Index
Stanisław Lem Dzienniki Gwiazdowe(Tom I)
Stanisław Lem Dzienniki Gwiazdowe(Tom II)
Daniken Erich Z powrotem do gwiazd
Arthur C. Clarke Gwiazda (opowiadania)
Jones J V Kolczasty wieniec
03 (94)
Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu
02 Wstęp (2)
wiedza i zycie4
Chalker Jack L Swiaty Rombu 01 Lilith Waz w trawie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .— To oczywiste — powiedzia³, gdy Alvin skoñczy³ sw¹ opowieœæ — ¿e Centralny Komputer musia³ podczas programowania otrzymaæ specjalne instrukcje dotycz¹ce ciebie.Musia³eœ siê ju¿ chyba domyœliæ czego.— Chyba tak.Czêœci odpowiedzi udzieli³ mi Khedron wyjaœniaj¹c, jakie kroki, maj¹ce na celu zapobie¿enie zbli¿aj¹cemu siê upadkowi, podejmowali projektanci Diaspar.— Czy s¹dzisz, ¿e ty — i inni Odmieñcy przed tob¹ — jesteœcie cz¹stk¹ mechanizmu socjalnego, który zapobiega ca³kowitej stagnacji? ¯e tam, gdzie B³aŸni s¹ krótko-179trwa³ymi czynnikami koryguj¹cymi, ty i tobie podobni jesteœcie czynnikami d³ugoterminowymi?Hilvar uj¹³ to lepiej, ni¿ potrafi³by Alvin, ale niezupe³nie to mia³ Alvin na myœli.— S¹dzê, ¿e prawda jest bardziej skomplikowana.Wygl¹da mi na to, ¿e kiedy budowano miasto, istnia³a ró¿nica zdañ miêdzy tymi, którzy chcieli odci¹æ siê ca³kowicie od œwiata zewnêtrznego, a tymi, którzy chcieli utrzymaæ pewne kontakty.Pierwsza frakcja zwyciê¿y³a, ale druga nigdy nie uzna³a swej pora¿ki.Wydaje mi siê, ¿e Yarlan Zey musia³ byæ jednym z jej przywódców, ale nie by³ wystarczaj¹co potê¿ny, aby dzia³aæ otwarcie.Zrobi³ co móg³, pozostawiaj¹c drogê podziemn¹ i zapewniaj¹c, ¿e w d³ugich odstêpach czasu z Sali Tworzenia bêdzie wychodzi³ ktoœ nie obci¹¿ony lêkiem drêcz¹cym wszystkich mieszkañców Diaspar.Zastanawiam siê, czy.— Alvin urwa³ i popad³ w tak¹ zadumê, ¿e zapomnia³ o ca³ym œwiecie.— O czym tak rozmyœlasz? — spyta³ Hilvar.— Przysz³o mi w³aœnie na myœl.mo¿e to ja jestem Yarlanem Zeyem? To bardzo mo¿liwe.Móg³ wprowadziæ swoj¹ osobowoœæ do Banku Pamiêci w nadziei, ¿e skruszy ona skorupê Diaspar, zanim ta zasklepi siê na dobre.Muszê kiedyœ zbadaæ, co siê sta³o z poprzednimi Odmieñ-cami.Mo¿e rzuci to jakieœ œwiat³o na ca³¹ sprawê.— I Yarlan Zey — czy ktokolwiek to by³ — poinstruowa³ równie¿ Centralny Komputer, ¿eby ten s³u¿y³ specjaln¹ pomoc¹ Odmieñcom, kiedy tylko siê pojawi¹.— Hilvar zamyœli³ siê, id¹c za tokiem rozumowania Alvina.— W³aœnie.Ca³a ironia w tym, ¿e mog³em wszystkie informacje uzyskaæ bezpoœrednio od Centralnego Komputera, nie uciekaj¹c siê do pomocy biednego Khedrona.Powiedzia³by mi wiêcej, ni¿ kiedykolwiek powiedzia³ jemu.Ale nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e dziêki Khedronowi zaoszczêdzi³em wiele czasu.Nauczy³ mnie tego, czego nigdy nie nauczy³bym siê sam.— Wydaje mi siê, ¿e twoja teoria pokrywa siê z wszystkimi znanymi faktami — powiedzia³ ostro¿nie Hilvar.— Niestety, najwa¿niejszy problem pozostaje nadal bez od-180powiedzi — pierwotne przeznaczenie Diaspar.Dlaczego twoi ludzie usi³owali nie przyjmowaæ do wiadomoœci istnienia œwiata zewnêtrznego? Chcia³bym to wiedzieæ.— W³aœnie zamierzam to wyjaœniæ — odpar³ Alvin.— Nie wiem jednak, kiedy ani jak to zrobiê.Spierali siê tak i marzyli, a tymczasem, godzina po godzinie, Siedem S³oñc oddala³o siê od siebie, aby w koñcu wype³niæ ten dziwny tunel nocy, którym pêdzi³ statek.Potem jedno po drugim szeœæ s³oñc zewnêtrznych znik³o poza skrajem ciemnoœci i na ekranie pozosta³o tylko S³oñce Centralne.Chocia¿ nie mog³o istnieæ w przestrzeni, w której siê teraz poruszali, œwieci³o jednak wci¹¿ per³owym blaskiem odró¿niaj¹cym je od innych gwiazd.Jego jasnoœæ ros³a z ka¿d¹ minut¹.Nie by³o ju¿ punkcikiem, lecz maleñk¹ tarczk¹.I teraz ta tarczka zaczê³a rosn¹æ.Nast¹pi³o najkrótsze z ostrze¿eñ: przez chwilê w kabinie wibrowa³a g³êboka nuta przypominaj¹ca dŸwiêk dzwonu.Alvin zacisn¹³ palce na porêczach fotela, chocia¿ by³ to dosyæ daremny gest.W huku eksplozji o¿y³y potê¿ne generatory i z niemal oœlepiaj¹c¹ gwa³townoœci¹ pojawi³y siê gwiazdy.Statek wpad³ z powrotem w kosmos, z powrotem do wszechœwiata gwiazd i planet, naturalnej przestrzeni, w której nic nie mo¿e poruszaæ siê szybciej ni¿ œwiat³o.Znajdowali siê ju¿ w uk³adzie Siedmiu S³oñc, s¹dz¹c z dominuj¹cego na niebie wielkiego pierœcienia barwnych globów.A co to by³o za niebo! Zniknê³y z niego wszystkie gwiazdy, które znali, wszystkie znajome konstelacje.Droga Mleczna nie by³a ju¿ pasemkiem mg³y, daleko z boku niebosk³onu; znajdowali siê teraz w centrum, a jej wielkie ko³o dzieli³o wszechœwiat na dwoje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.