Index
Erikson Steven Bramy domu umarlych
Erikson Steven Ogrody ksiezyca
burst steven jhereg
129 01 (4)
18 (346)
rozdzial 01 (289)
19 (474)
Działa Nawarony
abc.com.pl 9
Sienkiewicz Henryk Listy z podróży do Ameryki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomekiveco.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Stwierdzi³, ¿e poniewa¿ dosz³y go s³uchy o planowanym powstaniu przeciwko decemwirom, wiêc ma akurat pod rêk¹ oddzia³ liktorów dla utrzymania porz¹dku.Teraz nakaza³ im wyci¹gn¹æ miecze i oczyœciæ drogê Markowi, aby ten móg³ odebraæ dziewczynê, ostrzegaj¹c, ¿e ktokolwiek by temu przeszkodzi³, zostanie zabity na miejscu jako buntownik.Pod os³on¹ zbrojnych Marek ruszy³ naprzód po swoj¹ „w³asnoœæ”.Wirginiusz zaœ jakby uzna³ siê za pokonanego.Ze ³zami w oczach krzykn¹³ do Appiusza: „Byæ mo¿e rzeczywiœcie by³em w b³êdzie.Tak, mo¿e ty masz racjê i dziewczyna nie jest moj¹ córk¹.Pozwól mi porozmawiaæ z ni¹ i jej opiekunk¹ na osobnoœci.Jeœli uda mi siê pogodziæ z t¹ omy³k¹, oddam dziewczynê bez walki”.Appiusz wyrazi³ zgodê, chocia¿ z perspektywy czasu nale¿a³oby siê zastanowiæ dlaczego.Byæ mo¿e chcia³ siê d³u¿ej delektowaæ sam¹ chwil¹ zatrzymania Wirginii i nie mia³ nic przeciwko drobnemu opóŸnieniu.Wirginiusz poprowadzi³ wiêc córkê w boczn¹ uliczkê, tam wpad³ do sklepu rzeŸnika, chwyci³ nó¿ i rzuci³ siê ku dziewczynie.Zanim ktokolwiek zd¹¿y³ go powstrzymaæ, ugodzi³ j¹ prosto w serce.Umar³a na jego rêkach, a on g³adzi³ j¹ po g³owie i szepta³ raz po raz: „To by³ jedyny sposób, by ciê uwolniæ, moje dziecko”.Zataczaj¹c siê, pó³przytomny wróci³ na Forum, nios¹c jej bezw³adne, martwe cia³o.Oszo³omiony t³um rozstêpowa³ siê przed nim w milczeniu, a jego krzyk odbija³ siê wszêdzie s³yszalnym echem: „Ta niewinna krew spada na ciebie, Appiuszu Klaudiuszu! B¹dŸ przeklêty!”Katullus zamilk³.Patrzy³em w ogarniaj¹c¹ nas ciemnoœæ przez d³ug¹ chwilê, zanim siê odezwa³em.- Ale¿ to historia! I co by³o potem?- Wirginiusz i jego niedosz³y ziêæ wzniecili powstanie.Decemwirów obalono, a Appiusz Klaudiusz zosta³ wtr¹cony do wiêzienia.- Czy spotka³a go odpowiednia kara?- Pope³ni³ samobójstwo, oczekuj¹c na proces.- Nic dziwnego, ¿e Klodiusze nim siê nie chwal¹.Ale nie bardzo widzê, jak ta historia siê ma do twojej Lesbii.- Nie widzisz? Klodiusze maj¹ we krwi ten szczególny rodzaj szaleñstwa.Owszem, ich dziedzictwem s¹ wspania³e budowle, chwa³a i triumfy, ale jest jeszcze ten inny aspekt, ta tendencja do obsesji, niezdolnoœæ widzenia niczego poza obiektem niespe³nionego po¿¹dania.Jeœli czegoœ zapragn¹, nie cofn¹ siê przed niczym, aby to zdobyæ.Przed niczym! A jeœli przy tym zapêdz¹ siê na niew³aœciw¹ drogê, nie oczekuj, ¿e siê zreflektuj¹ i zawróc¹.O, nie! Kiedy raz rusz¹ naprzód, musz¹ j¹ przebyæ do samego koñca, choæby czeka³a ich tam katastrofa.A wszystko w imiê mi³oœci! S¹ sk³onni postawiæ wszystko, co maj¹, na tê jedn¹, nik³¹ szansê, ¿e kiedy koœci potocz¹ siê na stó³, wypadnie im rzut Wenus.- Jesteœ pewien, ¿e mówisz o Klodii, Katullusie? A mo¿e to siebie opisujesz?Milcza³ d³ugo, zanim odrzek³ cicho:- Pewnie nie kocha³bym jej tak, gdybyœmy pod pewnymi wzglêdami nie byli do siebie podobni.- Znów zamilk³; ju¿ myœla³em, ¿e usn¹³, ale w koñcu mrukn¹³: - Jutro przemówi Cycero.- Co?- Na rozprawie.- Tak.- To nierozs¹dne z jej strony mierzyæ siê z nim.Cycero jest niebezpiecznym przeciwnikiem.- Wiem.Widzia³em, co zrobi³ Katylinie, kiedy postanowi³ go zniszczyæ.Wystarczy³y s³owa.- Klodia jest zdania, ¿e wszystko sprowadza siê do cia³a i p³ci.Nie rozumie potêgi s³owa.Dlatego uwa¿a moj¹ poezjê za s³ab¹.