Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu
Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent
Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni
Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers
czesc 02 rozdzial 03 (3)
w obronie wiary 02.phtml
Witkiewicz Stanislaw Ignacy Narkotyki niemyte dusze
Andrzej Sapkowski Pani Jeziora
about.generate
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cjlm.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Uspokojony ruszył dalej.Żadne ślady przy dziurze nie wskazywały, żeby ktoś się tu zapuścił.Zamaskował ją kawałem betonu i dopiero potem zszedł do stacji.Wyciagnął z szafy matę do spania i rozciągnął ją sobie na podłodze.Nie zapalał światła.Podłożył dłonie pod głowę i zamyślił się głęboko.-Pytanie, które zadałem systemowi spowodowało powiadomienie odpowiednich służb - powiedział sam do siebie.- W następstwie tego wysłano dziewczynę żeby się za mną rozejrzała przy auli.Po ziemi chodzą agenci.Podobnie jak pracownicy POF mają na czołach numery i jeszcze coś.Numery są trzy cyfrowe podobnie jak mój.Dziewczyna zidentyfikowała mnie błędnie jako kolegę po fachu.- ziewnął ale zaraz oprzytomniał.- A potem skontaktowała się z kimś kto strzelił do niego z lasera z platformy orbitalnej.Prezydent Paweł Koćko i Stary Prezydent, który wystawia tu swoje zdjęcia są tą samą osobą.Świadczy o tym Proksima, zamiłowanie do fotografii, przecież Koćko robił zdjęcia dla Nacjonal Geografic'a i naprawdę umie to robić.Poskrobał się w głowę.-Jego agenci wystawiają mu ludzi, a on dokonuje egzekucji.Ludzie specjalnie się tym nie peszą.Innymi słowy totalitaryzm z elementami indoktryncji od małego i tajną kastą tych lepszych.O Gruzji nikt nie słyszał.Aha i jest jeszcze coś co się nazywa Regulamin Pobytu Na Planecie Ziemia.Swoją drogą idiotyczna nazwa.Tak jak jego helikopter Rekin Przestworzy.W sumie to wiem bardzo mało.A przecież muszę jakoś do niego dotrzeć.I oczywiście zabić go jeśli będzie taka możliwość.Dziewczyna napisała raport o przebiegu jak to nazwali ewakuacji i wspomniała zapewne także o mnie.O człowieku z mordą jak po ospie i niekompletnym numerem na czole.Może jak jutro pojawię się na ulicy od razu mnie odstrzelą?Zapadał w sen ale nim ostatecznie zamknął oczy przypomniał sobie jeszcze jedno.Głośnik na latarni, który odezwał się przed śmiercią chłopaka mówił głosem Prezydenta Pawła Koćko.X I VTeoretycznie mieli iść spać, ale było jeszcze całkiem wcześnie.Damao i Sumiko przebrały się w koszule nocne i jeszcze czytały sobie trochę przy świetle małego przenośnego reflektora.Sumiko przeciągnęła się kusząco na swoim łóżku.Damao oderwała wzrok od trzymanej w ręce kartki.-Ciekawe? -zapytała jej przyjaciółka.-Takie sobie.Trochę chaotyczna ta bibuła.Piszą tu - potrząsnęła trzymaną w ręce broszurką.- Że Stary Prezydent wysłał na ziemię kilkuset swoich agentów.-Ah.I jak ich złapać?-Niemożliwe.Gdy tylko poczują się zagrożeni uciekają na orbitę.Teleportacją.-I co jeszcze?-Ich ciała są odporne na zmęczenie, kuloodporne i inne takie.A można ich rozpoznać po tym, że na czołach mają numery widoczne w świetle ultrafioletowym.Roześmiały się.A potem nagle przestały.Sumiko odezwała się pierwsza.-Słuchaj czy nie odniosłaś wrażenia.-On? Tomasz Miszczuk?-A skąd by wiedział o tym wszystkim? Mówił i wyjaśniał.Przecież sam tego nie wymyślił.A gdzie niby miał się nauczyć? Przecież nie w Gdańsku na uniwersytecie.-Czekaj.A skąd on się tu wziął?-Hmm?-No nie wiadomo co studiował i gdzie? Może w Enklawie Zimbabwe? Tam gdzie ten cały Susłow.-Czekaj.Próbuję sobie przypomnieć.Ach już wiem.Przyszedł do profesora w zeszłym roku i zapytał czy nie potrzeba mu studenta do pomocy.Pokazał jakieś papiery, coś gdzieś studiował.Chyba w Ameryce Północnej.Może na Terytorium Powierniczym Szczepu Nawajo, albo w Zjednoczonych Koncesjach? W Wydzielonej Strefie Osiedleńczej Vancouwer też jest uniwersytet.-A może przyleciał teleportacją z platformy orbitalnej.Zadarły odruchowo głowy.Przez płócienny dach namiotu nie było widać stacji.Wyszły przed.Niebo usiane było gwiazdami.Niewysoko nad południowym horyzontem na orbicie geostacjonarnej wisiała stacja.Z tej odległości wyglądała jak bardzo jasna gwiazda.Nie oddawało to jej niewyobrażalnego ogromu.Walec długi na sześćdziesiąt kilometrów przy trzydziesto kilometrowej średnicy i cały był mieszkaniem jednego człowieka.-Siedziba Starego Prezydenta - szepnęła Sumiko z nabożeństwem.Damao była bardziej sceptyczna.-Może było by lepiej gdyby oddał nam wszystko co tam ma.Patrzyły jeszcze kilka sekund i właśnie w chwili gdy chciały wejść do namiotu zobaczyły to.Od stacji oderwał się cieniutki jak włos ognisty pręcik i zniknął gdzieś za horyzontem.Po chwili nadleciał drugi, a potem trzeci [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.