Index Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoœciach baœni (10) Bogdanowicz Marta Psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym (10) Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częœć III Pokochać (10) Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (10) 04 (138) Wessell Deborah Miła przejażdżka Asimov Isaac Science Fiction (Opowiadania).Txt 174 18 (2) Gilbert Magowie trzej królowie nauczycielami Jezusa 10 2sam |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] ."Gabriel, le¿¹cy obok z rêka przerzucona przez jej biodro, zmieni³ pozycjê i zacz¹³ mamrotaæ.Gada zerknê³a przez ramiê i po³o¿y³a d³oñ na jego rêce.- W porz¹dku Gabrielu - powiedzia³a.- Œpij dalej.M³ody mê¿czyzna westchn¹³ i znów zapad³ w sen.Gada odwróci³a siê do Melissy.Przez chwilê dziecko wpatrywa³o siê w ni¹ oniemia³e.Dziewczynka by³a blada jak p³Ã³tno.Raptem okrêci³a siê i wybieg³a.Gada wyskoczy³a z ³Ã³¿ka i popêdzi³a za ni¹.£kaj¹c Melissa szarpa³a za klamkê.Otworzy³a drzwi w chwili, gdy Gada ju¿ j¹ prawie dogoni³a.Dziewczynka wybieg³a na korytarz, lecz Gada dopad³a j¹ i zatrzyma³a.- Melisso, co siê sta³o?Melissa z p³aczem odtr¹ci³a j¹ ³okciem.Gada uklêk³a i przytuli³a dziecko, otaczaj¹c powoli ramionami i g³adz¹c po w³osach.- Ju¿ dobrze.ju¿ dobrze - szepta³a Gada, po to tylko, aby coœ mówiæ".- Ja nie wiedzia³am, nie rozumia³am.- Melissa szarpnê³a siê.-Myœla³am, ze ty jesteœ silniejsza, ¿e mo¿esz robiæ to, co chcesz, ale ty jesteœ taka sama jak ja.Gada nie pozwoli³a, by Melissa wyrwa³a rêkê z jej uœcisku.Zaprowadzi³a dziewczynkê do jednego z pustych pokoi goœcinnych i zapali³a œwiat³o.Tu pod³oga nie by³a ogrzewana i wydawa³o siê, ¿e kamieñ wysysa ca³e ciep³o przez bose stopy Gady.Uzdrowicielka œci¹gnê³a koc ze starannie zas³anego ³Ã³¿ka i narzuci³a go sobie na ramiona.Poprowadzi³a Metissê do krzes³a przy oknie.Usiad³y, choæ Melissa zrobi³a to z wyraŸnym oci¹ganiem.- A teraz powiedz mi, co siê sta³o.Ze zwieszon¹ g³ow¹, podci¹gn¹wszy kolana pod piersi, Melissa zaczê³a mówiæ:- Pani te¿ musi robiæ to, czego oni chc¹.- Nie muszê robiæ nic, czego bym nie chcia³a.Melissa podnios³a g³owê.Z prawego oka ³zy pop³ynê³y prosto na policzek, z lewego skrêca³y w bok, prowadzone kanalikami na pobru¿dŸonej skórze.Dziewczynka znowu zwiesi³a g³owê.Gada przysunê³a siê bli¿ej i otoczy³a j¹ ramieniem.- Odprê¿ siê.Nie ma poœpiechu.- Oni.Oni robi¹ rzeczy.Gada zmarszczy³a czo³o, nic nie rozumiej¹c.- Jakie rzeczy? Kto to s¹ "oni"?-On- Kto? Gabriel?Melissa szybko kiwnê³a potakuj¹co g³ow¹, nie patrz¹c Gadzie w oczy.Gada nie mog³a sobie wyobraziæ, aby Gabriel œwiadomie kogoœ skrzywdzi³.- Co siê sta³o? Je¿eli zrobi³ ci krzywdê, jestem pewna, ¿e przez przypadek.Melissa spojrza³a na ni¹.- Mnie nic nie zrobi³.- W jej g³osie brzmia³a pogarda.