Index
Erikson Steven Bramy domu umarlych
MacDONALD, George Donal Grant
Pakt Holcrofta
Chmielewska Joanna Klin (4)
style (4)
Sienkiewicz Henryk Bez dogmatu
www nie com pl 1
abc.com.pl 9
07 (253)
abc.com.pl 7
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Przysiêgam na Ligê.Kobieta przy drodze œci¹gnê³a wargi.- Ruszaj wiêc st¹d i znikaj - poleci³a.Madame Semele zacmoka³a, potrz¹snê³a lejcami i mu­³y ruszy³y naprzód.W mrocznym wnêtrzu wozu gwiazda spa³a spokojnie, nieœwiadoma, jak blisko otar³a siê o œmieræ i jakie mia³a szczêœcie, ¿e jej uniknê³a.Gdy chata z patyków i œmiertelna biel Kana³u Kopacza zniknê³y im z oczu, egzotyczny ptak podlecia³ na ¿erdŸ, uniós³ g³owê i zacz¹³ æwierkaæ, œwiergotaæ i œpiewaæ, a¿ w koñcu madame Semele zagrozi³a, ¿e jeœli nie umilknie, skrêci mu kretyñski kark.Jednak ptak, skryty bezpiecznie w mroku wozu wci¹¿ æwierka³, œmia³ siê i pogwizdywa³, a raz nawet zahuka³ jak sówka.Gdy dotarli w pobli¿e miasteczka Mur, s³oñce zni¿a³o siê ju¿ nad zachodnim horyzontem.Œwieci³o im prosto w oczy, na wpó³ oœlepiaj¹c i zamieniaj¹c ca³y œwiat w p³yn­ne z³oto.Niebo, drzewa, krzaki, nawet œcie¿ka w promie­niach zachodz¹cego s³oñca wydawa³y siê z³ote.Madame Semele zatrzyma³a wóz na ³¹ce, w miejscu gdzie zamierza³a postawiæ kram.Wyprzêg³a oba mu³y i poprowadzi³a je do strumienia.Tam uwi¹za³a zwierzêta do drzewa, one zaœ zaczê³y piæ, zach³annie, z zapa³em.Na ³¹ce roi³o siê od innych handlarzy i goœci rozstawia­j¹cych kramy, rozbijaj¹cych namioty, wieszaj¹cych na drzewach zas³ony.Nastrój oczekiwania udziela³ siê wszyst­kim bez wyj¹tku, zabarwia³ ich œwiat niczym z³ociste pro­mienie s³oñca nad zachodnim horyzontem.Madame Semele podrepta³a do wozu i zdjê³a z ³añcu­cha klatkê.Wynios³a j¹ na ³¹kê, postawi³a na kopczyku174 ziemi, poroœniêtym zielon¹ traw¹, nastêpnie otworzy³a drzwiczki i koœcistymi palcami chwyci³a œpi¹cego sus³a.- Tu wysiadasz - oznajmi³a.Suse³ potar³ ³apkami wil­gotne czarne oczka i zamruga³ w gasn¹cym œwietle dnia.Czarownica wyjê³a z kieszeni fartucha szklany narcyz i dotknê³a nim g³owy Tristrana.Tristran zamruga³ sennie, ziewn¹³, przeczesa³ d³oni¹ rozczochrane, br¹zowe w³osy i spojrza³ na wiedŸmê ocza­mi b³yszcz¹cymi z wœciek³oœci.- Ty paskudna starucho.- zacz¹³.- Ucisz swój g³upi jêzyk - rzuci³a ostro madame Se­mele.- Przywioz³am ciê tu ca³o i zdrowo, w tym samym stanie, w jakim ciê spotka³am.Zapewni³am ci wikt i opie-runek - a jeœli nie by³y dok³adnie takie, jak siê spodziewa­³eœ, co mnie to obchodzi? Teraz idŸ, nim zamieniê ciê w ¿a³osnego robaka i odgryzê g³owê, albo chocia¿ ogon.IdŸ ju¿! Sio! Sio!Tristran policzy³ do dziesiêciu.Potem odwróci³ siê bez­ceremonialnie i odszed³.Zatrzyma³ siê kilkanaœcie kroków dalej, obok kêpy drzew, czekaj¹c na gwiazdê, która, kuœty­kaj¹c, zesz³a po stopniach wozu i ruszy³a za nim.- Z tob¹ wszystko w porz¹dku? - spyta³, szczerze za­troskany.- Tak, dziêkujê - odpar³a gwiazda.- Nie traktowa³a mnie Ÿle.Prawdê mówi¹c, nie wierzê, by w ogóle wie­dzia³a, ¿e tam by³am.Czy¿ to nie osobliwe?Teraz przed madame Semele usiad³ ptak.Czarownica dotknê³a puszystej g³owy szklanym kwiatem i ptak zami­gota³, zmieniaj¹c siê w m³od¹ kobietê, na oko niewiele starsz¹ od Tristrana, o ciemnych, krêconych w³osach i po­roœniêtych futrem kocich uszach.Kobieta zerknê³a na Tri­strana.W jej fio³kowych oczach by³o coœ niezwykle zna­jomego, choæ Tristran nie potrafi³ sobie przypomnieæ, gdzie ju¿ je widzia³.175 - A zatem tak wygl¹da ptak w swej prawdziwej posta­ci - mruknê³a Yvaine.