Index Lackey Mercedes Lot strzaly Lackey Mercedes Strzaly krolowej 12 (262) lex polonica 5 Sejm RP Kodeks karny Manuskrypt Chancellora www nie com pl 2 abc.com.pl 7 Pedagogika Pilch Tadeusz Zasady Badań Pedagogicznych(txt) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wszyscy z zainteresowaniem, lecz niez wrogością, przypatrywali się Thakzarowi.Ten zaś ze zdumieniem odkrył, żedotychczas, myśląc o Kurańczykach, wyobrażał sobie zastępy czarnych rycerzy ichoć wiedział, że jego wyobrażenie jest mylne, to dopiero teraz, ostateczniepozbył się go. Osada wyglądała dokładnie, jak wThakzarowym śnie.Nie była duża, choć zdecydowanie większa od Kamiru i otoczonawysoką palisadą.Wewnętrzna przestrzeń niemal całkowicie zabudowana była małymichatkami o ciekawej konstrukcji, jedynie centralny punkt - koło o średnicypięciu metrów, było od nich wolne. - Tam zbiera się RadaStarców - wyjaśnił Thakzarowi idący z nim rycerz.- Zwykle robi to co rok, aleostatnie wypadki zmuszały ją do tego znacznie częściej. Pokazał Thakzarowi jedną z chat, z pierścienia położonego najbliżej centralnegokręgu. - To dom Natariego.On ugości cię i przenocuje,lecz następnego dnia musisz wyruszyć z naszej osady.Tymczasem możesz chodzić poniej nie lękając się niczego.Ja pożegnam cię teraz.Daj mi swego konia,zaopiekuję się nim.Thakzar podał Kurańczykowi cugle i ten, prowadząc rumaka,zniknął wkrótce pomiędzy chatami.Rycerz nie mając nic lepszego do roboty,zapukał do chaty Natariego. Otworzył mu właściciel, nawidok Thakzara lekko się uśmiechnął. - Witaj w naszejosadzie - rzekł po chwili.- Jak widać nie rezygnujesz tak łatwo. Dokazałeś już wiele, żaden człowiek dotychczas jeszczenigdy nie znalazł się po tej stronie palisady. -Przyjechałem tu w ważnej sprawie.- zaczął rycerz. -Wiem, po co przyjechałeś - przerwał mu Natari.- Ale zrozum, że przekonanie Radynie przyjdzie ci łatwo.Szczerze mówiąc, uważam to zaniemożliwe. - A jednak spróbuję - odparłrycerz. - Porozmawiamy jeszcze później.Ale wybacz, żekazałem ci tak czekać na progu.Wejdź proszę. I Natariwprowadził swego gościa do środka.Wnętrze chatki nie było zbyt przestronne, nawszystko składały się jedna sala oraz trzy pokoiki.Jeden z nich przypadłThakzarowi.Był umeblowany skromnie - w kącie stało łóżko, a obok mała szafka,lecz jak na kurańskie warunki było to dużo. - Nasza radazbierze się pod wieczór - poinformował Natari.- Nie robimy tego wyłącznie natwoje życzenie, samo pojawienie się człowieka w naszej osadzie jestwystarczającym powodem. - Mimo wszystko dziękuję wam -odrzekł Thakzar. - Dziwny z ciebie człowiek rycerzu -pokręcił głową Natari.- Nie jesteś przecież Kurańczykiem, nie pochodzisz takżez Morgundii. - Skąd wiesz? - zaciekawił sięThakzar. - Na twojej zbroi widnieje znak białego orła,podczas gdy morgundzkim godłem jest pęknięta korona. -Moją ojczyzną jest Berentia - odparł rycerz. - Daleka tomusi być kraina - odrzekł Natari w zamyśleniu.- Wytłumacz mi, czemu tak żywointeresują cię nasze problemy? - Jeśli mogę komuś pomóc,robię to.To wszystko. - Nie mów o tym, jako o drobnostce.Gdyby wszyscy ludzie byli tacy jak ty. Milczał przezchwilę, potem zaś rzekł: - W jednym tylko się mylisz,rycerzu.Nam już nie można pomóc. - To się rozstrzygniedziś jeszcze - żywo odparł Thakzar - lecz masz rację, nie pomogę wam, jeśli wynie będziecie chcieli pomóc sami sobie.Kiedy zbierze sięRada? - Dopiero po zmierzchu.Przedtem jednak przyjdź nawieczerzę. To rzekłszy Natari zostawił Thakzarasamego. *** Cały wolny czasrycerz zmitrężył, zastanawiając się, jak właściwie przekonać kurańską Radę, atakże nad tym, co zrobi jeśli przedsięwzięcie nie powiedzie się i będziezmuszony z samego ranka opuścić osadę.Dotychczas myślał tylko o tym, by dotrzećdo Kuranu, sprawę przekonania Rady zostawiał na czas późniejszy.Dopiero wchacie Natariego zdał sobie sprawę, że właściwie nie wie co będzie mówił na jejzebraniu.Ponieważ jednak do zmroku pozostało mu wiele godzin, był pewien, żezdoła coś wymyślić.Wkrótce ułożył sobie plan przemowy i wyszukał argumenty,którymi zamierzał się posłużyć, by odwieść Radę od zamiaru najazdu naKamir [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||