Index
Stanisław Lem Dzienniki Gwiazdowe(Tom I)
Stanisław Lem Dzienniki Gwiazdowe(Tom II)
Daniken Erich Z powrotem do gwiazd
Miasto i gwiazdy
13 (247)
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody b
Eddings Dav
Encyklopedia Biblii
rozdzial 02 (216)
kometa (6)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Nie zd¹¿yli zadaæ ¿adnych dalszych pytañ, gdy w ich odbiornikach odezwa³ siê g³os Alyerona:— Mówi Alveron! Pozostajemy na tej planecie, póki nie dosiêgnie jej fala wybuchu, wiêc pewnie bêdziemy mogli was uratowaæ.Zmierzacie do miasta nad morzem, przy obecnej szybkoœci bêdziecie tam za czterdzieœci minut.Jeœli wtedy nie zdo³acie zatrzymaæ maszyny, wysadzimy tunel za wami i przed wami, aby pozbawiæ wasz¹ maszynê energii.Nastêpnie wywiercimy otwór, aby was wydostaæ." G³Ã³wny in¿ynier mówi, ¿e za pomoc¹ wielkich projektorów wykona to w piêæ minut.Wiêc za niespe³na godzinê bêdziecie ocaleni, chyba ¿e S³oñce wybuchnie wczeœniej.— Ale gdyby to nast¹pi³o, to i wy bêdziecie zniszczeni! Nie wolno wam tak ryzykowaæ!— D to siê nie k³opoczcie.Nic nam nie grozi.Kiedy S³oñce wybuchnie, up³ynieAdlka minut, nim fala osi¹gnie szczyt.Poza tym jesteœmy po przeciwnej stronie planety, za os³on¹ oœmiu tysiêcy mil ska³y.Przy pierwszych oznakach wybuchu wyjdziemy z Uk³adu S³onecznego trzymaj¹c siê cieniaplanety.Prêdkoœæ œwiat³a osi¹gniemy przed opuszczeniem cienia, a wtedy S³oñce nie bêdzie nam mog³o zaszkodziæ.Tsinadree nadal ba³ siê odzyskaæ nadziejê.W jego umyœle powstawa³a nowa w¹tpliwoœæ.— A sk¹d bêdziecie wiedzieli o pierwszych oznakach bêd¹c po przeciwnej stronie planety?— To bardzo proste — odpar³ Alveron.— Planeta ma ksiê¿yc, widoczny obecnie na tej pó³kuli.Nastawiliœmy teleskopy.Jeœli ksiê¿yc wyka¿e nag³y wzrost blasku, nasz statek ruszy automatycznie i zostaniemy wyrzuceni z uk³adu.Logika by³a nieskazitelna.Alveron, ostro¿ny jak zawsze, nie pozostawia³ nic na los szczêœcia.Wiele minut musi up³yn¹æ, zanim p³omienie wybuchaj¹cego S³oñca zniszcz¹ skalist¹ zaporê gruboœci oœmiu tysiêcy mil.A przez ten czas S 9000 uzyska bez trudu prêdkoœæ œwiat³a.Alarkane nacisn¹³ drugi guzik, gdy byli jeszcze daleko od wybrze¿a.Przypuszcza³, ¿e maszyna nie zatrzymuje siê miêdzy stacjami, a zatem ¿e na razie nic siê nie stanie.I nie móg³ wprost uwierzyæ, gdy w parê minut póŸniej lekkie drgania maszyny zanik³y i kolej stanê³a.Drzwi rozsunê³y siê bezszelestnie.Natychmiast wszyscy trzej wyszli.Nie chcieli ju¿ ryzykowaæ.Ujrzeli przed sob¹ d³ugi tunel ³agodnie wznosz¹cy siê w górê.Zamierzali ju¿ ruszyæ, gdy nagle us³yszeli g³os AIverona:— Zostañcie na miejscu! Przebijemy siê do was!Ziemia zadr¿a³a i gdzieœ daleko rozleg³ siê odg³os spadaj¹cych ska³.Nowy wstrz¹s i o sto kroków przed nimi tunel nagle siê zapad³.Przebija³ go pionowy otwór siêgaj¹cy w górê a¿ do powierzchni.Przebiegli szybko korytarz i stanêli u wylotu otworu.O tysi¹c stóp nad mmi znajdowa³ siê drugi wylot, a jeszcze wy¿ej k³êbi³y siê chmury, przez które przebija³ blask niebywale jaœniej¹cego ksiê¿yca.Takiego blasku nie widzia³o jeszcze ¿adne oko ludzkie.Ale wspanialszy nad