Index
Daniken Erich Oczy Sfinksa
Sfinks (5)
Sfinks (4)
Sfinks (2)
Card Orson Scott Plomien Serca
Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoÂściach baÂśni (5)
23 (104)
Podpalacze ludzi
247 06 (5)
02 (248)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .W rogu pokoju siedzia³ jakiœ mê¿czyzna.Nie wykona³ ¿adnego ruchu, nie odezwa³ siê ani s³owem.Mia³ wyraŸne rysy Beduina, choæ by³ starannie ubrany w szary, jedwabny garnitur, bia³¹ koszulê i czarny krawat.Jego nieruchoma postaæ i przeszywaj¹cy wzrok sparali¿owa³y j¹.Przypomina³ przera¿aj¹c¹ rzeŸbê odlan¹ w br¹zie.Eryka wielokrotnie wyobra¿a³a sobie, jak broni³aby siê, gdyby grozi³ jej gwa³t, lecz teraz sta³a bezradna.Nie potrafi³a wydobyæ z siebie g³osu, opuœci³a z rezygnacj¹ rêce.- Nazywam siê Ahmed Khazzan - odezwa³a siê postaæ niskim i melodyjnym g³osem.- Jestem Dyrektorem Generalnym Departamentu Zabytków Egipskiej Republiki Arabskiej.Przepraszam za to wtargniêcie, ale to konieczne.- Siêgn¹³ do kieszeni marynarki i wyj¹³ czarny, skórzany portfel.Otworzy³ go i wyci¹gn¹³ rêkê.- Oto oficjalny dokument, jeœli pani sobie ¿yczy.Eryka zblad³a.Ju¿ wczeœniej chcia³a iœæ na policjê.Wiedzia³a, ¿e powinna by³a to zrobiæ.A teraz czeka³y j¹ tylko k³opoty.Dlaczego pos³ucha³a Yvona? Wzrok Khazzana zahipnotyzowa³ j¹, nie by³a w stanie wydusiæ z siebie ani s³owa.- Obawiam siê, ¿e musi pani pójœæ ze mn¹, Eryko Baron - oznajmi³ Ahmed, podnosz¹c siê z miejsca.Eryka nigdy przedtem nie widzia³a tak przenikliwych oczu.Twarz mê¿czyzny, równie przystojna jak twarz Omara Sharifa, przyci¹ga³a jej uwagê, budz¹c jednoczeœnie strach.Wyj¹ka³a coœ niewyraŸnie i w koñcu odwróci³a wzrok.Czo³o pokry³y jej krople zimnego potu.Poczu³a wilgoæ pod pachami.Nigdy wczeœniej nie mia³a k³opotów z w³adzami, wiêc teraz by³a przera¿ona.Mechanicznie na³o¿y³a sweter i siêgnê³a po torbê.Otwieraj¹c drzwi na korytarz, Ahmed nie odezwa³ siê ani s³owem.Wyraz nadzwyczajnego skupienia nie znikn¹³ z jego twarzy.Eryka wyobrazi³a sobie wilgotne, przera¿aj¹ce cele wiêzienia.Ruszy³a za Khazzanem w stronê recepcji.Boston wyda³ jej siê nagle odleg³ym miejscem.Przed wejœciem do Hiltona Ahmed machn¹³ rêk¹.Po chwili ich oczom ukaza³ siê czarny sedan.Mê¿czyzna otworzy³ tylne drzwi i poprosi³ dziewczynê, by wsiad³a.Nie oponowa³a w nadziei, ¿e jej gotowoœæ do wspó³pracy z³agodzi nieco fakt, i¿ nie zg³osi³a zabójstwa Abdula.Ruszyli.Ahmed zachowywa³ to samo denerwuj¹ce i napawaj¹ce strachem milczenie, od czasu do czasu parali¿uj¹c j¹ swym kamiennym spojrzeniem.WyobraŸnia dziewczyny zaczê³a dzia³aæ ze zdwojon¹ si³¹.Pomyœla³a o ambasadzie Stanów Zjednoczonych i konsulacie.Czy powinna za¿¹daæ kontaktu z nimi, a jeœli tak, co im wtedy powie? Wyjrza³a przez okno.Miasto wci¹¿ têtni³o ¿yciem, ulice pe³ne by³y samochodów i przechodniów, tylko wielka rzeka przypomina³a basen wype³niony czarnym, zastyg³ym atramentem.