Index Zelazny Roger Amber 06 Atuty Zguby rozdzial 06 (259) rozdzial 06 (111) rozdzial 06 (20) rozdzial 06 (242) rozdzial 06 (12) 143 06 (10) rozdzial 06 (199) rozdzial 06 (207) rozdzial 06 (96) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nasi niewidzialni zwarli się z wrogimi zjawami.Nadal nie widziałemGiga, ale po tym, jak stawały dęba fantomy skrzydlatych koni, jak w strachuodskakiwały sztuczne Anioły i walili się na ziemię zjawiskowi ludzie, mogłemsobie wyobrazić zaciętość nowo rozgorzałej walki.I znów przez chwilę miałemnadzieję, że wszystko się jeszcze dobrze dla nas skończy.Ale i tym razem byłato nadzieja złudna.Zaraz po tym dwóch Gromowładnych, żywy i sztuczny, zderzyłysię ciałami.Sieć purpurowych błyskawic oplotła ich głowy.Jeden ze smoków runąłna ziemię.Przeraziłem się, że mógł to być prawdziwy wychowanek Lusina z nimsamym na grzbiecie, i z trudem opanowując drżenie głosu poleciłem Andre wydaćrozkaz odwrotu. Wszyscy dowódcy zaczęli wycofywać swoje oddziały.JedynieTrub rozgorączkowany walką zlekceważył polecenie. - Natychmiast leć do Truba i wycofaj Anioły z walki, Pawle!- rozkazałem. Romero wskoczył na pegaza i wkrótce podkomendni Trubazaczęli opuszczać pole boju. Zszedłem ze wzgórza i udałem się do obozu. - Mary, wydawało mi się, że Lusin spadł! - powiedziałem dożony.- Gdzie on jest? - Lusin został lekko ranny, ale z Gromowładnym jest bardzoźle. Lusin miał obandażowaną głowę i rękę na temblaku.Gromowładny leżał na boku.Był nieprzytomny.Oczy miał zamknięte, a z resztekwspaniałej korony bojowej spływały błękitnawe, przedśmiertne ognie św.Elma. - Taki przyjaciel, Eli! - wyszeptał Lusin przez łzy.-Takiprzyjaciel! .15. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: ponieśliśmyklęskę, ale dowiedzieliśmy się, jakimi siłami dysponuje Stacja.AnalizatoryAndre rozszyfrowały w trakcie bitwy parametry fizyczne fantomów.Twory te byłyniemal pozbawione masy i stanowiły nieprzezroczysty dla promieni świetlnychzgęstek promieniowania energetycznego. - Uprzedzałem przecież, że automaty ochronne składają sięgłównie z pól siłowych, mogących przybierać dowolną postać - przypomniał Orlan. - Nie przypuszczaliśmy jednak, że potrafią nas zdublować -powiedział Andre.- Tymczasem okazało się, że przeciwnik ma szybkosprawneanalizatory umożliwiające mu poznanie wszystkich szczegółów naszej budowy.Wtakiej sytuacji sporządzenie identycznych optycznie replik było już łatwymproblemem technicznym. - My niestety nie mamy podobnych możliwości - odparł zwestchnieniem Romero.- Pańskie wyjaśnienie, drogi Andre, nic nam więc w tejsytuacji nie pomoże. - Tak pan sądzi? - zapytał Andre z filuternym uśmiechem.-A ja akurat zamierzam poszczuć na zjawy przeciwnika nasze własne fantomy, możemniej doskonałe konstrukcyjnie, ale za to jeszcze efektowniejsze optycznie. - Wojna fantomów z fantomami jest niestety operacjąpozorną, a my potrzebujemy realnych wyników przypomniał Osima. - Wyciąga pan zbyt pochopne wnioski.Nasze fantomatycznewojsko będzie jedynie wybiegiem taktycznym.Póki zjawy przeciwnika będą zajmowaćsię nieskutecznym zwalczaniem naszych zjaw, przygotujemy miażdżące uderzenie. Aparatura wykazuje, że twory obronne przeciwnikaskonstruowane są z dwóch przeciwstawnych sił, nazwijmy je umownie prawym i lewympolem.Fantomy powstają w punkcie zogniskowania tych pól.Działaelektromagnetyczne, lasery, iskierniki i ciosy grawitacyjne rozrywały jedynie tepola, lecz nie niszczyły ich symetrii, przez co główna siła wroga pozostawałanietknięta. - Znaleźliśmy w obozie generatory - zakończył Andre -zdolne odtworzyć dowolne pole przeciwnika.Kiedy więc wrogie zjawy będą walczyłyz naszymi fantomami, a działa Osimy wzmogą jeszcze powszechne zamieszanie,wprowadzimy układ energetyczny przeciwnika w taką autowibrację, iż żadneograniczniki nie uchronią go od rozpadu. - Czego potrzebujesz do przygotowania armii zjaw? -zapytałem. - Dwa dni i z dziesięciu dobrych pomocników.- Zabieraj siędo roboty - zdecydowałem. .16. Teraz na moim punkcie dowodzenia zebrało się co najmniejtrzydzieści osób, ludzi i sojuszników.Drugie starcie przebiegało całkowiciezgodnie z planem.Kiedy naprzeciw naszych realnych wojsk, wypuszczonych "nawabia", jak to określił Romero, wyskoczyły zgraje nieprzyjacielskich fantomów,poczułem ogromną ulgę.W powstałym ścisku pojawiały się coraz to nowe postacie.Chociaż wiedziałem, że owi "żołnierze" są jedynie złudzeniem optycznym, niemogłem ich odróżnić od prawdziwych. Zgodnie z założeniem nasze wojsko cofnęło się, jak tylkozjawiły się wśród niego fantomy Andre.Dla nie wtajemniczonego obserwatorawyglądało to zapewne inaczej: część naszych żołnierzy nie wytrzymując naporuwroga ucieka w popłochu z pola walki.Stwory przeciwnika uznały widać, że niewarto zajmować się uciekinierami, i ze zdwojoną zaciekłością natarły napozostałych, to znaczy na zjawy optyczne.Pochłonięty obserwacją tej niby-bitwynie zauważyłem, kiedy Andre uruchomił generatory, i w pewnej chwili spostrzegłemze zdumieniem, że fantomy przeciwnika zaczęły puchnąć, tracić wyraźnie zarysy iprzekształcać się w sylwetki. To Andre wzmocnił maksymalnie wszystkie pola o prawejorientacji.Zaskoczony wróg pospiesznie wzmógł poła lewoskrętne, aby utrzymaćzachwianą symetrię.Nasz operator jednak precyzyjnie uchwycił ten moment igwałtownie przerzucił potencjał swych generatorów w tym samym kierunku.Zjawy,które nie zaprzestały walki z naszymi iluzorycznymi tworami, zaczęły terazopadać, kurczyć się, zmieniać w abstrakcyjne figurki.Tak rozpoczął się wśródnich proces niszczącej autowibracji. Najpierw wystąpiły drgania w zgodnej fazie: fantomyjednocześnie puchły, rozpływały się i bladły, a potem gwałtownie kurczyły się,koncentrowały i rozżarzały do białości.Później zaczęły się nie skoordynowane,różnokierunkowe wibracje [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||