Index
Stefan Żeromski Powieœć z końca XVIII i poczštku XIX wieku
Stefan Żeromski Ludzie bezdomni
Opowieœć Przedwigilijna vol IV by Arkadiusz Szynaka
Opowieœć Przedwigilijna vol II by Arkadiusz Szynaka
przedwiosnie4 wiatr zeromski
Czas Marsa
abc.com.pl 9
ch4 (2)
Eddings Dav
sapkowski andrzej ostatnie zyczenie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • edytagallery.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Cezary patrza³ teraz narozmach rewolucji w jej pierwszym rozkwicie.Uczy³ siê organizacji rozmaitych:rtuczeka i gubczeku, gubispo³kom, narobraz, narkompros, sownarkom.Zdarza³o musiê widywaæ marynarzy o kwadratowych lub kulistych facjatach, spalonych irudych jak rondle, pêdz¹cych automobilami poprzez miasto Charków - dok¹dœ,w jakimœ kierunku.Bi³a od nich potêga ludzka, mêska, niez³omna.Œpiewaliswoje rewolucyjne pieœni, wyhodowane w poœwistach wichrów na zrewoltowanychpancernikach, kiedy to oficerom, którzy ich ongi ³omotali po tych¿ekwadratowych i kulistych kufach, przywi¹zywano wielkie, sto¿kowate armatniekule do nóg i puszczano na g³êbinê, a¿eby tam na dnie Czarnego Morza „potañcowalimaleñko”.Odwiedza³ sale mityngów, nabite nie przez Tatarów i Ormianzjuszonych na siebie, jak to mia³o miejsce w Baku, lecz przez lud pracuj¹cyruski, ma³oruski, rumuñski, ¿ydowski, polski, jaki kto chce, lecz jeden,niepodzielny, robotniczy.S³ucha³ tutaj mówców pierwszorzêdnych, wszystkojedno jakiej proweniencji, lecz wysuwaj¹cych i rozwijaj¹cych rzecz rewolucji wsposób nieub³aganie logiczny, jasny, niezwalczony.Zachwyca³ siê szczególniejmówcami pochodzenia ¿ydowskiego.Ci z fenomenalnym jasnowidzeniem ujawnialigeniusz swej rasy, zdolnoœæ docierania do najg³êbszej, najostatniejszejiœcizny, do samego Sedna spraw ludzkich - ods³aniali s³aboœæ i miejscachore, zgni³e, obumar³e konaj¹cego œwiata bur¿uazji i ofiaro- wywalipracuj¹cemu ludowi swe najtrafniejsze pod s³oñcem rozumowa- nie o istocie ipotêdze przewrotu, który siê w³aœnie dokonywa³.Gdy siê znajdowa³ w t³umie s³uchaczów, w ci¿bierobotniczej, która za ka¿dym zbawczym sylogizmem mówcy ciê¿ko a zarazemradoœnie wzdycha³a, gdy¿ te spokojne wywody zdejmowa³y, zdawa³o siê, zramion przeogromnego pog³owia skrzywdzonych ciê¿ar niedoli, przymus,przekleñstwo i sam nieszczêsny los bytowania w jarzmie - Cezary wzdycha³ równieciê¿ko jak oni.Jak¿e w takich momentach pragn¹³ rozstaæ siê z ojcem,wyprawiæ go w ów œwiat nieznany, w krainê mitycznej Polski, a zostaæ tam,wœród rozumnych i silnych! Jak¿e pragn¹³ do³o¿yæ ramienia do pracy nadrealizacj¹ dzie³a, nad skrusze- niema ¿e do podwalin œwiata starego³otrostwa! Podziwia³ i uwielbia³ niezrównane zjawisko przewrotu, ukazuj¹cesiê oczom ludzkim w czynie