Index
Zelazny Roger Amber 07 Krew Amberu
rozdzial 07 (91)
141 07 (10)
rozdzial 07 (286)
rozdzial 07 (268)
rozdzial 07 (162)
rozdzial 07 (228)
rozdzial 07 (153)
rozdzial 07 (230)
Brian Callison Wojna Trappa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wznosząc się do góry, znaleźli się blisko szczytuskały.Jonnie przypatrywał mu się z napięciem, podczas gdy rejestratory obrazówwykonywały zdjęcia.Nie było tam ani skrawka płaskiej powierzchni, na którejmożna by posadzić samolot.Nie było też miejsca, z którego można by operowaćopuszczaną platformą wiertniczą.Były wyłącznie ostre wierzchołki i rozpadliny.Znaleźli się dokładnie nad szczytem, gdy dostrzegł jeszcze coś.    - Zróbcie więcej zdjęć tego miejsca! - zawołał.    Tak, teraz widział to wyraźnie: trzydzieści stóp poniżejszczytu biegła głęboka rysa pęknięcia.Inne tego rodzaju pęknięcie zapewnespowodowało odpadnięcie skały i odsłonięcie złoża.To pęknięcie tylko czekało nakolejne trzęsienie ziemi.Całe złoże runęłoby wtedy w gardziel kanionu.    - Za pozwoleniem, McTyler - głos Dunneldeena przerwał jegoposępne rozmyślania.- Jeśli lecimy już do domu, to może zmieni mnie Thor?    Jonnie skinął głową i drugi jego sobowtór, ze względu naszwedzkie pochodzenie zwany Thorem, prześlizgnął się nad oparciem fotela iprzejął stery.Dunneldeen przeszedł do tyłu kabiny.    - Ten taniec jest trochę za szybki dla dudziarza - powiedział zwestchnieniem.    Jonnie patrzył zamyślony na próbkę.Składała się w części zkwarcu, ale było też trochę złota.Zastanawiał się, ile ludzkich istnień będziekosztowało wyrwanie cennego kruszcu tym strasznym, majestatycznym górom.    - Kurs na dom! - polecił Thorowi.    Przez całą drogę powrotną wszyscy milczeli.8    Jonnie był spięty, gdy objeżdżał na Wiatrołomie teren kopalni.Zdawał sobie sprawę, że jest to niezwykle niebezpieczne w dniu odpalaniatransfrachtu.Cały personel kopalni był zaabsorbowany, wszyscy działali wwyjątkowym pośpiechu i podenerwowaniu.Ukrył rejestrator obrazów w gałęziachdrzewa, które górowało nad bazą, a do torby włożył urządzenie do zdalnego nimkierowania.Włożył do rejestratora płytę o bardzo dużej pojemności, ale mimo toaparat nie mógł pracować przez całe godziny bez żadnej kontroli.Musiał zebraćmaksymalną ilość danych.A gdyby Terl wykrył rejestrator lub urządzenie dozdalnego sterowania, mogło się to źle skończyć.    O odpaleniu transfrachtu dowiedział się przypadkowo od Kera,przysłanego przez Terla na przegląd silnika samolotu osobowego.Ker przybył dobazy, burcząc trochę pod nosem.Był przecież funkcjonariuszem nadzoru, a niemechanikiem.Jednakże humor wyraźnie mu się poprawił, gdy Johnie podarował mumały, złoty pierścień, który jeden ze zwiadowców znalazł w okopie.    - Dlaczego mi to dajesz? - zapytał podejrzliwie.    - Na pamiątkę - odparł Johnie.- Nie jest to zbyt cenne.    Było cenne - stanowiło równoważność miesięcznego zarobku.Kerpopróbował pierścień zębem.Czyste złoto!    - Chcesz czegoś ode mnie, nie? - zapytał.    - Nie.Dostałem dwa takie, więc jeden dałem tobie.Byliśmyprzecież przez długi czas "braćmi szybowymi".    W slangu psychloskich górników określano tak towarzysza, którynie bał się wyciągnąć innego z zawału lub pomóc mu w bójce.    - I jesteśmy nadal, nie? - rzekł Ker.    Po półgodzinie wrócił do Jonniego.    - Z silnikiem wszystko w porządku.Jeśli się zagrzał, to poprostu z powodu przeciążenia.Jednakże musisz na niego uważać! Jeśli będziesz goprzeciążał przez dłuższy czas, możesz go spalić.    Siedli w cieniu budynku.Ker rozgadał się jak zwykle.Gdyzaczął utyskiwać na temat goniących ich terminów, Johnie zapytał zdawkowo:    - A co ma się stać w dziewięćdziesiątym pierwszym dniuprzyszłego roku?    - Skąd ci to przyszło do głowy?    - Widziałem ogłoszenie w bazie.Ker podrapał się pozatłuszczonym futrze szyi.    - Musiałeś źle przeczytać.To będzie dziewięćdziesiąty drugidzień.Jest to data odpalenia transfrachtu.Co pół roku następuje takieodpalenie.Jedno z takich odpaleń odbędzie się już za siedem dni, wiesz? A ile ztym kłopotu!    - Czym to się różni od zwykłego transfrachtu?    - Och, musiałeś przecież widzieć parę takich odpaleń, gdyznajdowałeś się w klatce, tam w dole.    Johnie mógł widzieć, ale w owym czasie nie wiedział nawet, naco patrzy.Zrobił głupią minę.    - To jest powolne odpalanie - wyjaśnił Ker.- Nie żadna ruda,lecz personel przybywający i opuszczający planetę, wliczając w to zmarłych.    - Zmarłych?    - Aha, odsyłamy do domu zmarłych Psychlosów.Zwariowaneprzepisy Towarzystwa! Mnóstwo kłopotów! Kładą ich do trumien i trzymają wkostnicy, a potem.Ale właściwie po co ja ci to wszystko opowiadam!    - Lepsze to niż praca - uspokoił go Johnie.    Ker parsknął śmiechem.    - Prawda! W każdym razie powolne odpalanie oznacza, że przeztrzy minuty odbywa się wzmacnianie napięcia, a potem.wiuu! W tym dniuprzysyłają nam pracowników, utrzymując przez cały czas napięcie między Psychlo iZiemią, a w parę godzin później my odpalamy personel powracający i ciałazmarłych.Wiesz co? Nie powinieneś pętać się w pobliżu podczas zwykłegotransfrachtu.Widzę cię czasem w okolicy na tym twoim koniu.Zwyczajne odpalaniasą dobre dla przesyłek i rudy, ale żywe ciało zostałoby rozerwane w nim nastrzępy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.