Index
Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (14)
Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (14)
Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (14)
rok 2027 14 16 (3)
Siła strachu
Droga żelazna
abc.com.pl 6
921 38 (5)
Steiner ChrzeÂścijaństwo jako rzeczywistoÂść mistyczna
Jak pokonać trudnoÂści w mówieniu czytaniu i pisaniu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • onisia85.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    Czy dywersantom nie udała się jakaś akcja? Czy Jon uniemożliwiłim w jakiś sposób opanowanie samej centrali?    Stracił już rachubę postojów na zaczerpnięcie tchu, miniętychpoziomów.Na dół.Dotarł wreszcie na samo dno; kratownice stały się nagleszersze.Nie wiedział, gdzie jest, dopóki nie zatrzymał się i nie omiótłotoczenia snopem światła szukając kolejnej drabinki prowadzącej w dół.Przeszedłkawałek wzdłuż rusztowań i dostrzegł blady poblask niebieskiego światłarzucanego przez lampkę zainstalowaną nad włazem śluzy.Podbiegł tam i nacisnąłprzycisk wyłącznika; właz odsunął się z sykiem i weszli razem z Joshem do lepiejoświetlonej śluzy.Właz zasunął się za nimi i rozpoczęła się wymiana powietrza.Ściągnął z twarzy maskę i wciągnął w płuca głęboki haust powietrza; byłoorzeźwiająco chłodne i tylko trochę skażone.Czuł pulsowanie w głowie.Skupiłmętny wzrok na spoconej, niespokojnej twarzy Josha, na której widniały odciskiod maski.    - Zostań tutaj - powiedział, bo zrobiło się mu go żal.Zostańtutaj.Jeśli mi się uda, wrócę po ciebie.Jeśli nie, sam zadecyduj co robić.    Josh opierał się skonany o ścianę.Oczy mu błyszczały.    Damon skierował uwagę na drzwi, wyrównał oddech, przetarł oczyi w końcu nacisnął uruchamiający je przycisk.Światło oślepiło go; na zewnątrzpanowała wrzawa, rozlegały się krzyki, czuć było swąd dymu.Systemy podtrzymaniażycia, pomyślał przejęty grozą.śluza wychodziła na jeden z drugorzędnychkorytarzy.Wypadł z niej i puścił się pędem.Słysząc za sobą tupot stópbiegnącego człowieka, obejrzał się.    - Wracaj - krzyknął do Josha.- Wracaj tam.    Nie miał czasu się z nim droczyć.Pobiegł dalej korytarzem.był chyba w sektorze zielonym; w tym kierunku powinien być dziewiąty.pousuwali wszystkie oznakowania.Ujrzał nagle przed sobą zbuntowany motłoch;ludzie przebiegali pojedyncza i grupkami przez korytarze; niektórzy wymachiwalikawałkami rur.Natknął się na ciało zabitego.przeskoczył je i pędził dalej.Uczestnicy zamieszek nie wyglądali mu na mieszkańców Pell.zarośnięci,niechlujni.zorientował się nagle, kim są, i zmobilizował wszystkie siły, żebyprzyśpieszyć.Przemknął przez korytarz, pokonał zakręt z zamiarem dostania się wjak najbliższe sąsiedztwo doków bez wbiegania na korytarz główny.W końcu musiałjednak z niego skorzystać; wmieszał się między biegnących.Na podłodze leżało tuwięcej ciał, a szabrownicy grasowali bezkarnie.Roztrącił w pędzie grupkęmężczyzn ściskających w garściach rury i noże, niektórzy z nich mieli nawetpistolety.    Wejście do doków było odcięte; blokowała je zamkniętahermetycznie gródź.Zobaczył to i odskoczył w bok przed szabrownikiem rzucającymsię na niego z rurką tylko dlatego, że wszedł mu w drogę.    Napastnik przeleciał obok niego zataczając półkole, którekończyło się na ścianie; Josh był już przy nim i walił jego głową o ścianę; pochwili odstąpił z rurką w ręku.    Damon odwrócił się na pięcie i pobiegł ku zamkniętej grodzisięgając po drodze do kieszeni po kartę, którą zamierzał zwolnić blokadę.    - Konstantin! - krzyknął ktoś za jego plecami.    Odwrócił się i ujrzał mężczyznę mierzącego doń z pistoletu.Niewiadomo skąd wyleciał kawał rurki trafiając tamtego; szabrownicy rzucili się naniego hurmem wyrywając sobie pistolet.Odwrócił się w panice i wcisnął kartę wszczelinę.Gródź odsunęła się ze świstem; za nią była ogromna przestrzeń doków idalsi szabrownicy.Wdychając w płuca chłodne powietrze pobiegł dokiem w kierunkusektora białego, gdzie widział inne wielkie, zasunięte grodzie, grodzie dokowe,wysokie na dwa poziomy, hermetyczne.Potknął się z wyczerpania, z trudemodzyskał równowagę i gnał krzywizną w ich kierunku, słysząc kogoś za sobą imając nadzieję, że to Josh.Kolka w boku niepostrzeżenie przerodziła się wprzeszywający ból.Minął splądrowane sklepy z ciemnymi otworami otwartych naoścież drzwiach i dopadł do ściany obok ogromnych grodzi.Zatrzymał się przyzamkniętym włazie małej śluzy osobowej i wepchnął kartę w szczelinę.    Nic się nie stało.Żadnej reakcji.Popchnął mocniej myśląc, żemoże coś nie zakontaktowało, wyjął kartę i wsunął ją jeszcze raz.Właz anidrgnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.