Index Dickson Gordon R Smoczy Rycerz T1 Smok i jerzy (4) Dickson Gordon R Smoczy Rycerz T1 Smok i jerzy (2) Zelazny Roger Amber 09 Rycerz Cieni Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i testament rycerza Jedrzeja Gordon R Dickson Smoczy Rycerz T 1 Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoÂściach baÂśni (10) 27 (81) chip 5 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Winnetou ÂŚwiderkówna Rozmowy o Biblii |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Osunê³a siê na kolana, zrobi³o siê jej ciemno w oczach i upad³a na polepê.Unosi³a siê w niezwyk³ym œwiecie, ale nie w tym, w którym odwiedza³ j¹ Gaurin.Cienie przemieszcza³y siê tam i z powrotem tu¿ poza zasiêgiem jej wzroku; raz ocknê³a siê na tyle, ¿e Zazar mog³a podnieœæ jej g³owê i napoiæ gorzkim napojem.Jesionna s³abym ruchem usi³owa³a odsun¹æ kubek.- Wypij wszystko - powiedzia³a surowo M¹dra Niewiasta.- Tylko szybko, to nie zauwa¿ysz smaku.Jesionna zrobi³a, co jej kazano.Niewiele zapamiêta³a z póŸniejszych wydarzeñ.Raz tylko poczu³a ostry, bolesny skurcz miêœni.Zaraz potem wyœlizgnê³o siê z jej cia³a coœ ma³ego, twardego i bardzo zimnego.Poczu³a wielk¹ ulgê, wyda³o siê jej, ¿e siê unosi na spokojnej toni niewidzialnego jeziora.Jak ³atwo by by³o odejœæ ca³kowicie, pogr¹¿aæ siê coraz g³êbiej i g³êbiej.G³owa odskoczy³a jej w bok i zabola³ policzek.Otworzy³a oczy i ujrza³a nad sob¹ Zazar, która podnios³a rêkê, ¿eby w razie potrzeby uderzyæ jeszcze raz.- Nie umrzesz mi tu, o nie! Za ciê¿ko pracowa³am, by ciê uratowaæ!S³owa M¹drej Niewiasty podzia³a³y na dziewczynê jak rzucone kamyki; ka¿de trafi³o w cel.- Mam tu dla ciebie bulion.Nie jest taki niesmaczny jak tamto lekarstwo.Wypij go.Jesionna zrozumia³a, ¿e jeœli Zazar uzna to za konieczne, u¿yje si³y, ¿eby utrzymaæ j¹ przy ¿yciu.Poci¹gnê³a du¿y ³yk bulionu, bo inaczej gor¹cy p³yn rozla³by siê na jej szyjê.Ayfare pojawi³a siê z drugiej strony.Podtrzyma³a Jesionnê jedn¹ rêk¹, drug¹ ostro¿nie przytknê³a kubek do warg swojej pani.- Dziêkujê ci - powiedzia³a s³abym g³osem Jesionna.- Tak lepiej - oœwiadczy³a Zazar.- Ugotowa³am go z miêsa, które przynios³aœ, z du¿¹ iloœci¹ soli.A teraz zechciej mi ³askawie powiedzieæ, dlaczego zwleka³aœ tak d³ugo.Dotar³aœ tu ledwie ¿ywa.- Moja pani skar¿y³a siê na z³e samopoczucie - wtr¹ci³a siê Ayfare - ale m¹¿ nie chcia³ jej s³uchaæ, a tamtejsze po³o¿ne nie mia³y o niczym pojêcia.Zazar odchrz¹knê³a.- Ju¿ to mówi³aœ.Ale chcê us³yszeæ o tym od Jesionny.- Ayfare mówi prawdê - odpar³a Jesionna i zdumia³a siê, jak bardzo j¹ zmêczy³o wypowiedzenie tych kilku s³Ã³w.Czu³a, ¿e gor¹cy bulion doda³ jej nieco si³.- Nikt nie chcia³ mnie skrzywdziæ.Oni po prostu nie wiedzieli, co siê dzieje.- No có¿ i tak omal ciê nie zabili.