Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 07 (91)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 09 (214)
rozdzial 05 (277)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Czego siętak gapicie, rycerzu? Tak, do was mówię, panie słupieczarny! Czemu miny robicie? Ktoś wam powiedział, żejeśli zmrużycie oczy i wysuniecie w przód dolną szczękę,będziecie wyglądać po męsku, mężnie, dostojnie i groźnie?Nabrał was ten ktoś.Wyglądacie na kogoś, kto od tygodnianie miał szczęścia porządnie się wysrać!    - Brać ich! - wrzasnął do knechtów pierworodny synAnzelma Aubryego, nosiciel tarczy z trzema sercami.Słupczarny z rodu Papebrocków dźgnął rumaka ostrogami.    - Brać ich! W łyka hultajów!    Szli za końmi, ciągnieni na powrozach łączących ichskrępowane nadgarstki z łękami siodeł.Szli, a niekiedybiegli, bo jeźdźcy nie żałowali ani wierzchowców, ani jeńców.Jaskier dwukrotnie wywalił się i kilka chwil jechałna brzuchu, wrzeszcząc, aż litość brała.Stawiano go nanogi, mało litościwie ponaglając drzewcem oszczepa.I gnano dalej.Kurz łzawił i oślepiał oczy, dusił i wierciłw nosie.Pragnienie paliło gardła.    Jedno było pocieszające - droga, którą ich gnano,wiodła na południe.Geralt podróżował oto nareszcie we właściwymkierunku, i to wcale szybko.Nie cieszył się jednak.Bo zupełnie inaczej wyobrażał sobie taką podróż.    Na miejsce dotarli w momencie, gdy Jaskier ochrypł odbluźnierstw mieszanych z wołaniem o miłosierdzie, a bólw łokciu i kolanie Geralta stal się istną torturą, na tyledotkliwą, by Wiedźmin zaczął rozważać podjęcie radykalnych,choćby i rozpaczliwych akcji.    Dotarli do wojskowego obozu, rozmieszczonego dokołazrujnowanej, na wpół spalonej warowni.Za pierścieniemstraży, koniowiązów i dymiących biwakowych ogni ujrzeliozdobione proporcami namioty rycerstwa, otaczające obszernyi ruchliwy majdan za porozwalaną i osmaloną palisadą.Majdan okazał się kresem ich wymuszonej wędrówki.    Ujrzawszy koryto do pojenia koni, Geralt i Jaskier napięlipowrozy.Jeźdźcy nie byli początkowo skłonnipuścić ich do wodopoju, ale syn Anzelma Aubry'ego przypomniałsobie widać o rzekomej znajomości Jaskra ze swymrodzicielem i zechciał być łaskawy.Wepchnęli się międzykonie, napili, obmyli twarze skrępowanymi rękoma.Szarpnięciepostronków wkrótce przywiodło ich rzeczywistości.    - Kogoście mi znowu przywiedli? - spytał wysokii szczupły rycerz w szmelcowanej, bogato złoconej zbroicyuderzając rytmicznie buzdyganem o ornamentowaną taszkę.- Nie mówcie mi aby, że to kolejni szpiedzy.    - Szpiedzy albo dezerterzy - potwierdził syn AnzelmaAubry'ego.- Pojmaliśmy ich w obozie nad Chotlą, gdyśmyznieśli nilfgaardzki podjazd.To niezawodnie podejrzany element!    Rycerz w pozłacanej zbroi parsknął, potem zaśuważnie przyjrzał się Jaskrowi, a młoda, lecz surowa twarzrozjaśniła mu się nagle.    - Bzdura.Rozwiązać ich.    - Nilfgaardzcy są to szpiegarze! - zaperzył się SłupCzarny z rodu Papebrocków.- Zwłaszcza ten, o, gałgan,wyszczekany jak wiejska sobaka.Poetą się być powiadał,łotrzyk!    - Tedy nie zełgał - uśmiechnął się rycerz w pozłacanympancerzu.- To bard Jaskier.Znam go.Zdjąć z niegopęta.Z tego drugiego też.    - Pewni jesteście, panie hrabio?    - To był rozkaz, rycerzu Papebrock.    - Nie wiedziałeś, na co mogę ci się przydać, tak? -mruknął Jaskier do Geralta, rozcierając zdrętwiałe od więzównadgarstki.- To teraz już wiesz.Moja sława mniewyprzedza, wszędzie mnie znają i poważają.    Geralt nie skomentował, zajęty masowaniem własnychnadgarstków, obolałego łokcia i kolana.    - Baczcie wybaczyć gorliwość tych młodzików -powiedział rycerz tytułowany hrabią.- Wszędzie upatrują nilfgaardzkichszpiegów.Każdy wysłany podjazd przyprowadzakilku takich, którzy wydali się podejrzani.To znaczytakich, którzy czymkolwiek wyróżniali się wśród uchodzącegomotłochu.A wy, mości Jaskier, wyróżniacie się wszakże [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.