Index
Daniken Erich Oczy Sfinksa
Sfinks
Sfinks (4)
Sfinks (2)
14 (72)
Mroczny krzyżowiec
Region węża (2)
Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (13)
Shobin Dav
Droga żelazna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Nie mamy nic cennego, panie Keiller, poza nasz prywatnoci.Posiadanie tegomiejsca wiele dla nas znaczy.- Uwaam, e macie do tego pene prawo - stwierdzi Gene - i nie wolno paninawet pomyle, e chciabym wtyka nos w cudze sprawy.Lecz czy nie sdzi pani,i Lorie powinna mie nieco wicej swobody? Wydaje si dosy samotna.- Mój drogi panie Keiller, wci próbuj j do tego skoni.Gene zakaszla.- Nie odniosem takiego wraenia.Wygldao na to, e raczej pani jpowstrzymuje.Pani Semple skina gow.- Pan nie jest pierwszy - powiedziaa zrezygnowanym gosem.- Mówia mi, e nigdy si z nikim nie spotykaa.- I ma racj, panie Keiller, nigdy z nikim.Lecz z pewnoci nie byo w tymmojej winy ani te braku entuzjazmu tych poczciwców, którzy próbowali si z niumawia.Wie pan, ona ma dziewitnacie lat i sdz, i nadszed czas, bywyjrzaa na wiat i nauczya si postpowa z mczyznami.- Pani Semple, gdybym zaprosi gdzie Lorie, czy poparaby mnie pani?- Oczywicie! - zamiaa si w nieco wymuszony sposób.- Jest pan rzeczywiciejedyny w swoim rodzaju! Dokadnie ten typ mczyzny, jaki zawsze mi si podoba.- Có, jestem bardzo zobowizany, lecz nie mam pewnoci, czy w gowie mimaestwo.Obawiam si, e waniejsza jest dla mnie moja kariera.Pani Semple wstaa i podesza do okna.Jesienne soce jeszcze bardziej jwyszczuplao; Gene zdziwi si zauwaywszy, e wosy miaa tego samego koloru,co Lorie.Srebrzysty poysk musia by efektem uycia lakieru.Odwrócia si ispojrzaa na niego hipnotycznie byszczcymi, zielonymi oczami,charakterystycznymi dla kobiet z rodziny Semple'ów, po czym powiedziaa mikko:- Jeli pan chce, porozmawiam z Lorie i zobacz, czy uda mi si zmieni jejzdanie.- Wyczuwam w pani gosie jaki warunek.- Warunek? - spytaa pani Semple unoszc brwi.Wymówia to sowo z francuskimakcentem.Nie wygldaa na zdziwion jego sowami.Gene uniós si do wygodnej pozycji.- Zaómy, e zapomn o zeszej nocy? Czy tego rodzaju umow ma pani na myli?Twarz pani Semple rozjani leniwy umiech.- Nie pracuje pan w Departamencie Stanu bez powodu, prawda? Odczyta pan mojemyli.- W takim razie - stwierdzi Gene - umowa stoi.Gdy powróci ból w ramieniu, pani Semple daa mu kolejn dawk rodka nasennego.Spa, budzc si czsto, od lunchu do wczesnego wieczora, mamroczc i rzucajcsi nerwowo.Czasami wydawao mu si, e widzi pani Semple stojc w pokoju, aczasami, e jest obserwowany przez dziwne zwierz przygldajce mu si zimnymi ipozbawionymi emocji oczami.Najdziwniejszy sen dotyczy sprzeczki w przylegym pokoju, dugiej i gonejwymiany zda, które niezbyt dokadnie sysza i rozumia.Dotary do niego sowa"odpowiedni" i "doskonay", powtarzane wielokrotnie, a potem sowa "rytua" i"przeraony".Nie by pewien, czy to w tym samym nie, czy w innym, lecz syszapotem pomruki i warczenie jakich zwierzt, a sen zamieni si w koszmar opotnych bestiach strcajcych go ze cian i zatapiajcych w nim swe ky.Obudzi si.Otworzy oczy i ujrza Lorie siedzc na krzele przy óku,pochylajc si i przykadajc mu zimny kompres do czoa.Zda sobie spraw, epoci si i trzsie, a usta mia suche jak popió.