Index
Zbigniew Nienacki Ksiega strachow
Nienacki Zbigniew Ksiega strachow
Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic
Nienacki Zbigniew Pierwsza przygoda Pana Samochodzika
Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i testament rycerza Jedrzeja
Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Swiety relikwiarz
Harry Potter I Kamien Filozoficzny
Serfontein Gordon Twoje nadpobudliwe dziecko Poradnik dl
Unfinished Tales
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .„Mo¿e po Van Gogh'u Fantomas spróbuje ukraœæ obraz Gauguina?” — pomyœla³em.W galerii barona wisia³o p³Ã³tno Gauguina: Trzy nagie dziewczêta z Tahiti na piaszczystej pla¿y.Gauguin by³ nie tylko interesuj¹cym malarzem, lecz i niezwyk³ym cz³owiekiem.Dla swej sztuki wci¹¿ szuka³ coraz to nowych tematów, ale nie w salonach, w miastach czy na przedmieœciach, lecz w sztuce ludowej, a nawet egzotycznej.Z kawiarni paryskich uciek³ najpierw do wiosek bretoñskich, póŸniej na wyspê Martynikê, a wreszcie na Tahiti, gdzie ¿yj¹c w ubóstwie, tworzy³ wspania³e dzie³a malarskie, usi³uj¹c przenikn¹æ w œwiat magii, pradawnych kultów religijnych i egzotycznych mitów.Jego obrazy z tego okresu nasycone s¹ intensywnym s³oñcem tropików i wspania³ymi kolorami, które odnajdywa³ w bujnej podzwrotnikowej roœlinnoœci.Znawcy uwa¿aj¹, ¿e u Gauguina nale¿y doszukiwaæ siê nie tylko prawdy, która narzuca siê sama poprzez opowieœæ wyra¿on¹ na p³Ã³tnie, ale równie¿ pewnej symboliki — jakby malarz chcia³ przedstawiæ nam nie tylko samych ludzi, lecz i g³êbszy sens ich prze¿yæ i wyobra¿eñ.Powróæmy jednak do Van Gogha.Podobnie jak Cezanne by³ samoukiem.Malowa³ krótko, bo zaledwie dziesiêæ lat.Lecz jego ¿ycie otoczone by³o romantyczn¹ legend¹.Odznacza³ siê ogromn¹ pasj¹ malarsk¹, w sztuce chcia³ wyraziæ ca³ego siebie, d¹¿¹c do niedoœcignionego idea³u artystycznego.¯y³ krótko, trawiony wieczn¹ gor¹czk¹ poszukiwañ.Zmar³ tragicznie, samotny, niezrozumiany, niedoceniony.I podobnie jak dramatyczne by³o jego ¿ycie, tak i dramatyczne s¹ jego obrazy.Toczy siê w nich pe³na napiêcia walka œwiat³a i kolorów, wszystko ma niezwykle ekspresyjn¹ formê.Jego obrazy odznaczaj¹ siê intensywnym kolorytem, znaæ na nich niemal ka¿de dotkniêcie pêdzla.Malowa³ krótkimi, nerwowymi „przecinkami”.Obraz, który wisia³ przede mn¹, twarz portretowanego cz³owieka, kompozycja i kolorystyka urzeka³y si³¹ wyrazu: cz³owiek pokazany przez Van Gogha zdawa³ siê toczyæ z sob¹ wewnêtrzn¹ walkê.Jego twarz by³a pe³na napiêcia.Tak, Van Gogha nie interesowa³o, czy cz³owiek przez niego malowany jest brzydki, czy ³adny.Pragn¹³ wyraziæ prawdê o jego ¿yciu duchowym.Czy obraz, który wisia³ przede mn¹, malowa³ Van Gogh, czy te¿ fa³szerz, œwietnie umiej¹cy podrobiæ mistrza?„Nie — mówi³em sobie.— To jest orygina³”.Tak wyraŸnie, tak dok³adnie widaæ by³o ka¿dy ruch pêdzla, ka¿d¹ plamkê.Fa³szerz nie potrafi³by tak precyzyjnie naœladowaæ mistrza, ograniczy³by siê do skopiowania ca³oœci.W falsyfikacie kontury nie by³yby tak wyraŸne, a poci¹gniêcia pêdzlem mniej pewne.I podpis.To przecie¿ podpis Van Gogha, autentyczny, taki ogl¹da³em na wielu jego p³Ã³tnach.Ale czy¿ nie styka³em siê ju¿ z genialnymi fa³szerzami obrazów? I znowu opad³y mnie w¹tpliwoœci, znowu wpatrywa³em siê w wisz¹cy na œcianie Portret lekarza.Nagle ktoœ tr¹ci³ mnie w ramiê i wyrwa³ z zamyœlenia.By³a to madame Eveline.Odszuka³a mnie w galerii, aby porozmawiaæ o swojej misji w Pary¿u.— Spotka³am Vincenta i wraz z nim odwiedzi³am kilku paryskich marchandów — zaczê³a swoj¹ relacjê.— Wszêdzie pyta³am o tego Burgesa i wszêdzie otrzymywa³am odpowiedŸ, ¿e nikt takiego cz³owieka nie zna, nikt o nim nie s³ysza³.To dziwne, prawda?