Index Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (11) 06 (230) Wybuch (4) Jordan Robert Kolo Czasu t 6 cz 1 Triumf chaosu abc.com.pl 6 28 (216) elektronika praktyczna 2002 wiedza i zycie2 Andrzej Sapkowski Krew Elfow |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .W szczególnoœci zaœ czyta³em podówczas tom poœwiêcony elementarnym cz¹steczkom i przypomnia³em sobie hipotezê Feynmana, ¿e istniej¹ cz¹steczki, które siê poruszaj¹ „pod w³os" strumienia czasu.Kiedy siê tak porusza elektron, my dostrzegamy go wtedy jako cz¹stkê o naboju dodatnim (pozytron).Powiedzia³em sobie, z nogami w miednicy, a co, gdyby tak wzi¹æ jeden elektron i rozpêdziæ go, rozpêdziæ tak, a¿ zacznie gnaæ wstecz w czasie coraz szybciej i szybciej - czyby siê nie da³o nadaæ mu tak ogromnego impulsu, ¿eby wylecia³ poza pocz¹tek czasu kosmicznego, w to miejsce kalendarza, w którym jeszcze nic nie by³o - czyby z tego pozytronu rozpêdzonego nie móg³ powstaæ Wszechœwiat?!Jakem sta³, boso, z ociekaj¹cymi wod¹ nogami, pobieg³em do profesora.Natychmiast poj¹³ wielkoœæ mej idei i bez jednego zbêdnego s³owa wzi¹³ siê do rachunków.Jako¿ wysz³o z nich, ¿e ta rzecz jest mo¿liwa.Poruszaj¹cy siê bowiem pod pr¹d czasu elektron, jak wyjawia³a rachuba,dzienniki gwiazdowe 167bêdzie nabiera³ coraz wiêkszych energii, a gdy wyleci poza Pocz¹tek Wszechœwiata, moc nagromadzona w nim rozsadzi go i eksploduj¹c ta cz¹stka bêdzie dysponowa³a dok³adnie takim zapasem, ¿e siê dziêki niej wyrówna d³ug.Wszechœwiat zostanie tedy uratowany od krachu, poniewa¿ ju¿ nie bêdzie d³u¿ej bytowa³ na kredyt!Teraz trzeba ju¿ by³o jedynie myœleæ o praktycznej stronie przedsiêwziêcia, które mia³o Œwiat zalegalizowaæ, a wiêc po prostu stworzyæ! Jako cz³owiek kryszta³owego charakteru, S.Razg³az niejednokrotnie podkreœla³ w rozmowach z prof.Tarantog¹, a te¿ ze swymi asystentami i wspó³pracownikami, ¿e koncepcja Kreacji Universumjest moj¹ zas³ug¹ i ¿e to mnie w istocie, a nie jemu, przys³uguje miano zarówno Stwórcy, jak i Zbawiciela Œwiata.Wspominam o tym nie aby siê che³piæ, lecz raczej, by chêtkê pysznienia siê poskromiæ - poniewa¿ wszystkie pochwa³y, wyrazy uznania najwy¿szego zachwytu, jakich siê podówczas w Bombaju nas³ucha³em do syta, zawróci³y mi, obawiam siê, odrobinê w g³owie, wskutek czego nie dopilnowa³em prac, jak nale¿a³o.Spocz¹³em, niestety, na laurach, s¹dz¹c w swej naiwnoœci, ¿e najwa¿niejsze ju¿ zosta³o zrobione - myœl¹ - a teraz przychodzi czêœæ czysto wykonawcza, któr¹ siê inni mog¹ zajmowaæ.Fatalny b³¹d! Razem z prof.Razg³azem ustalaliœmy przeæ ca³e lato i znaczn¹ czêœæ jesieni parametry, to jest cechy i w³asnoœci, co siê mia³y wykluæ z elektronu - kosmicznego ziarna.Mo¿e bardziej w³aœciwie nale¿a³oby go nazwaæ sprawczym ³adunkiem; strona techniczna bowiem stworzenia œwiata wygl¹da³a tak, ¿e za dzia³obitniê, bior¹c¹ na cel Pocz¹tek Czasu, wziêliœmy olbrzymi synchrofazo-tron uniwersytetu, odpowiednio przerobiony.Ca³a jego moc, skupiona we w³aœciwy sposób, koncentruj¹c siê na jednej jedynej cz¹stce - w³aœnie owym elektronie spraw-168 stanis³aw lemczym - mia³a siê wyzwoliæ dwudziestego paŸdziernika;profesor Razg³az upiera³ siê przy tym, ¿e to ja, jako autor tej idei, muszê oddaæ jedyny, œwiatosprawczy wystrza³ z Chronoarmaty.Poniewa¿ zaœ nadarza³a siê tak nies³ychana i jedyna w historii okazja, nasz¹ machinê, nasz miotacz mia³ opuœciæ nie byle jaki, pierwszy z brzegu elektron, lecz cz¹stka odpowiednio przerobiona, przekrojona, przefaso-nowana tak, a¿eby powsta³ z niej Kosmos wielostronnie porz¹dniejszy, znacznie bardziej solidny ni¿ ten, co aktualnie