najpotê¿niejszym od zarania œwiata a wysnutym zlogicznych przes³anek genialnego geometry, który inaczej ni¿ wszyscydotychczas, ni¿ najpotê¿niejsi z tyranów, podzieli³ i pomierzy³ okr¹gziemski swym systemem triangulacji na niewidziane.Ale gdy m³ody entuzjasta wraca³ do dziury pod schodami,czu³, ¿e nie da rady.Ten ojciec, przychodzieñ ma³o znany, to nie by³ojestestwo bierne i czuj¹ce jedynie, jak matka.To by³ przeciwnik czynny.Toby³ rycerz.Z jego ran, których na ciele mia³ pe³no, s¹czy³a siê nietylko krew, lecz jakoweœ œwiat³o uderzaj¹ce w oczy.On nie tylko wierzy³ wcoœ innego, lecz œmia³ inaczej œwiat kszta³towaæ.To, co mówi³, by³omgliste, wymyœlone z rozbitej g³owy, nawet œmieszne, ale Z tym trzeba by³opotykaæ siê, Zaiste, na szpady.Czy¿ ten ojciec by³ bur¿ujem, stronnikiembogaczów i pochlebców bogaczów`? - Nie.Czy by³ stronnikiem staregoporz¹dku rzeczy? - Nie.Jak¿e tedy - dlaczego nie chcia³ wspó³- pracowaæ wsprawie przewrotu`? Zna³ przecie tê potêgê, która wyzwala³a robotnikówœwiat z pêt ucisku przemys³owców i zdzierców.Bywa³ na wszelakich wiecachw Moskwie i s³ucha³ najciekawszych referentów.Nie tylko tyle; w drodze swejdo Baku przewêdrowa³ ca³¹ Rosjê, przewierci³ j¹ jak ów ma³¿niepozorny, ska³otocz-palczak, który w ciemnoœci swej przeszywa potê¿neska³y.Zna³ nie tylko zewnêtrzne agitacyjne mityngi i pó³zewnêtrzneurzêdy, na starych oparte œmieciach, lecz i tajne kancelarie nowych despotów,szpiegowskie Zakamarki i obmierz³e wiêzienia, gdzie wskutek podejrzeñ i nazasadzie szpiegowskich doniesieñ siadywa³ ramiê w ramiê Z tymi, których poto wy- prowadzano na œwiat³o, a¿eby ich zg³adziæ.Zna³ piwnice zalane izachlastanie krwi¹ i cuchn¹ce od trupów.Powiada³, i¿ ten to trupi Zaduchprzeszkadza, ¿eby moskiewskie powietrze mo¿na by³o wci¹gn¹æ wolnymi iszczêœliwymi p³ucami.W tym zaduchu po masowych i sekretnych morderstwach,poœród krwawych orgii nie mo¿na siê modliæ wielkim t³umem: „Ojcze nasz,któryœ jest w niebie.„W Moskwie - mówi³ - cuchnie zbrodni¹.Tamwszystko poczête jest ze zbrodni, a skoñczy siê na wielkich i œwietnychkarierach nowych panów Rosji, którzy Zamieszkaj¹ w pa³acach carskich ijusupowskich, odziej¹ siê w miêkkie szaty i stworz¹ now¹, czynownicz¹ ikomisarsk¹ arystokracjê, now¹ nawet plutokracjê, lubuj¹c¹ siê w Zbytku izepsuciu starej.Plebs bêdzie mieszka³ po norach i smrodliwych izbach.Tam niezaczê³o siç od budowania, od przetwarzania rzeczy lichych na lepsze, lecz odniszczenia, nie z mi³oœci, lecz z pychy i zemsty.Nadaremnie Znakomicikomisarze bêd¹ odwaniaæ zapach morderstwa perfumami postêpu”.Gdy syn stawa³ w otworze schronienia pod schodami, SewerynBaryka wyci¹ga³ do niego trzês¹ce siê rêce i rzuca³ pytanie zawszejednakie: - Czy