Index
Stefan Żeromski Powieœć z końca XVIII i poczštku XIX wieku
Stefan Żeromski Ludzie bezdomni
Opowieœć Przedwigilijna vol IV by Arkadiusz Szynaka
Opowieœć Przedwigilijna vol II by Arkadiusz Szynaka
przedwiosnie3 nawlosc zeromski
Tolkien J. R. R. hobbit
Pod redakcjÄ… Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (3)
abc.com.pl 9
Bomain (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Ale ju¿ siê nie odwróci³.Zaklês³a siê w nim dzikoœæczucia, jakby serce rozjuszonego jastrzêbia zbudzi³o siê w jego piersi, jakbyszpony zemœciwego jastrzêbia u r¹k mu wyros³y.Szed³ rozbryzguj¹c nogamib³oto, pogwizduj¹c z przejêciem, œród drzew g³uchych.By³ pierwszy dzieñ przedwioœnia.Powia³ wiatr po³udniowyi w p³ynne b³oto zamieni³ stosy œniegu uzgarniane wzd³u¿ chodników.We w³osyi w usteczka, w nozdrza, w policzki i w uszy dzieci spiesz¹cych do szkó³ekwia³ ów wiatr suchy, odmienny.Tysi¹ce wróbli æwierka³y radoœnie, doupad³ego, hardo i nieustêpliwie na gzemsach odrapanych murów, na za³amaniachrynien i na czarnych ga³êziach kasztana, wiêŸnia w podwórzu ¿ydowskiejkamienicy.Bladozielone ¯ydki wyœciubi³y niebieskawe nosy z piwnic i ¿e takpowiem, z mieszkañ na Franciszkañskiej ulicy.W czystych alejach przechodnieszli weso³o, tupi¹c suchymi butami po betonie chodnika, który w oczachobsycha³.Ju¿ siê na rogu ulicy uwija³a m³oda ulicznica w przedwczeœniewiosennym stroju, a¿eby przecie wiêcej nagoœci na wabia ³obuzom pokazaæ.Ob³ok wiosenny nad miastem przep³ywa³ jak anio³ bo¿y, zarówno mi³uj¹cycnotliwe i grzeszne.Dzwon siê na wie¿y dalekiej rozlega³, jak gdyby nazlecenie anio³a lec¹cego przez niebiosy wo³a³ ku wszystkim nêdzarzom,znêkanym i z¿artym przez choroby: „Wiosna, o ziemscy nêdzarze!”Tego dnia w³aœnie od Nowego Œwiatu, przez plac TrzechKrzy¿Ã³w ci¹gnê³a wielka manifestacja robotnicza w stronê Belwederu.Bezrobotni wskutek fabrykanckiego lokautu', strajkuj¹cy wskutek dro¿yzny iniemo¿noœci wy¿ycia z p³acy zarobkowej tak nêdznej, jaka by³a ichudzia³em - i uœwiadomieni komuniœci.Ci trzymali prym, m³oda gwardia, araczej awangarda Sowietów.Ludzie ci œci¹gnêli z niskiego Powiœla i z dalekiej Woli.Przemknêli siê pojedynczo wszystkimi ulicami, a tutaj dopiero, u wylotu AleiUjazdowskich, spiknêli siê i z radoœci¹ natrafili na swoich.W³aœciwy powódtego pochodu by³ nastêpuj¹cy.W jednej z fabryk robotnicy za¿¹dalipodwy¿ki zarobku o 50 procent.Skoro dyrekcja kategorycznie odmówi³a,grzecznie ujêli dyrektora pod paszki i wyprowadzili na podwórze, a z podwórzaza bramê.Tam zaœ poprosili go kolanem, ¿eby poszed³ do swego mieszkania, atutaj siê nie pl¹ta³, gdzie go nie potrza.Sami zaœ zajêli pozycje przymaszynach, ka¿dy specjalista przy swojej specjalnoœci.Fabrykê og³osili jakozajêt¹ w posiadanie rady robotniczej.W³aœciciel fabryki ze swej stronyog³osi³, ¿e fabrykê zamyka na czas nieograniczony, a wszystkich robotnikówwydala.Wtedy robotnicy oœwiadczyli, ¿e nie pozwol¹ zamkn¹æ tej fabryki,sami bêd¹ pracowaæ i nikomu jej nie dadz¹.Wtedy policja otoczy³a fabrykêi za¿¹da³a od zespo³u robotników, ¿eby wyszed³ dobrowolnie, jeœli niechce naraziæ siê na przymusowe wydalenie.W³aœnie wtedy kierownictwo partii za¿¹da³o od ogó³urobotników poparcia.Manifestacja wysz³a nagle z placu i ruszy³a podBelweder.W pierwszym szeregu znacznego t³umu szli uj¹wszy siê pod rêceideowi przedstawiciele, miêdzy innymi Lulek i Baryka.Baryka w samym œrodku,ubrany w lejbik ¿o³nierski i czapkê ¿o³niersk¹.Œpiewali.W³aœnie konna policja pokaza³a siê w jednej z ulicpoprzecznych.Oficer na piêknym koniu, w p³aszczu gumowym spiêtym napiersiach, w skokach konia i lansadach przeje¿d¿a³ obok t³umu szarego irudego, który siê œciska³ i zbija³ w jedno cia³o.Oficer przypatrywa³siê pilnie ideowcom.Specjalnie pilnie temu w czapce ¿o³nierskiej.Gdy t³umzbli¿y³ siê pod sam ju¿ pa³acyk belwederski, z wartowni ¿o³nierskiejwysun¹³ siê oddzia³ piechoty i stan¹³ w poprzek ulicy, jakby tam nagleœciana szara, parkan niez³omny, mur niezdobyty wyrós³.Baryka wyszed³ z szeregów robotników i par³ oddzielnie,wprost na ten szary mur ¿o³nierzy - na czele zbiedzonego t³umu.Konstancin, d.21 wrzeœnia 1924 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.