiechnê³a siê i w nagrodê spostrzeg³a promienny uœmiech Gabriela.Tym razem ha³as otwieranych drzwi nie wystraszy³ Gady.Obudzi³a siê i unios³a lekko na ³okciu.- Melissa? - zapali³a lampê; zmniejszy³a p³omieñ, bo nie chcia³a przeszkadzaæ Gabrielowi.- Dosta³am koszyk - powiedzia³a Melissa.- Dobre by³o.Lisek lubi ser, ale B³yskawica nie bardzo.Gada zaœmia³a siê.- Cieszê siê, ¿e przysz³aœ.Chcia³am porozmawiaæ.- Taa.- Melissa powoli wypuœci³a powietrze.- Dok¹d bym posz³a? Jak bym mog³a?- Nie wiem, czy bêdziesz w stanie w to uwierzyæ po tym wszystkim, co naopowiada³ ci Ras.Mog³abyœ byæ d¿okejem, je¿eli naprawdê chcesz, prawie w ka¿dym miejscu oprócz Podgórza.Z pocz¹tku musia³abyœ popracowaæ nieco ciê¿ej, ale ludzie zaczêliby ciê ceniæ za to kim jesteœ i co potrafisz.S³owa brzmia³y pusto, nawet dla Gady."Ty idiotko - pomyœla³a -mówisz zastraszonemu dziecku, ¿eby posz³o w œwiat i zapracowa³o na swój sukces zupe³nie samo."Gabriel, le¿¹cy obok z rêka przerzucona przez jej biodro, zmieni³ pozycjê i zacz¹³ mamrotaæ.Gada zerknê³a przez ramiê i po³o¿y³a d³oñ na jego rêce.- W porz¹dku Gabrielu - powiedzia³a.- Œpij dalej.M³ody mê¿czyzna westchn¹³ i znów zapad³ w sen.Gada odwróci³a siê do Melissy.Przez chwilê dziecko wpatrywa³o siê w ni¹ oniemia³e.Dziewczynka by³a blada jak p³Ã³tno.Raptem okrêci³a siê i wybieg³a.Gada wyskoczy³a z ³Ã³¿ka i popêdzi³a za ni¹.£kaj¹c Melissa szarpa³a za klamkê.Otworzy³a drzwi w chwili, gdy Gada ju¿ j¹ prawie dogoni³a.Dziewczynka wybieg³a na korytarz, lecz Gada dopad³a j¹ i zatrzyma³a.- Melisso, co siê sta³o?Melissa z p³aczem odtr¹ci³a j¹ ³okciem.Gada uklêk³a i przytuli³a dziecko, otaczaj¹c powoli ramionami i g³adz¹c po w³osach.- Ju¿ dobrze.ju¿ dobrze - szepta³a Gada, po to tylko, aby coœ mówiæ".- Ja nie wiedzia³am, nie rozumia³am.- Melissa szarpnê³a siê.-Myœla³am, ze ty jesteœ silniejsza, ¿e mo¿esz robiæ to, co chcesz, ale ty jesteœ taka sama jak ja.Gada nie pozwoli³a, by Melissa wyrwa³a rêkê z jej uœcisku.Zaprowadzi³a dziewczynkê do jednego z pustych pokoi goœcinnych i zapali³a œwiat³o.Tu pod³oga nie by³a ogrzewana i wydawa³o siê, ¿e kamieñ wysysa ca³e ciep³o przez bose stopy Gady.Uzdrowicielka œci¹gnê³a koc ze starannie zas³anego ³Ã³¿ka i narzuci³a go sobie na ramiona.Poprowadzi³a Metissê do krzes³a przy oknie.Usiad³y, choæ Melissa zrobi³a to z wyraŸnym oci¹ganiem.- A teraz powiedz mi, co siê sta³o.Ze zwieszon¹ g³ow¹, podci¹gn¹wszy kolana pod piersi, Melissa zaczê³a mówiæ:- Pani te¿ musi robiæ to, czego oni chc¹.- Nie muszê robiæ nic, czego bym nie chcia³a.Melissa podnios³a g³owê.Z prawego oka ³zy pop³ynê³y prosto na policzek, z lewego skrêca³y w bok, prowadzone kanalikami na pobru¿dŸonej skórze.Dziewczynka znowu zwiesi³a g³owê.Gada przysunê³a siê bli¿ej i otoczy³a j¹ ramieniem.- Odprê¿ siê.Nie ma poœpiechu.- Oni.Oni robi¹ rzeczy.Gada zmarszczy³a czo³o, nic nie rozumiej¹c.- Jakie rzeczy? Kto to s¹ "oni"?-On- Kto? Gabriel?Melissa szybko kiwnê³a potakuj¹co g³ow¹, nie patrz¹c Gadzie w oczy.Gada nie mog³a sobie wyobraziæ, aby Gabriel œwiadomie kogoœ skrzywdzi³.- Co siê sta³o? Je¿eli zrobi³ ci krzywdê, jestem pewna, ¿e przez przypadek.Melissa spojrza³a na ni¹.