Index Dr Rudolf Steiner Zarys teorii poznania w œwiatopoglšdzie Goethego Stanisław Lem Œwiat Na Krawędzi Michael Crichton Zaginiony œwiat Zaginiony œwiat Przenicowany swiat Issac Asimov Nemesis (3) George Orwell Folwark zwierzęcy (18) Niezwyciezony Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (dla studentów medycyny) (2) NYE Faust |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Cywil skin±³ g³ow± i powiedzia³: "Tak.Do mnie".Wygl±da³ na bardzozadowolonego.Pó¼niej brygadier przerzuci³ pozosta³e dokumenty i powiedzia³: "Chod¼my co¶zje¶æ, panowie.Nie mo¿na przecie¿." S±d wyszed³, a Maksymowi i Pandiemupozwolono staæ na "spocznij".Kiedy rotmistrz równie¿ wyszed³, Pandipowiedzia³:--- Widzia³e¶, co za dranie? Gorsi od ¿mij, s³owo dajê.Bo o co tu chodzi? Gdybyich g³owa nie bola³a, jak by¶ pozna³, ¿e to wyrodki? Strach pomy¶leæ, co bywtedy by³o.Maksym nie odezwa³ siê.Nie chcia³o mu siê mówiæ.Obraz ¶wiata, który jeszczewczoraj wydawa³ mu siê tak logiczny i klarowny, teraz zm±ci³ siê i utraci³ ostrekontury.Pandi zreszt± nie potrzebowa³ replik.Zdj±³ rêkawiczki, ¿eby ich niezabrudziæ, wyci±gn±³ z kieszeni torebkê pra¿onych orzeszków, poczêstowa³Maksyma i zacz±³ opowiadaæ, jak bardzo nie znosi tego posterunku.Po pierwszeboi siê zaraziæ od wyrodków.Po drugie niektórzy z nich, jak na przyk³ad tenjednorêki, zachowuj± siê tak bezczelnie, ¿e trudno siê powstrzymaæ i nie r±bn±æich w ³eb.Pewnego razu nie wytrzyma³ i r±bn±³.O ma³o go do kandydata niezdegradowali.Szczê¶liwie rotmistrz go obroni³.Wsadzi³ tylko na dwadzie¶ciadni do paki i da³ jeszcze czterdzie¶ci dni koszarniaka.Maksym gryz³ orzeszki, s³ucha³ jednym uchem i milcza³.Nienawi¶æ - my¶la³.--- Ci nienawidz± tych, a ci tych.Za co?.Najobrzydliwsze pañstwo.Dlaczego? O co mu chodzi³o? Zgnoili naród.Jak? Co to mo¿e znaczyæ?.Wdodatku ten cywil.Niemo¿liwe, aby robi³ aluzjê do tortur.To przecie¿ by³odawno, w ¶redniowieczu.Zreszt±.Faszyzm.Tak, nie tylko w¶redniowieczu.Mo¿e to jest pañstwo faszystowskie? Massaraksz, co to jestfaszyzm? Agresja, rasizm.Hitler.Tak, tak: teoria rasy panów, masowemordy, ludobójstwo, podbój ¶wiata.Gaj - faszysta? I Rada? Nie, toniemo¿liwe.Pan rotmistrz? Hm.Warto by teraz dociec, jaki zwi±zekzachodzi miêdzy chor± g³ow± a sk³onno¶ci± do opozycji.Dlaczego tylko wyrodkistaraj± siê zniszczyæ system OPB? I w dodatku nie wszystkie wyrodki?--- Panie Pandi - powiedzia³.- Wszyscy Chontyjczycy s± wyrodkami? Nies³ysza³ pan?Pandi g³êboko siê zamy¶li³.--- Jak by ci to.Rozumiesz.- wyduka³ wreszcie.- My jeste¶my g³Ã³wnieod spraw wewnêtrznych, od wyrodków miejskich i dzikich, tych z po³udnia.Aco tam w Chontii albo, powiedzmy, gdzie indziej, tego pewnie w armii ucz±.Powiniene¶ tylko wiedzieæ, ¿e Chontyjczycy s± najgorszymi wrogamizewnêtrznymi naszego pañstwa.Przed wojn± nam podlegali, a teraz mszcz± siêprzewrotnie.A wyrodki - to wrogowie wewnêtrzni.Zrozumia³e¶?