Index
Zelazny Roger Amber 06 Atuty Zguby
rozdzial 06 (259)
rozdzial 06 (111)
rozdzial 06 (20)
rozdzial 06 (242)
rozdzial 06 (12)
143 06 (10)
rozdzial 06 (199)
rozdzial 06 (207)
rozdzial 06 (96)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .By³ to d³ugi, niezmiernie nu¿¹cy film, choæ Rodrigo wydawa³ siê niezwykle nim poch³oniêty.Kiedy wyszliœmy z kina, zaczyna³o siê ju¿ œciemniaæ.Pêdzi³em na lotnisko zat³oczonymi ulicami.Rodrigo nakaza³ mi jechaæ przez miasto, a nie autostrad¹, która o tej porze by³a ca³kowicie zakorkowana.Kiedy dotarliœmy na lotnisko, samolot w³aœnie startowa³.To by³ ostatni gwóŸdŸ do trumny Rodriga.Skruszony i pokonany poszed³ do kasy i przedstawi³ swój bilet, ¿eby odzyskaæ pieni¹dze.Kasjerka zapisa³a jego nazwisko i da³a mu pokwitowanie, mówi¹c, ¿e pieni¹dze zostan¹ przes³ane w ci¹gu szeœciu do dwunastu tygodni z Tennessee, gdzie znajduj¹ siê dzia³y ksiêgowoœci linii lotniczej.Pojechaliœmy z powrotem do bloku, w którym obaj mieszkaliœmy.Poniewa¿ tym razem Rodrigo, boj¹c siê straciæ twarz, nie po¿egna³ siê z nikim, ¿aden z jego przyjació³ nawet siê nie domyœli³, ¿e po raz kolejny próbowa³ wyjechaæ.Jedynym minusem tej sytuacji by³o to, ¿e Rodrigo zd¹¿y³ sprzedaæ samochód.Poprosi³ mnie, ¿ebym zawióz³ go do domu jego rodziców, bo jego tato da mu pieni¹dze, które wyda³ na bilet.Jak tylko siêga³em pamiêci¹, ojciec wyci¹ga³ Rodriga z ka¿dej k³opotliwej sytuacji, w któr¹ ten siê wpakowa³.Motto jego ojca brzmia³o: “Nic siê nie bój, Rodrigo senior jest na stra¿y!" Gdy ojciec Rodriga us³ysza³ jego proœbê o po¿yczkê na sp³atê innej po¿yczki, spojrza³ na niego z najsmutniejszym wyrazem twarzy, jaki w ¿yciu widzia³em.Sam by³ w strasznych tarapatach finansowych.Obejmuj¹c syna ramieniem, powiedzia³:– Tym razem nie mogê ci pomóc, synu.Teraz mo¿esz siê zacz¹æ baæ, bo Rodrigo senior ju¿ nie jest na stra¿y.Za wszelk¹ cenê chcia³em siê wczuæ w po³o¿enie mojego przyjaciela, poczuæ jego dramat, tak jak to zawsze robi³em – ale nie mog³em.Skoncentrowa³em siê tylko na s³owach jego ojca.W moich uszach zabrzmia³y tak ostatecznie, ¿e a¿ mnie poderwa³y.Poczu³em pal¹c¹ potrzebê towarzystwa don Juana.Zostawi³em wszystkie swoje sprawy w Los Angeles i wybra³em siê w podró¿ do Sonory.Opowiedzia³em don Juanowi o dziwnym nastroju, w który popadam w obecnoœci moich przyjació³.Z poczuciem nieczystego sumienia, poci¹gaj¹c nosem, przyzna³em siê, ¿e zacz¹³em ich os¹dzaæ.– Nie unoœ siê z powodu byle czego – powiedzia³ mi ch³odno don Juan.– Wiesz ju¿, ¿e dobiega koñca ca³a epoka w twoim ¿yciu, ale ¿adna epoka tak naprawdê siê nie koñczy, dopóki król nie umrze.– Co chcesz przez to powiedzieæ, don Juanie?– To ty jesteœ tym królem i jesteœ dok³adnie taki sam jak twoi przyjaciele.To jest ta prawda, która tob¹ trzêsie.Jedno, co mo¿esz zrobiæ, to przyj¹æ to tak, jak jest, czego ty, oczywiœcie, nie potrafisz.Druga rzecz, któr¹ mo¿esz zrobiæ, to powiedzieæ sobie: “To nie jestem ja, to nie jestem ja", i powtarzaæ to sobie w kó³ko.Zarêczam ci jednak, ¿e przyjdzie taka chwila, kiedy zdasz sobie sprawê z tego, ¿e to w³aœnie jesteœ ty [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.