Index
Saylor Steven Ramiona Nemezis
Saylor Steven Rzut Wenus
Saylor Steven Dom Westalek
Saylor Steven Zagadka Katyliny
Saylor Steven Rzymska krew
Saylor Steven Rubikon
burst steven jhereg
brust steven teckla
www nie com pl 1
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego (6)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Równie¿ w jego oczach b³yszcza³o coœ, co sugerowa³o Duikerowi, ¿e ma przed sob¹ cz³owieka lubi¹cego zabijaæ.Mê¿czyzna podszed³ do niego zdenerwowanym krokiem.- Przeproœ, wieœniaku.To nie uratuje ciê przed ch³ost¹, ale przynajmniej bêdziesz dalej oddycha³.Ktoœ podjecha³ do nich galopem.Duiker zauwa¿y³, ¿e pojedynkowicz zerkn¹³ nerwowo za jego plecy.Kapral Przechy³ œci¹gn¹³ wodze, ignoruj¹c szlachcica.- Przepraszam, historyku - rzuci³.- Zatrzymali mnie w kuŸni.Gdzie twoja klacz?- Z g³Ã³wnym stadem - wyjaœni³ Duiker.- Biedaczce dawno ju¿ nale¿a³ siê dzieñ odpoczynku.Przechy³ raczy³ w koñcu spojrzeæ na szlachcica.Jak na niskiego szar¿¹ m³odzieñca, znakomicie potrafi³ demonstrowaæ zimn¹ wzgardê.- Jeœli siê spóŸnimy, Coltaine za¿¹da wyjaœnieñ.Nadal mówi³ do Duikera.- Czy ju¿ skoñczyliœmy? - zapyta³ historyk szlachcica.Ten skin¹³ krótko g³ow¹.- Na razie.Duiker wznowi³ podró¿ przez obóz szlachty, eskortowany przez kaprala.Gdy oddalili siê o dwanaœcie kroków, Przechy³ odwróci³ siê do niego.- Alar by³ chyba gotów ciê wyzwaæ, historyku.- A wiêc on jest znany? Alar.- Pullyk Alar.- Ma pecha.Przechy³ wyszczerzy³ zêby w uœmiechu.Gdy dotarli na centralny plac obozu, natknêli siê tam na ch³ostê.Niskiego, têgiego mê¿czyznê, który trzyma³ w obrzmia³ej od upa³u rêce bicz, mieli ju¿ okazjê poznaæ.Ofiar¹ by³ s³uga.Trzech innych s³u¿¹cych sta³o z boku, odwracaj¹c wzrok.W pobli¿u krêci³a siê te¿ garstka szlachetnie urodzonych, którzy zebrali siê wokó³ ³kaj¹cej kobiety, szepcz¹c s³owa pocieszenia.P³aszcz ze z³otego brokatu, który mia³ na sobie Lenestro, straci³ nieco blask.Wymachuj¹cy wœciekle biczem szlachcic poczerwienia³ na twarzy.Wygl¹da³ jak pokryta pian¹ ma³pa, wykonuj¹ca na jarmarku tradycyjny numer z Królewskim Zwierciad³em.- Widzê, ¿e szlachta ucieszy³a siê z odzyskania s³u¿by - zauwa¿y³ z przek¹sem Przechy³.- Podejrzewam, ¿e to ma wiêcej wspólnego ze skradzionym pieskiem pokojowym - mrukn¹³ historyk.- Tak czy inaczej, po³o¿ymy temu kres.Kapral raz jeszcze spojrza³ na scenê ch³osty.- Po prostu wróci do tego póŸniej, historyku.Duiker milcza³.- Kto móg³ ukraœæ pieska pokojowego? - zastanawia³ siê Przechy³, trzymaj¹c siê blisko podchodz¹cego do Lenestra historyka.