— Owszem.Chcia³ przecie¿ kupiæ od barona obrazy Renoira i Cezanne'a.Jeœli jest kolekcjonerem i interesuje siê malarstwem, nie sposób, aby nigdy nie kontaktowa³ siê z handlarzami obrazów.Tym bardziej by go znali, gdyby sam by³ marchandem.— Caramba, porca miseria! — zawo³a³a madame Eveline.— Z tego wynika, ¿e on poda³ fa³szywe nazwisko.— Tak jest, madame.— Innymi s³owy, by³ pan na dobrym tropie, tylko ¿e trop siê urwa³.— Nie traæmy nadziei, madame — powiedzia³em, choæ by³em bardzo rozczarowany.Francois Burges by³, jak na razie, jedynym punktem zaczepienia dla dalszej dzia³alnoœci detektywistycznej.A w tej chwili straci³em nawet i jego.Zeszliœmy do hallu.Sk³oni³em siê madame Eveline, dziêkuj¹c jej za wykonanie zadania.Samotnie opuœci³em zamek, aby obejrzeæ demonstrowane w³aœnie widowisko „DŸwiêk i œwiat³o”.Zapad³a noc.Na tarasie siedzieli w wiklinowych fotelach turyœci.Po murach Zamku Szeœciu Dam sunê³y reflektory, wydobywaj¹c jego kontury, wie¿yczki, pob³yskuj¹c w szybach okiennych, odkrywaj¹c sklepienia dawnego mostu.Towarzyszy³a im muzyka z g³oœników.Us³ysza³em dŸwiêk rogu — to chyba w starym Le Château de Six Dames któryœ z królów szykowa³ siê do wyruszenia na ³owy.Ciekaw by³em, jak wygl¹da urz¹dzenie do realizacji widowiska „DŸwiêk i œwiat³o”.Omijaj¹c goœci siedz¹cych na tarasie skierowa³em siê do don¿onu, gdzie spodziewa³em siê zastaæ Yvonne i Roberta.Ale zanim doszed³em do potê¿nej wie¿ycy, niemal otar³em siê o Filipa, który ¿ywo gestykuluj¹c rozmawia³ o czymœ z cz³owiekiem wygl¹daj¹cym na turystê.By³ to zreszt¹ chyba turysta, jeden z Anglików, którzy przyjechali, aby obejrzeæ Zamek Szeœciu Dam.Rozmowa toczy³a siê w jêzyku angielskim.Nie zdziwi³o mnie, ¿e Filip, lokaj barona, zna angielski.Przecie¿ s³u¿y³ z baronem w marynarce, a marynarze, jak wiadomo, znaj¹ ró¿ne jêzyki.O czym rozmawia³ s³u¿¹cy barona z turyst¹ — nie wiem.I nawet nie stara³em siê dowiedzieæ.Ale nie by³em tu jedynym obserwatorem, o czym przekona³em siê póŸniej.Raptem zapad³a ciemnoœæ.Zapewne przewidywa³ j¹ program widowiska.Za chwilê bowiem zapali³y siê nowe reflektory, a dŸwiêki muzyki opowiada³y o polowaniu, odbywaj¹cym siê w pobliskich borach.Ta muzyka i obrazy tak mnie zafascynowa³y, ¿e przystan¹³em w mroku starego don¿onu i przez jakiœ czas poddawa³em siê czarowi widowiska.Wzrok mój jednak pozosta³ bystry i czujny.Zanotowa³em w pamiêci chwilê, gdy Filip rozsta³ siê z angielskim turyst¹.Potem zauwa¿y³em, ¿e do Filipa podszed³ baron.Obydwaj przespacerowali siê w moim kierunku, ale nie doszli do don¿onu.Zatrzymali siê, rozmawiaj¹c.A w tej chwili muzyka na jakiœ czas przycich³a, tylko ruch reflektorów sta³ siê ¿ywszy.— Targowa³em siê z nim, panie baronie — us³ysza³em g³os Filipa — ale ten facet to twarda sztuka.Przysta³ jednak na moj¹ cenê, nie popuœci³em ani franka.Oczywiœcie, nie powiedzia³em, ¿e to pan kryje siê za t¹ spraw¹.— To dobrze, Filipie.A kiedy on da pieni¹dze?— Jak tylko dostarczê mu towar, panie baronie.— A jak siê z nim umówi³eœ?— Konspiracyjnie, panie baronie.Mamy przecie¿ na karku a¿ trzech detektywów.Któryœ z nich móg³by siê zainteresowaæ, co ja wynoszê z zamku.Jutrzejszej nocy wyniosê towar tajnym przejœciem i zabiorê go ³odzi¹.Z tym cz³owiekiem umówi³em siê w dole rzeki.Przyjedzie swoim wozem.— To wspaniale, Filipie.Najbardziej bojê siê kompromitacji.— Za³atwi³em sprawê, panie baronie.Ale serce mi krwawi.Czy musi siê pan tego wyzbywaæ?— Nie mogê ¿yæ bez franka, Filipie.Przecie¿ nawet u ciebie jestem trochê zad³u¿ony.Nie rozpaczaj, tylko chodŸ ze mn¹ do pracowni.Musimy wszystko przygotowaæ na jutrzejsz¹ noc.I obydwaj spiesznym krokiem pomaszerowali do zamku.— Pssst! — sykn¹³ ktoœ obok mnie.I z mroku otaczaj¹cego don¿on wychyli³ siê Pigeon.— S³ysza³ pan? — zapyta³ mnie szyderczo.Nie mia³em pojêcia, co s¹dziæ o tej dziwnej rozmowie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.