- Przerwa³ znowu, ale po chwili rzek³: - Cycero siê w niej kiedyœ kocha³.Wiedzia³eœ o tym?- Kr¹¿y³a kiedyœ taka mglista plotka, ale wydawa³o mi siê to absurdalne.Cycero mia³by siê kochaæ w kimkolwiek poza sob¹?- W ka¿dym razie by³ w niej porz¹dnie zadurzony.PrzyjaŸni³ siê z jej mê¿em, Kwintusem.Ci¹gle u nich przesiadywa³, kiedy on jeszcze ¿y³ i ich dom by³.no, odpowiednio szacowny, by taki ktoœ jak Cycero dobrze siê w nim czu³.Klodia by³a wówczas znacznie bardziej powœci¹gliwa, a przynajmniej dyskretniejsza.Myœlê, ¿e odpowiada³o jej romansowanie za plecami mê¿a.potajemne schadzki, niebezpieczeñstwo wykrycia, dreszczyk emocji i przewrotna satysfakcja ze zdrady.No i oczywiœcie kobieta zamê¿na mo¿e po prostu porzuciæ kochanka, gdy tylko jej siê znudzi.- Ale Cycero? Przecie¿ to czysty nonsens! On gardzi takimi ludŸmi jak Klodia.- A s¹ jeszcze jacyœ ludzie jak Klodia?- Wiesz, co mam na myœli.- Mo¿e teraz ni¹ gardzi, ale wtedy.to by³o podczas najgorszego okresu jej ma³¿eñstwa, w ostatnich latach przed œmierci¹ Kwintusa.K³Ã³cili siê bez koñca, nawet przy obcych.Zw³aszcza przy obcych.O wszystko.O jej romanse, o karierê jej brata, pieni¹dze, politykê.By³em przekonany, ¿e to w³aœnie w niej zaintrygowa³o Cycerona: ta sprawnoœæ w argumentacji.Gdyby by³a tylko piêkna, mo¿e by j¹ zignorowa³, ale ona by³a przy tym sprytna i ciêta w jêzyku.Zmys³owa piêknoœæ, umiej¹ca s³owami wdeptaæ mê¿czyznê o pozycji Kwintusa Celera w ziemiê.Cycero by³ ni¹ zafascynowany.To siê czasem zdarza takim ludziom, przez ca³e ¿ycie t³umi¹cym swoje naturalne popêdy.Ni st¹d, ni zow¹d zakochuj¹ siê do szaleñstwa w zupe³nie nieodpowiedniej osobie.Podejrzewam, ¿e i Klodia by³a nim nieco zaintrygowana.Takie przewrotne przyci¹ganie siê przeciwieñstw.Nie wiem, czy kiedykolwiek dosz³o miêdzy nimi do czegoœ.Ona mi mówi³a, ¿e tak, ale uzna³em, ¿e k³amie, aby mi dokuczyæ.To by³o dawno temu, ale przez to on jest teraz dla niej tym bardziej niebezpieczny.- Niebezpieczny? - powtórzy³em, nie bardzo rozumiej¹c.Zaczyna³ mnie morzyæ sen.- Mê¿czyŸni w jego rodzaju nie lubi¹ rozpamiêtywaæ takich historii.Uwa¿aj¹ to za s³aboœæ i wol¹ je zmia¿d¿yæ i unicestwiæ.Usi³owa³em wyobraziæ sobie Cycerona w roli kochanka.sztywnego, wiecznie cierpi¹cego na niestrawnoœæ Cycerona.ale by³em zbyt senny na taki umys³owy wysi³ek, a mo¿e te¿ obawia³em siê koszmarnych snów.- Jutro rano.och, nie, przez okiennice wpada œwiat³o.zaczyna œwitaæ.- Katullus jêkn¹³ ¿a³oœnie.- A wiêc dzisiaj, nie jutro.Dziœ rozpoczyna siê œwiêto Wielkiej Matki, a na Forum ktoœ zostanie zmia¿d¿ony i unicestwiony.- Sk¹d ta pewnoœæ?Postuka³ siê palcem w ucho.- Bogowie szepcz¹ poetom do ucha.Ja s³yszê, ¿e komuœ prorokuj¹ publiczne upokorzenie i unicestwienie na zawsze.- Mówisz o Marku Celiuszu.- Tak?- A o kim¿e by innym?Przeci¹gn¹³ siê w potê¿nym ziewniêciu.- Sprawy mog¹ siê potoczyæ ró¿nie.Nawet bogowie bêd¹ musieli poczekaæ i siê przekonaæ.- Co chcesz przez to powiedzieæ? - mrukn¹³em.A potem musia³em zasn¹æ.albo te¿ on zasn¹³, nie us³ysza³em bowiem ju¿ ¿adnej odpowiedzi. CZÊŒÆ IVNEXUS Rozdzia³ XXIVOtworzy³em oczy po godzinie czy dwóch niespokojnego snu.Œwiat³o brzasku s¹czy³o siê do pokoju szparami wokó³ okiennic, ale to chyba chrapanie Katullusa mnie wyrwa³o ze snu.Wymkn¹³em siê po cichu do przedsionka, szorstkim kopniakiem obudzi³em Belbona i kaza³em mu pobiec do domu po moj¹ najlepsz¹ togê.Wróci³, zanim skoñczy³em porann¹ toaletê.- Spodziewam siê, ¿e ktoœ pilnowa³ drzwi, kiedy nas nie by³o - powiedzia³em, kiedy pomaga³ mi siê ubieraæ.- Tak, panie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.