Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 03 Czas na potop
Chalker Jack L Swiaty Rombu 03 Charon Smok u wrot
Foster Alan Dean Przekleci 03 Wojenne lupy
Ebooks Pl Ksiazka Serwisowa Daewoo Espero Tom 2
Ebooks Pl Ksiazka Serwisowa Daewoo Espero Tom 1
ch22 (8)
Berling Peter Dzieci graala (3)
Teby
Nieuchwytny jastrząb
Tolkien J. R. R. hobbit
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bloodart.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Uśmiechnęła się i odgarnęła z czoła włosy.Była naprawdę bardzo ładna.V I I INodar w zadumie pociągnął łyk oranżady z butelki.-Właściwie to już przegrałem - powiedział do otaczających go betonowych ścian.- Wiedzą już że pojawił się jakiś gruziński komandos i że tłucze się po mieście - ziewnął.Oranżada skończyła się.Na szczęście miał jeszcze jedną butelkę.I XRuiny Warszawy PNTKByła czwarta.To chyba Paweł rzucił propozycję żeby zabrać kuchenkę mikrofalową i jedzenie i urządzić sobie piknik nad Wisłą.Dzień był gorący.Wszyscy poparli jego projekt.Dziewczęta pobiegły po kostiumy a chłopcy zajęli się transportem.Pomysł ogólnie był prosty.Paweł pojedzie swoim ślizgaczem, zresztą nie mieli żadnych innych maszyn w obozowisku poza ślizgaczem Miszczuka, a na hol weźmie lekki transporter na poduszce magnetycznej na, który wszyscy się załadują.Tomasz Miszczuk zaproponował ciągnięcie do spółki, jako że transporter nie posiadający własnego napędu stawiał spory opór w powietrzu, ale jak się okazało jego ślizgacz nie miał haka holowniczego.A tymczasem ślizgacz Pawła nie chciał zastartować.-Chyba nic z tego - powiedział markotnie złażąc z maszyny.Tomasz, który akurat coś analizował na swoim laptopie zamknął go teraz i podszedł.-Co się stało? -zapytał.-Chyba coś w silniku, albo w obwodzie Yanskiego.Niestety nie znam się na tym.-Jeśli można zobaczyć.Paweł przepuścił go do maszyny.Uczynił to z lekką niechęcią.W towarzystwie tego starszego o kilka lat mężczyzny czuł się dziwnie spięty.Tomasz zdjął klapę i przez chwilę wpatrywał się w plątaninę modułów.Przysunął się bliżej tak aby zasłonić swoim ciałem pole pracy.Delikatnie nacisnął opuszkę palca wskazującego lewej ręki.Paznokieć odchylił się na bok.Z wnętrza palca wyciągnął cienkie długie ostrze i wraził je w splot.Pokręcił nim w lewo i wyciągnął.Schował je w palcu i zamknął paznokieć.-Spróbuj teraz - powiedział.Paweł spróbował.Silnik zaskoczył.-No to jedziemy - powiedział do dziewcząt na transporterze.Tomasz z boku pstryknął zdjęcie polaroidem.Pomachał przez chwilę fotką zanim im pokazał.-Dzielny student z Arabii i jego harem na latającym dywanie - powiedział.Roześmieli się wszyscy.To rzeczywiście tak wyglądało.Wskoczył na transporter i przypiął się pasem.Maszyna ryknęła i ruszyli.Nad rzeką byli po dwudziestu minutach.Dziewczyny rozebrały się do kostiumów i zanurkowały w wodzie.Paweł został na brzegu.Mimo woli obserwował Miszczuka.Ten spokojnie usiadł w cieniu pod skarpą.Wyjął z torby laptopa i założył na uszy słuchawki po czym zaczął sobie leniwie stukać w klawisze.Paweł zamyślił się na chwilę.Popatrzył na baraszkujące w wodzie dziewczęta, a potem chyłkiem wycofał się.Wdrapał się na szczyt skarpy.Z kieszeni wydobył małą lornetkę i wychyliwszy się lekko próbował odczytać co też robi Tomasz.Niestety ekran znajdował się pod kątem uniemożliwiającym zbadanie tego ciekawego zagadnienia.Z góry nie było też widać cienkiego kabelka biegnącego z obudowy rękawem agenta i niknącego w łączu na skroni.Słońce zasnuło się chmurami.Robiło się zimno.Trzeba było wracać.XPaweł Koćko - prezydent siadł z rozmachem na tronie, który kiedyś służył Tutanchamonowi.Tron trochę się od tamej pory zdezelował, zapewne na skutek niewłaściwego użytkowania.Delikatne detale ze złotej blachy pogięły się.Emalia odpadała płatami.-Komputer, - odezwał się Koćko, - podaj listę wszystkich moich wrogów.Komputer wydał z siebie cichy brzęk i na ścianie pojawiła się lista licząca kilka tysięcy nazwisk.Prezydent poskrobał się w zadumie po głowie lufą rewolweru.-Uściślij listę tylko do osób narodowości gruzińskiej.Lista zredukowała się o trzy czwarte.Około tysiąca nazwisk nadal ozdabiało ścianę.-Cholera! - zaklął.- Komputer, usuń z listy wszystkich którzy zostali już zabici.Lista zniknęła.Wszyscy zostali zabici.Prezydent odkorkował w zadumie flaszkę Sowietskowo Igristowo.Wypił długi drażniący łyk.Umysł zaskoczył.-Komputer, wyświetl listę wszystkich moich gruzińskich przyjaciół, którzy z czasem mogli stać się wrogami - polecił.- Uwzględnij także moich pracowników.Tym razem lista nie zmieściła się na ścianie.Prezydent dopił wino do końca i cisnął butelką.Roztrzaskała się o ścianę z listą siejąc wokoło zielone odłamki.-Znowu oszukujesz - powiedział prezydent do komputera.- A przecież ostrzegałem cię.Z kieszeni szlafroka wyciągnął rewolwer i trzema strzałami rozwalił maszynę na kawałki.X IStacja OrbitalnaWrażenie było nieziemskie.Artur Kładkowski mało nie narobił w spodnie.Wszystko rozegrało się błyskawicznie.Siedział w swoim pokoju w akademiku na krześle i wystukiwał kod telportacyjny.Potem niczego się nie spodziewając wcisnął guzik potwierdzający i nagle widział zupełnie inne miejsce.Krzesło zabrał ze sobą.Siedział na nim nadal tyle tylko że teraz stało na białej podłodze wykonanej z jakiegoś bardzo jesnego metalu w gigantycznym pomieszczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.