Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 04 rozdzial 04
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 09 (214)
rozdzial 05 (277)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czas-shinobi.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tamta część Lasu Myrkyid jestnietykalnym sanktuarium, a to w myśl kompaktatów zawartychz druidami przez łaskawie panującą nad Toussaintjej miłość księżnę Annę Henriettę.    - Zbójcy tam uciekli, cholera! - przerwał Geralt,robiąc się wściekły.- Będą w tym nietykalnym sanktuariummordować! A wy mi tu o jakichś kompaktatach.    - Daliśmy słowo rycerskie! - baronowi de Peyrac-Peyran,jak się okazywało, bardziej przystawałaby w tarczybarania, niż bycza głowa.- Nie wolno! Kompaktaty! Anikrokiem na druidzki teren!    - Komu nie wolno, temu nie wolno - parsknęłaAngouleme, ciągnąc za frezie dwa zbójeckie konie.- Porzućte puste gadki, wiedźminie.Jedziemy.Ja mam wciąż niezamknięte rachunki ze Słowikiem, ty, jak mniemam,chciałbyś jeszcze pogawędzić z półelfem!    - Ja z wami - powiedziała Milva.- Zaraz sobie jakąśkobyłę wyszukam.    - Ja też - wybąkał Jaskier.- Ja też z wami.    - O, co to, to nie! - zawołał byczogłowy baron.- Nahonor, pań wicehrabia Julian pojedzie z nami do zamkuBeauclair.Księżna nie wybaczyłaby nam, gdybyśmy gospotkawszy nie przywiedli.Was nie zatrzymuję, wolniściew swych planach i zamysłach.Jako kompanionów wicehrabiegoJuliana jej łaskawość pani Anarietta z chęciąpodjęłaby was godnie i ugościła na zamku, ale cóż, jeśligardzicie jej gościną.    - Nie gardzimy - przerwał Geralt, groźnym spojrzeniemmitygując Angouleme, która za plecami baronawykonywała zgiętym łokciem różne paskudne i obelżywegesty.- Dalecy jesteśmy od tego, by gardzić.Nie omieszkamypokłonić się księżnej i złożyć jej należny hołd.Pierwejjednak załatwimy to, co mamy do załatwienia.My też daliśmysłowo, można powiedzieć, że też zawarliśmy kompaktaty.Gdy się z nich wywiążemy, niezwłocznie skierujemysię do zamku Beauclair.Przybędziemy tam niezawodnie.    - Choćby tylko po to - dodał znacząco i z naciskiem -by dopilnować, by żadna ujma i dyshonor nie spotkałytam naszego druha Jaskra.To znaczy, tfu, Juliana.    - Na honor! - zaśmiał się nagłe baron.- Żadna ujmani dyshonor nie spotkają wicehrabiego Juliana, parol nato dać gotowym! Bom przepomniał wam powiedzieć, wicehrabio,że książęciu Rajmundowi zmarło się dwa lata temu na apopleksję.    - Ha, ha! - zawołał Jaskier, promieniejąc gwałtownie.- Książę kipnął! A to dopiero wspaniała i radosna nowina!To znaczy, chciałem rzec, smutek i żal, szkoda i strata.Niech mu ziemia lekką będzie.Jeśli jednak tak jest,to jedźmy do Beauclair co żywiej, panowie rycerze! Geralt,Milva, Angouleme, do zobaczenia na zamku!*****    Przebrodzili strumień, wpędzili konie w las, międzyrozłożyste dęby, w sięgające strzemion paprocie.Milvabez trudu znalazła trop uciekającej szajki.Pojechali takszybko, jak było można - Geralt obawiał się o druidów.Bał się, że niedobitki bandy, poczuwszy się bezpieczne,zechcą wywrzeć na druidach zemstę za pogrom doznanyod błędnych rycerzy z Toussaint.    - A to się Jaskrowi trafiło - powiedziała nagleAngouleme.- Gdy nas Słowikowi obiegli w tej chałupie, wyznałmi, przed czym miał w Toussaint stracha.    - Domyślałem się - odrzekł Wiedźmin.- Nie wiedziałemtylko, że tak wysoko wycelował.Księżna pani, ho, ho!    - To było ładnych parę lat temu.A książę Rajmund,ten, który wykitował, poprzysiągł podobno, że wyrwiepoecie serce, każe je upiec, poda niewiernej księżnej nawieczerzę i zmusi, by zjadła.Ma Jaskier szczęście, że niewpadł księciu w łapy, gdy jeszcze żył.My też mamyszczęście.    - To się dopiero pokaże.    - Jaskier twierdzi, że owa księżna Anarietta kocha godo szaleństwa.    - Jaskier zawsze tak twierdzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.