Index
Juliusz SÅ‚owacki Fantazy
Juliusz SÅ‚owacki Kordian
Aldiss Brian W Mroczne lata swietlne
Robert A. Heinlein Drzwi do lata
Verne Juliusz Tajemnica zamku Karpaty
Juliusz Verne Dzieci kapitana Granta
Trevayne
Przenicowany swiat
WIEZAJ~1.TXT
elektronika praktyczna 2002
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Briant zaj¹³ siê malcami, nad którymi czuwa³ tak pilnie, jakby okazywanie uczuæ ojcowskich by³o dla niego wrodzon¹ potrzeb¹.Chcia³ za wszelk¹ cenê, aby malcom na niczym nie zbywa³o, o ile tylko pozwala³y na to warunki.Och³odzi³o siê znacznie, tote¿ Briant zmusi³ ch³opców do przywdziania cieplejszej odzie¿y, znalezionej w skrzyniach marynarzy; musia³ j¹ jednak przystosowaæ do wzrostu m³odszych kolegów.Ch³opcy przedzierzgnêli siê w mistrzów sztuki krawieckiej, jakkolwiek pos³ugiwali siê przy tym wiêcej no¿ycami ni¿ ig³¹; Moko, jako ch³opiec okrêtowy „do wszystkiego”, wykaza³ w tej dziedzinie wielk¹ pomys³owoœæ.Nie wyobra¿ajcie sobie, aby Costar, Dole, Jenkins i Iverson wygl¹dali elegancko w niezmiernie szerokich bluzach i spodniach, dopasowanych jedynie pod wzglêdem d³ugoœci rêkawów i nogawic! O, nie! Ale mniejsza z tym! Przywykli szybko do tych pokracznych, obliczonych z koniecznoœci na wyrost strojów.Zreszt¹ nie pozwalano im pró¿nowaæ.Pod opiek¹ Garnetta czy Baxtera udawali siê w porze odp³ywu na po³Ã³w œlimaków albo szli nad rzekê uzbrojeni w sieci i wêdki.By³o to dla nich zabaw¹, a wszyscy odnosili z tego korzyœæ.Poza tym, oddaj¹c siê owym przyjemnym zajêciem, nie zastanawiali siê nad sytuacj¹, choæ i tak nie zdo³aliby poj¹æ jej grozy.Têsknota za rodzicami nêka³a ich niew¹tpliwie, lecz nêka³a ona i starszych.Ale mo¿e malcom nie przychodzi³o w ogóle na myœl, ¿e nie ujrz¹ ju¿ nigdy swoich bliskich!Gordon zaœ i Briant nie opuszczali wcale jachtu wzi¹wszy na siebie obowi¹zek utrzymywania tam porz¹dku.Niekiedy pozostawa³ z nimi Service: by³ zawsze pogodny i okaza³ siê te¿ wielce u¿yteczny.Polubi³ serdecznie Brianta i nie przy³¹cza³ siê nigdy do tych kolegów, którzy opowiadali siê raczej za Doniphanem.Tote¿ Briant odczuwa³ dla niego wiele sympatii.- Dobra nasza! Dobra nasza! - wykrzykiwa³ Service.- Doprawdy ta ³askawa fala rzuci³a na pla¿ê naszego biednego „Sloughi” w momencie bardzo stosownym, i to nie uszkodziwszy go prawie! Szczêœcie takie nie dopisa³o ani Robinsonowi Kruzoe, ani Robinsonowi Szwajcarskiemu na ich urojonych wyspach!A Kubuœ Briant? No có¿.gdy zjawi³ siê czasem na pok³adzie, by pomóc bratu w rozmaitych pracach, ledwie odpowiada³ na pytania i odwraca³ wzrok, jeœli ktokolwiek spojrza³ mu prosto w oczy.Brianta niepokoi³o zachowanie siê Kubusia.Starszy o przesz³o trzy lata brat wywiera³ na malca silny wp³yw.Teraz zauwa¿y³, ¿e od momentu kiedy „Sloughi” wyp³yn¹³ na morze, Kubuœ zachowywa³ siê tak, jakby drêczy³y go wyrzuty sumienia.Czy¿by popelni³ coœ takiego, czego nie œmia³ wyznaæ nawet starszemu bratu? Jedno by³o pewne: oczy Kubusia, bardzo czêsto zaczerwienione, zdradza³y, ¿e ch³opiec pop³akiwa³ w ukryciu.Briantowi przysz³o w koñcu na myœl, ¿e malec jest niezdrów.Gdyby Kubuœ zachorowa³ powa¿nie, Briant by³by ca³kowicie bezsilny.Przera¿ony, zasypywa³ malca pytaniami, ale ten odpowiada³ niezmiennie:- Nie.nie.nic mi nie jest.nic!Nic wiêcej nie udawa³o siê z niego wydobyæ.Miêdzy 11 a 15 marca Doniphan, Wilcox, Webb i Cross polowali z zapa³em na ptactwo gnie¿d¿¹ce siê wœród ska³.Trzymali siê zawsze razem, stroni¹c wyraŸnie od reszty kolegów.Niepokoi³o to Gordona.Przy pierwszej wiêc sposobnoœci spróbowa³ wyt³umaczyæ obu stronom, jak wa¿n¹ dla nich rzecz¹ jest zgoda.Lecz ch³opcy, a przede wszystkim Doniphan, odnieœli siê do jego s³Ã³w tak