- Ka¿dy.Mamy wodê, ale nadal jesteœmy g³odni.W tym przypadku jeden z wickañskich psów pasterskich wpad³ na ten pomys³ przed nami, ku naszemu wspólnemu zawstydzeniu.- Byliœmy zbyt zajêci, historyku.Lenestro zauwa¿y³, ¿e siê zbli¿aj¹, i zaprzesta³ ch³osty.Dysza³ g³oœno jak miech.Duiker zignorowa³ szlachcica i podszed³ do s³ugi.Stary mê¿czyzna opiera³ siê na ³okciach i kolanach, a d³oñmi os³ania³ sobie g³owê.Na palcach, szyi i koœcistych plecach mia³ jaskrawoczerwone prêgi.Pod nimi widaæ by³o œlady starszych blizn.Na ziemi le¿a³a wysadzana klejnotami smycz ze z³aman¹ obro¿¹.- To nie twój interes, historyku - warkn¹³ Lenestro.- Nad Sekal¹ ci s³u¿¹cy odparli tithañsk¹ szar¿ê - zauwa¿y³ Duiker.- To dziêki nim masz jeszcze g³owê na karku, Lenestro.- Coltaine ukrad³ nasz¹ w³asnoœæ! - pisn¹³ szlachcic.- Tak orzek³a Rada.Na³o¿ono na niego grzywnê.- Któr¹ sumiennie ola³ - zauwa¿y³ Przechy³.Lenestro odwróci³ siê do kaprala, unosz¹c bicz.- Ostrzegam ciê - odezwa³ siê Duiker - ¿e za uderzenie ¿o³nierza Siódmej Armii, a jeœli ju¿ o tym mowa, to równie¿ jego konia, kar¹ jest powieszenie.Lenestro z widocznym wysi³kiem zapanowa³ nad sob¹.Bicz dr¿a³ w jego uniesionej rêce.Zbierali siê ju¿ inni.Ich sympatia z pewnoœci¹ by³a po stronie Lenestra.Mimo to historyk nie spodziewa³ siê wybuchu przemocy.Szlachetnie urodzeni mogli ¿ywiæ nierealistyczne wyobra¿enia, z pewnoœci¹ jednak nie byli samobójcami.- Kapralu, zaprowadŸmy tego cz³owieka do uzdrowicieli Siódmej Armii - zaproponowa³.- Tak jest - zgodzi³ siê Przechy³, zeskakuj¹c z konia.S³uga zemdla³.Podnieœli go we dwóch i po³o¿yli na brzuchu na siodle.- Po uzdrowieniu musicie mi go zwróciæ - za¿¹da³ Lenestro.- ¯ebyœ móg³ to zrobiæ jeszcze raz? Mylisz siê, nie zwrócimy ci go.A jeœli ty i twoi kumple czujecie siê tym oburzeni, to zobaczysz, co siê stanie za godzinê.- Wszystkie akty sprzeczne z malazañskim prawem zostan¹ odnotowane - obwieœci³ piskliwym g³osem szlachcic.- Musimy otrzymaæ rekompensatê, i to z oprocentowaniem.Duiker us³ysza³ ju¿ wystarczaj¹co wiele.Podszed³ nagle do Lenestra, z³apa³ go obiema rêkami za ko³nierz p³aszcza i potrz¹sn¹³ nim, a¿ zêby zadzwoni³y.Bicz upad³ na ziemiê.Szlachcic wyba³uszy³ oczy z przera¿enia, zupe³nie jak piesek niesiony w pysku przez wickañskiego psa pasterskiego.- Pewnie myœlisz - wyszepta³ Duiker - ¿e powiem ci teraz, w jakiej sytuacji siê znajdujemy.Jest ju¿ jednak zupe³nie oczywiste, ¿e to nie ma ¿adnego sensu.Jesteœ bezmózgim zbirem, Lenestro.Jeœli sprowokujesz mnie jeszcze raz, bêdziesz jad³ œwiñskie gówno i dziêkowa³ mi za to.Ponownie potrz¹sn¹³ ¿a³osn¹ kreatur¹ i odepchn¹³ j¹ od siebie.Lenestro osun¹³ siê na ziemiê.Duiker popatrzy³ na niego z zafrasowan¹ min¹.