- By³a mi³¹ towarzyszk¹.- W tym momencie gwiazda zauwa¿y³a, ¿e srebrny ³añcuszek, wiê­¿¹cy ptaka, nie znikn¹³, gdy ten sta³ siê kobiet¹.Wci¹¿ po­³yskiwa³ wokó³ jej kostki i przegubu.Yvaine pokaza³a go Tristranowi.- Tak - rzek³.- To okropne.Ale bojê siê, ¿e nic nie mo¿emy z tym zrobiæ.Razem przeszli przez ³¹kê w stronê wyrwy w murze.- Najpierw odwiedzimy moich rodziców.Nie w¹tpiê, ¿e têsknili za mn¹ równie mocno, jak ja za nimi.- Prawdê mówi¹c, Tristran podczas swych wêdrówek w ogóle nie myœla³ o rodzinie.- Potem zaœ z³o¿ymy wizytê Victorii Fo-rester i.- Tristran umilk³ nagle.Nie potrafi³ bowiem po­godziæ planu podarowania gwiazdy Victorii Forester ze œwiadomoœci¹, ¿e gwiazda nie jest rzecz¹, która mo¿e prze­chodziæ z r¹k do r¹k, lecz osob¹, prawdziw¹ pod ka¿dym wzglêdem.A przecie¿ naprawdê kocha³ Victoriê Forester.Có¿, uzna³ w duchu, nie ma co siê martwiæ na zapas.Jeszcze bêdzie czas, by spaliæ za sob¹ mosty.Na razie za­biorê Yvaine do wioski i zobaczê, co siê stanie.Nag³y przyp³yw animuszu sprawi³, ¿e czas spêdzony pod postaci¹ sus³a odszed³ w niebyt, pozostawiaj¹c mgli­ste wspomnienie, niczym zwyk³a drzemka pod kuchen­nym piecem.Niemal czu³ ju¿ w ustach smak najlepszego piwa pana Bromiosa, choæ z nag³ym poczuciem winy uœwiadomi³ sobie, ¿e zapomnia³, jaki kolor maj¹ oczy Victorii Forester.Czerwony kr¹g s³oñca wisia³ tu¿ nad dachami wioski Mur, gdy Tristran i Yvaine przeszli przez ³¹kê i spojrzeli na otwór w murze.Gwiazda zawaha³a siê.- Naprawdê chcesz to zrobiæ- ? - spyta³a Tristrana.-Coœ mnie niepokoi.176 - Nie denerwuj siê - odpar³ - choæ nie dziwiê siê twoim obawom.Mnie tak¿e ¿o³¹dek œciska siê jak w kleszczach.Kiedy usi¹dziesz w salonie mojej matki, pij¹c herbatê - no, mo¿e nie pij¹c, ale przynajmniej s¹cz¹c - poczujesz siê znacznie lepiej.Dla takiego goœcia, i aby powitaæ w domu syna, matka z pewnoœci¹ wyjmie najlepszy serwis.Jego d³oñ odnalaz³a rêkê dziewczyny i uœcisnê³a j¹ po­cieszaj¹co.Gwiazda spojrza³a na niego i uœmiechnê³a siê smutno.- Gdzie ty, tam.- szepnê³a.Trzymaj¹c siê za rêce, m³ody mê¿czyzna i upad³a gwiazda podeszli do furtki w murze. Rozdzia³ dziesi¹tyGwiezdny py³Ludzie powiadaj¹ czêsto, ¿e równie ³atwo jest przeo­czyæ coœ wielkiego i oczywistego, jak zapomnieæ o nie­wa¿nym drobiazgu, i ¿e owe wielkie przeoczenia czêsto mog¹ staæ siê przyczyn¹ powa¿nych problemów.Tristran Thorn po raz drugi od chwili swego poczêcia osiemnaœcie lat wczeœniej zbli¿y³ siê do wyrwy w murze od strony Krainy Czarów.Obok niego kuœtyka³a gwiazda.W g³owie krêci³o mu siê od zapachów i dŸwiêków rodzin­nej wioski, serce ros³o z ka¿dym krokiem.Uprzejmym skinieniem g³owy pozdrowi³ wartowników, rozpoznaj¹c ich obu.M³ody ch³opak, przestêpuj¹cy leniwie z nogi na nogê i s¹cz¹cy coœ z kufla - Tristran przypuszcza³, ¿e jest to zapewne najlepsze piwo pana Bromiosa - nazywa³ siê Wystan Pippin.Kiedyœ razem chodzili do szko³y, choæ nigdy siê nie przyjaŸnili.Natomiast starszy mê¿czyzna, z irytacj¹ ss¹cy ustnik fajki, która najwyraŸniej zgas³a, by³ nikim innym, jak dawnym pracodawc¹ Tristrana u Mon-daya i Browna, Wielce Szanownym Jerome'em Ambrosem Brownem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.