Index
Lackey Mercedes Lot strzaly
9XIX
Stacja arktyczna Zebra
Forsyth Psy wojny
Nastanie nocy (10)
Zjawa
Robert Silberberg PrÄ…dy czasu
Sienkiewicz Henryk Nowele
rozdzial 09 (16)
16 (510)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Broñ wydawa³a siê ciê¿ka i niezgrabna w porównaniu z sharpsem, a celownik by³ prymitywnie wykonany, z muszk¹ w postaci têpego sto¿ka i kawa³kiem blachy w kszta³cie litery „v" imituj¹cym szczerbinkê.Stado zbli¿a³o siê z przera¿aj¹c¹ szybkoœci¹.Skóra krów mia³a ciemny, czekoladowy kolor, a ich rogi by³y mniej zakrzywione.Po bokach pêdzi³y rdzawobrunatne cielêta, z koronami czerwonawych loków pomiêdzy ma³ymi szpicami szcz¹tkowych ro¿ków.Zwierzêta bieg³y tak blisko siebie, ¿e wydawa³o siê, i¿ nie zdo³aj¹ siê rozdzieliæ, by omin¹æ skaln¹ przeszkodê.Olbrzymia krowa bieg³a w pierwszym rzêdzie prosto na Zougê, który wymierzy³ w œrodek jej piersi i nacisn¹³ spust.Nad kurkiem uniós³ siê maleñki ob³oczek bia³ego dymu, a u³amek sekundy póŸniej broñ wystrzeli³a eksploduj¹c jasnym ogniem.Zouga poczu³ taki ból, jakby jeden z szar¿uj¹cych bawo³Ã³w kopn¹³ go w ramiê.Zatoczy³ siê do ty³u, z luf¹ strzelby uniesion¹ wysoko do góry przez si³ê odrzutu.Wielka czerwona krowa zdawa³a siê wpaœæ na niewidzialn¹ przeszkodê.Æwieræ funta utwardzanego rtêci¹ o³owiu wbi³o siê jej w pierœ, zamieniaj¹c w œlizgaj¹c¹ siê, tocz¹c¹ pl¹taninê kopyt i rogów.— Tomie Harkness! Ta by³a dla ciebie! — zawo³a³ Zouga, poœwiêcaj¹c swoj¹ zdobycz pamiêci starego myœliwego z bia³¹ brod¹, a potem chwyci³ drug¹ na³adowan¹ strzelbê.Z przodu bieg³ dorodny byk, wielki i czarny, tona rozwœcieczonej wo³owiny.Spostrzeg³ Zougê i pêdzi³ w kierunku ska³ szukaj¹c swego przeœladowcy.14 — Lol soko³a209Zwierzê podesz³o tak blisko, ¿e Zouga mia³ wra¿enie, i¿ dotyka go czubkiem rozdziawionej lufy æwieræfuntowca.Strzelba eksplodowa³a ponownie, wœród huku, ognia i dymu, po czym pó³ g³owy byka odlecia³o w ob³oku od³amków koœci i krwawych drobin.Byk przyklêkn¹³ na tylnych nogach, wyrzuci³ w powietrze przednie kopyta, a potem pad³ na ziemiê w chmurze py³u.Choæ wydawa³o siê to niemo¿liwe, stado rozdzieli³o siê, galopuj¹c po obu stronach skalnej wysepki.Wygl¹da³o jak faluj¹ca, sapi¹ca, rozwidlona rzeka pracuj¹cych ciê¿ko miêœni.Ogarniêty walecznym zapa³em Jan Cheroot wy³ przenikliwie, uskakuj¹c pod os³onê ska³y, by na³adowaæ broñ.Rozgryza³ papierowy ³adunek, z brod¹ ca³¹ w prochu, wypluwa³ kulê do lufy, a potem gor¹czkowo wpycha³ wycior, by zaraz wy³oniæ siê ponownie i wypaliæ w zbit¹, faluj¹c¹ masê gigantycznych cia³.Wszystko to trwa³o zaledwie dwie minuty, chocia¿ zdawa³o siê, ¿e minê³a ca³a wiecznoœæ, a potem nagle zwierzêta zniknê³y, a oni stali kaszl¹cy i sapi¹cy w wiruj¹cych ob³okach kurzu, otoczeni przez pó³ tuzina wielkich czarnych martwych cia³.Dochodz¹cy od strony