Index
Daniken Erich Moj swiat w obrazach
swiat (33)
swiat (14)
Przenicowany Âœwiat
Rozdział3 (16)
Arthur C. Clarke Gwiazda (opowiadania)
rozdzial 04 (24)
Obled reform
116 05 (6)
Odyseja kosmiczna 2010 (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Panjeszcze wtedy pieszo pod stó³ wchodzi³ i ci±gn±³ koty za ogon, m³ody cz³owieku.--- Aaa - powiedzia³ cywil.- Stary wróbel.Przyjaciel robotników.My¶la³em,¿e was ju¿ wszystkich wyt³ukli.--- Niech siê pan nawet nie ³udzi - u¶miechn±³ siê jednorêki.- Trzeba siêjednak orientowaæ w ¶wiecie, w którym siê ¿yje.Potworna ignorancja, nie wartoz panem rozmawiaæ.--- Moim zdaniem wystarczy - powiedzia³ brygadier zwracaj±c siê do cywila.Cywil co¶ pospiesznie napisa³ na gazecie i podsun±³ brygadierowi.Brygadierbardzo siê zdziwi³, zabêbni³ palcami po brodzie i popatrzy³ z niedowierzaniemna cywila.Cywil u¶miechn±³ siê.Wówczas brygadier wzruszy³ ramionami,pomy¶la³ chwilê i zwróci³ siê do rotmistrza:--- ¦wiadek Czaczu! Jak oskar¿ony zachowywa³ siê w momencie aresztowania?--- Le¿a³ martwym bykiem - odpowiedzia³ ponuro rotmistrz.--- To znaczy nie stawia³ oporu.Taak.- Brygadier pomy¶la³ jeszcze chwilê,wsta³ i og³osi³ wyrok.Oskar¿ony numer siedemdziesi±t trzy trzyna¶cie zosta³skazany na karê ¶mierci, terminu wykonania wyroku nie okre¶lono, do czasuegzekucji pods±dny bêdzie przebywa³ na katordze.Na twarzy rotmistrza Czaczupojawi³ siê wyraz pogardliwego zdumienia, a jednorêki, kiedy gowyprowadzono, cichutko ¶mia³ siê i krêci³ g³ow±, jakby mówi³: "No, no, no."Nastêpnie wprowadzono podejrzanego numer siedemdziesi±t trzy czterna¶cie.Toby³ ten cz³owiek, który krzycza³ tarzaj±c siê po pod³odze.Teraz dygota³ zestrachu, ale zachowywa³ siê wyzywaj±co.Ju¿ od progu krzykn±³, ¿e odpowiada³nie bêdzie i ³aski nie potrzebuje.Rzeczywi¶cie milcza³ i nie odpowiedzia³ na¿adne pytanie.Nawet na pytanie cywila: czy nie skar¿y siê na z³e traktowanie?Skoñczy³o siê na tym, ¿e brygadier popatrzy³ na cywila i mrukn±³ pytaj±co.Cywil skin±³ g³ow± i powiedzia³: "Tak.Do mnie".Wygl±da³ na bardzozadowolonego.Pó¼niej brygadier przerzuci³ pozosta³e dokumenty i powiedzia³: "Chod¼my co¶zje¶æ, panowie.Nie mo¿na przecie¿." S±d wyszed³, a Maksymowi i Pandiemupozwolono staæ na "spocznij".Kiedy rotmistrz równie¿ wyszed³, Pandipowiedzia³:--- Widzia³e¶, co za dranie? Gorsi od ¿mij, s³owo dajê.Bo o co tu chodzi? Gdybyich g³owa nie bola³a, jak by¶ pozna³, ¿e to wyrodki? Strach pomy¶leæ, co bywtedy by³o.Maksym nie odezwa³ siê.Nie chcia³o mu siê mówiæ.Obraz ¶wiata, który jeszczewczoraj wydawa³ mu siê tak logiczny i klarowny, teraz zm±ci³ siê i utraci³ ostrekontury.Pandi zreszt± nie potrzebowa³ replik.Zdj±³ rêkawiczki, ¿eby ich niezabrudziæ, wyci±gn±³ z kieszeni torebkê pra¿onych orzeszków, poczêstowa³Maksyma i zacz±³ opowiadaæ, jak bardzo nie znosi tego posterunku.Po pierwszeboi siê zaraziæ od wyrodków.Po drugie niektórzy z nich, jak na przyk³ad tenjednorêki, zachowuj± siê tak bezczelnie, ¿e trudno siê powstrzymaæ i nie r±bn±æich w ³eb.Pewnego razu nie wytrzyma³ i r±bn±³.O ma³o go do kandydata niezdegradowali.Szczê¶liwie rotmistrz go obroni³.Wsadzi³ tylko na dwadzie¶ciadni do paki i da³ jeszcze czterdzie¶ci dni koszarniaka.Maksym gryz³ orzeszki, s³ucha³ jednym uchem i milcza³.Nienawi¶æ - my¶la³.