- Zemdla³, historyku - poinformowa³ go Przechy³.- To prawda.Przestraszy³eœ siê starca, co?- Czy to by³o naprawdê konieczne? - rozleg³ siê p³aczliwy g³os.Z grupy wy³oni³ siê Nethpara.- Skargi wyszczególnione w naszej petycji i tak s¹ ju¿ liczne, a teraz musimy jeszcze dodaæ u¿ycie bezpoœredniej przemocy.WstydŸ siê, historyku.- Wybacz mi - przerwa³ mu Przechy³ - ale nim znowu zaczniesz rugaæ historyka, powinieneœ siê dowiedzieæ, ¿e zosta³ uczonym w doœæ póŸnym wieku.Znajdziesz jego imiê miêdzy Wyró¿nionymi na Kolumnie Pierwszej Armii w Uncie i gdybyœ przyby³ tu nieco wczeœniej, by³byœ œwiadkiem gniewu starego ¿o³nierza.W gruncie rzeczy historyk wykaza³ siê godnym podziwu opanowaniem.Z³apa³ obiema rêkami za p³aszcz Lenestra, zamiast uj¹æ w jedn¹ d³oñ wys³u¿ony miecz, który nosi u biodra, i wbiæ go temu nêdznikowi w serce.Nethpara zamruga³, by usun¹æ pot z oczu.Duiker odwróci³ siê powoli w stronê Przechy³a.Kapral zauwa¿y³ wyraz trwogi na twarzy historyka i mrugn¹³ do niego znacz¹co.- Lepiej ju¿ ruszajmy - rzuci³.Zostawili zbieraj¹cy siê na placyku t³um, który przerwa³ milczenie dopiero wtedy, gdy zniknêli miêdzy namiotami.Przechy³ szed³ obok historyka, prowadz¹c swego konia za wodze.- Zdumiewa mnie fakt, ¿e uparcie s¹dz¹, i¿ wyjdziemy z tej podró¿y z ¿yciem.Duiker zerkn¹³ na niego zaskoczony.- A ty nie masz takiej wiary, kapralu?- Nie mamy szans dotrzeæ do Arenu, historyku.A mimo to ci g³upcy wci¹¿ mno¿¹ petycje i skargi na ludzi, którzy utrzymuj¹ ich przy ¿yciu.- Potrzeba zachowania iluzji porz¹dku jest bardzo silna, Przechy³.Wszyscy j¹ odczuwamy.M³odzieniec wykrzywi³ z przek¹sem twarz.- Nie zauwa¿y³em, byœ czu³ do nich zbyt wielk¹ sympatiê, historyku.- Nic dziwnego.Opuœcili obóz szlachty, zanurzaj¹c siê w koszmar wozów wy³adowanych rannymi.S³ychaæ tu by³o niemilkn¹cy chór jêków bólu.Duikera przeszy³ dreszcz.W szpitalach, nawet tych na ko³ach, utrzymywa³a siê atmosfera strachu.Wype³nia³y je g³osy sprzeciwu i cisza kapitulacji.Ze œmiertelnoœci zrywano tam krzepi¹ce zas³ony, ods³aniaj¹c zdruzgotane koœci, nag³e zrozumienie kresu, bolesne jak ods³oniêty nerw.Owa œwiadomoœæ wype³nia³a preriowe powietrze z intensywnoœci¹, o jakiej kap³ani mog¹ tylko marzyæ w swych œwi¹tyniach.Baæ siê bogów znaczy baæ siê œmierci.Tam, gdzie ludzie umieraj¹, bogowie nie stoj¹ ju¿ w przejœciu.Znika ich uspokajaj¹ce poœrednictwo.Wycofali siê za bramy i patrz¹ na nas z drugiej strony [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.