istnieje - a ju¿ osobn¹ uwagê poœwiêciliœmy poœredniemu i póŸnemu skutkowi Kosmokre-acji, jakim mia³a wszak byæ Ludzkoœæ!Zapewne - w jednym elektronie zaprogramowaæ, do jednego elektronu powk³adaæ tak¹ niesamowit¹ masê sterowniczych i nadzorczych informacji - to nie jest rzecz ³atwa.Wyznajê te¿, zgodnie z prawd¹, ¿e bynajmniej nie sam wszystko robi³em.Podzia³ pracy miêdzy mn¹ a prof.Raz-g³azem wygl¹da³ tak, ¿e ja koncypowa³em udoskonalenia i usprawnienia, on zaœ t³umaczy³ je na œcis³y jêzyk parametrów fizyki, teorii pró¿ni, teorii elektronów, pozytronów i innych licznych tronów; zaprowadzi³o siê te¿ coœ w rodzaju wylêgami czy hodowli, w której nale¿ycie izolowane spoczywa³y próbne cz¹stki, spomiêdzy których mieliœmy wybraæ dopiero tê najlepiej udan¹, tê, z której mia³, jak rzek³em, 20 paŸdziernika Wszechœwiat siê narodziæ!Czego te¿ dobrego, a wrêcz doskona³ego nie projektowa³em w owych gor¹cych dniach! Wiele¿ to nocy zarywa-³em, œlêcz¹c nad stertami ksi¹g fizycznych, etycznych, zoologicznych, ¿eby zebraæ, œcisn¹æ w jedno, skoncentrowaæ najcenniejsze informacje, którymi profesor potem od œwitu elektron kosmiczn¹ zaródŸ kszta³towa³! Sz³o, miêdzy innymi, o to, ¿eby Kosmos rozwija³ siê harmonijnie, a nie jak dot¹d, ¿eby nim tak nie rzuca³y wybuchy Supernowych, ¿e-dzienniki GWIAZDOWE 169by siê energia kwasarów i pulsarów tak bezmyœlnie nie marnowa³a, ¿eby gwiazdy nie strzela³y i nie filowa³y jak ogarki, co maj¹ knoty zawi³g³e, ¿eby mniejsze odleg³oœci miêdzyplanetarne u³atwia³y podró¿owanie z miejsca na miejsce, a tym samym czyni³y z kosmonautyki lepsze narzêdzie kontaktów i jednoczenia siê istot rozumnych.Na wo³owej skórze by nie spisa³ dalszych usprawnieñ, jakie zd¹¿y³em zaplanowaæ w krótkim stosunkowo czasie.By³y one zreszt¹ rzecz¹ niekoniecznie najwa¿niejsz¹, bo chyba nie wymaga z mej strony d³ugich wywodów to, ¿em siê na ludzkoœci skoncentrowa³.Aby j¹ z kolei polepszyæ, zmieni³em zasadê naturalnej ewolucji.Jak wiadomo, ewolucja to albo masowe za¿eranie siê silniejszych s³abszymi, czyli z o o c y d, albo zmowa s³abszych, co siê bior¹ do silniejszych od œrodka, czyli paso¿yt-nictwo.Moralnie w porz¹dku s¹ tylko roœliny zielone, poniewa¿ ¿yj¹ na w³asny rachunek ze s³onecznego konta.Obmyœli³em tedy chloro filizacjê wszystkiego, co ¿ywe, a w szczególnoœci ustali³em - cz³owieka ulistnionego.Poniewa¿ tym samym opustoszy³em brzuch, przenios³em tam odpowiednio powiêkszony uk³ad nerwowy, oczywiœcie nie robi¹c tego wszystkiego bezpoœrednio, bo¿ mia³em do dyspozycji zaledwie jeden elektron.Ustanowi³em po prostu, porozumiawszy siê z profesorem, jako fundamentalne prawo ewolucji, co mia³a zajœæ w Nowym Niezad³u¿onym Kosmosie, regu³ê przyzwoitego postêpowania ka¿dego ¿ycia wzglêdem wszystkich innych.Obmyœli³em te¿ o wiele bardziej estetyczne cia³o, subtelniej sz¹ p³ciowoœæ i wiele innych usprawnieñ, których nawet nie bêdê wylicza³, bo mi siê serce krwawi przy wspominaniu tych planów.Doœæ na tym, ¿e w ostatnich dniach wrzeœnia mieliœmy ju¿ gotowe Dzia³o Œwiatostwórcze i jego elektronowy nabój.Trzeba by³o jeszcze pewnych bardzo skomplikowanych obliczeñ,170 stanis³aw lemktórymi zaj¹³ siê profesor z asystentami, poniewa¿ naprowadzanie na cel w czasie (a raczej tu¿, tu¿ poza czasem) przedstawia³o operacjê wymagaj¹c¹ najwy¿szej precyzji.Czy nie powinienem by³ siedzieæ na miejscu, bacz¹c na wszystko jak uwi¹zany, przez wzgl¹d na niesamowit¹ odpowiedzialnoœæ, jaka na mnie spoczywa³a? Có¿, kiedy zapragn¹³em odpoczynku.i wyjecha³em do ma³ej miejscowoœci k¹pielowej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||