- Melisso, kochanie, nie rozumiem ani s³owa z tego, co powie* dzia³aœ.Je¿eli Gabriel nie zrobi³ ci nic z³ego, to dlaczego by³aœ tak przera¿ona, gdy go zobaczy³aœ? Naprawdê on jest bardzo mi³y.- On ka¿e ci wejœæ do swojego ³Ã³¿ka.- To moje ³Ã³¿ko.- To bez ró¿nicy, czyje ³Ã³¿ko! Ras nie wie, gdzie Œpiê, ale.nieraz.-Ras?- Ja i on.Tak jak pani i ten drugi.- Poczekaj - powiedzia³a Gada.- Ras ka¿e ci siê k³aœæ ze sob¹ do ³Ã³¿ka? Kiedy ty nie chcesz?To by³o idiotyczne pytanie, Gada wiedzia³a o tym, ale nie by³a w stanie zadaæ bardziej taktownego.- Chcesz! Nie chcesz! - Melissa wydê³a wargi z odraz¹.Ze spokojem p³yn¹cym z niedowierzania.Gada spyta³a ostro¿nie:- Czy ka¿e robiæ ci coœ jeszcze?- Powiedzia³, ¿e póŸniej przestanie boleæ, ale nigdy nie przesta³o.- Ukry³a twarz miêdzy kolanami.Wreszcie dotar³o do Gady to, co Melissa próbowa³a powiedzieæ.Kobieta przytuli³a dziewczynkê i g³adzi³a po w³osach, a¿ powoli, jakby w strachu, ¿e ktoœ zobaczy i powstrzyma j¹, Melissa objê³a Gadê i rozp³aka³a siê, tul¹c twarz w jej ramionach.- Nie musisz mówiæ nic wiêcej! - rzek³a Gada.- Nie rozumia³am z pocz¹tku, ale teraz ju¿ wiem.Och, Melisso, to wcale nie powinno byæ takie! Czy nikt ci nigdy tego nie wyjaœnia³?- On powiedzia³, ¿e mam szczêœcie - wyszepta³a Melissa.- Powiedzia³, ¿e powinnam byæ mu wdziêczna za to, ¿e w ogóle chce mnie dotkn¹æ.- Wstrz¹sn¹) ni¹ gwa³towny dreszcz.Gada ko³ysa³a j¹ ³agodnie.- To on ma szczêœcie - powiedzia³a.- Ma szczêœcie, ¿e nikt siê wczeœniej nie dowiedzia³.Drzwi siê otworzy³y i Gabriel zajrza³ do œrodka.- Gada? Ach, tutaj jesteœ.Podszed³ do niej.Œwiat³o lœni³o na jego z³ocistym ciele.Melissa spojrza³a na niego.Gabriel zamar³.Na jego twarzy odmalowa³o siê zaskoczenie i przera¿enie.Melissa wtuli³a g³owê w ramiê Gady i objê³a j¹ mocniej.Dr¿a³a z wysi³ku, aby opanowaæ ³kanie.- Co.? - zacz¹³.- Wracaj do ³Ã³¿ka - powiedzia³a Gada bardziej szorstko, ni¿ zamierza³a, ale i tak zbyt ³agodnie jak na niechêæ*, jak¹ do niego w tej chwili czu³a.- Co tu siê dzieje? - zapyta! p³aczliwie.Zmarszczywszy brwi, popatrzy³ na Melisse.- OdejdŸ! Porozmawiam z tob¹ jutro - rzuci³a Gada.Zacz¹³ protestowaæ.Spostrzeg³ jednak zmianê na twarzy kochanki, urwa³ w po³owie i wyszed³.Gada i Melissa przez d³u¿sz¹ chwilê siedzia³y w milczeniu.Oddech Melissy powoli siê uspokaja³; stawa³ siê regularny.- Widzi pani, jak ludzie na mnie patrz¹?- Tak, kochanie.Widzê.Po tym, jak zareagowa³ Gabriel, Gada czu³a, ze nie powinna roztaczaæ przed dzieckiem kolorowych wizji ludzkiej tolerancji.Ale teraz mia³a wiêcej nadziei, ¿e Melissa zechce porzuciæ to miejsce.Wszystko bêdzie lepsze ni¿ to.Wszystko.W Gadzie wzbiera³a z³oœæ* - powolna, niebezpieczna, nieugiêta.Pokryte bliznami, skrzywdzone i zastraszone dziecko mia³o takie samo prawo do ³agodnej inicjacji seksualnej, jak jego piêkni i pewni siebie rówieœnicy.Nawet wiêksze.A Melissa zosta³a zraniona, skrzywdzona i zastraszona.I poni¿ona.Gada ko³ysa³a dziewczynkê.Melissa przylgnê³a do niej w poczuciu bezpieczeñstwa, jakby by³a zupe³nie ma³ym dzieckiem.