Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 01 Lodowy Kliper
Chalker Jack L Swiaty Rombu 01 Lilith Waz w trawie
Zelazny Roger Amber 01 Dziewieciu Ksiazat Amberu
ANDRZE~1 (2).TXT
abc.com.pl 9
CH68
rozdzial 03 (162)
Sacha ZaÂświaty i krainy mityczne
Prawo pracy po zmianach
Brian Callison Wojna Trappa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Stał tam, myśląc: "ten facet jest zbyt chudy, by mocnowalnąć, dam mu wysoką, szybką piłkę".A ja jestem już na to przygotowany,przerzucam piłkę na lewe pole, obiegając bazy, jeszcze zanim ktokolwiekorientuje się, co się stało.Albo druga strona próbuje jakiejś niezdarnejstrategii, coś w rodzaju "uderzaj i pędź", a ja bez wysiłku przesuwam się,zbieram piłkę i rozpoczynam następną grę.Rzecz jasna, to był tylko softball, amoi kumple, w większości ciepłe kluchy, nie umieli prawie biegać, nie mówiąc jużo czytaniu myśli.Mimo to cieszyłem się tym niezwykłym uczuciem, że jestemwyjątkowym sportowcem, i pławiłem się w marzeniach, że gram jako obrońca wdrużynie "Dodgersów".Pamiętacie "Dodgersów" z Brooklynu? Gdy byłem na drugimroku, z okazji 200-lecia uniwersytetu Pole Południowe przekopano i zamieniono natrawiasty teren, przecięty asfaltową promenadą, przeznaczony na pokazy iwystępy.To był rok 1954.Boże, jak dawno temu.Starzeję się.starzeję.Syreny śpiewają, lecz tylko dla siebie.Nie sądzę, żeby zaśpiewały dla mnie.    Wchodzę po stopniach i siadam w odległości piętnastu stóp odbrązowego pomnika Alma Mater.To moje biuro, i w słońce, i w deszcz.Studenciwiedzą, gdzie mnie szukać, i kiedy tu jestem, wiadomość rozchodzi się lotembłyskawicy.Jest jeszcze pięć czy sześć osób, które świadczą te same usługi, coja - głównie absolwenci nie śmierdzący groszem, pechowcy - ale ja jestemnajszybszy, najbardziej rzetelny, mam entuzjastycznych zwolenników.Jednakżedzisiaj interes rozkręca się powoli.Siedzę tu już od dwudziestu minut,zaniepokojony, zaglądając do Becketta, gapiąc się na Alma Mater.Parę lat temujakiś radykalny anarchista podłożył bombę, która wyrwała dziurę w boku posągu,ale teraz nie ma już śladu po uszkodzeniu.Pamiętam, jak mnie zaszokowała tawiadomość, a potem sam fakt, że byłem zaszokowany.W końcu dlaczego miałbym sięprzejmować głupkowatym symbolem głupkowatej szkoły? To było chyba w 1969.Wneolicie.- Pan Selig?    Zamajaczył nade mną duży, krzepki byczek.Kolosalne ramiona,pucołowata, niewinna twarz.Jest bardzo zakłopotany.Zalicza kompozycjęliteracką i potrzebuje jak najszybciej tekstu o powieściach Kafki, których nieczytał.(Jest sezon futbolowy, a on jako początkujący skrzydłowy jest bardzo,bardzo zajęty.) Podaję mu warunki, a on godzi się skwapliwie.Kiedy tak stoi,przeglądam jego mózg, oceniając inteligencję, słownictwo, styl.Jestbystrzejszy, niż na to wygląda.Jak większość z nich.Mogliby swobodnie samipisać swoje prace, gdyby tylko mieli czas.Robię notatki, szybkie impresje najego temat, a on odchodzi zadowolony.Potem handel nabiera tempa.Mój byczekprzysyła kolegę ze swego bractwa, tamten swojego kumpla, ten z kolei przyjaciółz własnego stowarzyszenia, aż łańcuszek wydłuża się tak, że wczesnym popołudniemmam już tyle pracy, ile trzeba.Znam swoje możliwości.    A więc wszystko w porządku.Będę jadał regularnie przez dwa lubtrzy tygodnie, nie próbując nadużywać niechętnej szczodrobliwości mojej siostry.Judyta będzie szczęśliwa bez moich telefonów.A teraz do domu, podrabiaćwypracowania.Jestem dobry, gładki, uczciwy, górnolotny w przekonujący sposóbstudenta drugiego roku, i potrafię zmieniać styl.Znam się na literaturze,psychologii, antropologii, filozofii -wszystkich humanistycznych przedmiotach.Dzięki Bogu, zachowałem swoje eseje.Nawet po dwudziestu latach z okładem możnaw nich coś znaleźć.Biorę trzy i pół dolara za stronę maszynopisu, czasemwięcej, jeśli mój wywiad doniesie, że klient ma pieniądze.Murowane co najmniej+4, albo zwracam wynagrodzenie.Lecz jeszcze nigdy nie musiałem tego robić.następny     [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.