Index
Lampart poluje w ciemnoÂœci
Chalker Jack L Swiaty Rombu 03 Charon Smok u wrot
Yeffeth Glenn Wybierz Czerwona Pigulke
Nastanie nocy (7)
abc.com.pl 9
Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (podręcznik dla studentów medycyny)
Rice Anne Godzina czarownic Tom 4
Polonez Fiat Poradnik Napraw
Pod redakcjÄ… Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (6)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Lochtkamper wróci³ na gie³dê.Po raz ostatni przeszed³ przez hall i wkroczy³ dogabinetu zarz¹du.Stan¹³ z poszarza³¹ twarz¹ poœrodku du¿ej sali.- Niech Jezus ma nad wami tyle samo litoœci, kiedy przyjdzie na was kryska -powiedzia³ ³ami¹cym siê, zgorzknia³ym g³osem.- Przyjaciele! Moi przyjaciele!Sean, ile torazy wspólnie zalewaliœmy robaka? A ty, Duff, czy nie wczoraj jeszcze œciska³eœmoj¹ rêkê?Przeszed³ przez hall i znikn¹³ za drzwiami.Jego apartament w hotelu Great Northznajdowa³ siê nie dalej ni¿ piêædziesi¹t jardów od gie³dy.W gabinecie zarz¹dus³ychaæ by³owyraŸnie strza³ z pistoletu.Tej nocy Duff i Sean upili siê razem w Apartamentach Wiktorii.- Dlaczego to zrobi³? Dlaczego musia³ siê zabiæ?- Wcale nie musia³ - odpar³ Duff.- Mia³ nie po kolei w g³owie.- Gdybym tylko wiedzia³, ¿e ma zamiar to zrobiæ.Bo¿e, gdybym tylko wiedzia³.- Niech to diabli, cz³owieku, on po prostu zaryzykowa³ i przegra³.To nie naszawina.Tak samo post¹pi³by w stosunku do nas.- Nie podoba mi siê to.To pod³e.Wycofajmy siê, póki jeszcze czas.- Ktoœ wywróci³ siê na torze, a ty chcesz zawo³aæ „koniec wyœcigu!”- Teraz inaczej to wygl¹da.Na pocz¹tku by³o inaczej.- Tak.I inaczej bêdzie jutro rano.ChodŸ, ch³opcze, wiem, czego ci potrzeba.- Dok¹d idziemy?- Do Opery.- Co powie Candy?- Candy nie musi wiedzieæ.Duff mia³ racjê; nazajutrz wygl¹da³o to inaczej.W biurze czeka³ ich jak zwyklenawa³pracy, a na gie³dzie dosz³o do interesuj¹cych przetasowañ.Pomyœla³ o Karlutylko raz wci¹gu ca³ego dnia i sam nie wiedzia³ dlaczego, ale nie obesz³o go to ju¿ takbardzo.Pos³ali mupiêkny wieniec.Zda³ sobie sprawê z rzeczywistego charakteru uprawianej przez siebie gry.Rozwa¿a³,czy nie wycofaæ siê z ju¿ zgromadzon¹ fortun¹; ale oznacza³oby to oddanietrzymanej w rêkuw³adzy.Na³Ã³g tkwi³ w nim ju¿ zbyt g³êboko, nie móg³ mu siê oprzeæ.Jegopodœwiadomoœæwessa³a sumienie i umieœci³a je gdzieœ g³êboko.Czu³ czasami, jak siê szarpie iwyrywa, aleim d³u¿ej tam siedzia³o, tym s³absze by³y te podrygi.Uspokaja³ go Duff; s³owaDuffa by³yniczym soki ¿o³¹dkowe, które pomaga³y przetrawiæ tkwi¹c¹ we wnêtrznoœciachgrudê.Niezorientowa³ siê jeszcze, ¿e to, co Duff mówi, i to, co Duff robi, nie jestkoniecznie tymsamym, w co Duff wierzy.Trzeba graæ bez litoœci, trzeba graæ, ¿eby wygraæ.17.Duff sta³ w gabinecie Seana, odwrócony plecami do kominka, pal¹c cygaro iczekaj¹c na powóz, który mia³ ich zawieŸæ na gie³dê.Jego szczup³e kszta³tnenogi, obute wczarn¹ b³yszcz¹c¹ skórê, odbija³y siê wyraŸnie na tle p³omieni.Mia³ na sobiepalto, zimowyporanek by³ bowiem doœæ ch³odny.Rozchylony ko³nierz ods³ania³ brylant, któryiskrzy³ siê ijaœnia³ w jego krawacie.- Cz³owiek przyzwyczaja siê w koñcu do kobiety - stwierdzi³.- Znam Candy odczterech lat, a wydaje mi siê chwilami, ¿e jestem z ni¹ przez ca³e ¿ycie.- To wspania³a dziewczyna - zgodzi³ siê machinalnie Sean, zanurzaj¹c pióro wka³amarzu i podpisuj¹c le¿¹cy przed nim dokument.- Skoñczy³em trzydzieœci piêæ lat - ci¹gn¹³ dalej Duff - i jeœli kiedykolwiekzamierzammieæ syna.Sean od³o¿y³ ostro¿nie pióro i spojrza³ na przyjaciela; usta rozchyli³y mu siê wuœmiechu.- Ktoœ powiedzia³ mi kiedyœ: „one otwieraj¹ przed tob¹ swój miêkki ma³ymó¿d¿ek”, apotem doda³: „one nie pragn¹ niczego dzieliæ, chc¹ tylko posiadaæ”.Czy mi siêwydaje, czys³yszê ca³kiem nowy ton?Duff przest¹pi³ z zak³opotaniem z nogi na nogê.- Czasy siê zmieniaj¹ - próbowa³ siê broniæ.- Mam trzydzieœci piêæ lat.- Powtarzasz siê - zarzuci³ mu Sean, a Duff uœmiechn¹³ siê s³abo.- No có¿, prawda polega na tym, ¿e.Nie dane mu by³o skoñczyæ tego zdania; z ulicy doszed³ ich nag³y têtent imachinalnieodwrócili g³owy w stronê okna.- Poœpiech oznacza k³opoty - powiedzia³ Sean, wstaj¹c szybko z krzes³a.Podszed³dookna.- To Curtis.Po jego twarzy widzê, ¿e nie przynosi dobrych wiadomoœci.Za drzwiami s³ychaæ by³o podniesione g³osy i szybkie kroki.Po chwili do pokojuwpad³ bez pukania Martin Curtis.Mia³ na sobie kombinezon górniczy i pochlapaneb³otemkalosze.- Trafiliœmy na kurzawkê na dziewi¹tym poziomie.- Jakie szkody? - zapyta³ Duff.- Du¿e, zala³o wszystko do poziomu ósmego.- Jezu, naprawienie tego zajmie nam co najmniej dwa miesi¹ce! - krzykn¹³ Sean.-Czyktoœ na mieœcie ju¿ o tym wie? Mówi³eœ komuœ?- Przyjecha³em prosto tutaj.Na przodku, kiedy to siê sta³o, by³ Cronje ijeszcze piêciuludzi.- Natychmiast tam wracaj - zakomenderowa³ Sean.- Ale jedŸ spokojnie.Niechcemy,¿eby ca³y œwiat siê dowiedzia³, ¿e mamy k³opoty.Nie wypuszczaj nikogo z terenukopalni.Musimy mieæ trochê czasu, ¿eby sprzedaæ akcje.- Tak jest, panie Courteney - odpar³ Curtis i zawaha³ siê.- W kurzawce zgin¹³Cronje itych piêciu.Czy mam zawiadomiæ wdowy?- Nie rozumiesz po angielsku? Nie chcê, ¿eby choæ jedno s³owo o katastrofiewydosta³o siê stamt¹d przed godzin¹ dziesi¹t¹.Musimy mieæ trochê czasu.- Ale¿, panie Courteney.- Curtis by³ wzburzony [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.