Index
Zelazny Roger Amber 07 Krew Amberu
rozdzial 07 (91)
141 07 (10)
rozdzial 07 (286)
rozdzial 07 (268)
rozdzial 07 (162)
rozdzial 07 (228)
rozdzial 07 (153)
rozdzial 07 (230)
Piekło dobrej magii
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Nasiinżynierowie przystosowali urządzenia sterujące do wymagań kzina.Czy chcesz jeobejrzeć?    - Zerknę na nie.Potrzebuję też wszystkichdanych na temat lotów próbnych, zapisów działania urządzeń i tak dalej.Daliściestandardowy napęd hiperprzestrzenny?    - Tak.Nie byłożadnych lotów próbnych.   To typowe, pomyślał Louis, gdyzbliżali się już do śluzy wejściowej.   Zbudowali stateki postawili go tutaj, żebyśmy przylecieli i go sobie zabrali.Musieli takzrobić.   Żaden lalecznik nie odważyłby się gosprawdzić.   Gdzie podziała się Teela? Otwierał jużusta, by zapytać o to głośno, kiedy dziewczyna pojawiła się znikąd na dyskutransferowym.Cały czas gdzieś sobie skakała, zupełnie nie interesując sięstatkiem.Weszła z nimi na pokład, ale cały czas zerkała przez ramię nabłyszczące na horyzoncie miasto laleczników.   Louisczekał na nią przy śluzie.Miał zamiar porządnie ją obsztorcować.Zgubiła sięjuż raz i to powinno jej wystarczyć.   Drzwi otworzyłysię i weszła przez nie rozpromieniona Teela.   - Och,Louis, tak się cieszę, że tutaj przyleciałam! To miasto! Jest.jest.cudowne! - Chwyciła jego dłonie w swoje i ścisnęła z całej siły.Jej uśmiech byłjak promień słońca.   Nie mógł jej tego zrobić.   - Cieszę się - powiedział i pocałował ją mocno.Objąwszy ją ramieniem podszedł do pulpitu sterowniczego.   Teraz był już pewien; Teela Brown nigdy jeszcze niezostała przez nikogo ani przez nic skrzywdzona.Po prostu nie wiedziała, żeczasem można i należy się bać.Pierwszy ból, jakiego zazna, będzie stanowił dlaniej szokujące i niezrozumiałe przeżycie.Niewykluczone, że ją po prostuzniszczy.   Louis Wu postanowił zrobić wszystko, żebynic takiego nigdy jej nie spotkało.   Bogowie nieopiekują się głupcami.Głupcami opiekują się silniejsi głupcy.   KadłubGeneral Products nr 2 ma dwadzieścia stóp szerokości, sto stóp długości i zwężasię na obu końcach.   Większość urządzeń statku znajdujesię poza kadłubem, na cienkim, zbyt dużym skrzydle.Sam kadłub jestwystarczająco duży, by pomieścić trzy kabiny, długi, rozszerzony w jednymmiejscu korytarz, sterownie, kuchnie i całą masę schowków, baterii, wszelkichpomocniczych urządzeń i tak dalej, i tak dalej.Tablica przyrządów zostałaprzygotowana z myślą o tym, że pilotem statku będzie kzin.Louis co prawdaodniósł wrażenie, że w razie niebezpieczeństwa dałby sobie radę, ale toniebezpieczeństwo musiałoby być naprawdę duże.   Wschowkach znajdowało się nie przebrane bogactwo najróżniejszego sprzętueksploracyjnego.Nie było tam nic takiego, co Louis mógłby wskazać palcem ipowiedzieć: "To jest broń", ale wiele rzeczy mogło właśnie jako broń służyć.Oprócz tego Louis dostrzegł cztery skutery powietrzne, cztery plecaki odrzutowe,zestawy do testowania żywności, zestawy medyczne, zestawy do analizowaniapowietrza, filtry.Ktoś był cholernie pewien, że ten statek jednak gdzieśwyląduje.   Właściwie, czemu by nie? Istoty tak potężnejak budowniczowie Pierścienia, a jednocześnie zamknięte jak w puszce z powodubraku napędu nadprzestrzennego, mogą przecież zaprosić ich do siebie.Możewłaśnie tego oczekiwały laleczniki.   Na pokładzie nieznajdowało się nic, co Louis mógłby wskazać palcem i powiedzieć: "To na pewnonie jest broń".   Załoga statku składała się zprzedstawicieli trzech gatunków; czterech, jeżeli kobietę i mężczyznę uznać byza nie spokrewnione ze sobą istoty, a tak właśnie mogli uważać zarówno kzin, jaki lalecznik.   (Przypuśćmy; że Nessus i Najlepiej Ukrytybyli tej samej płci.Czy nie mogło być tak, że do zapłodnienia potrzeba dwóchsamców i jednej, bezrozumnej, samicy?) Dzięki temu budowniczowie Pierścieniamogli od pierwszej chwili stwierdzić, że różne rasy mogą jednak ze sobą pokojowowspół egzystować.   Jednak zbyt wiele przedmiotów zwyposażenia statku mogło służyć jako broń.   Wystartowali na napędzie inercyjnym, by przypadkiemnie zniszczyć wysepki.Po pół godzinie znaleźli się poza zasięgiem przyciąganiarozety laleczników.Dopiero wtedy Louis zdał sobie sprawę, że oprócz Nessusa itransmitowanego do kopuły obrazu Chirona nie zobaczyli ani jednego lalecznika.   Po wejściu w nadprzestrzeń Louis spędził ponadpółtorej godziny przeglądając dokładnie całą zawartość schowków.Lepiej zdziwićsię teraz, niż później, powiedział sobie.   Jednak całyten arsenał i pozostałe wyposażenie wywołały u niego najpierw niesmak, a potemjakieś niedobre przeczucie:    Zbyt wiele broni.Ajednocześnie każda z nich mogła być użyta jako coś innego.Lekkie lasery.Silniki plazmowe.Kiedy pierwszego dnia lotu z napędem hiperprzestrzennymurządzili chrzest statku, Louis zaproponował, by nazwać go "Cholerny Kłamca".Teela i Mówiący, kierując się jakimiś swoimi motywami, przystali na to.Nessus,kierując się jakimiś swoimi motywami, nie zaprotestował.   Byli w nadprzestrzeni cały tydzień, pokonując w tymczasie odległość ponad dwóch lat świetlnych.   Kiedypowrócili do normalnej przestrzeni, znajdowali się w pobliżu otoczonej błękitnympierścieniem gwiazdy typu G2; niedobre przeczucie nie opuszczało Louisa ani namoment.   Ktoś był cholernie pewien, że jednak wylądująna Pierścieniu.następny    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.