Index Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem Sienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem t.1 Sienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem t.2 Saylor Steven Dom Westalek 400 25 Pod redakcjÄ… Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (8) abc.com.pl 9 Glen Cook Cien w ukryciu Issac Asimov Nemesis (9) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .A ¿yj¹ce wœród nas M¹dre Kobiety w³ada³y jedynie cz¹stk¹ talentu i nie przywo³ywa³y Wielkich Mocy, tylko pomniejsze si³y.By³am siostrzenic¹ pani Chriswithy i jej przybran¹ córk¹.Ciotka wychowywa³a mnie po œmierci mojej matki, która umar³a ze zgryzoty, gdy¿ nie wyobra¿a³a sobie ¿ycia bez ukochanego ma³¿onka; mój ojciec os³ania³ jej ucieczkê i zgin¹³ w walce z band¹ karsteñskich grasantów.Powiedziano mi, i¿ po moim urodzeniu odwróci³a siê twarz¹ do œciany.Nie chcia³a nawet na mnie spojrzeæ.Serce pani Chriswithy by³o tak wielkie, ¿e i ja znalaz³am tam swoje miejsce.Zreszt¹ nie tylko mnie zastêpowa³a matkê w tych burzliwych czasach.Wychowywa³a te¿ Yonana, w którego ¿y³ach p³ynê³a w równej czêœci krew Starej Rasy i sulkarskich ¿eglarzy, syna jej serdecznej przyjació³ki.Pani Chriswitha urodzi³a swemu ma³¿onkowi troje dzieci: Imhara, jego dziedzica, oraz dwie córki, panie Dalhis i Meegan, znacznie od nas starsze, które w m³odym wieku wydano za m¹¿ za wasali pana Hervona.Ale ja by³am inna ni¿ wszyscy.Pocz¹tkowo s¹dzono, ¿e mam tylko wrodzony dar uzdrawiania, poniewa¿ patrz¹c na cz³owieka czy na zwierzê, w jakiœ sposób widzia³am choroby, które ich nêka³y.Umia³am te¿ porozumiewaæ siê ze zwierzêtami, tak ¿e z czasem nie mog³am jeœæ miêsa, ani - co zachowa³am ju¿ wy³¹cznie dla siebie - ¿yczyæ myœliwym pomyœlnych ³owów.Kiedy Czarownice z Estcarpu dokona³y swego ostatniego i najwiêkszego wyczynu, si³¹ woli ruszaj¹c z posad góry i odgradzaj¹c swój kraj od Karstenu, wydawa³o siê, ¿e czeka nas nowe, spokojne ¿ycie.Pamiêta³am tylko wojnê i dziwnie siê czu³am na myœl o pokoju.Nieraz zastanawia³am siê, jak bêd¹ ¿yæ ludzie tacy jak Imhar, urodzony wojownik.Potrafi³ jedynie walczyæ i bez w¹tpienia nic innego go nie obchodzi³o.Tak ma³o go zna³am, chocia¿ mia³ zostaæ moim ma³¿onkiem i zacieœniæ wiêzy ³¹cz¹ce nasz klan.Myœlê jednak, i¿ niewiele to dla niego znaczy³o, we mnie zaœ tylko budzi³o niepokój.Yonan by³ mi bli¿szy od Imhara.Pochodzi³ z dwóch ras, które od wieków zajmowa³y siê ¿o³nierskim rzemios³em - a przecie¿ ¿adnej z nich pod tym wzglêdem nie przypomina³.Uparcie æwiczy³ szermierkê, strzelanie do celu z pistoletu strza³kowego, s³owem - stara³ siê nauczyæ wszystkiego, czego wymagano od mê¿czyzny w tamtych czasach.Lecz ze mn¹ rozmawia³ o czym innym, o zas³yszanych dawnych legendach i dziwnych opowieœciach.Mo¿e móg³by zostaæ Kowaczem Pieœni, ale szybciej przyswoi³ sobie wszystkie inne umiejêtnoœci ni¿ grê na podrêcznej harfie.Wydawa³o siê, ¿e to po³¹czenie ras w jakiœ sposób zniekszta³ci³o albo wrêcz pomniejszy³o zadatki na cz³owieka, którym mia³ siê staæ.Czasami zadawa³am sobie pytanie, jakie by³yby nasze losy, gdybyœmy pozostali w Estcarpie.Czy w koñcu poœlubi³abym Imhara i nigdy bym nie pozna³a ukrytej we mnie mocy? I czy znalaz³abym szczêœcie w niewiedzy? Niekiedy serce mówi mi, ¿e tak.Lecz zaraz inna cz¹stka mojej istoty gwa³townie temu zaprzecza.Sta³o siê inaczej.Gdy rozpoczêliœmy budowê zamku dla naszego klanu, przyby³ do nas ze wschodu pewien m³odzieniec.Tak bardzo przejêliœmy siê jego opowieœci¹ o ojczyŸnie naszych przodków, ¿e prawie bez namys³u ruszyliœmy nie tylko w nieznane, ale - jak siê okaza³o - na wojnê straszniejsz¹ i bardziej niebezpieczn¹ od wszystkiego, co dot¹d znaliœmy.Przybyliœmy przez góry do Zielonej Doliny.Rozkwit³am tam jak przesadzony do ogrodu polny kwiat, który dot¹d przymiera³ g³odem na ja³owej ziemi