- Mnie nic nie zrobi³.- W jej g³osie brzmia³a pogarda.- Melisso, kochanie, nie rozumiem ani s³owa z tego, co powie* dzia³aœ.Je¿eli Gabriel nie zrobi³ ci nic z³ego, to dlaczego by³aœ tak przera¿ona, gdy go zobaczy³aœ? Naprawdê on jest bardzo mi³y.- On ka¿e ci wejœæ do swojego ³Ã³¿ka.- To moje ³Ã³¿ko.- To bez ró¿nicy, czyje ³Ã³¿ko! Ras nie wie, gdzie Œpiê, ale.nieraz.-Ras?- Ja i on.Tak jak pani i ten drugi.- Poczekaj - powiedzia³a Gada.- Ras ka¿e ci siê k³aœæ ze sob¹ do ³Ã³¿ka? Kiedy ty nie chcesz?To by³o idiotyczne pytanie, Gada wiedzia³a o tym, ale nie by³a w stanie zadaæ bardziej taktownego.- Chcesz! Nie chcesz! - Melissa wydê³a wargi z odraz¹.Ze spokojem p³yn¹cym z niedowierzania.Gada spyta³a ostro¿nie:- Czy ka¿e robiæ ci coœ jeszcze?- Powiedzia³, ¿e póŸniej przestanie boleæ, ale nigdy nie przesta³o.- Ukry³a twarz miêdzy kolanami.Wreszcie dotar³o do Gady to, co Melissa próbowa³a powiedzieæ.Kobieta przytuli³a dziewczynkê i g³adzi³a po w³osach, a¿ powoli, jakby w strachu, ¿e ktoœ zobaczy i powstrzyma j¹, Melissa objê³a Gadê i rozp³aka³a siê, tul¹c twarz w jej ramionach.- Nie musisz mówiæ nic wiêcej! - rzek³a Gada.- Nie rozumia³am z pocz¹tku, ale teraz ju¿ wiem.Och, Melisso, to wcale nie powinno byæ takie! Czy nikt ci nigdy tego nie wyjaœnia³?- On powiedzia³, ¿e mam szczêœcie - wyszepta³a Melissa.- Powiedzia³, ¿e powinnam byæ mu wdziêczna za to, ¿e w ogóle chce mnie dotkn¹æ.- Wstrz¹sn¹) ni¹ gwa³towny dreszcz.Gada ko³ysa³a j¹ ³agodnie.- To on ma szczêœcie - powiedzia³a.- Ma szczêœcie, ¿e nikt siê wczeœniej nie dowiedzia³.Drzwi siê otworzy³y i Gabriel zajrza³ do œrodka.- Gada? Ach, tutaj jesteœ.Podszed³ do niej.Œwiat³o lœni³o na jego z³ocistym ciele.Melissa spojrza³a na niego.Gabriel zamar³.Na jego twarzy odmalowa³o siê zaskoczenie i przera¿enie.Melissa wtuli³a g³owê w ramiê Gady i objê³a j¹ mocniej.Dr¿a³a z wysi³ku, aby opanowaæ ³kanie.- Co.? - zacz¹³.- Wracaj do ³Ã³¿ka - powiedzia³a Gada bardziej szorstko, ni¿ zamierza³a, ale i tak zbyt ³agodnie jak na niechêæ*, jak¹ do niego w tej chwili czu³a.- Co tu siê dzieje? - zapyta! p³aczliwie.Zmarszczywszy brwi, popatrzy³ na Melisse.- OdejdŸ! Porozmawiam z tob¹ jutro - rzuci³a Gada.Zacz¹³ protestowaæ.Spostrzeg³ jednak zmianê na twarzy kochanki, urwa³ w po³owie i wyszed³.Gada i Melissa przez d³u¿sz¹ chwilê siedzia³y w milczeniu.Oddech Melissy powoli siê uspokaja³; stawa³ siê regularny.- Widzi pani, jak ludzie na mnie patrz¹?- Tak, kochanie.Widzê.Po tym, jak zareagowa³ Gabriel, Gada czu³a, ze nie powinna roztaczaæ przed dzieckiem kolorowych wizji ludzkiej tolerancji.Ale teraz mia³a wiêcej nadziei, ¿e Melissa zechce porzuciæ to miejsce.Wszystko bêdzie lepsze ni¿ to.Wszystko.W Gadzie wzbiera³a z³oœæ* - powolna, niebezpieczna, nieugiêta.Pokryte bliznami, skrzywdzone i zastraszone dziecko mia³o takie samo prawo do ³agodnej inicjacji seksualnej, jak jego piêkni i pewni siebie rówieœnicy.Nawet wiêksze.A Melissa zosta³a zraniona, skrzywdzona i zastraszona.I poni¿ona.Gada ko³ysa³a dziewczynkê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||