Index
Pedagogika Pilch Tadeusz Zasady Badań Pedagogicznych(txt)
Asimov Isaac Science Fiction (Opowiadania).Txt
Pod redakcjš Andrzeja Lewickiego Psychologia kliniczna (12)
Nowicki Andrzej Wykłady o krytyce religii w Polsce
Andrzej Pilipiuk Norweski Dziennik t1
Andrzej Sapkowski Ostatnie zyczenie (5)
Andrzej Sapkowski Pani Jeziora
sapkowski andrzej ziarno prawdy
sapkowski andrzej ostatnie zyczenie
MacDONALD, George At the Back of the North Wind
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Spotkaæ go twarz¹ w twarz, pewna œmieræ.Co powiesz, Geralt? Czy to mo¿liwe, ¿eby.- Wszystko - przerwa³ jej.- Wszystko jest mo¿liwe.W drogê, kompania.Przed nami prze³êcz Malheur.Œnieg smaga³ i siek³, wiatr d¹³, w œród kurniawy œwiszcza³y i wy³y lodowe demony.W tym, ¿e wrzosowisko, na które trafi³a, nie jest jej znajomym wrzosowiskiem, Ciri po³apa³a siê od razu.Nie musia³a nawet czekaæ wieczoru, by³a pewna, ¿e tu nie zobaczy³aby dwóch ksiê¿yców.Las, którego skrajem pojecha³a, by³ równie dziki i nieprzystêpny jak tamten, ale ró¿nice da³y siê widzieæ.Tu, dla przyk³adu, by³o o wiele wiêcej brzóz, a o wiele mniej buków.Tam nie s³ysza³o i nie widzia³o siê ptaków, tu by³o ich mnóstwo.Tam miêdzy wrzosami by³y tylko piach i mech, tutaj dywanami ca³ymi p³ozi³ siê zielony wid³ak.Nawet pryskaj¹ce sprzed kopyt Kelpie koniki polne by³y tutaj jakieœ inne.Swojskie jakby.A potem.Serce zabi³o jej mocniej.Zobaczy³a dró¿kê, zaroœniêt¹ i zaniedban¹.Wiod¹c¹ w g³¹b lasu.Ciri rozejrza³a siê dok³adnie i upewni³a, ¿e dziwna droga nie biegnie dalej, ¿e tu ma swój koniec.¯e nie wiedzie do lasu, ale z niego lub przezeñ.Nie deliberuj¹c d³ugo, szturchnê³a bok klaczy obcasem i wjecha³a miêdzy drzewa.Bêdê jechaæ do po³udnia, pomyœla³a, jeœli do po³udnia nie natrafiê na nic, zawrócê i pojadê w stronê przeciwn¹, za wrzosowiska.Jecha³a stêpa pod baldachimem konarów, rozgl¹daj¹c siê uwa¿nie, staraj¹c siê nie przegapiæ niczego wa¿nego.Dziêki temu nie przegapi³a staruszka wygl¹daj¹cego zza pnia dêbu.Staruszek, niziutki, ale bynajmniej nie zgarbiony, ubrany by³ w lnian¹ koszulê i portki z takiego¿ materia³u.Na nogach mia³ wielkie i przeœmiesznie wygl¹daj¹ce ³apcie z ³yka.W jednym rêku dzier¿y³ sêkaty kostur, w drugim wiklinow¹ kobia³kê.Jego twarzy Ciri nie widzia³a dok³adnie, kry³o j¹ obszarpane i zwisaj¹ce rondo s³omianego kapelusza, spod którego wystawa³ opalony nos i siwa sko³tuniona broda.- Bez lêku - powiedzia³a.- Nie uczyniê ci nic z³ego.Siwobrody przest¹pi³ z ³apcia na ³apeæ i zdj¹³ kapelusz.Twarz mia³ okr¹g³¹, upstrzon¹ starczymi plamami, ale czerstw¹ i niewiele pomarszczon¹, brwi rzadkie, podbródek ma³y i bardzo silnie cofniêty.D³ugie siwe w³osy nosi³ zwi¹zane na karku w harcap, wierzch g³owy mia³ natomiast zupe³nie ³ysy, b³yszcz¹cy i ¿Ã³³ty jak harbuz.Widzia³a, ¿e patrzy na jej miecz, na wystaj¹c¹ ponad ramiê rêkojeœæ.- Nie lêkaj siê - powtórzy³a.- Hej, hej! - powiedzia³, mami¹c nieco.- Hej, hej, moja panno.Leœny Dziadek siê nie lêka.Nie jest z tych lêkliwych, o nie.Uœmiechn¹³ siê.Zêby mia³ du¿e, bardzo mocno wysuniête do przodu, a to przez z³y zgryz i cofniêt¹ ¿uchwê.To wskutek tego tak marnia³.- Leœny Dziadek nie boi siê wêdrowców - powtórzy³.Nawet zbójców.Leœny Dziadek ubogi jest, nieboraczek.Leœny Dziadek spokojny, nie wadzi nikomu.Hej! Uœmiechn¹³ siê znowu.Gdy siê uœmiecha³, zdawa³ siê sk³adaæ wy³¹cznie z przednich zêbów.