Index
Zelazny Roger Amber 06 Atuty Zguby
rozdzial 06 (259)
rozdzial 06 (111)
rozdzial 06 (20)
rozdzial 06 (242)
rozdzial 06 (12)
143 06 (10)
rozdzial 06 (199)
rozdzial 06 (207)
rozdzial 06 (96)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Ale jak mia³em tu zostaæ sam?– Czy jest tu jeszcze ktoœ, kto móg³by mnie ukryæ? – spyta³em w desperacji.Ksiê¿a spojrzeli po sobie.– Nie przypuszczam – przerwa³ milczenie ksi¹dz Carl.Znów poczu³em, jak strach œciska mi serce.– Skoncentruj siê, pamiêtaj, kim jesteœ – pomaga³ mi z uœmiechem ksi¹dz Carl.Sanchez podszed³ do swojej torby i poda³ mi broszurê.– Masz tu odbitkê szóstego wtajemniczenia.Mo¿e to u³atwi ci decyzjê.– Jak prêdko bêdzie ksi¹dz gotów do drogi? – spyta³ ksiêdza Carla.– Muszê jeszcze odbyæ parê rozmów.Mo¿e za godzinê.Sanchez odwróci³ siê do mnie:– Akurat masz czas.¿eby przeczytaæ to i przemyœleæ.Potem porozmawiamy.Ksiê¿a wrócili do swoich zajêæ, a ja wyszed³em na dwór i usiad³em na kamieniu.Lektura tekstu nie zajê³a mi nawet pó³ godziny.Znalaz³em tam te same prawdy, które przekazali mi ju¿ ksiê¿a.Jednak¿e kiedy skoñczy³em, zrozumia³em wreszcie.na czym polega podstawowa myœl tego wtajemniczenia: Zanim osi¹gniemy w pe³ni ten szczególny stan umys³u, który nawiedza nas czasami – kiedy to doœwiadczamy, ¿e nasze ¿ycie posuwa siê naprzód za spraw¹ tajemniczych zbiegów okolicznoœci -musimy uœwiadomiæ sobie, kim naprawdê jesteœmy.Akurat zza domu nadszed³ ksi¹dz Carl, zauwa¿y³ mnie i podszed³ bli¿ej.– Skoñczy³eœ ju¿? – spyta³ g³osem ciep³ym i przyjaznym, jak zawsze.– Tak.– Mogê na chwilê usi¹œæ przy tobie?– Bardzo tego pragnê.Usadowi³ siê po mojej prawej stronie i po chwili ciszy zapyta³:– Czy rozumiesz ju¿, ¿e jesteœ na drodze do wielkiego odkrycia?– Chyba tak.Ale nie wiem, co mam teraz robiæ.– Teraz musisz naprawdê w to uwierzyæ.– Nie mam odwagi!– Musisz zrozumieæ, o co idzie gra.Prawda, której poszukujesz, jest równie wa¿na jak ewolucja ca³ego wszechœwiata, bo umo¿liwia kontynuowanie tej ewolucji.Ksi¹dz Sanchez mówi³ mi, ¿e mia³eœ w górach wizjê ewolucji.Widzia³eœ, jak materia przesz³a ca³¹ drogê od atomów wodoru do cz³owieka.Zaintrygowa³o ciê pytanie, jak dokonuje siê ewolucja cz³owieka.Teraz ju¿ wiesz: Ludzie rodz¹ siê w konkretnej sytuacji historycznej i znajduj¹ w niej wartoœci, za którymi siê opowiadaj¹.Wchodz¹ w zwi¹zki z innymi ludŸmi, którzy tak¿e znaleŸli jakieœ wartoœci.Dzieci zrodzone w takich zwi¹zkach jednocz¹ postawy swoich rodziców i za spraw¹ zbiegów zdarzeñ dokonuj¹ ich syntezy na wy¿szym poziomie wartoœci.Pamiêtasz zapewne pi¹te wtajemniczenie: Ilekroæ, kiedy wype³nia nas energia a jakiœ zbieg zdarzeñ pchnie nasze ¿ycie naprzód, utrwalamy w sobie ten poziom energii i zaczynamy egzystowaæ w postaci materii wy¿ej uorganizowanej.Nasze dzieci dziedzicz¹ ten poziom i podnosz¹ go jeszcze wy¿ej.Na tym polega trwaj¹ca obecnie ewolucja gatunku ludzkiego.Wspó³czesne pokolenie ró¿ni siê od poprzednich tym.¿e robi to œwiadomie i stara siê przyspieszyæ ten proces.Choæbyœ siê nie wiem jak ba³ – nie masz wyboru.Jeœli ju¿ dowiedzia³eœ siê.o co naprawdê chodzi w ¿yciu, nie mo¿esz siê od tej wiedzy uwolniæ.Jeœli pójdziesz inn¹ drog¹, zawsze bêdziesz mia³ poczucie niedosytu.– Ale co mam robiæ teraz?– Tego nie wiem.To wiesz tylko ty.Mogê ci jedynie poradziæ: Spróbuj zgromadziæ energiê.Ukaza³ siê ksi¹dz Sanchez i przy³¹czy³ siê do nas milcz¹co, aby nie przeszkadzaæ.Stara³em siê skupiæ na którymœ ze skalnych szczytów wokó³ domu.Kiedy zaczerpn¹³em powietrza w p³uca, uzmys³owi³em sobie, ¿e od chwili wyjœcia z domu jestem ca³kowicie poch³oniêty sob¹.W wyniku tego by³em odciêty od piêkna i majestatu gór, jakbym znajdowa³ siê w tunelu.Kiedy rozejrza³em siê wokó³, szukaj¹c czegoœ, czym móg³bym siê zachwyciæ, ogarnê³o mnie znane ju¿ uczucie zjednoczenia ze œwiatem, l nagle elementy krajobrazu zaczê³y siê jakoœ ³adniej prezentowaæ, a niektóre nawet lœni³y delikatnie.Poczu³em siê naraz lekki i podniesiony na duchu.Przenios³em wzrok z ksiêdza Sancheza na ksiêdza Carla.Przygl¹dali mi siê uwa¿nie, jakby obserwowali moje biopole.– Jak to wygl¹da? – spyta³em.– Chyba czujesz siê ju¿ lepiej – odpar³ Sanchez.– Postój tu trochê i nagromadŸ jak najwiêcej energii.Mamy jeszcze pracy na jakieœ dwadzieœcia minut.– Ze smutnym uœmiechem doda³: – Potem bêdziesz gotów, aby zaczynaæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.