Index
Erikson Steven Bramy domu umarlych
Erikson Steven Ogrody ksiezyca
burst steven jhereg
skarb (4)
07 (428)
rozdzial 05 (193)
741 08
Patterson James Zabawa w chowanego
lex polonica 6
abc.com.pl 4
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • acwpower.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .By³ to tylko ch³opiec, m³odszy od Metona, odziany w obszarpan¹ tunikê i znoszone buty, które ledwo trzyma³y mu siê na stopach.Znalaz³ koŸlê i zarzuci³ je sobie na kark, trzymaj¹c za zwieszone z obu ramion nogi.Nasze kroki zag³usza³ plusk i szum wody.Kiedy m³ody niewolnik nas zobaczy³, podskoczy³ z przestrachu i cofn¹³ siê tak gwa³townie, ¿e niemal siê przewróci³.Przez moment balansowa³ na krawêdzi ska³y i móg³by wpaœæ do stawu, gdyby Meto nie z³apa³ go za ramiê.Ch³opiec odzyska³ równowagê i wyrwa³ siê z jego chwytu.KoŸlê te¿ mu siê wyrywa³o, becz¹c ¿a³oœnie, ale œcisn¹³ je za nogi, a¿ mu k³ykcie zbiela³y.Spogl¹da³ to na mnie, to na Metona ze strachem, a w koñcu wyj¹ka³:- Ktoœcie wy? ¯ywi czy umarli?Dziwne pytanie, pomyœla³em, a potem przypomnia³em sobie, ¿e staw musia³y nawiedzaæ lemury martwych niewolników.Sam Forfeks nas o tym zapewnia³.- Ca³kiem ¿ywi - odpowiedzia³em.Lemury z pewnoœci¹ nie miewaj¹ tak sztywnych stawów i obola³ych miêœni.Niewolnik przypatrywa³ siê nam spod zmarszczonych brwi i na wszelki wypadek siê nie zbli¿a³.- Twoja rêka by³a ciep³a - przyzna³, zwracaj¹c siê do Metona.- Ale co tu robicie, panie? Jesteœcie przyjació³mi naszego pana?- Powiedz mi, co ty tutaj robisz - odrzek³em.- Kazali mi tu przyjœæ, bo jestem najm³odszy.Któryœ z pasterzy us³ysza³ beczenie koŸlêcia i wys³a³ mnie po nie.No i znalaz³em je.Uwiêz³o kopytkiem miêdzy dwoma kamieniami.Nikt tu nie lubi schodziæ.przez nich.- Wskaza³ wzrokiem na rozrzucone koœci.- Kto ciê tu przys³a³, Forfeks?- Forfeks? - powtórzy³, niemal siê przy tym zach³ystuj¹c.- Tak, czy¿ nie jest zwierzchnikiem?- Ju¿ nie, odk¹d.- Przerwa³, znowu patrz¹c na nas podejrzliwie.- Czy pan wie, ¿e tu jesteœcie?- Powiedz mi, co siê sta³o z Forfeksem - za¿¹da³em w³adczym tonem.Niewolnicy Gnejusza Klaudiusza reagowali na taki ton strachem i pos³uszeñstwem, niezdolni sprzeciwiæ siê nawet nieznajomemu intruzowi.Wiele to mówi³o o ich panu i tym, w jaki sposób ich traktuje.- Forfeks.pan na pewno nie chcia³ tego zrobiæ.Ka¿dego z nas obije od czasu do czasu, ale jeszcze nigdy.to znaczy nie w³asnymi rêkami.a w ka¿dym razie ja nigdy tego nie widzia³em, odk¹d tu jestem.a jestem tu od dziecka.- Chcesz powiedzieæ, ¿e Gnejusz Klaudiusz zabi³ Forfeksa, co? - ponagli³ go Meto, zerkaj¹c na mnie z nik³ym uœmieszkiem na ustach.Mia³ prawo czuæ satysfakcjê, ale jego wtr¹cenie siê by³o b³êdem.Nie by³ doœæ doros³y ani nie budzi³ tyle strachu, by m³ody niewolnik s³ucha³ go tak jak mnie.Ch³opiec wyprostowa³ siê i cofn¹³ niepewny, czy bardziej siê boi odpowiadaæ, czy nie odpowiadaæ.KoŸlê na jego plecach znów zabecza³o ¿a³oœnie.- Jak twój pan zabi³ Forfeksa? - zapyta³em surowo, robi¹c krok w jego stronê i wbijaj¹c weñ twarde spojrzenie.By³ tylko ch³opcem i niewolnikiem regularnie maltretowanym przez w³aœciciela.Nie potrafi³ siê przeciwstawiæ takiemu bezpoœredniemu przes³uchiwaniu, nawet przez cz³owieka, który nie ma prawa go braæ na spytki.- Jego g³owa.Forfeks ju¿ wczeœniej zrani³ siê w g³owê.Przypomnia³em sobie, jak stary uderzy³ siê w kopalni w wystaj¹cy kamieñ, jak krwawi³, jêcza³ i majaczy³ o lemurach.- Mów dalej - ponagli³em go.- By³ potem nieco otêpia³y.Powolniejszy, nie zawsze mówi³ do rzeczy, g³owa go czêsto bola³a, czasem tak mocno, ¿e budzi³ siê w nocy i becza³ jak koŸlê.Biedny Forfeks, pomyœla³em.Gdybyœ tylko nie da³ siê przekupiæ Katylinie, by iœæ tam, gdzie nie puszcza³y ciê twoje najgorsze obawy.