Index Aldiss Brian Nie zapytałe nawet jak mam na imię Aldiss Brian W Mroczne lata swietlne Aldiss Brian W Siwobrody Wojna wspomaganych wojna (3) MUNDURKA.TXT Siła strachu 04 (601) Andrzej Sapkowski Pani Jeziora function.sprintf |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Patrzyliśmy w milczeniu naDorniera, jak rozpływa się zadrgającym w upale horyzontem.Wreszcie Trapp westchnął zrozczarowaniem i odwrócił się wstronę relingu.- I jeszcze jedno! -wrzasnął do kucharza.- Tajajecznica, którą wczorajspartoliłeś, była jak zcholernej gumy.Tak oto, w równym stopniudzięKi naszemu szczęściu jak idobremu kierownictwu,osiągnęLiśmy zajęte przezpaństwa Osi wybrzeże AfrykiPółnocnej.Wciąż nie wystrzeliliśmy znaszych dział.Nawet niespróbowaliśmy opuścić osłon.Ale mieliśMy już sporopraktyki.Przynajmniej jeżelichodzi o udawaniestatku_pułapki.Tej nocy, gdy tylkoujrzeliśmy ląd, wzięliśmyzaopatrzenie i świeżą wodę.Również zabunkrowaliśMystatek.Po prostu.W pozbawionejszczególnych cech, wolnej odpiasku zatoczce i w samym sercuterenów zajętych przez wroga.Zbliżyliśmy się do ciemnego,skalistego brzegu na wschód odsłonych bagien i rzuciliśMykotwicę na głębokość czterechsążni.Potem Trapp i Al KubiczekpopłynęLi cicho na brzeg szalupąo wiosłach owiniętych szmatami.Była w tym zapowiedź działań wstylu płaszcza i sztyletu,których ewentualna koniecznośćużycia mroziła mi krew w żyłach.Aż wreszcie, po półtorejgodzinie strasznego napięciaprzewiosłowali wężykiem zpowrotem - bardzo wesolutcy,skrzypiąc i popiskując jednąnienaoliwioną dulką.Potem Trapp w alkoholowymuniesieniu popłynął sapiącym ibrzęczącym "Charonem" prosto wstronę obcego brzegu i dając"Cała wstecz" dobił dorozpadającego się, kamiennegonabrzeża z łomotem, któryniewątpliwie słychać było wKairze.Na brzegu już czekały wszeregu trzy zabytkoweciężarówki Forda, mniej więcejtego samego rocznika co "Charon"i według mojej stronniczejopinii, w takim samym stopniuzdolne do żeglugi.Dwie z nichwyładowane były do pełna węglem- wprawdzie tylko czwartejklasy, niemniej zupełnienadającym się do użytku.Trzecianatomiast wyraźNie osiadła naswych resorach pod ciężaremskrzynek.Na każdym opakowaniuwidniał orzeł niemieckiegoWehrmachtu oraz napisyobjaśNiające, na sam widokktórych ciekła śLinka.Jakchoćby: "ochsenschwanzragoutalbo "Gerakucherte Rinderzunge"czy "Klops".Czyli, jak to okreśLiłradośNie Trapp: - Żarcie,kolego.Szwabskie żarcie.Niewiadomo, co tam jest, dopóki nieotworzy się puszek, ale dzięKitemu te cholerne obiady stająsię podniecające.Stała tam również grupamężczyzn, przyglądająca się nambeznamiętnie.Wysokich, obłyszczących oczach i ciemnychtwarzach z orlimi rysami - atakże ze Schmeisserami wiszącyminiedbale na ich okrytychciemnymi burnusami ramionach.Byli to ludzie pustyni,których obecność w tym groźnym,niewiarygodnym miejscu sprawiła,że czułem się bardzonieprzyjemnie.Oczywiście, w tym krył sięwłaściwy powód, dla któregoadmirał tak bardzo potrzebowałTrappa i jego niepozornegokameleonowatego "Charona", takdoskonale pasującego do tegolokalnego tła, gdzie całewyposażenie techniczne byłozacofane o co najmniejpięćdziesiąt lat.Żaden bowiemoficer Royal Navy ani teżjakiejkolwiek innej marynarkiwojennej na świecie nie mógłposiadać tak gruntownej jakTrapp znajomości tych odludnych,na wpół zapomnianych przystanina libijskim wybrzeżu.Nie mówiąc już oprzestępczych kontaktach, któreTrapp tak zręcznie nawiązał zgroźnymi przedstawicielamiarabskiej mafii, czy czegośpodobnego.W gruncie rzeczy, potym pierwszym spotkaniu w środkunocy byłem święcie przekonany,że gdybyśmy zamówili czołg wkamuflażu pustynnym i dobrymstanie, albo parkę małoużywanych Me_109, to beduińscykontrahenci Trappa dostarczylibyje z równą skwapliwością -dorzucając zwłoki prawowitychwłaścicieli, jako gratisowydodatek.Wszystko to pozwalałoprzypuszczać, że działalnośćarabskich wspólników Trappasprawiała, iż problemem Rommla wmniejszym stopniu byłodowodzenie walką Afrika Korpsniż zapobieganie całkowitemuokradzeniu jego wojsk zanim wogóle do tej walki dojdzie.Jakby na potwierdzenie tego,Trapp szepnął gardłowo:- Nie spuszczaj pan oka zestatku nawet na chwilę.Tezłodziejskie Ali Baby nie majążadnych zasad moralnych.Żadnejuczciwości w interesach.Od tej pory modliłem sięjedynie, żeby stały dochód,który mieli z zaopatrywania"Charona", był dla nich bardziejatrakcyjny niż cena, jakąmogliby wytargować od Niemców zajedną prostą transakcję.NastęPnej nocy morska sekcjaPrzedsiębiorstwa WojennegoTrappa rozpoczęła swojądziałalność.Weszliśmy do akcji.Cel był mały, siedziałgłęboko w wodzie i był na tylewolny, że nawet "Charon" mógł gozaskoczyć.Zauważyliśmy go na pełnymmorzu, na tle jaśNiejszej liniihoryzontu.Trapp, ze swojąsmykałką do przetrwania,postanowił prowadzić łowy bliskobrzegu, tak żeby sylwetka"Charona" niknęła na tlenieprzeniknionej czerni lądu.Dawało nam to również tęprzewagę, że mogliśmy o wielełatwiej dostrzec inne obiekty.Jeżeli chodzi o mnie,cieszyłem się ze wszystkiego, comogło zapobiec rozpoznaniu nasjako jednostki nawodnej.Wciążnie mogłem pozbyć się lęKu nasamą myśl o reakcji Trappa wobeckonieczności rozwiązaniaproblemu mogących gozdekonspirować rozbitków.Inajstraszliwszą chyba częściątych przerażających rozważańbyła niepewność, jakie kroki jasam bym podjął na jego miejscu.Było to zwyrodnienie, któregonie sposób było rozwiązać, aż domomentu, gdy nadejdzie chwilaprawdy.Jednak tej nocy, przypanującej obecnie ciemności,niebezpieczeństwo dekonspiracjiprawie nie istniało.Kiedytropiliśmy nieprzyjacielskikabotażowiec, nie musieliśmynawet kryć naszego uzbrojenia.OPuściliśmy tylko cichutko klapyi odsłoniliśMy Boforsa, dzięKiczemu jego obsada po raz pierw-szy od chwili wypłynięcia zMalty mogła przez cały czasprowadzić cel.Zbliżaliśmy się stopniowo, anapięcie na pokładzie "Charona"stawało się niemal namacalne wchłodnym, nocnym powietrzu [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||