Index
Ikon
Bogdanowicz Marta Psychologia kliniczna dziecka w wieku pr (2)
rozdzial 06 (12)
lex polonica 6
Silm6
The Redemption of Althalus by Eddings
Cook Glen Zapada cien wszystkich nocy
Gdy poluje lew
Issac Asimov Fundacja (4)
pyl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annkula.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Blockley odwróci³siê, chc¹c znaleŸæ coœ wiêkszego i ciê¿szego.Dooko³a by³ tylko gruby piasek i niewielkie kamienie.Kiedy spojrza³znowu na kraba, zdrêtwia³ ze strachu.Skorupiak nie by³ sam.Otacza³y go cztery inne.M¹ci³o mu siê wg³owie.John Blockley nie móg³ pogodziæ siê z tym co widzia³.Skorupiaki i cz³owiek przygl¹dali siê sobie prawie zzainteresowaniem.Strach stawa³ siê coraz silniejszy.Blockley poci³ siê.Jego nylonowa koszulka by³a ju¿ kompletniemokra.Wiedzia³, ¿e to dzieje siê naprawdê, ale przekonywa³ siebie, ¿e to nie ma nic wspólnego z wydarzeniami nawybrze¿u, bo przecie¿.To jest pó³noc kraju! I nie ma ¿adnych po³¹czeñ z morzem! Tylko plotki g³osi³y, ¿e jestpodziemny tunel prowadz¹cy do morza.W pewnym momencie, z dna Loch Merse przysz³a odpowiedŸ na w¹tpliwoœci Johna Bleckleya.Woda wzburzy³a siêjakby pod wp³ywem wielkiego wiatru i na wielkiej fali sparali¿owany strachem Blockley, zobaczy³ kraba sto razywiêkszego od tych, które przycupnê³y na brzegu.Teraz Pan na Craniarich wiedzia³ na pewno, ¿e to w³aœnie kraby-zabójcy, to one, bezlitosne potwory z oceanów zagra¿aj¹ce ca³ej cywilizacji.Teraz s¹ tu, w Loch Merse! Olbrzymiskorupiak wyszed³ z wody i zatrzyma³ siê.Tak jak tamte zacz¹³ mu siê przygl¹daæ.John wiedzia³, ¿e ta bestia potrafimyœleæ, czu³ si³ê inteligencji kryj¹c¹ siê w tej niesamowitej g³owie.Nagle Blockley dokona³ niezwyk³ego odkrycia.Wpierwszej chwili myœla³, ¿e zwariowa³, ale przekona³ siê, ¿e nie, ¿e to rzeczywiœc':jest samica, a te maluchy to jej dzieci.Loch Merse by³o miejscem, gdzie te olbrzymy siê rozmna¿a³y, wychowywa³y,uczy³y zabijania, a¿ gotowe do doros³ego ¿ycia do³¹cza³y do armii, która maj¹c tak œlepo pos³uszne wojsko mog³azaw³adn¹æ œwiatem.Blockley wiedzia³, ¿e musi siê st¹d wydostaæ i ostrzec wszyst-89kich! Zdecydowanie odwróci³ siê w kierunki wioski i zacz¹³ uciekaæ.W tej samej chwili us³ysza³, ¿e najwiêkszy krabruszy³ za nim.KLIK-KLIK-KLIK.- Kamienista droga, piasek osuwaj¹cy siê spod stóp bardzo utrudnia³y Johnowi wykorzystanie wszystkich swoichsprinterskich umiejêtnoœci.Potyka³ siê, wpada³ w zdradzieckie, ukryte w ziemi do³ki, œlizga³ siê na p³askich, mokrychkamieniach, podczas gdy krab szed³ nie zwalniaj¹c ani trochê tempa.Nic nie przeszkadza³o mu w poœcigu zacz³owiekiem, ani nierówny teren, ani olbrzymie rozmiary — szed³ zwinnie i bardzo szybko.Ma³e kraby stara³y siê iœæ jaknajbli¿ej— widocznie czu³y, ¿e zaraz rozpoczn¹ swoj¹ pierwsz¹ krwaw¹ ucztê.Kiedy Blockley dotar³ do poroœniêtej traw¹ ³¹ki,puœci³ siê pe³nym biegiem.Obejrza³ siê.Kraby by³y niedaleko.Olbrzym jakieœ dwadzieœcia piêæ metrów, a ma³e trochêdalej; widocznie nie mog³y sobie poradziæ z nierównoœciami pla¿y.Spróbowa³ bardzie przyspieszyæ.By³ przecie¿doœwiadczonym biegaczem.Nieraz