- Dok¹d mnie pan wiezie? - zapyta³a Eryka g³osem, który dla niej samej zabrzmia³ bardzo obco.Ahmed nie œpieszy³ siê z odpowiedzi¹.Ju¿ mia³a powtórzyæ pytanie, kiedy mrukn¹³:- Do mojego biura w Ministerstwie Robót Publicznych.To niedaleko.Rzeczywiœcie.Czarny sedan zjecha³ z g³Ã³wnej ulicy na betonowy parking i zatrzyma³ siê przed ozdobionym filarami budynkiem rz¹dowym.Kiedy wchodzili po schodach, nocny portier otworzy³ potê¿ne drzwi.Rozpoczêli wêdrówkê, która wyda³a siê równie d³uga jak podró¿ z hotelu.Ws³uchuj¹c siê w g³uchy odg³os w³asnych kroków po marmurowej posadzce, przemierzyli niezliczon¹ liczbê opustosza³ych korytarzy.Coraz bardziej zag³êbiali siê w labirynt wszechogarniaj¹cej biurokracji.W koñcu dotarli do w³aœciwego gabinetu.Ahmed otworzy³ drzwi i poprowadzi³ Erykê przez poczekalniê zagracon¹ metalowymi biurkami i staroœwieckimi maszynami do pisania.Przeszli do przestronnego pomieszczenia, w którym wskaza³ dziewczynie krzes³o.Ustawione by³o naprzeciw starego mahoniowego biurka, na którym le¿a³y starannie zatemperowane o³Ã³wki i nowa, zielona suszka.Ahmed w milczeniu zdj¹³ marynarkê.Eryka poczu³a siê jak zwierzê z³apane w sid³a.By³a pewna ¿e trafi do pokoju pe³nego oskar¿ycielskich twarzy, gdzie zostanie przes³uchana, a odciski jej palców trafi¹ do kartoteki.Obawia³a siê k³opotów, gdy¿ nie mia³a przy sobie paszportu.Zostawi³a go w recepcji hotelu na dwadzieœcia cztery godziny, jako ¿e tyle trwa³o wstawienie odpowiednich pieczêci.Ale ten pokój by³ jeszcze bardziej przera¿aj¹cy.Czy ktokolwiek wiedzia³, gdzie jej szukaæ? Pomyœla³a o matce i Richardzie, zastanawiaj¹c siê, czy Ahmed pozwoli jej skorzystaæ z telefonu.Zdenerwowana rozejrza³a siê po pokoju.Urz¹dzony by³ skromnie, lecz wyj¹tkowo schludnie.Œciany zdobi³y oprawione w ramy zdjêcia zabytków archeologicznych i wspó³czesny plakat przedstawiaj¹cy maskê poœmiertn¹ Tutenchamona.Œciana z prawej strony pokryta by³a dwiema ogromnymi mapami.Jedna z nich przedstawia³a Egipt.W wielu miejscach powtykano w ni¹ ma³e szpilki z czerwonymi g³Ã³wkami.Druga mapa ukazywa³a nekropoliê Teb.Tu grobowce zaznaczono krzy¿ami maltañskimi.Kryj¹c niepokój, Eryka zacisnê³a usta i spojrza³a na Ahmeda.Ku jej zaskoczeniu zajêty by³ w³¹czaniem kuchenki elektrycznej.- Napije siê pani herbaty? - zapyta³, obracaj¹c siê w jej stronê.