- A ty, moja panno, nie lêkasz siê Leœnego Dziadka? Ciri parsknê³a.- WyobraŸ sobie, ¿e nie.Te¿ nie jestem z tych lêkliwych.- Hej, hej, hej! A to ci dopiero! Zrobi³ krok w jej stronê, podpieraj¹c siê kosturem.Kelpie parsknê³a.Ciri œci¹gnê³a jej wodze.- Nie lubi obcych - ostrzeg³a.- A potrafi ugryŸæ.- Hej, hej! Leœny Dziadek wie.Niedobra, niegrzeczna koby³ka! A sk¹d to, ciekawoœæ, panna jedzie? I dok¹d, dajmy na to, zmierza?- To d³uga historia.Dok¹d prowadzi ta droga?- Hej, hej! To panna tego nie wie?- Nie odpowiadaj pytaniami na pytania, jeœli ³aska.Dok¹d dojadê t¹ drog¹? Co to w ogóle za miejsce? I co to.za czas? Staruszek znowu wystawi³ zêby, poruszy³ nimi jak nutria.- Hej, hej - zamamla³.- A to ci dopiero.Jaki czas, panna pyta? Oj, z daleka, widaæ, z daleka, przywêdrowa³a panna do Leœnego Dziadka!- Z doœæ daleka, owszem - kiwnê³a obojêtnie.- Z innych.- Miejsc i czasów - dokoñczy³.- Dziadek wie.Dziadek siê domyœli³.- Czego? - spyta³a podniecona.- Czego siê domyœli³eœ? Co wiesz?- Leœny Dziadek wie du¿o.- Mów!- Panna g³odna pewnie? - wysun¹³ zêby.- Spragniona? Zdro¿ona? Jeœli zechce, Leœny Dziadek zawiedzie do chaty, nakarmi, napoi.Ugoœci.Ciri od d³u¿szego czasu nie mia³a czasu i g³owy, by myœleæ o odpoczynku i jedzeniu.Teraz s³owa dziwnego starca sprawi³y, ¿e ¿o³¹dek skurczy³ siê jej, jelita zasup³a³y w supe³, a jêzyk uciek³ gdzieœ g³êboko.Starzec obserwowa³ j¹ spod ronda kapelusza.- Leœny Dziadek - zamamla³ - w chacie ma jad³o.Ma wodê Ÿródlan¹.Ma i siano dla koby³ki, z³ej koby³ki, co chcia³a poczciwego Dziadka ugryzn¹æ.Hej! Wszystko jest w chacie u Leœnego Dziadka.A i pogadaæ o miejscach i czasach mo¿na bêdzie.To wcale niedaleko, o nie.Skorzysta panna wêdrowniczka? Nie wzgardzi goœcin¹ ubogiego Dziadka nieboraczka? Ciri prze³knê³a œlinê.- ProwadŸ.Leœny Dziadek odwróci³ siê i pocz³apa³ ledwo widoczn¹ œcie¿ynk¹ wœród gêstwiny, odmierzaj¹c drogê energicznymi wymachami kostura.Ciri jecha³a za nim, schylaj¹c g³owê pod ga³êziami i powstrzymuj¹c cuglami Kelpie, która iœcie zawziê³a siê, ¿eby uk¹siæ staruszka lub przynajmniej zjeœæ mu kapelusz.Wbrew zapewnieniom wcale nie by³o niedaleko.Gdy dotarli na miejsce, na polanê, s³oñce sta³o ju¿ prawie w zenicie.Chata Dziadka okaza³a siê malownicz¹ ruder¹ na palach, z dachem, który ewidentnie reperowany by³ czêsto i za pomoc¹ tego, co akurat by³o pod rêk¹.Œciany chaty obite by³y skórami wygl¹daj¹cymi na œwiñskie.Przed chat¹ sta³a drewniana konstrukcja o kszta³cie szubienicy, niski stó³ i pieñ z wbit¹ siekier¹.Za chat¹ widaæ by³o palenisko z kamieni i gliny, na którym sta³y wielkie okopcone sagany.- Oto dom Leœnego Dziadka - staruszek nie bez dumy wskaza³ kosturem.- Tutaj Leœny Dziadek mieszka.Tutaj sypia.Tutaj jad³o gotowi.Jeœli ma co gotowiæ.Trud, srogi to trud dobyæ jad³a na puszczy.Panna wêdrowniczka lubi kaszkê per³ow¹?- Lubi - Ciri znowu prze³knê³a œlinê.- Wszystko lubi.- Z miêskiem? Z omast¹? Ze skwarkami?- Mhm.- A nie widaæ - Dziadek obrzuci³ j¹ taksuj¹cym spojrzeniem - ¿eby panna ostatnio czêsto miêska i skwarków kosztowa³a, o nie.Chudziutka panna, chudziutka.Skóra i koœci! Hej, hej! A to co takiego? Za panny plecami? Ciri obejrza³a siê, daj¹c siê nabraæ na najstarsz¹ i najprymitywniejsz¹ sztuczkê œwiata.Straszliwy cios sêkatego kostura trafi³ j¹ prosto w skroñ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.