Index Jedna strzała Lot Sokoła Lackey Mercedes Sluga magii Lackey Mercedes Cena magii Lackey Mercedes Obietnica magii Testament matarese'a abc.com.pl 5 Norton Andre Corka krola 13 (456) Issac Asimov Nemesis (3) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .- Czy rzeczywiœcie masz ochotê na kolacjê? - zapyta³ Taliê bezdŸwiêcznym g³osem Kris, bo to na niego tym razem przypad³a kolej.Na sam¹ myœl o jedzeniu Taliê opanowywa³y nudnoœci.- Nie - odpowiedzia³a do cna wyczerpana.- Och, to dobrze - doda³ z ulg¹.- Ja te¿ nie.- Mam wra¿enie, ¿e nie mogê siê ogrzaæ - wypowiedzenie tych s³Ã³w kosztowa³o Taliê sporo wysi³ku.- Ja tak¿e.- Kris usiad³ i jêkn¹³ cicho.- Jeœli przygotujesz zio³owy napar, ja dokopiê siê do miodu.- Zgoda.Przed wyjœciem zostawili gor¹c¹ wodê w kocio³ku nad paleniskiem wiedz¹c, ¿e bêd¹ jej potrzebowaæ.Miód i zio³a odnaleŸli, nie podnosz¹c siê z kolan.Talia nala³a wodê do mieszanki, rozlewaj¹c przy okazji po³owê, gdy¿ rêce trzês³y siê jej ze zmêczenia.Kris wróci³, nios¹c s³Ã³j pe³ny miodu w jednej rêce i coœ jeszcze w drugiej.Postawi³ miód na ziemi z przesadn¹ troskliwoœci¹, a Talia nabra³a ³y¿eczk¹ trzy obfite porcje.Na szczêœcie miód by³ tak gêsty, ¿e nie mog³a go rozlaæ tak samo jak wodê.Przesunê³a jeden kubek w stronê Krisa, który w zamian coœ jej w³o¿y³ do rêki.By³ to jeden z owocowo-orzechowych przysmaków, do zjedzenia którego zmusi³a ich Kerithwyn w Rozdro¿ach.Na jego widok Talii zrobi³o siê niedobrze.- Wiem - przeprosi³ j¹ Kris.- Czujê to samo, lecz jeœli teraz nic nie zjemy, zap³acimy za to jutro.Zamiesza³a napar w swym kubku, by rozpuœciæ miód i wypi³a gor¹cy p³yn duszkiem, nara¿aj¹c siê na oparzenie jêzyka.Gor¹co rozla³o siê po ca³ym jej ciele i jedzenie przesta³o byæ ju¿ tak odstrêczaj¹ce, a po wypiciu kolejnego kubka poczu³a g³Ã³d.Jednak ¿ucie twardych, lepkich ³akoci wyczerpa³o resztki si³, jakie jeszcze mia³a.Kris wygl¹da³ tak, jakby odczuwa³ to samo.Trzeci kubek p³ynu by³ rozstrzygaj¹cy, ledwie zd¹¿y³a wsun¹æ siê pod koce, a ju¿ zmorzy³ j¹ sen.Kiedy siê obudzi³a, wszystkie miêœnie sprzeciwi³y siê temu gwa³townie.Zmieni³a odrobinê pozycjê, by nie wymkn¹³ siê jej jêk.- ¯a³ujê, ¿e ¿yjê.Po œmierci by mnie tak nie bola³o - nieszczêœliwy Kris stêkn¹³ jej wprost do ucha.- I ja te¿.Jednak wci¹¿ myœlê o tym, czego uczy³ nas Alberich.- Czy musisz mi przypominaæ? "Najlepszym remedium na obola³e miêœnie jest w pierwszym rzêdzie to, co czyni je obola³ymi".Och, jak¿e chcia³bym, by on siê myli³!- Musimy przynajmniej wyjœæ, by przekonaæ siê, co nas czeka za tym pniem.- Masz racjê - Kris z wolna rozprostowywa³ koœci, przeszywany bólem.- I musimy wci¹gn¹æ wiêcej drwa do œrodka.- I wiêcej siana.- I wiêcej siana, to prawda.Ptaszyno, tyle mamy przynajmniej z tego, ¿e teraz nie mo¿esz wysy³aæ swych myœli dalej ni¿ na odleg³oœæ w³asnego nosa!Pomagali sobie nawzajem przy myciu i ubieraniu.Talii uda³o siê upichciæ podwójn¹ porcjê owsianki z owocami i zio³owy napar.Znu¿eni najpewniej nie poczuj¹ jej smaku, jednak owsianka bêdzie ciep³a i po¿ywna, a oni, miejmy nadziejê, nie bêd¹ tak wyczerpani tej nocy, by nawet myœl o jedzeniu mia³a siê okazaæ niemi³a.Kiedy otworzyli drzwi, lœnienie odbitego od œniegu s³oñca cofnê³o ich do œrodka.Pogoda zmieni³a siê w ci¹gu nocy i na niebie nie by³o nawet chmurki.Bez jakiejœ os³ony na oczy grozi³a im natychmiast œnie¿na œlepota.