wszystko by³ widok unosz¹cego siê w górze S 9000 i wielkich projektorów wci¹¿ jeszcze roz¿arzonych do czerwonoœci.Ciemny kszta³t oderwa³ siê od macierzystego statku i szybko siê zbli¿a³.Torkalee wraca³ po przyjació³.W chwilê póŸniej Alveron wita³ ich w hali kontrolnej.Wskaza³ olbrzymi ekran i rzek³ spokojnie:— Widzicie, w sam¹ porê!L¹d pod nimi zalewa³y stopniowo szturmuj¹ce wybrze¿e fale, na milê wysokie.A¿ w koñcu Ziemia wygl¹da³a jak jednolita p³aszczyzna sk¹pana srebrnym œwiat³em niezwykle b³yszcz¹cego ksiê¿yca.Lœni¹ca powódŸ fal siêga³a ju¿ najwy¿szego ³añcucha gór.Morze odnios³o swe ostateczne35zwyciêstwo.Ale krótkotrwa³e, gdy¿ wkrótce ju¿ nie bêdzie ani l¹dów, ani oceanów.Podczas gdy ze statku patrzono na zalew wód, z dala nadci¹ga³a gwa³townie katastrofa straszliwsza.Jakby zorza rozla³a siê nagle nad krajobrazem p³on¹cym w blasku ksiê¿yca.Ale nie by³a to zorza.To ksiê¿yc œwieci³ potê¿nie niczym drugie s³oñce.Blisko trzydzieœci sekund jego nienaturalne, przeraŸliwe œwiat³o p³onê³o,na niebie.Nagle na tablicy kontrolnej rozb³ys³y œwiat³a wskaŸnikowe.Statek ruszy³.Alveron spojrza³ na instrumenty.Gdy po sekundzie przeniós³ wzrok z powrotem na ekran, Ziemi ju¿ nie by³o.Wspania³e, pracuj¹ce pod najwy¿szym napiêciem generatory S 9000 zamar³y, gdy statek mija³ orbitê Persefony.Nie mia³o to znaczenia, S³oñce ju¿ mu nie mog³o zaszkodziæ.I chocia¿ b³¹kali siê teraz bezsilnie w pustkowiu miêdzygwiezdnej nocy, wiedzieli, ¿e pomoc nadejdzie najwy¿ej zft parê dni.Kry³a siê w tym ironia.Wczoraj jeszcze byli ratownikami spiesz¹cymi na pomoc rasie, która nie istnia³a.Teraz dopiero Alveron zamyœli³ siê nad losem œwiata, który przed chwil¹ uleg³ zag³adzie.Stara³ siê na pró¿no wyobraziæ sobie jego dni chwa³y, ulice jego miast pe³ne ¿ycia.Mieszkañcy ich byli pierwotni, ale w przysz³oœci mo¿e zdzia³aliby wiele we wszechœwiecie.Có¿ kiedy nie da³o siê nawi¹zaæ z nimi kontaktu! Rozpamiêtywanie tego by³o zreszt¹ daremne: na d³ugo przed przybyciem wyprawy ratunkowej mieszkañcy planety musieli siê zamkn¹æ w jej ¿elaznvm j¹drze.A teraz i oni, i ich cywilizacja pozostan¹ tajemnic¹ na wieki.Alveron ucieszy³ siê, gdy wejœcie Rugona przerwa³o mu te myœli.Od chwili opuszczenia planety szef ³¹cznoœci by³ bardzo zajêty analizowaniem programów radiowych wykrytych przez Orostrona.Problem nie by³ trudny, ale wymaga³ budowy specjalnego sprzêtu, wiêc zajê³o to trochê czasu."— I co znaleŸliœcie? — spyta³ Alveron.— Wiele rzeczy — odrzek³ przyjaciel.— Jest w tym jakiœ sekret, którego nie rozumiem.Zbadanie tych transmisji przysz³o nam z ³atwoœci¹ i szybko skonwersowaliœmy je tak, by odpowiada³y naszym aparatom.Jak siê zdaje, na ca³ej planecie rozmieszczone by³y fotokamery dla dokonywania zdjêæ obserwacyjnych.Niektóre umieszczono w miastach, na szczycie najwy¿szych budynków.Kamery by³y wprawiane w ci¹g³y ruch obrotowy, aby dawaæ zdjêcia panoramiczne.W zbadanych programach znaleŸliœmy ze dwadzieœcia rozmaitych scen.Ponadto — ci¹gn¹³ — mamy szereg transmisji innego rodzaju: ani dŸwiêkowych, ani wizualnych [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.