i usycha³ z braku wody.Spotka³am bowiem Pani¹ Zielonych Przestworzy - w naszych dawnych legendach nosi ona wiele imion, lecz w tym cyklu czasu woli nazywaæ siê Dahaun.I ona sama i jej plemiê, jakkolwiek podobni do ludzi, nie nale¿¹ ani do naszej rasy, ani - przypuszczalnie - do tego samego gatunku.Lud Zielonych Przestworzy przed wiekami zawar³ przymierze z tymi spoœród naszych kuzynów, którzy nie zadawali siê z Mocami Ciemnoœci.Kiedy Dahaun i ja po raz pierwszy spojrza³yœmy na siebie, natychmiast zrozumia³yœmy, ¿e szukamy tej samej drogi.W³adczyni leœnego ludu przyjê³a mnie do swego domu, gdzie najpierw dowiedzia³am siê, jak wielu rzeczy muszê siê nauczyæ i jak niewiele bêdê mog³a z siebie daæ, poniewa¿ wiem tak ma³o.By³am niby spragniony wêdrowiec na pustyni, któremu podano dzban Ÿródlanej wody.Lecz podobnie jak on zdawa³am sobie sprawê, ¿e muszê piæ powoli, ³yk za ³ykiem, gdy¿ uwolniony zbyt nagle talent móg³by zwróciæ siê przeciw mnie.Zielona Dolina by³a oblê¿on¹ twierdz¹ - fortec¹ Mocy Œwiat³a przeciw Mocom Ciemnoœci.Albowiem w Escore przed wiekami staro¿ytni adepci, którzy postawili siê ponad prawami Mocy Czarodziejskiej, wyrz¹dzili wiele z³a, rozkoszuj¹c siê wykoœlawianiem i deprawowaniem natury.Teraz zaœ przebudzone Z³o, choæ os³abione up³ywem czasu, gromadzi³o si³y, by znów pustoszyæ tê nieszczêsn¹ krainê.Powiedziano nam, ¿e jesteœmy bezpieczni w Zielonej Dolinie, poniewa¿ chroni¹ j¹ potê¿ne runy Œwiat³a, których nie mo¿e min¹æ nic ska¿onego przez Z³o.Mimo to wszyscy mê¿czyŸni (pospo³u z tymi, którzy nie mieli ludzkiej postaci, ale s³u¿yli Œwiat³u) patrolowali okolice naszej oazy, odpieraj¹c ataki s³ug Ciemnoœci.A potem.Pewnego ranka po przebudzeniu zobaczy³am swoje rêce lepkie od gliny, któr¹ widzia³am na brzegu rzeki p³yn¹cej przez Dolinê.Ogarn¹³ mnie wtedy tak wielki niepokój i poczucie winy, jakbym zdradziecko wpuœci³a wrogów do zamku.Nie mog³am jednak nikomu o tym powiedzieæ, ani pani Dahaun, ani mojej przybranej matce.Na szczêœcie nie brakowa³o mi zajêcia.Yonan spad³ ze ska³y i dozna³ doœæ ciê¿kich obra¿eñ.Na pewno by umar³, gdyby Jaszczuroludek Tsali nie odnalaz³ go uwiêzionego w jednej ze szczelin.Cieszy³o mnie, ¿e muszê leczyæ jego kostkê i mam du¿o pracy.Bo chocia¿ zaraz zmy³am glinê z r¹k, wydawa³o mi siê jednak, ¿e nadal s¹ ni¹ w jakiœ sposób zbrukane.Drêczy³ mnie te¿ niejasny niepokój.Trzykrotnie próbowa³am o tym opowiedzieæ, przekona³am siê jednak, ¿e nie jestem w stanie wykrztusiæ nawet s³owa.Odwo³a³am siê wiêc do nauk Dahaun - lecz nic nie wskazywa³o, by cokolwiek maj¹cego zwi¹zek z Ciemnoœci¹ przedosta³o siê przez nasze zapory.Tamtej nocy nie mog³am usn¹æ, nawet chcia³am, ¿eby ktoœ przy mnie czuwa³.Zda³am sobie jednak sprawê, ¿e nawet o to nie potrafiê poprosiæ.Zasnê³am tak nagle, jak gdybym przesz³a przez jakieœ drzwi I mia³am sen tak samo ¿ywy i prawdziwy jak przebudzenie.Wszystko, co mnie dot¹d otacza³o, wyda³o mi siê z³udzeniem w porównaniu z miejscem, w którym teraz sta³am.By³ to pa³ac - niepodobny do tych, które widzia³am w Estcarpie.Mo¿e tylko w samym Es znajdowa³y siê równie staro¿ytne budowle.Œciany ogromnej komnaty ginê³y w mroku, ale bardzo wyraŸnie widzia³am wysoki rz¹d kolumn pokrytych p³askorzeŸbami wyobra¿aj¹cymi potwory z koszmarnego snu.Nie oœwietla³ ich ciep³y blask s³oñca czy jakiejkolwiek lampy, ale dziwna, zielono¿Ã³³ta poœwiata emanuj¹ca z upiornych filarów.Ktoœ tam na mnie czeka.ktoœ, z kim muszê siê spotkaæ.Zd¹¿aj¹c w nieznane niesamowit¹ naw¹, mia³am wra¿enie, ¿e nie idê normalnie, lecz p³ynê w powietrzu, niewa¿ka i bezwolna, niezdolna do sprzeciwu.Nawa koñczy³a siê kolist¹ przestrzeni¹.W samym œrodku sta³a pó³kolumna, na której spoczywa³a czaszka naturalnej wielkoœci, wyrzeŸbiona z najczystszego kryszta³u [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||