ch³odno, ¿e Gordon uzna³, i¿ roztropniej bêdzie nie nalegaæ.A jednak nie straci³ nadziei, ¿e zdo³a kiedyœ wypleniæ owe chwasty niezgody, które w przysz³oœci mog³y okazaæ siê groŸne.A zreszt¹ kto wie, czy dalsze wypadki nie doprowadz¹ do zbli¿enia niechêtnych sobie obozów, czego Gordon nie potrafi³ osi¹gn¹æ perswazj¹.W te mgliste dni, które udaremni³y projektowan¹ wyprawê, ³owy da³y obfit¹ zdobycz.Doniphan, zapalony sportowiec, œwietnie sobie radzi³ ze strzelb¹.By³ dumny ze swej zrêcznoœci - nawet nazbyt dumny - i odnosi³ siê z pogard¹ do innych sposobów ³owieckich, a wiêc do kopania wilczych do³Ã³w, zastawiania side³ i sieci, do czego namawia³ Wilcox.W sytuacji ch³opców wszystko przemawia³o za tym, ¿e Wilcox, a nie Doniphan odda im wiêksze us³ugi.Webb strzela³ celnie, ale nie móg³ siê mierzyæ z Doniphanem.Cross natomiast nie mia³ do tego ¿adnych zdolnoœci i poprzestawa³ na zachwycie dla wyczynów krewniaka.Trzeba jeszcze wymieniæ psa Phanna, który odgrywa³ tutaj wybitn¹ rolê - nie waha³ siê nigdy daæ susa w morze, gdy ustrzelony ptak spad³ poza pierœcieniem raf.Wspomnieæ nale¿y, ¿e wœród sztuk ubitych przez m³odych myœliwych znajdowa³o siê wiele ptaków morskich - kormoranów, mew i nurków, z których Moko nie mia³ ¿adnego po¿ytku.Co prawda go³êbie posypa³y siê obficie, jako te¿ dzikie kaczki i gêsi, których miêso jest wysoko cenione.Gêsi te nale¿a³y do gatunku bernakli, a kierunek ich lotu, gdy podrywa³y siê na odg³os strza³u, wskazywa³, ¿e zamieszkuj¹ w g³êbi l¹du.Doniphan ubi³ ponadto kilka ostrygojadów ¿ywi¹cych siê miêczakami, na które s¹ bardzo ³ase.Na ogó³ wybór by³ bogaty, ale w wielu wypadkach ptactwo wymaga³o specjalnego przyrz¹dzania, razi³ bowiem zbli¿ony do tranu smak tego miêsa.Mimo usilnych starañ Moko nie potrafi³ podo³aæ zadaniu tak, by zadowoliæ ka¿dego.Nie nale¿a³o jednak stawiaæ zbyt wysokich wymagañ, jak mawia³ przewiduj¹cy Gordon, i trzeba by³o oszczêdzaæ konserw - w przeciwieñstwie do sucharów, których mieli pod dostatkiem.Ch³opcy oczekiwali wiêc niecierpliwie momentu wycieczki ma - byæ mo¿e, rozstrzygn¹æ wa¿ne zagadnienie: wyspa czy l¹d sta³y? Zale¿a³a od tego ich przysz³oœæ, osiedlenie siê prowizoryczne na tej ziemi lub sta³y pobyt.15 marca pogoda zdawa³a siê sprzyjaæ odk³adanemu zamierzeniu.Noc¹ niebo uwolni³o siê od gêstych oparów, które nagromadzi³y siê podczas kilkudniowej ciszy morskiej.Wiatr od l¹du rozegna³ je w ci¹gu paru godzin.Jaskrawe promienie s³oñca obrze¿y³y z³otem krawêdŸ urwiska.Nale¿a³o siê spodziewaæ, ¿e wschodnia czêœæ horyzontu, oœwietlona o zachodzie promieniami, uka¿e siê z ca³¹ wyrazistoœci¹, a w³aœnie na dok³adnym zbadaniu tej czêœci widnokrêgu ch³opcom zale¿a³o najbardziej.Jeœli od tej strony pojawi siê pas wód przytykaj¹cy do linii horyzontu nieprzerwan¹ smug¹, bêdzie to znaczy³o, ¿e l¹d ten jest wysp¹ - a zatem rozbitkowie mog¹ liczyæ tylko na pomoc zb³¹kanego w te strony okrêtu.Pamiêtamy wszyscy, ¿e to Brant wysun¹³ projekt zwiedzenia pó³nocnej czêœci zatoki i ¿e wycieczkê tê postanowi³ odbyæ sam.Z pewnoœci¹ zgodzi³by siê chêtnie, by towarzyszy³ mu Gordon.Ale z drugiej strony niepokoi³by siê o malców, gdyby pozbawi³ ich jego opieki.Briant stwierdziwszy 15 marca wieczorem, ¿e barometr utrzymuje siê na pogodzie sta³ej, uprzedzi³ Gordona, i¿ wyruszy nazajutrz o œwicie.Przebycie dziesiêciu czy jedenastu mil (w obie strony) nie sprawi k³opotu ch³opcu silnemu i nie zwa¿aj¹cemu na trudy.Jeden dzieñ starczy mu z pewnoœci¹ na wykonanie przedsiêwziêcia i Gordon mo¿e byæ spokojny, ¿e kolega wróci przed zmierzchem.Gdy siê rozwidni³o, Briant ruszy³ w drogê nie budz¹c nikogo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.