Index Zbigniew Nienacki Ksiega strachow Nienacki Zbigniew Ksiega strachow Verne Juliusz Tajemnica zamku Karpaty Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02 Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 03 Chmielewska Joanna Wszystko czerwone abc.com.pl 5 18 (41) Mostowicz Tadeusz Znachor Profesor Wilczur rozdzial 08 (191) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Oburzaj¹ce, prawda? A gdy po skoñczeniu studiów zg³osi³am siê do pracy w Ministerstwie Kultury, to najpierw jakiœ urzêdnik powiedzia³ do mnie: „Przepraszam pani¹, ale artystki maj¹ swój departament o piêtro wy¿ej”.Stwierdzam, ¿e uroda kobiecie przeszkadza.„Ach, tu ciê boli” — pomyœla³em.— S¹dzê — powiedzia³ Skwarek — ¿e jedno drugiemu nie przeszkadza.Mo¿na byæ i ³adnym, i m¹drym.W towarzystwie „Mensa” spotka³em wiele wybitnie inteligentnych kobiet, które mia³y równie wybitn¹ urodê.— „Mensa”? — zapyta³ pan Dohnal.— A có¿ to za towarzystwo?— Nie s³ysza³ pan o „Mensie”? — zdziwi³ siê Skwarek.— „Mensa”, od ³aciñskiego „stó³ jadalny”, to grono dyskutantów.Towarzystwo o nazwie „Mensa” skupia ludzi wybitnie inteligentnych, to jest takich, którzy uzyskali 132 punkty wed³ug skali Stanforda-Bineta lub powy¿ej 148 punktów wed³ug skali Catella.Niestety, zaledwie dwa procent ludzi na œwiecie odznacza siê wybitn¹ inteligencj¹.Towarzystwo „Mensa” liczy sobie tylko dwadzieœcia tysiêcy cz³onków; dwanaœcie tysiêcy w USA, trzy i pó³ tysi¹ca w Wielkiej Brytanii, siedemset osób we Francji i w innych krajach.U nas idea³y „Mensy” nie s¹ jeszcze znane, niektórzy w ogóle nie wiedz¹ o ich istnieniu.A tymczasem Towarzystwo to czyni wiele dobrego, pozwala ludziom wybitnie inteligentnym przedyskutowaæ nurtuj¹ce ich problemy.Jedn¹ z akcji „Mensy” by³o za³o¿enie na Sycylii miasteczka i szko³y dla dzieci wybitnie zdolnych.Oczywiœcie, nie muszê zaznaczaæ, ¿e warunkiem przyjêcia do „Mensy” jest posiadanie wybitnej umys³owoœci, co sprawdza siê przy pomocy specjalnych testów.Jeœli chodzi o mnie, to pragnê wyznaæ nie bez dumy, ¿e wstêpny test wype³ni³em zadowalaj¹co.— Ach, jaka szkoda, ¿e nie wiem, na czym ten test polega — westchnê³a panna Dohnalowa, która tak bardzo ceni³a intelekt.Magister Skwarek siêgn¹³ do portfela i wyj¹³ z niego niedu¿¹ kartkê.— Oto jest wstêpny test na sprawdzenie, czy posiada siê wybitn¹ inteligencjê.Czy chce pani spróbowaæ swoich si³, panno Helenko? A mo¿e i pan? — zwróci³ siê do mnie.A potem zacz¹³ t³umaczyæ test.— Rzecz polega na podkreœleniu w³aœciwego rysunku.Albo „a”, albo „b”, „c” lub „d”.Kto ma ochotê, mo¿e przyst¹piæ do rozwi¹zywania.Panna Dohnalowa, niewiele siê namyœlaj¹c, podkreœli³a w czterech rzêdach po jednym obrazku.Ja zaœ doœæ d³ugo przygl¹da³em siê rysunkom w teœcie i usi³owa³em je z sob¹ w jakiœ sposób skojarzyæ.Lecz jak sami widzicie, nie jest to spraw¹ ³atw¹.W koñcu podkreœli³em cztery rysunki, które — jak mi siê zdawa³o — by³y sobie najbli¿sze.Pan Skwarek przyjrza³ siê naszym rozwi¹zaniom, a potem sceptycznie pokrêci³ g³ow¹.— Z przykroœci¹ muszê stwierdziæ, ¿e ani pani, ani pan nie macie wybitnej inteligencji.Prawid³owe rozwi¹zanie brzmi: 1d, 2c, 3b, 4c.Wcale nie zmartwi³ mnie negatywny wynik testu.Nigdy nie mia³em siê za cz³owieka wybitnego pod wzglêdem umys³owym.To, co inni osi¹gali przy pomocy niezwyk³ych niekiedy zdolnoœci, ja musia³em wypracowaæ poprzez, jak to siê mówi: kucie.Posiadam jedynie ¿y³kê detektywistyczn¹, a i to w bardzo w¹skim zakresie, bo dotycz¹c¹ spraw zwi¹zanych ze sztuk¹.Pannê Dohnalowa dotknê³a jednak œwiadomoœæ, ¿e nie osi¹gnê³a wyniku wy¿szego ni¿ przeciêtny.— A pan, panie magistrze? — rzek³a zaczepnie.— Pan okaza³ siê wybitnie inteligentny i prawid³owo wype³ni³ test?