--- Mniej wiêcej - odrzek³ Maksym i Pandi natychmiast wsoli³ mu naganê: wlegionie tak siê nie odpowiada, w legionie mówi siê "tak jest" albo "nie"."Mniejwiêcej" to wyra¿enie czysto cywilne, tak kapralowej siostrze mo¿eszodpowiadaæ, a tu nie wolno, tu jest s³u¿ba.D³ugo by siê pewnie jeszcze rozwodzi³, bo temat by³ bardzo wdziêczny, bliskijego sercu, s³uchacz za¶ uwa¿ny i pe³en szacunku, ale wrócili panowieoficerowie.Pandi przerwa³ w pó³ s³owa, wyszepta³ "baczno¶æ!" i po wykonaniuniezbêdnych ewolucji pomiêdzy sto³em i metalowym taboretem zastyg³ wbezruchu.Maksym równie¿ znieruchomia³.Panowie oficerowie byli w wy¶mienitych humorach.Rotmistrz Czaczu g³o¶no,pob³a¿liwym tonem opowiada³, jak to w dziewiêædziesi±tym szóstym przylepialisurowe ciasto bezpo¶rednio do rozpalonego pancerza czo³gu i palce potem lizali.Brygadier i cywil oponowali.¯o³nierska krzepa swoj± drog± - mówili - alekuchnia oficerska powinna byæ na poziomie i im mniej konserw, tym lepiej.Adiutant przymkn±³ do po³owy oczy i zacz±³ nagle z pamiêci cytowaæ jak±¶ksi±¿kê kucharsk±.Wszyscy zamilkli i dosyæ d³ugo s³uchali go z jakim¶dziwnym rozrzewnieniem na twarzach.Pó¼niej adiutant zakrztusi³ siê izakaszla³, a brygadier powiedzia³ z westchnieniem:--- Taak.Ale trzeba jednak koñczyæ robotê.Adiutant ci±gle jeszcze kaszl±c otworzy³ teczkê, pogrzeba³ w papierach ipowiedzia³ zd³awionym g³osem:--- Ordia Tader.Wesz³a kobieta, równie blada i niemal przezroczysta jak wczoraj.Wygl±da³a,jakby siê jeszcze nie ocknê³a z omdlenia.Ale kiedy Pandi wyci±gn±³ rêkê, ¿ebyj± uj±æ za ³okieæ i posadziæ, odsunê³a siê od niego gwa³townie, niczym od gada iMaksymowi wyda³o siê, ¿e zaraz uderzy.Nie uderzy³a, mia³a skute rêce,powiedzia³a tylko dobitnie: "Nie dotykaj mnie, fagasie!" Wyminê³a Pandiego iusiad³a na taborecie.Brygadier zada³ jej zwyczajne pytanie.Nie odpowiedzia³a.Cywil przypomnia³jej o dziecku i mê¿u.Jemu równie¿ nie odpowiedzia³a.Siedzia³a wyprostowana.Maksym nie widzia³ jej twarzy, widzia³ jedynie napiêt±, chud± szyjê podrozsypanymi jasnymi w³osami.Potem nieoczekiwanie powiedzia³a spokojnym,niskim g³osem:--- Jeste¶cie wszyscy og³upieni.Otumanieni mordercy!.Wszyscy umrzecie.Ty,brygadierze, nie znam ciê, widzê ciê pierwszy i ostatni raz, umrzesz okropn±¶mierci±.Niestety nie z mojej rêki.Ale to bêdzie paskudna ¶mieræ.Ty te¿bydlaku z tajnej policji.Dwóch takich samych osobi¶cie wykoñczy³am.Ja bym iciebie teraz zat³uk³a, dobra³abym siê do ciebie, gdyby nie te fagasy za moimiplecami.- Nabra³a oddechu.- Ty te¿, czarnopyskie miêso armatnie, ty te¿oprawco, trafisz w nasze rêce.Gel spud³owa³, ale znam ludzi, którzy niespud³uj±.Nie przerywali i s³uchali uwa¿nie.Mo¿na by³o pomy¶leæ, ¿e gotowi s± s³uchaæjej godzinami.Kobieta nagle wsta³a i ruszy³a ku sto³owi, ale Pandi chwyci³ j± zaramiê i rzuci³ z powrotem na taboret.Wtedy splunê³a ze wszystkich si³, ale ¶linanie dolecia³a do sto³u, ona za¶ nagle skurczy³a siê i zap³aka³a.Przez jaki¶ czaspatrzyli, jak ona p³acze.Potem brygadier wsta³ i skaza³ j± na unicestwienie wci±gu czterdziestu o¶miu godzin [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||