- Nie, dziêkujê - odmówi³a, zdziwiona przebiegiem wydarzeñ.Powoli jej umys³ zacz¹³ pracowaæ i wyci¹gaæ w³aœciwe wnioski.Dziêkowa³a niebiosom, ¿e nie palnê³a ¿adnego g³upstwa, nie wys³uchawszy przedtem Araba.Ahmed nala³ sobie fili¿ankê herbaty i postawi³ j¹ na biurku.Wrzuci³ dwie kostki cukru, zamiesza³ powoli i po raz kolejny przeniós³ swój œwidruj¹cy wzrok na Erykê.Dziewczyna szybko spuœci³a oczy, by ukryæ zmieszanie, i przemówi³a:- Chcia³abym wiedzieæ, dlaczego przywióz³ mnie pan do tego biura.Nie odpowiedzia³.Spojrza³a na niego, aby upewniæ siê, ¿e j¹ us³ysza³.Kiedy ich oczy spotka³y siê, g³os Ahmeda przeci¹³ powietrze jak œwist rózgi.- Chcê wiedzieæ, co pani robi w Egipcie - powiedzia³ podniesionym g³osem.- Ja.Jestem tu, bo.Jestem egiptologiem - wyj¹ka³a niepewnie, zaskoczona tym wybuchem gniewu.- Jest pani ¯ydówk¹, prawda? - warkn¹³ Ahmed.Eryka doskonale zdawa³a sobie sprawê, ¿e on próbuje wyprowadziæ j¹ z równowagi, nie by³a jednak pewna, czy zdo³a odeprzeæ jego ataki.- Tak - odpowiedzia³a krótko.- Chcê wiedzieæ, po co przyjecha³a pani do Egiptu - powtórzy³ tym samym tonem co poprzednio.- Przyjecha³am.- Chcê znaæ cel tej wizyty.Dla kogo pani pracuje?- Dla nikogo.A moja podró¿ nie ma ¿adnego celu - odpali³a Eryka zdenerwowanym g³osem.- Mam uwierzyæ, ¿e ta podró¿ pozbawiona jest jakiegokolwiek celu? - Khazzan parskn¹³ cynicznie.- Niech pani nie ¿artuje, Eryko Baron.- Uœmiechn¹³ siê, ukazuj¹c œnie¿n¹ biel zêbów.- Oczywiœcie, ¿e nie by³a ca³kowicie bezcelowa.- G³os Eryki za³ama³ siê.- Chcia³am powiedzieæ, ¿e nie by³o ¿adnych ukrytych motywów.- Przerwa³a, przypomniawszy sobie skomplikowan¹ sytuacjê z Richardem.- Nie brzmi to zbyt przekonywaj¹co - stwierdzi³ Ahmed.- Nie wierzê.- Trudno - odpar³a Eryka.- Jestem egiptologiem.Przez osiem lat studiowa³am historiê staro¿ytnego Egiptu.Pracujê w muzeum, w dziale egipskim.Zawsze chcia³am tu przyjechaæ.Zaplanowa³am tê podró¿ kilka lat temu, ale kiedy zmar³ mój ojciec, musia³am j¹ od³o¿yæ na póŸniej.Dopiero w tym roku sta³a siê ona mo¿liwa.Postanowi³am popracowaæ trochê, ale przede wszystkim s¹ to moje wakacje.- Co to za praca?- Planujê t³umaczenie hieroglifów Nowego Pañstwa w Górnym Egipcie.- A wiêc nie ma pani zamiaru kupowaæ ¿adnych antyków?- Na Boga, nie - zaoponowa³a Eryka.- Jak d³ugo zna pani Yvona Juliena de Margeau? - Pochyli³ siê w stronê dziewczyny i utkwi³ w niej wzrok.- Pozna³am go dzisiaj - rzuci³a szybko Eryka.- W jakich okolicznoœciach?Serce zabi³o jej mocniej, a na czole pojawi³y siê kropelki potu.Czy Khazzan wiedzia³ ju¿ o morderstwie? Jeszcze przed chwil¹ powiedzia³aby "nie", ale teraz nie by³a pewna.- Spotkaliœmy siê na bazarze - wyj¹ka³a i wstrzyma³a oddech [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.