Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 07 (91)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 09 (214)
rozdzial 05 (277)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Oto cała historia.I co teraz zrobimy?      - Do diaska! - zaklął Random.- Tak, teraz rozumiem.To wyjaśnia różne drobiazgi, które mnie dziwiły podczas drogi.Ale jak ci się udało tak kompletnie omamić Florę?      - Kwestia szczęścia i podświadomej przebiegłości.Chociaż nie! Ona po prostu jest głupia.Teraz jednak naprawdę was potrzebuję.      - Czy sądzisz, że zdołamy przedrzeć się do Cieni? - spytała Deirdre, lecz nie zwracała się z tym do mnie.      - Tak, ale jestem temu przeciwny - odparł Random.- Chciałbym ujrzeć Corwina w Amberze, a głowę Eryka na palu.I nie cofnę się przed ryzykiem, żeby to zobaczyć, nie zamierzam więc wracać do Cieni.Ty oczywiście rób, co chcesz.Zawsze uważaliście mnie zamięczaka i pozera; teraz się przekonacie, że potrafię przeprowadzić raz powziętą sprawę do końca.      - Dzięki, bracie - powiedziałem.      - Masz źle w głowie - stwierdziła Deirdre.      - Ciesz się, że już nie tkwisz przywiązana do pala - wypomniał jej i więcej się nie odezwała.      Odpoczywaliśmy w trawie jeszcze przez chwilę, gdy wtem na polanę wkroczyło trzech mężczyzn.Rozejrzeli się dokoła i dwóch z nich pochyliło się, wąchając ziemię.Później spojrzeli w naszym kierunku.      - Ciekawe - szepnął Random, kiedy zaczęli się zbliżać.      Zobaczyłem to wyraźnie, choć tylko odbite w Cieniu.Mężczyźni opuścili się na czworaki, a ich szare stoję uległy w świetle księżyca dziwnemu przeobrażeniu.I raptem spojrzało na mnie sześcioro płonących oczu naszych tropicieli.      Przeszyłem pierwszego wilka mieczem i rozległ się ludzki jęk.Random jednym ruchem ściął głowę drugiemu i ze zdumieniem zobaczyłem, że Deirdre podnosi trzeciego i z suchym, krótkim trzaskiem łamie mu kręgosłup na kolanie.      - Chodź tu, szybko! - krzyknął Random.Przebiłem jeszcze ciało jego ofiary, a potem przetrąconego wilka Deirdre, czemu towarzyszyły dalsze rozdzierające krzyki.      - Uciekajmy! - zarządził Random.- Tędy!      Podążyliśmy za nim i po jakiejś godzinie przemykania się pośród zarośli Deirdre spytała:      - Dokąd właściwie idziemy?      - Do morza - odparł Random.      - Po co?      - Bo tam się kryje pamięć Corwina.      - Jak to?      - W Rebmie, oczywiście.      - Zabiją cię tam i rzucą rekinom na pożarcie.      - Nie pójdę do samego końca.Od brzegu ty go poprowadzisz i porozmawiasz z siostrą twojej siostry.      - Chcesz, żeby jeszcze raz przeszedł Wzorzec?      - Tak.      - To niebezpieczne.      - Wiem.Posłuchaj, Corwinie - zwrócił się do mnie - muszę przyznać, że zachowywałeś się ostatnio w stosunku do mnie bardzo przyzwoicie.Jeśli przypadkiem nie jesteś Corwinem, to będzie po tobie.Chociaż musisz nim być, nie możesz być nikim innym sądząc po tym, jak sobie radziłeś mimo braku pamięci.Nie, głowę dam, że to ty.Zaryzykuj i przejdź drogę wyznaczoną przez Wzorzec.Istnieje szansa, że przywróci ci to pamięć.Czy jesteś gotów?      - Chyba tak - odparłem.- Ale co to takiego ten Wzorzec?      - Rebma to miasto widmo.Stanowi odbicie zatopione w morzu.Jak w zwierciadle odbija się w nim cały świat.Żyją tam ludzie Llewelli, tak jakby żyli w Amberze.Nienawidzą mnie za kilka grzeszków z przeszłości, więc nie mogę ci towarzyszyć, ale jeśliwyjaśnisz im, co cię sprowadza, i napomkniesz o swojej misji, to chyba pozwolą ci przejść przez Wzorzec Rebmy, który będąc odwrotnością tego z Amberu, powinien odnieść ten sam skutek.To znaczy dać synowi naszego ojca moc przebywania pośród Cieni.      - Co przez to zyskam?      - Zyskasz wiedzę o sobie samym.      - Wobec tego jestem gotów - oświadczyłem.      - Brawo! Skoro tak, to idziemy na południe.Zajmie nam to parę dni, zanim dotrzemy do schodów - Zejdziesz z nim, Deirdre?      - Tak, zejdę tam z moim bratem Corwinem.Wiedziałem, że tak odpowie, i ucieszyłem się, choć jednocześnie ogarnął mnie lęk.      Szliśmy całą noc.Wyminęliśmy trzy zbrojne oddziały, a nad ranem przespaliśmy się w jaskini.Strona główna   Indeks    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.