- Nasz pan nie nale¿y do cierpliwych.Zawsze bija³ Forfeksa za g³upotê, ale po tym wypadku czêsto by³ na niego wprost wœciek³y.Wini³ go za to, ¿e siê zrani³, mówi¹c, ¿e nigdy nie powinien by³ siê zgodziæ pokazaæ kopalni tym obcym.Ale zaraz, wy musicie byæ tymi.- Niewa¿ne, mów dalej! - warkn¹³em groŸnie.- Kilka dni temu pan kaza³ Forfeksowi zar¿n¹æ jedn¹ z kóz, ale on zabi³ nie tê, co trzeba.Tak w ka¿dym razie mówi³ pan.Wpad³ w taki gniew, ¿e strach by³o patrzeæ, jakby gromy bi³y w nasz¹ górê.Zdzieli³ Forfeksa biczem w plecy tak mocno, ¿e a¿ pêk³a mu tunika i pokaza³a siê krew.A potem pan siê strasznie zmieni³ na twarzy.Sta³em doœæ blisko, by to widzieæ.A¿ siê pode mn¹ nogi ugiê³y ze strachu.Tak, jakby uzna³, ¿e Forfeks jest ju¿ na nic i nie warto go trzymaæ.Jak pêkniêta butelka, któr¹ ktoœ mo¿e st³uc dla zabawy.To w³aœnie zrobi³ Forfeksowi.Obróci³ bicz w d³oni i zacz¹³ go biæ trzonkiem.zrobiony jest z ¿elaza owiniêtego skór¹ i nabijany ¿elaznymi nitami.Zacz¹³ biæ go po g³owie.Zaœmia³ siê i powiedzia³: „Skoro to twoja g³owa jest winna, ukarzê j¹!” Przez ca³y czas Forfeks jêcza³ i ³ka³, a potem zacz¹³ wydawaæ inne odg³osy.Och, proszê.Poblad³ jak kreda na to wspomnienie, a oczy mu zasz³y ³zami.Zamruga³ i zachwia³ siê.KoŸlê zabecza³o i zaczê³o siê wyrywaæ tak gwa³townie, ¿e ch³opiec nie móg³ go utrzymaæ.Zwierzê pofrunê³o w powietrze i upad³o na cztery ³apy na p³aski kamieñ, wpad³o rozpêdem do stawu i znów wyskoczy³o, by pobiec ku œcie¿ce, otrz¹saj¹c siê po drodze z wody.Pastuszek opar³ siê plecami o ska³ê i osun¹³ na ziemiê, przysiadaj¹c z rêkami na brzuchu.- A¿ mnie mdli, gdy sobie to przypomnê - powiedzia³ s³abo.- Wcale ci siê nie dziwiê - zgodzi³em siê z nim.O ile¿ bardziej by go mdli³o, gdyby zobaczy³ Forfeksa teraz.- Kiedy to siê sta³o?- Piêæ dni temu.- Jesteœ pewien?- Tak.To by³o zaraz po idach.Pan wyjecha³ na kilka dni do Rzymu, na wybory.Wróci³ zaraz po nich.Mówili, ¿e wyniki by³y po jego myœli, ale i tak by³ w strasznym humorze.Byæ mo¿e coœ innego mu nie wysz³o w Rzymie.Przyczepi³by siê do Forfeksa z jakiejkolwiek przyczyny.- Piêæ dni temu.- powtórzy³em, wymieniaj¹c znacz¹ce spojrzenie z Metonem.- A wczoraj Klementus powiedzia³ nam, ¿e s³ysza³ plusk ze studni trzy lub cztery noce temu.wszystko pasuje.Co zrobiono z cia³em Forfeksa? - spyta³em niewolnika.- Przynieœliœmy go tutaj - odpowiedzia³.- Kiedy to siê skoñczy³o, kiedy Forfeks le¿a³ na polepie i siê nie rusza³, krew p³ynê³a mu z g³owy.- Przerwa³ i prze³kn¹³ z wysi³kiem.- Mów dalej.- Twarz pana znów siê zmieni³a.Myœlê, ¿e do tej chwili nie ca³kiem wiedzia³, co robi.Ten wyraz w jego oczach.u nikogo poza niewolnikami takiego nie widzia³em.Jak gdyby by³ przera¿ony tym, co zrobi³.Mówi¹, ¿e jest bogini, która karze ludzi, nawet wolnych, jeœli posun¹ siê za daleko.Jest takie greckie s³owo.- zmarszczy³ czo³o, usi³uj¹c sobie przypomnieæ.- Hybris - powiedzia³em.- Z³o granicz¹ce z szaleñstwem, pycha przecz¹ca wszelkiej przyzwoitoœci.Za hybris karze bogini Nemezis, która mœci siê na z³ych.- Byæ mo¿e tak jest w innych miejscach, ale nie s¹dzê, by ta bogini kiedykolwiek odwiedza³a nasz¹ górê.Ale mimo to nasz pan wygl¹da³, jakby wiedzia³, ¿e posun¹³ siê za daleko.Upuœci³ bicz i zadr¿a³.Ale potem zacisn¹³ szczêki, opanowa³ siê i rozejrza³ siê po izbie, mrugaj¹c, jakby by³o za ciemno, choæ s³oñce sta³o jeszcze wysoko.Popatrzy³ na mnie, chyba dlatego ¿e sta³em najbli¿ej, i powiedzia³: „Sprz¹tnij to”, jakby chodzi³o o kozie ³ajno.Sprz¹tnij, powiada, i zanieœ to, co z niego zosta³o, nad wodospad.Zrzuæ go ze ska³y i niech tam do³¹czy do innych.- I zrobi³eœ to?- Tak, tylko ¿e nie zrzuciliœmy go ze ska³y.Znieœliœmy go tu nad staw [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.