- Zazar usiad³a na sto³ku przy ³o¿u.jej w³asnym ³o¿u, uœwiadomi³a sobie Jesionna.- Dziecko w tobie umar³o, ale twoje cia³o nie mog³o go usun¹æ w naturalny sposób.Zamiast tego zatruwa³o ciê powoli.Jeszcze jeden dzieñ i ju¿ nie mog³abym nic zrobiæ.I tak minie du¿o czasu, zanim odzyskasz zdrowie, wiêc musisz to robiæ gdzie indziej.Nie mo¿esz tu pozostaæ, nawet w moim domu.To zbyt niebezpieczne.Jesionna zamknê³a oczy.Ayfare tr¹ci³a j¹ kubkiem, wiêc wypi³a jeszcze trochê bulionu.- Dlaczego? - zapyta³a, lêkaj¹c siê odpowiedzi.- Joal ju¿ nie jest wodzem.Tusser wyzwa³ go na pojedynek i pokona³.Potem Joal znikn¹³.Nie s¹dzê, ¿eby dobrowolnie poszed³ do sadzawki.- Do sadzawki? - Ayfare wyraŸnie nie mia³a pojêcia, o Zazar mówi.- Tam, gdzie Lud Bagien wrzuca swoich zmar³ych.Na strawê dla podwodnych potworów.Mieszkañców G³êbin.Ayfare wzdrygnê³a siê.- Taki jest zwyczaj - powiedzia³a Jesionna.- Tusser to syn Jaola.Znam go, dorasta³am razem z nim, ale on mnie nienawidzi z ró¿nych powodów.Zreszt¹ umarli i tak nic nie czuj¹.- Tylko ¿e Joal jeszcze ¿y³ - odpar³a M¹dra Niewiasta.- Wprawdzie istnia³y miêdzy nami ró¿nice zdañ, ale nigdy bym nie ¿yczy³a takiej strasznej œmierci.- W takim razie masz racjê - zgodzi³a siê Jesionna.- Moja obecnoœæ tutaj mo¿e tylko œci¹gn¹æ na ciebie niebezpieczeñstwo.Muszê wróciæ do Nowego Voldu.- Niby jak? - zapyta³a starsza kobieta.- Jesteœ za s³aba, ¿eby wstaæ z ³o¿a, nie mówi¹c ju¿ o powrocie do miejsca, gdzie na pewno umrzesz bez fachowej opieki.- Dam sobie radê.Muszê.Zazar prychnê³a przez nos.- Na pewno nie dasz sobie rady bez mojej pomocy.Le¿ spokojnie.Mam pewien pomys³.Jesionna nie zdo³a³a nic wiêcej wyci¹gn¹æ z M¹drej Niewiasty.Wiedzia³a tylko, ¿e Zazar odby³a szeptem krótk¹ rozmowê z Ayfare, po czym obie opuœci³y chatê, pozostawiwszy chorej jedzenie i butelkê wody.Po kilku godzinach M¹dra Niewiasta wróci³a sama.- Jak siê teraz czujesz? - spyta³a.- Jestem znacznie silniejsza - odrzek³a Jesionna.- Wsta³am z ³o¿a i zrobi³am kilka kroków, chocia¿ mnie to zmêczy³o.- Nie powinnaœ by³a tego robiæ, ale mam nadziejê, ¿e nic siê nie sta³o.- Chcia³am zobaczyæ, czy mog³abym biec, gdybym musia³a.Zazar uœmiechnê³a siê nieoczekiwanie.- Mog³abyœ - pocieszy³a wychowankê.- Ale nie musia³aœ siê tym martwiæ.Wszyscy zdrowi mê¿czyŸni wyruszyli na ³owy, ¿eby dostarczyæ miêsa do zasolenia na zimê.A my zaczekamy, a¿ przybêdzie twój m¹¿ z oddzia³em uzbrojonych ¿o³nierzy, aby zabraæ ciê do Rendelsham.On jest Nordornianinem, prawda?Jesionna drgnê³a.- Myœlê, ¿e mo¿na by tak go nazwaæ, chocia¿ naprawdê nie jest Nordornianinem.To syn Naczelnego Wodza Morskich Wêdrowców.Nazywa siê Obern.Te s³owa najwyraŸniej zaskoczy³y M¹dr¹ Niewiastê.