Index czesc 01 rozdzial 01 czesc 04 rozdzial 04 czesc 02 rozdzial 03 (3) czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 02 (20) rozdzial 05 (14) rozdzial 09 (214) rozdzial 05 (277) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .      - To mąż - szepnęła bez tchu.- Musisz natychmiast wyjść.Proszę! Zejdź po schodach!      - Ale niczego mi jeszcze nie wytłumaczyłaś!      - Powiedziałam już dosyć! Błagam, nie sprawiaj kłopotów!      - Już - mruknąłem.Biegiem wróciłem do sypialni, wciągnąłem spodnie i wsunąłem buty.Skarpetki i bieliznę wepchnąłem do tylnej kieszeni i narzuciłem koszulę.      - To nie wszystko - powiedziałem.- Wiesz więcej i chcę to usłyszeć.      - Tylko tego chcesz?      Prędko pocałowałem ją w policzek.      - Nie tylko.Wrócę.      - Nie - sprzeciwiła się.- Będę już inna.Spotkamy się znowu, gdy nadejdzie czas.      Ruszyłem do drzwi.      - To nie wystarczy - oznajmiłem, stając w progu.      - Musi.      - Zobaczymy.      Przebiegłem przez korytarz i pchnąłem drzwi z tabliczką WYJŚCIE.Na schodach zapiąłem i wcisnąłem w spodnie koszulę.Zatrzymałem się na samym dole, żeby włożyć skarpetki.Przyczesałem palcami włosy i otworzyłem drzwi do hallu.      Nikogo w polu widzenia.To dobrze.      Kiedy wyszedłem z budynku i ruszyłem ulicą, tuż przede mną zahamował czarny sedan.Usłyszałem szum odsuwanej szyby i dostrzegłem błysk czerwieni.      - Wsiadaj, Merlinie - odezwał się znajomy głos.      - Fiona!      Wsunąłem się do środka.Ruszyła od razu.      - To ona? - zapytała.      - Ona co? - Nie zrozumiałem.      - Czy była osobą, z którą miałeś się spotkać?      Aż do tej chwili nie przyszło mi to do głowy.      - Wiesz - przyznałem po chwili.- Chyba tak.      Skręciła na szosę i ruszyła w kierunku, z którego tu przybyłem.      - Jaką grę prowadzi? - dopytywała się Fiona.      - Wiele bym dał, żeby wiedzieć - odparłem.      - Opowiedz mi o tym - zaproponowała.- Nie krępuj się, możesz wyciąć niektóre partie.      - Dobrze - mruknąłem i zacząłem mówić.      Zanim skończyłem, zatrzymaliśmy się na klubowym parkingu.      - Po co tu wróciliśmy? - zdziwiłem się.      - Stąd wzięłam samochód.Może należeć do któregoś z przyjaciół Bille.Pomyślałam, że uprzejmość nakazuje go zwrócić.      - Skorzystałaś z mojego Atutu, żeby przenieść się do baru?      - Owszem.Jak tylko poszliście tańczyć.Obserwowałam was prawie godzinę, głównie z tarasu.Mówiłam, żebyś był ostrożny.      - Przepraszam.Zawróciła mi w głowie.      - Zapomniałam, że nie podają tu absyntu.Musiała mi wystarczyć mrożona marguerita.      - Za to też przepraszam.Potem uruchomiłaś samochód na drut i pojechałaś za nami?      - Tak.Czekałam na parkingu przed blokiem i przez twój Atut utrzymywałam najbardziej peryferyjny kontakt.Gdybym wyczuła zagrożenie, poszłabym za tobą.      - Dzięki.Jak peryferyjny?      - Nie jetem podglądaczem, jeśli o to ci chodzi.No dobrze, teraz oboje wiemy, co się działo.      - Ta historia jest o wiele dłuższa niż ostatni rozdział.      - Zaczekaj z nią - przerwała.- Na razie.W tej chwili interesuje mnie tylko jedna sprawa: nie masz przypadkiem fotografii tego Luke'a Raynarda?      - Mogę mieć.- Sięgnąłem po portfel.- Tak, chyba mam.      Wyciągnąłem z tylnej kieszeni majtki i szukałem dalej.      - Dobrze, że nie nosisz szortów - zauważyła.      Znalazłem portfel i zapalilem sufitową lampkę.Kiedy przeglądałem zawartość, Fiona pochyliła się i oparła mi dłoń na ramieniu [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||