nie ma poci¹gu? - To nie by³o marzenie, nawet nie ¿¹dzapowrotu do kraju macierzystego, lecz jakiœ sza³ duszy.Jechaæ! - to by³jedyny okrzyk, który siê od tego cz³owieka s³ysza³o.Zdawa³o siê, ¿egdyby mu pozwolono wsi¹œæ do poci¹gu i jechaæ do kraju, natychmiastspad³aby gor¹czka, od której siê trz¹s³ albo gorza³, i ozdrowia³by bezw¹tpienia.Jak¿e syn móg³ go opuœciæ? Jak¿e mia³ wyprawiæ samego nawiekuiste rozstanie`? Obejmowa³ go ramionami i razem têskni³ do chwiliodjazdu.I oto wytworzy³ siê w jego organizmie jakby nowotwór uczuæ,pulsuj¹cy od pasji sprzecznych w sobie.Cezary by³ tu i tam, w Rosji i wPolsce, by³ z ojcem i przeciwko niemu.Szarpa³ siê i mocowa³ ze sob¹ samym,nie mog¹c daæ sobie rady.Nie tylko wszak¿e odmiennoœæ zapatrywañ na sprawypubliczne i spo³eczne dzieli³a (a zarazem w szczególniejszy sposób³¹czy³a) ojca i syna.Cezary wci¹¿ przezwyciê¿a³ w swym duchu tegostarego cz³owieka, wyzbywa³ siê jego w³adzy moralnej nad sob¹, wyrasta³ zniego i oddziela³ siê bujnoœci¹ swej si³y od zmursza³oœci tego pnia.Nêka³y go wiêzy, wci¹¿ jeszcze, jak w dzieciñstwie, krêpuj¹cej egowolê.Musia³ po tysi¹c razy ulegaæ, poniewa¿ by³ synem - a stary ojciecmo¿e rozkazywaæ, zakazywaæ, wreszcie pospolicie kaprysiæ z tej prostejracji, i¿ jest ojcem i ma niepisan¹ w³adzê zakazywania spraw i uczuænajs³uszniejszych.Cezary nie czyni³ nic takiego, co by by³o moralnym ojcobójstwem,lecz szarpa³ siê w wiêzach.Nieraz ponosi³o go wewn¹trz- na wœciek³oœæi gryz³ w ustach twarde wyrazy.Ale samo to przegryzanie twardych wyrazów by³omêczarni¹, albowiem s¹czy³ siê z niego ¿al nik³y, mêtny, a ostry inieustêpliwy.Nieraz w g³êbi siebie Cezary ¿a³owa³, i¿ go ten tajemniczycz³owiek, gnany niewygas³¹ mi³oœci¹ swoj¹, odszuka³ w Baku,dosiêgn¹³, chwyci³ w swe sieci uczuæ i zabra³ stamt¹d.By³by tam zosta³Barynczyszk¹, samym sob¹.Rozkazywa³by samemu sobie i szed³ obran¹ drog¹.By³by skoñczy³ roboty grabarskie, rzuci³ ³opatê i stan¹³ miêdzy ludŸmitworz¹cymi.Teraz szed³ na postronku swojej dla ojca mi³oœci w stronêPolski, której ani zna³, ani pragn¹³.Ojciec narzuci³ mu idea³ obcy duszyi niezrozumia³y, niepo¿¹dany i trudny, ckliwy i bezbarwny.Nie sam zreszt¹ten idea³, lecz przymus tolerowania, piastowania i uleg³ej tolerancjiwzglêdem niego by³ nie do zniesienia.A tymczasem egoizm Seweryna Baryki wsprawie narzucania tego idea³u nie zmniejsza³ siê, lecz powiêksza³.Ojciecnarzuca³ synowi swej têsknoty i ¿¹dzy powrotu, lecz sam trz¹s³ siê ijêcza³ jak niegdyœ matka.Mo¿na¿ by³o nie pomagaæ mu w sprawie powrotu?Tote¿ Cezary wystawa³ codziennie przed biurem, bada³urzêdników i zbiera³ wiadomoœci w mieœcie.Wreszcie pochwyci³ wieœæupragnion¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.