- Ale on nie by³.Niewa¿ne.Co siê sta³o, to siê nie odstanie.Mroczne Tkaczki musia³y w tym mieæ jakiœ cel, chocia¿ jeszcze go nie znamy.Zanim zostawi³am twoj¹ s³u¿¹c¹ przy brodzie, da³am jej prowadz¹cego-do-domu, który wska¿e drogê do mojej chaty.Bêd¹ tutaj jutro, jeœli twój Obern choæ trochê ciê ceni.Jesionna zamknê³a oczy.- Na pewno - powiedzia³a.Przynajmniej na tyle mog³a liczyæ.Mo¿e oskar¿y j¹ o to, ¿e go nie pos³ucha³a i wyruszy³a na mokrad³a, mo¿e nawet obwini za utratê dziecka, ale przybêdzie po ni¹.Pomyli³a siê.Kiedy Obern, pozostawiwszy ¿o³nierzy na zewn¹trz, wszed³ do chaty, natychmiast oskar¿y³ Zazar o spowodowanie ucieczki Jesionny.- Gdybyœ siê nie wtr¹ca³a.- powiedzia³ groŸnym tonem.Zazar nigdy nie pob³a¿a³a g³upocie.- Gdybym siê nie wtr¹ca³a, twoja ¿ona ju¿ by nie ¿y³a! - warknê³a.Szybko, nie szczêdz¹c ponurych szczegó³Ã³w, przedstawi³a mu sytuacjê.- Kiedy dotar³a tutaj, ledwie ¿y³a i to dlatego, ¿e ty nie pozwoli³eœ jej przybyæ do mnie w porê.Obern pohamowa³ nieco gniew.- Ale przecie¿ kobiety rodz¹ dzieci przez ca³y czas.Co takiego zrobi³aœ, Jesionno, ¿e twoje dziecko umar³o?- Nic nie zrobi³am - odpar³a Jesionna.- Nic.Pragnê³am tego dziecka, naszego dziecka.- Wszystko teraz zale¿y od jego nastêpnych s³Ã³w, pomyœla³a.- A jednak umar³o.A ty uciek³aœ do Krainy Bagien.Mo¿e w³aœnie dlatego umar³o.Jesionna odwróci³a wzrok.Trudno bêdzie usun¹æ rozdŸwiêk, jaki miêdzy nimi powsta³.Mo¿e nigdy siê to nie uda.A przecie¿ to jest jej m¹¿, z którym zwi¹za³a siê na ca³e ¿ycie.Co gorsza, on mo¿e nawet nie wie, ¿e istniej¹ miêdzy nimi jakieœ nieporozumienia.Musi wyjaœniæ wszystko raz na zawsze, bo inaczej ca³kiem siê zagubi.- Je¿eli uwa¿asz, ¿e moje postêpowanie mia³o inny cel ni¿ ratowanie dziecka, w takim razie powinniœmy siê rozstaæ.Trzeba zapisaæ na korzyœæ Oberna, ¿e siê zmiesza³.- Nigdy nie uwierzy³bym w ¿adne z³e opowieœci na twój temat - zapewni³.- Wiêc uwierz w to, co ci teraz powiem - odpowiedzia³a ochryp³ym, nieswoim g³osem - Mo¿e naprawdê i powinniœmy siê rozstaæ.Ale to przynios³oby ci wstyd w oczach Morskich Wêdrowców.“Mê¿czyzna, który nie umie pokazaæ ¿onie, gdzie jest jej miejsce”, szeptaliby za twoimi plecami.Zawsze ty siê liczy³eœ, nigdy ja.Nigdy nie pomyœla³eœ o mnie, nie wzi¹³eœ pod uwagê mojego dobra.Nie porzuci³am ciê.Umiera³am, Obernie.Zazar powiedzia³a, ¿e jeszcze jeden dzieñ i nawet ona nie zdo³a³aby mnie uratowaæ.Posz³am tylko po pomoc, bo jej potrzebowa³am, a ty nie mog³eœ lub nie chcia³eœ tego uznaæ.- Wiem, ¿e mia³aœ swoje powody.Ale kiedy przekona³em siê, ¿e mnie opuœci³aœ, bardzo trudno by³o mi to znieœæ.Jesionna odwróci³a oczy.- Tak, wiem.- Te s³owa zabrzmia³y fa³szywie w jej w³asnych uszach.Wydawa³o siê jej, ¿e przemawia do kamienia.Obern nadal nie rozumia³, co mia³a na myœli, i mo¿e nigdy nie zrozumie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||