— Tak, proszê pani.Dlatego w³aœnie mam pewn¹ nadziejê, ¿e dostanê siê kiedyœ do grona ludzi z „Mensy”.— Jednym s³owem, jest pan prawie genialny — ci¹gnê³a dalej panna Dohnalowa.— Ach, nie przesadzajmy — skromnie uœmiechn¹³ siê Skwarek.— Skoro wiêc posiada pan wybitn¹ inteligencjê, to mo¿e potrafi pan rozwik³aæ tê oto zagadkê historyczn¹, nad któr¹ od dawna na pró¿no ³amiê g³owê.Poprosi³am ojca, aby przy okazji zainteresowa³ ni¹ pana Tomasza, wielbiciela podobnych zagadek.Ale mo¿e obydwaj panowie zechc¹ sprawdziæ dzia³anie swoich szarych komórek.To mówi¹c z kieszeni swojej marynarki wyjê³a ma³¹ srebrn¹ blaszkê.— Niew¹tpliwie nale¿a³a ona do s³ynnego alchemika Edwarda Kelleya, gdy¿ jest na niej wyryte jego nazwisko.Z tego te¿ wzglêdu umieœci³am j¹ w zrekonstruowanej pracowni alchemicznej na Z³otej Uliczce.Niestety, nie potrafiê zwiedzaj¹cym wyjaœniæ, do jakich celów ona s³u¿y³a.— Czy to tê blaszkê usi³owano ukraœæ z pracowni? — zapyta³em.— Tak.Kawa³ek miki i tê blaszkê chcia³ ukraœæ Zdenek Blacha — odrzek³a panna Dohnalowa.W tym momencie wymieniliœmy z panem Dohnalem ukradkowe spojrzenia.Czy¿by to by³ ten sam Blacha, który sprzeda³ halick¹ ikonê?— Tak.To bardzo ciekawa sprawa — mrukn¹³em wyci¹gaj¹c rêkê po le¿¹cy na stole przedmiot.W drodze po blaszkê moja d³oñ napotka³a rêkê magistra Skwarka.— Przyjmujê pani wyzwanie, panno Helenko — powiedzia³ Skwarek.— Wezmê j¹ do hotelu i postaram siê pani daæ jutro wyjaœnienie.— Œwietnie! — uradowa³a siê panna Helenka.— Ale zdaje mi siê, ¿e i pan Tomasz pragnie zaj¹æ siê t¹ spraw¹.— Owszem.Z prawdziw¹ ochot¹ — przytakn¹³em.I ma³a d³oñ panny Helenki przykry³a blaszkê le¿¹c¹ na stole.— Blaszka zostanie tutaj, u mnie, a obydwaj panowie przerysuj¹ wszystko, co zosta³o na niej wyryte.Jutro dacie mi swoje rozwi¹zania.Zgoda?— Znakomita zabawa! — zawo³a³a Ludmi³a.— Jakby teleturniej!Magister Skwarek nie by³ zadowolony z takiego obrotu rzeczy, bo — jak oœwiadczy³ — nie umia³ rysowaæ.Ludmi³a jednak bardzo szybko przerysowa³a mu napisy z blaszki.A ja ju¿ sam skopiowa³em wszystkie napisy, cyfry i dziwny rysuneczek.Oto, jak wygl¹da³a jedna strona blaszki:A tak wygl¹da³a druga strona blaszki:Papier z rysunkami starannie z³o¿y³em i schowa³em do portfela.— Postaram siê jutro znaleŸæ wyjaœnienie cyfr i rysunku na blaszce — powiedzia³em.Skwarek pogardliwie wzruszy³ ramionami.— Dopiero jutro? Ja mogê daæ rozwi¹zanie jeszcze dzisiaj.Panna Helenka spojrza³a na niego z ogromnym zainteresowaniem, co bardzo mu pochlebi³o.— Dzisiaj? — znowu wzruszy³ ramionami i zacz¹³ przelicytowywaæ sam siebie.— Podejmujê siê rozwi¹zaæ zagadkê ju¿ w tej chwili.Wyj¹³em papier z rysunkami, obejrza³em go, westchn¹³em:— Niestety, nie mam tak wybitnej inteligencji jak magister Skwarek i muszê mieæ czas do jutra.— Ale¿ oczywiœcie, to przecie¿ postanowione — zgodzi³a siê panna Helenka.— Panowie przyjd¹ do nas jutro na obiad i wtedy dowiemy siê od ka¿dego z panów, do czego, jego zdaniem, s³u¿y³a blaszka Kelleyowi.A druga panna Dohnalowa, czyli Ludmi³a, dorzuci³a:— Najlepiej bêdzie, jeœli pan Tomasz i pan Skwarek zapisz¹ swoje rozwi¹zania na karteczkach i dadz¹ mi je przed obiadem.A ja potem treœæ kartek odczytam.Tak jest na ró¿nego rodzaju teleturniejach.Cieñ zniecierpliwienia przemkn¹³ przez przystojn¹ twarz pana Skwarka.— No có¿ — po raz trzeci wzruszy³ ramionami — muszê siê na to zgodziæ.Chocia¿, co mnie tyczy, to ja rozwi¹zanie zaraz napiszê na kartce i oddam pannie Ludmile.Wyj¹³ notes, wydar³ z niego kartkê, coœ na niej przez chwilê pisa³.Wyznajê, ¿e obserwowa³em go z prawdziw¹ zazdroœci¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||