Index
Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (podręcznik dla studentów medycyny)
12 (148)
Straznicy apokalipsy Tom 2
rozdzial 05 (193)
Pani Jeziora
White James Szpital kosmiczny
Crowley John Pozne lato
abc.com.pl 7
Szklarski Alfred 9 Tomek w grobowcach faraonow
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .— Bêdziemy musieli poczekaæ — powiedzia³ Dick.— Uwa¿am, ¿e dopóki siê nieupewnimy, rozs¹dniej bêdzie siê przez jakiœ czas nie spotykaæ.— Ale ja myœla³am, ¿e mnie kochasz.Mówi³eœ, ¿e mnie kochasz.Dick poderwa³ siê z fotela.Uj¹³ w obie d³onie otoczon¹ jasnymi lokami g³owêLaury i obsypa³ namiêtnymi chaotycznymi poca³unkami jej czo³o, policzki, oczy ipodbródek.— Lauro, Lauro, Lauro! Oczywiœcie, ¿e ciê kocham, najdro¿sza! Jesteœ moimanio³em! Jesteœ moim skarbem! Nie mamy przed sob¹ ¿adnych sekretów, niczym Adami Ewa.Pamiêtasz to popo³udnie, kiedy byliœmy nadzy, a potem zas³oniliœmy siêliœæmi, poniewa¿ zjedliœmy owoc z Drzewa Wiadomoœci? Pamiêtasz to popo³udnie? Iczy nie by³o to niewinne uczucie: dwoje ludzi78rozkoszuj¹cych siê cia³ami, które da³ im Bóg, piêkno obok piêkna?Dotkn¹³ wargami jej ust, powoli i czule, i nagle uœwiadomi³ sobie, ¿e mo¿e jejju¿ nigdy nie poca³owaæ.Dotkn¹³ jej sukienki; dotkn¹³ jej go³ego kolana.Jegod³oñ wœlizgnê³a siê pod jej sukienkê i musnê³a nagie opalone udo.Laura niemrugnê³a nawet okiem; lubi³a to, co jej robi³.Ale jeszcze bardziej lubi³akorzystaæ z w³adzy, jak¹ nad nim mia³a, i dlatego spojrza³a na niego zamglonymioczyma, które mówi³y: przestañ, pedofilu, nawet jeœli nie wiedzia³a, co oznaczato s³owo, nawet jeœli nigdy dot¹d nie s³ysza³a go na uszy.— Ja.— zacz¹³ Dick, a potem przypomnia³ sobie s³owa w³asnego kazania.Auttace, aut lo¹uere meliora silentio.Laura odchyli³a g³owê lekko do ty³u, jakbychcia³a mu okazaæ swoj¹ wy¿szoœæ.Dick usiad³ z powrotem w fotelu.Na œcianie nad biurkiem wisia³a obok kalendarzaekumenicznego jego w³asna fotografia z seminarium œwiêtego £ukasza — lekkonieostra, z zatrzymanym w kadrze niewyraŸnym uœmiechem: portret Doskona³ejOb³udy.Tu¿ obok wisia³a wyblak³a reprodukcja „Zuzanny i starców" Thomasa HartaBentona, przedstawiaj¹ca kr¹g³¹ nag¹ piêknoœæ z lat trzydziestych znieskazitelnie wyskubanymi brwiami, podgl¹dan¹ zza drzewa przez starców opokrytych krostami twarzach.Zawsze powtarza³ sobie, ¿e obraz podoba mu siê,poniewa¿ odwo³uje siê do tradycyjnych wartoœci i przenosi myœl chrzeœcijañsk¹ wczasy bardziej wspó³czesne.W gruncie rzeczy jednak podnieca³a go sama postaæZuzanny; przygl¹daj¹c siê bli¿ej malowid³u, móg³ dostrzec rozchylaj¹c¹ siêpoœród w³osów ³onowych cienist¹ i tajemnicz¹ szparê.Laura cofnê³a nogê i pos³a³a mu wyzywaj¹ce spojrzenie.— Powiedzia³eœ, ¿e mnie kochasz.Dick by³ zatroskany i zdekoncentrowany.Kto oprócz Elizabeth móg³ przeczytaæopowiadanie Laury i komu mog³a je opowiedzieæ Elizabeth? Koniec œwiata nie tylkosiê zbli¿a, Bracewaite; koniec œwiata w³aœciwie ju¿ siê dla ciebie zaczai.— Kocham ciê — powiedzia³.— Ale mimo to musimy przestaæ siê widywaæ.Laura wsta³a i wziê³a w d³onie obie jego rêce, tak jakby udziela³a mub³ogos³awieñstwa.Wspaniale by³o czuæ w nozdrzach jego strach, jego mêskoœæ istêch³y zapach koœcio³a.Ogl¹da³a na w³asne79oczy jego ptaka, czerwonego i otoczonego wianuszkiem w³osów, z purpurow¹ podobn¹do œliwki ¿o³êdzia i z jakiegoœ powodu dawa³o to jej nad nim w³adzê, jakiej niemia³a jeszcze nad nikim.A sam fakt, ¿e nie do koñca rozumia³a jej naturê, nieoznacza³, ¿e nie zamierza z niej skorzystaæ.— Bêdziesz mia³ jakieœ k³opoty? — zapyta³a.—7- Tylko jeœli dowiedz¹ siê o nas ludzie.Ale nawet wtedy.nawet kiedy siêdowiedz¹.tylko je¿eli nas Ÿle zrozumiej¹.— Nie wiem, co masz na myœli.Wyjaœnienie przychodzi³o Dickowi z du¿¹ trudnoœci¹.— Bêdê mia³ k³opoty, jeœli ludzie pomyœl¹, ¿e robi³em ci krzywdê albo próbowa³emodbyæ z tob¹ stosunek.— A co z prawdziw¹ fontann¹?Zaczerwieni³ siê.Spójrz na to, namawia³ j¹ wtedy.Prawdziwa fontanna.— Powinniœmy zapomnieæ o prawdziwej fontannie.Laura dotknê³a pochlapanymi atramentem palcami jego czo³a.Nie wiedzia³a, czy maDicka ¿a³owaæ.Bêd¹c z nim nauczy³a siê wielu rzeczy o mê¿czyznach.Najwa¿niejsz¹ z nich by³o to, ¿e niezale¿nie od tego, kim s¹, mo¿na zawszezwróciæ na siebie ich uwagê, przesuwaj¹c czubkiem jêzyka po wargach albozak³adaj¹c nogê na nogê tak, ¿eby podsunê³a siê w górê sukienka.Wiedzia³a ju¿,jak zostaæ gwiazd¹ filmow¹, poniewa¿ jeœli potrafi³a robiæ te rzeczy z Dickiem,mog³a to zrobiæ z ka¿dym — mog³a sprawiæ, ¿e bêd¹ za ni¹ wzdychali wszyscy —tysi¹ce i miliony mê¿czyzn na ca³ym œwiecie.Spojrza³a na ogród.Przy krzakach sta³a, uwa¿nie j¹ obserwuj¹c, ma³a dziewczynkaw bia³ej sukience.S³oñce by³o tak jasne, ¿e ma³a wydawa³a siê prawie utkana zkryszta³ków.Laura nie mog³a siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e ju¿ j¹ kiedyœ widzia³a,kiedyœ dawno temu.— Czy jest dziœ tutaj twój ogrodnik? — zapyta³a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.