- Lorie - wymamrota.- Jestem tutaj, Gene - powiedziaa cicho.- Nie martw si.Miae tylko jakistraszny sen.To przez ten rodek nasenny.Próbowa przekrzywi gow.- Która godzina? - spyta.- Wpó do ósmej.Spae od pierwszej.- Sdz.- zacz, napinajc muskuy najmocniej, jak móg -.sdz, e ju zemn lepiej.- Mama mówi, e powiniene pozbiera si do jutra.Zadzwonia jeszcze raz dotwojego biura i powiedziaa im o tym.Kto imieniem Maggie przesya ci causy.Gene pokiwa gow.- To moja sekretarka.Mia dziewczyna.Zapada midzy nimi krpujca cisza.Lorie uniosa kompres i wykrcia go nad miseczk.Potem polaa go zimn wod,sprawdzajc temperatur koniuszkiem palca.Gene obserwowa j bez sowa.Wygldaa jeszcze pikniej, ni wtedy, gdy zobaczy j po raz pierwszy.I byomu przyjemnie na myl, i kto wydaje mu si bardziej pocigajcy z dnia nadzie.Lorie miaa na sobie jedwabn bluzk w liwkowym kolorze i wspanialeskrojone spodnie.Na nadgarstkach podzwaniay zote bransolety, a midzypiersiami zwiesza si zoty naszyjnik.- Lorie - powiedzia Gene najdelikatniej, jak móg.Nie odwrócia si, lecz uchwyci jej wzrok w okrgym lustrze nad umywalk.renice jej oczu byy rozszerzone i czarne.- Czy ty przypadkiem.nie obawiasz si czego? - spyta.Zakrcia kran.- Dlaczego miaabym si czego obawia?- Nie wiem.Dlatego pytam.Po prostu sprawiasz takie wraenie.- Nie ma si czego ba - stwierdzia powracajc do óka ze wieym kompresem.-Nie jestemy bojaliwi.- Wyglda na to, e obawiasz si intruzów.Zaczesaa mu wosy do tyu.Jej dotykby bardzo delikatny.Wargi miaa lekko rozchylone i widzia, jak oblizuje jekoniuszkiem jzyka równie niewinnie, co szalenie zmysowo.- To zaley od tego, kim s ci intruzi - rzeka.- Niektórzy s nawet milewidziani.- A ja? Czy jestem mile widziany? Umiechna si lekko.- Oczywicie, e tak.Mówiam ci ju, e wydajesz mi si atrakcyjny.- Mówia mi równie, bym sobie poszed.Opucia wzrok.- Tak - stwierdzia.Gene zdj kompres z czoa.Teraz, gdy efekty dziaania rodka nasennego miny,myla o wiele janiej.Rami goio si, czu to wyranie.Nadal Odczuwa bólemini, lecz byy one do zniesienia.Przestawa by bezwolnym inwalid, a stawasi zoonym chorob politykiem.- Lorie, czy mog skorzysta z telefonu? - spyta.Spojrzaa na niego uwanie.- Po co?- Musz zadzwoni do biura.Byo dzi kilkawanych spotka i chciabym si dowiedzie, co si dziao.- Matka powiedziaa.- Lorie, musz sprawdzi.To moja praca.Nie mog po prostu siedzie tutaj ipozwoli Stanom Zjednoczonym dryfowa bez steru i sternika ku trzeciej wojniewiatowej.Lorie wygldaa na niezdecydowan.Nie wiem - powiedziaa.- Mama mówia, e wolaaby, aby do nikogo nietelefonowa.cign brwi.- Co przez to rozumiaa?- Nie jestem pewna.Sdz, i chodzi o to pogryzienie.Bardzo jej zaley, bynie mówi nikomu o tym, co si stao.- Ju obiecaem, e tego nie zrobi - zapewni Gene.Lorie zarumienia si lekko.- Wiem.Powiedziaa ci?- Tak.Kóciymy si o to.Musiaam obieca, e w zamian dam ci si gdziezaprosi.Gene zamia si smutno.- Suchaj, nie zamierzam ci zmusza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.