- Melisso.- Tak.,.proszê pani.- Ras to z³y cz³owiek.Skrzywdzi³ siê w sposób, w jaki nie post¹pi³by nikt, kto nie jest z³ym cz³owiekiem.Obiecujê, ¿e ju¿ nigdy nic ci nie zrobi.- Co za ró¿nica czy on, czy ktoœ inny?- Pamiêtasz, jak by³aœ zdziwiona, ¿e ktoœ chcia³ mnie obrabowaæ?- Ale to by³ szaleniec.Ras nie jest szaleñcem.- Wiêcej jest szaleñców takich jak tamten, ni¿ ludzi takich jak Ras.- Ten, którego widzia³am, jest taki jak Ras.Pani musia³a z nim byæ.- Nie.nie musia³am., Zaprosi³am go, ¿eby ze mn¹ zosta³.S¹ rzeczy, które ludzie mog¹ dla siebie nawzajem robiæ.Melissa zerknê³a na ni¹.Gada nie umia³a powiedzieæ, czy wyraz jej twarzy odzwierciedla³ ciekawoœæ czy troskê; twarz by³a bez wyrazu wskutek okropnych blizn po oparzeniu.Po raz pierwszy Gada zobaczy³a, ¿e blizny siêga³y pod ko³nierzyk koszuli dziecka.Poczu³a, ¿e krew odp³ywa jej z twarzy.- Proszê pani, co siê sta³o?- Kochanie, powiedz mi coœ.Jak mocno by³aœ poparzona? Dok¹d siêgaj¹ blizny? Oczy Melissy zwêzi³y siê.- Moja buzia.- Odsunê³a siê i dotknê³a obojczyka po lewej stronie.- Tutaj.- Rêk¹ przesunê³a po klatce piersiowej, do do³u, potem w bok - A¿ dot¹d.-1 ni¿ej ju¿ nie?- Nie.Mia³am d³ugo sztywn¹ rêkê.- Pokrêci³a lewym barkiem: nie mia³ takiej swobody ruchu jak powinien.• Mia³am szczêœcie.Gdyby by³o gorzej, nie mog³abym jeŸdziæ.Nikomu nie op³aca³oby siê utrzymywaæ mnie przy ¿yciu.Gada odetchnê³a z ulg¹.Widzia³a ludzi tak poparzonych.¯e nic nie pozosta³o z ich p³ci, ani narz¹dy zewnêtrzne, ani te¿ zdolnoœæ do odczuwania przyjemnoœci.Dziêkowa³a wszystkim bogom wszystkich ludzi œwiata za to, co us³ysza³a.Ras zadawa³ jej ból, ale dlatego, ¿e Melissa by³a dzieckiem, a on ogromnym i brutalnym mê¿czyzn¹, a nie dlatego, ¿e ogieñ zniszczy³ w dziecku zdolnoœæ odczuwania czegokolwiek prócz bólu.- Ludzie mog¹ robiæ sobie nawzajem takie rzeczy i oboje odczuwaj¹ przyjemnoœæ - powiedzia³a Gada.- To dlatego Gabriel i jabyliœmy razem.Ja chcia³am, ¿eby on dotyka³ mnie, a on, ¿ebym dotyka³a jego.Ale ktoœ, kto dotyka drugiego cz³owieka nie dbaj¹c o to, co on czuje.wbrew jego woli.- przerwa³a, bo nie by³a w stanie poj¹æ, ¿e ktoœ mo¿e byæ tak wynaturzony, ¿eby obracaæ seks w napaœæ.- Ras to z³y cz³owiek - powtórzy³a.- Ten dnigL.nie bola³o pani?- Nie.To by³o dla nas mi³e.- Aha.To dobrze.- powiedzia³a niechêtnie Melissa.- Mogê ci pokazaæ.- Nie! Proszê, nie!- Nie bój siê - uspokoi³a j¹ Gada.- Nie bój siê.Od tej pory nikt nie zrobi ci niczego, czego nie bêdziesz chcia³a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||