Index Zbigniew Nienacki Ksiega strachow Nienacki Zbigniew Ksiega strachow Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic Nienacki Zbigniew Pierwsza przygoda Pana Samochodzika Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i testament rycerza Jedrzeja Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i nieuchwytny kolekcjoner Jordan Robert Kolo Czasu t 2 cz 2 Kamien lzy class 54 (14) NYE Merlin |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Abyœ móg³ byæ szczêœliwy w domu niebieskim.Ja ¿y³em w s³awie i ¿adn¹ hañb¹ siê nie splami³em.Zobacz, wszystko zostaje z³o¿one pod ma³ym kamieniem.- Bardzo ³adna i nawet wzruszaj¹ca sentencja - powiedzia³ Nemsta.- Ca³a wielkoœæ cz³owieka, wszystkie jego pragnienia i marzenia zostaj¹ z³o¿one pod ma³ym nagrobkiem- Wiêc to nie jest skrytka?- Skrytka? Skrytka? - przedrzeŸnia³ Nemsta mój zdumiony g³os.- Pewnie ¿e nie skrytka.Najzwyklejsza w œwiecie p³yta nagrobkowa, a za t¹ p³yt¹ ukrywa siê wmurowana w œcianê trumna z przewielebnym kanonikiem.Chcesz wiedzieæ, jak siê on nazywa³?Przy³o¿y³ szk³o powiêkszaj¹ce do prawego rogu p³yty i ukaza³ dot¹d nie dostrze¿one przeze mnie drobno wykute s³owa oraz datê:LEONARDI DE OPORNA CANONICI 1256.- Ot i masz skrytkê.W spokoju ducha spoczywa w niej niejaki Leonard z Opornej.Kanonik.Zmar³ w 1256 roku.Potomni lub wspó³czeœni uczcili jego pamiêæ kamiennym nagrobkiem oraz m¹dr¹ maksym¹.Trzeba jednak przyznaæ, ¿e jeœli w rzeczywistoœci wygl¹da³ równie z³oœliwie jak na swym kamiennym wizerunku, nie nale¿a³ chyba do sympatycznych kanoników - kpi³ Nemsta.O, gdyby wiedzia³, ile nadziei wi¹za³em z istnieniem skrytki.Ile pracy w³o¿y³em, ¿eby odczytaæ zatarty napis.Ile tajemnic wymarzy³em sobie, gdy s³owo po s³owie, z tak wielkim mozo³em wdziera³em siê w jego treœæ.I oto teraz, w jednej chwili, wszystko wziê³o w ³eb.Skrytka okaza³a siê najzwyklejszym grobowcem kanonika Leonarda z Opornej, zmar³ego przed ponad siedmiuset laty.Wyjaœni³a siê zagadka starej kolegiaty.Wiêc ju¿ nie skrytka pe³na tajemnic, tylko zwyk³y grobowiec?W pochmurnym milczeniu wpatrywa³em siê w nagrobek.Babie Lato, œwiadek mego rozczarowania (ona przecie¿ wiedzia³a o mych marzeniach zwi¹zanych z ³aciñskim napisem), dotknê³a mego ramienia, próbuj¹c mnie pocieszyæ.Burkn¹³em coœ gniewnie.Wyszliœmy wszyscy z kolegiaty.W³aœnie wtedy to nadjecha³a na rowerze smag³olica lekarka.I wtedy Babie Lato sta³a siê z³a, kolczasta, jak m³ody kasztan w zielonym pancerzu.- Nie, nic mam ju¿ po co chodziæ do kolegiaty - powtórzy³em.- A powiedzia³a mi kiedyœ pani, ¿e gdy odczytam ca³y napis, bêdê mo¿e szczêœliwy.- Zapewne nie tam, gdzie trzeba, szuka pan szczêœcia.Powiedzia³a to ot tak sobie, jakby mimochodem.Raptem zaœmia³a siê i kilkakrotnie potrz¹snê³a g³ow¹, przecz¹c swym myœlom.- Zaczynam wierzyæ w pañskiego pecha.Z diab³em Kuwas¹ te¿ panu nie wysz³o.- A có¿ mia³o wyjœæ?- Napsoci³ nam, nabroi³, naniepokoi³, a potem na zawsze zapad³ w bagna.Jeszcze dzisiaj dotrzemy do œrodka kurhanu, a potem zaczniemy szykowaæ siê do wyjazdu z Uroczyska.I nigdy ju¿ chyba nie spotka siê pan z diab³em Kuwas¹, nigdy nie dowie siê pan, kim by³ on w rzeczywistoœci.Smutne, prawda?Rozejrza³em siê po okolicy, nagle uœwiadomiwszy sobie, ¿e przecie¿ jest tak, jak mówi Babie Lato.Oto nied³ugo ju¿ odjadê st¹d chyba na zawsze.Z daleka ode mnie pozostanie ta malutka wysepka poœród bagien i co roku zakwitnie ¿Ã³³to miodownikiem.Wieczorami kot³owaæ siê tu bêd¹ roje komarów, ³¹ki za¿Ã³³c¹ siê „wolimi oczkami” i pokryj¹ je p³aty lilaró¿owych kwiatków.Noc¹, uroczyskow¹ parn¹ noc¹, pluœnie coœ w g³êbi moczarów, westchnie, zaszeleœci groŸnie trzcina i zakwaka dzika kaczka.A nad tym wszystkim trwaæ bêdzie znowu szarobrunatny masyw kolegiaty, osiemsetletniej, nosz¹cej w swej historii opowieœæ o ambitnej ksiê¿nej Salomei, o W³adys³awie II, p¹tniku Bogus³awie i tajemnicy krzy¿ackiego napadu.- Nie jest to Uroczysko ³adne - szepn¹³em.- Pustka moczarów, b³oto, wilgoæ, zgni³e bagienne wyziewy i komary.A jednak ile w nim niek³amanego uroku dziêki tajemniczoœci.Czy to mo¿liwe, ¿e nie ma ¿adnej zagadki w skrzywionym uœmiechu kanonika Leonarda, ¿e nie poznam nigdy diab³a Kuwasy?Zatrzymaliœmy siê jakby powodowani jakimœ wewnêtrznym nakazem.Babie Lalo stanê³a naprzeciw mnie i nieoczekiwanym ruchem po³o¿y³a mi d³onie na ramionach.- Jak¿e by³am dla pana niesprawiedliwa.Czy¿ mog³am przypuszczaæ, ¿e a¿ tak bardzo kocha pan.Uroczysko? Jednak jest najpewniej tak, jak powiedzia³am: nie tam, gdzie trzeba, szuka³ pan szczêœcia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||