- I co teraz? - zapyta³a Talia, która nigdy dot¹d nie by³a w takiej sytuacji.Kris myœla³ intensywnie.- Os³aniaj oczy od góry kapturem opoñczy, a ja zobaczê, czy uda mi siê przygotowaæ jak¹œ ochronê przed blaskiem bij¹cym od œniegu.Przeszuka³ swoje tobo³y i pojawi³ siê ze zwojem siateczki z tkaniny, któr¹ wykorzystywali na banda¿e.- Owiñ tym g³owê dwa razy.Powinno byæ na tyle cienkie, by móc przez to widzieæ.Nie by³o ³atwo dojrzeæ cokolwiek przez tak¹ zas³onê, jednak by³o to lepsze od oœlepiaj¹cego œwiat³a, od którego ³zawi³y oczy.Pieñ le¿a³ tam, gdzie go wczoraj zostawili.Gdzieœ za nim znajdowa³a siê wjazdowa œcie¿ka.Jej bieg mo¿na by³o rozpoznaæ po pustym, pozbawionym krzewów pasie ziemi, wij¹cym siê pomiêdzy drzewami.K³opot w tym, ¿e przykrywa³y j¹ zaspy, które wydawa³y siê nie mniej ni¿ cztery stopy wysokie.- No có¿, dobrze, ¿e nie tarasuj¹ jej ¿adne po³amane pnie.- Talia stara³a siê, by zabrzmia³o to dziarsko i ochoczo.W odpowiedzi us³ysza³a westchnienie i s³owa Krisa:- Do ³opat zatem.Zaspy by³y g³êbokie, lecz przynajmniej nie tak szerokie jak te, z którymi musieli uporaæ siê na dnie doliny.G³êbokoœæ œniegu nie by³a mniejsza ni¿ dwie stopy, lecz i rzadko przekracza³a szeœæ.Pracowali ³opatami i ubijali stopami œnieg a¿ do zmierzchu, potem nazbierali drew na opa³, wnieœli paszê do chaty, najedli siê i zapadli w sen.Talia obudzi³a siê w œrodku nocy, czuj¹c lodowate zimno.Zaintrygowana przytuli³a siê do Krisa, który coœ wymamrota³ przez sen, lecz nie obudzi³ siê.Pomimo by³o jej coraz zimniej.W koñcu wsta³a ociê¿ale z ³o¿a.Gdy tylko to zrobi³a, lodowate powietrze uderzy³o w ni¹ jak m³otem.Wsunê³a stopy w pantofle z owczej skóry, otuli³a siê szczelnie opoñcz¹ i szybko dorzuci³a szczapy do ognia.Kiedy buchnê³y p³omienie, zobaczy³a migocz¹ce w blasku ognia oczy chirra i Towarzyszy, które wynios³y siê ze swojego k¹ta, by przysun¹æ siê bli¿ej ognia.- Co.siê.sta.³o? - zapyta³ zaspany Kris.- Dlaczego zrobi³o siê tak zimno?- Pogoda zmieni³a siê ponownie i temperatura spada - powiedzia³a Talia, myœl¹c o tym, jak to mokry œnieg na dworze zamarzaj¹c zamienia zaspy w kopce bia³ego granitu.- Wydaje mi siê, ¿e boginka rozdzielaj¹ca szczêœcie na ³uty, w³aœnie odwróci³a siê do nas plecami.DZIEWI¥TYPonownie zasnêli niespokojnym snem.Obudzili siê skoro œwit z jak najgorszymi przeczuciami.Lodowaty ch³Ã³d panuj¹cy w Stanicy nie sprzyja³ oci¹ganiu siê, odziali siê szybko i wyszli, by sprawdziæ, w jakim znaleŸli siê po³o¿eniu.Ze wszech miar nie by³o ono dobre.Œnieg zamarz³.Gruba, zewnêtrzna skorupa chroni³a twarde, ostre ziarna pod spodem.Wytrzyma³aby ciê¿ar Talii i Krisa, a nawet chirra, ale pod warunkiem, ¿e zwierzêta posuwa³yby siê wolno jak œlimak i nie mia³yby ³adunku na grzbiecie, jednak Towarzysze byli ju¿ za ciê¿cy.I jakby tego nie by³o doœæ, okaza³o siê, ¿e szufle nie by³y wytrzyma³e na tyle, by poradziæ sobie z zamarzniêtym na kamieñ œniegiem.Heroldowie patrzyli bezradnie na skalist¹ wyrwê - miejsce, gdzie poprzedniej nocy zakoñczyli przekopywaæ siê przez zaspy - i na ju¿ bezu¿yteczne szufle.W koñcu Talia zaklê³a z pasj¹, kopnê³a grudê œniegu i zagryz³a wargê, by nie zalaæ siê ³zami, jednoczeœnie przypominaj¹c sobie, i¿ nie mo¿e dopuœciæ do ¿adnych przecieków myœli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||