wygrywa³ krajowe prze³aje.Bieg³ teraz d³ugim, spokojnym krokiem, a nie jakpoprzednio szybkim, krótkim, jeszcze bardziej mêcz¹cym truchtem.Marzy³, ¿eby dostaæ siê do zamku.Teren wznosi³ siêdoœæ ostro.John nie mog¹c wytrzymaæ forsownego biegu pod górê, znacznie zwolni³.Znowu siê obejrza³.Krabzmniejszy³ odleg³oœæ do piêtnastu metrów.John Blockley wiedzia³ ju¿, ¿e nie uda mu siê uciec.Poczu³ ¿al.Nie strach,tylko w³aœnie ¿al, ¿e zawiód³ swoich rodaków i nie zd¹¿y³ ich ostrzec, ¿e kraby rozmna¿aj¹ siê w Loch Merse.Ta90wa¿na informacja pozwoli³aby szybko wytropiæ i zniszczyæ podwodne, ci¹gle rosn¹ce legiony zabójców.John ¿a³owa³tak¿e, ¿e tajemnica Cramarich i jeziora pozostanie nierozwi¹zana.Ten, jak o nim mówili, diabe³ McKechnie wcale nie by³winien zarzucanych mu zabójstw i zaginiêæ.Ta ziemia ju¿ na zawsze pozostanie otoczona mgie³k¹ tajemniczoœci.Johnnie móg³ oddychaæ.Nogi odmawia³y pos³uszeñstwa, trzês³y siê ze zmêczenia.Pozosta³a ju¿ tylko duma i w³asnagodnoœæ.Zatrzyma³ siê i odwróci³.Nie by³o sensu dalej uciekaæ.Krab by³ ju¿ zaledwie kilka metrów za nim.Blockleyteraz ju¿ bardzo wyraŸnie widzia³ niesamowite, nawet trochê groteskowe krabie szczêki.W czerwonych oczach p³onê³a^wœciek³oœæ, z gard³a s¹czy³ siê z³owrogi syk.Przez chwilê stali mierz¹c siê wzrokiem, jak bokserzy na ñngu.Czteryma³e kraby t³oczy³y siê za matk¹, ciekawe i chêtne do walki.John Blockley nawet nie rozgl¹da³ siê za cudowna drog¹wybawienia, wiedzia³, ¿e takiej nie znajdzie.Nie ba³ siê œmierci.Przera¿a³a go tylko myœl o tym, w jaki sposób bêdzieumiera³.Czy te ogromne szczypce bêd¹ rozdziera³y go powoli na drobne kawa³ki? I znowu og³osz¹, ¿e nastêpny panCraniarich znikn¹³ w tajemniczych okolicznoœciach, legenda doleje oliwy do ognia, policja bêdzie szamota³a siêbezsilnie w poszukiwaniu chocia¿by cia³a, a agenci w poszukiwaniu nowego nabywcy posiad³oœci.Prawdopodobniedo akcji wkrocz¹ oddzia³y tajniaków, podsycaj¹c przez to jeszcze bardziej legendê, której ju¿ nikt i nigdy nie rozwi¹¿e.Wieœniaków spotka ten sam los albo, dowiedziawszy siê o jego œmierci i nie zwa¿aj¹c ju¿ na nic, uciekn¹ st¹d.91Krab ruszy³ na niego jednym b³yskawicznym skokiem.Potê¿ne uderzenie rzuci³o Johna Blockleya na ziemiê, onpadaj¹c uderzy³ ty³em g³owy o kamieñ i natychmiast poniós³ œmieræ, oszczêdzaj¹c sobie tym samym d³ugiej agonii, jakaby³a udzia³em prawie ka¿dej z ofiar krabów w ci¹gu ostatnich dwóch tygodni.K-rab sta³ przez chwilê nad le¿¹cymcia³em, jakby siê zdziwi³ i ¿a³owa³, ¿e zabi³ ofiarê tak szybko.Wzniesione wysoko szczypce nie opad³y na trupa i niezaczê³y go rozdzieraæ.Oddawa³y ho³d, który za chwilê mia³ siê zamieniæ w sygna³ dla maluchów.Przeci¹g³y œwist, jakiwyda³a samica, da³ ma³ym znak do ataku.Cztery skorupiaki rzuci³y siê spragnione pierwszego ³yku ludzkiej krwi, alezatrzyma³y siê tu¿ przy trupie, jakby nie by³y pewne jak nale¿y tê ucztê zacz¹æ.Samica nie drgnê³a.Nie zamierza³a impomagaæ.Wszystkie cztery wreszcie zdecydowa³y siê na pierwszy krok i rozpoczê³y dziko rozszarpywaæ cia³o Block-leya [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.