--- Ci nienawidz± tych, a ci tych.Za co?.Najobrzydliwsze pañstwo.Dlaczego? O co mu chodzi³o? Zgnoili naród.Jak? Co to mo¿e znaczyæ?.Wdodatku ten cywil.Niemo¿liwe, aby robi³ aluzjê do tortur.To przecie¿ by³odawno, w ¶redniowieczu.Zreszt±.Faszyzm.Tak, nie tylko w¶redniowieczu.Mo¿e to jest pañstwo faszystowskie? Massaraksz, co to jestfaszyzm? Agresja, rasizm.Hitler.Tak, tak: teoria rasy panów, masowemordy, ludobójstwo, podbój ¶wiata.Gaj - faszysta? I Rada? Nie, toniemo¿liwe.Pan rotmistrz? Hm.Warto by teraz dociec, jaki zwi±zekzachodzi miêdzy chor± g³ow± a sk³onno¶ci± do opozycji.Dlaczego tylko wyrodkistaraj± siê zniszczyæ system OPB? I w dodatku nie wszystkie wyrodki?--- Panie Pandi - powiedzia³.- Wszyscy Chontyjczycy s± wyrodkami? Nies³ysza³ pan?Pandi g³êboko siê zamy¶li³.--- Jak by ci to.Rozumiesz.- wyduka³ wreszcie.- My jeste¶my g³Ã³wnieod spraw wewnêtrznych, od wyrodków miejskich i dzikich, tych z po³udnia.Aco tam w Chontii albo, powiedzmy, gdzie indziej, tego pewnie w armii ucz±.Powiniene¶ tylko wiedzieæ, ¿e Chontyjczycy s± najgorszymi wrogamizewnêtrznymi naszego pañstwa.Przed wojn± nam podlegali, a teraz mszcz± siêprzewrotnie.A wyrodki - to wrogowie wewnêtrzni.Zrozumia³e¶?--- Mniej wiêcej - odrzek³ Maksym i Pandi natychmiast wsoli³ mu naganê: wlegionie tak siê nie odpowiada, w legionie mówi siê "tak jest" albo "nie"."Mniejwiêcej" to wyra¿enie czysto cywilne, tak kapralowej siostrze mo¿eszodpowiadaæ, a tu nie wolno, tu jest s³u¿ba.D³ugo by siê pewnie jeszcze rozwodzi³, bo temat by³ bardzo wdziêczny, bliskijego sercu, s³uchacz za¶ uwa¿ny i pe³en szacunku, ale wrócili panowieoficerowie.Pandi przerwa³ w pó³ s³owa, wyszepta³ "baczno¶æ!" i po wykonaniuniezbêdnych ewolucji pomiêdzy sto³em i metalowym taboretem zastyg³ wbezruchu.Maksym równie¿ znieruchomia³.Panowie oficerowie byli w wy¶mienitych humorach.Rotmistrz Czaczu g³o¶no,pob³a¿liwym tonem opowiada³, jak to w dziewiêædziesi±tym szóstym przylepialisurowe ciasto bezpo¶rednio do rozpalonego pancerza czo³gu i palce potem lizali.Brygadier i cywil oponowali.¯o³nierska krzepa swoj± drog± - mówili - alekuchnia oficerska powinna byæ na poziomie i im mniej konserw, tym lepiej.Adiutant przymkn±³ do po³owy oczy i zacz±³ nagle z pamiêci cytowaæ jak±¶ksi±¿kê kucharsk±.Wszyscy zamilkli i dosyæ d³ugo s³uchali go z jakim¶dziwnym rozrzewnieniem na twarzach.Pó¼niej adiutant zakrztusi³ siê izakaszla³, a brygadier powiedzia³ z westchnieniem:--- Taak.Ale trzeba jednak koñczyæ robotê.Adiutant ci±gle jeszcze kaszl±c otworzy³ teczkê, pogrzeba³ w papierach ipowiedzia³ zd³awionym g³osem:--- Ordia Tader.Wesz³a kobieta, równie blada i niemal przezroczysta jak wczoraj.Wygl±da³a,jakby siê jeszcze nie ocknê³a z omdlenia.Ale kiedy Pandi wyci±gn±³ rêkê, ¿ebyj± uj±æ za ³okieæ i posadziæ, odsunê³a siê od niego gwa³townie, niczym od gada iMaksymowi wyda³o siê, ¿e zaraz uderzy.Nie uderzy³a, mia³a skute rêce,powiedzia³a tylko dobitnie: "Nie dotykaj mnie, fagasie!" Wyminê³a Pandiego iusiad³a na taborecie.Brygadier zada³ jej zwyczajne pytanie.Nie odpowiedzia³a.Cywil przypomnia³jej o dziecku i mê¿u.Jemu równie¿ nie odpowiedzia³a.Siedzia³a wyprostowana.Maksym nie widzia³ jej twarzy, widzia³ jedynie napiêt±, chud± szyjê podrozsypanymi jasnymi w³osami.Potem nieoczekiwanie powiedzia³a spokojnym,niskim g³osem:--- Jeste¶cie wszyscy og³upieni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.