zaroœli og³uszaj¹cy ryk przyt³umi³ têtent kopyt uciekaj¹cego stada.Pierwszy podmuch gor¹ca owion¹³ ich sekundê póŸniej i Zouga us³ysza³, jak wisz¹cy mu nad czo³em kosmyk wybielonych przez s³oñce w³osów skwierczy przenikliwie, a potem poczu³ ostry zapach spalenizny.W tej samej chwili chmura dymu odp³ynê³a gwa³townie i przez kilka sekund wszyscy czterej byli œwiadkami spektaklu, który odebra³ im w³adzê w nogach.Cierniste zaroœla nie pali³y siê, lecz wybucha³y s³upami ognia.— Biegiem! — wrzasn¹³ Zouga.— Uciekajmy st¹d!Rêkaw jego koszuli zwêgli³ siê, a roz¿arzone powietrze tamowa³o oddech.Gdy dotarli do brzegu lasu mopani, lœni¹ce zielone liœcie nad ich g³owami pomarszczy³y siê i po¿Ã³³k³y, zwijaj¹c siê do œrodka, a gdy spowi³y ich ob³oki czarnego dymu, Zouga poczu³ ostre k³ucie pod powiekami.Wiedzia³, ¿e dociera do nich tylko gor¹co i dym niesione przez wiatr, lecz gdyby p³omienie zdo³a³y pokonaæ woln¹ przestrzeñ miêdzy zaroœlami a laskiem, byliby w œmiertelnym niebezpieczeñstwie.Zouga widzia³ Hotentotów i przypominaj¹cych nierealne widma tragarzy, biegn¹cych chwiejnie naprzód, lecz s³abn¹cych i myl¹cych drogê.A potem, równie nagle, jak siê pojawi³y, faluj¹ce ob³oki dymu podnios³y siê ku niebu.P³omienie nie zdo³a³y przeskoczyæ otwartej przestrzeni.Promieñ s³oñca przebi³ gêsty mrok nad g³owami, nios¹c ze sob¹ falê rzeœkiego, czystego powietrza.£ykali je z wdziêcznoœci¹, t³ocz¹c siê przy sobie w zdumionym milczeniu i bij¹c d³oñmi w tl¹ce siê jeszcze gdzieniegdzie ubrania.Twarz Zougi by³a poczernia³a i pokryta b¹blami, a jego p³ucami nadal wstrz¹sa³y spazmatyczne konwulsje kaszlu.Gdy z³apa³ wreszcie oddech, odchrz¹kn¹³ chrapliwie.— Có¿, przynajmniej miêso jest ju¿ upieczone — rzek³, wskazuj¹c cia³a bawo³Ã³w.W tym samym momencie coœ spad³o bezw³adnie z gêstwiny górnych ga³êzi drzewa mopani, a potem wsta³o i pokuœtyka³o w ich stronê.Zouga zaœmia³ siê ochryple.210— O, chy¿a stopo! — powita³ Marka, tragarza, a pozostali szybko przy³¹czyli siê do ¿artów.— Kiedy ty latasz, or³y chowaj¹ siê zawstydzone! — zawo³a³ Jan Cheroot.— Twój prawdziwy dom jest na szczytach drzew — doda³ Mateusz z radoœci¹ — z twoimi w³ochatymi braæmi.Do wieczora poæwiartowali cia³a bawo³Ã³w na wilgotne, czerwone kawa³y, które rozwiesili nastêpnie na ruszcie.Ro¿na, d³ugie pale osadzone w rozwidlonych ga³êziach, siêga³y do pasa, a pod nimi dymi³o leniwie tl¹ce siê, wilgotne drewno mopani.Mieli zapas miêsa dla karawany, który mia³ wystarczyæ na d³ugie tygodnie.Camacho Pereira nie mia³ w¹tpliwoœci, ¿e pod¹¿aj¹c wzd³u¿ dolnej krawêdzi doliny, trzymaj¹c siê nieco poni¿ej niebezpiecznego, skalistego terenu, natknie siê wreszcie na œlad karawany.Stu ludzi id¹cych w kolumnie musia³o zostawiaæ trop, który zauwa¿y³by nawet œlepiec [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.