Index
Norton Andre Czarodziejskie miecze
Sienkiewicz Henryk Listy z podróży do Ameryki
abc.com.pl 7
26 eze (2)
12 (351)
07 (409)
Daniken Erich Oczy Sfinksa
13 (260)
Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoÂściach baÂśni (10)
26 (92)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Sama ksiê¿na z fraucymerem i dworem mia³a byæodes³ana do Wiœniowca, aby ksi¹¿ê z ca³¹ potêg¹ bezpiecznie i bez przeszkód móg³ w ogieñruszyæ.Przygotowania na zamku by³y ju¿ zrobione, wozy z rzeczami i kosztownoœciami spakowane,zapasy zgromadzone, dwór choæby zaraz do wsiadania na wozy i konie gotowy.Aon¹ gotowoœæ sprawi³a ksiê¿na Gryzelda, która duszê w nieszczêœciu mia³a tak wielk¹ jakksi¹¿ê – i prawie mu wyrównywa³a energi¹ i nieugiêtoœci¹ charakteru.Widok ten bardzo pocieszy³ksiêcia, choæ serce rozdziera³o mu siê na myœl, ¿e przychodzi opuœciæ gniazdo ³ubniañskie,w którym tyle szczêœcia za¿y³, tyle potêgi rozwin¹³, tyle s³awy zdoby³.Zreszt¹ smutekten podzielali wszyscy, i wojsko, i s³u¿ba, i ca³y dwór; bo te¿ wszyscy byli pewni, ¿e gdykniaŸ w dalekich stronach bêdzie walczy³, nieprzyjaciel nie zostawi £ubniów w spokojnoœci,ale siê na tych kochanych murach zemœci za wszystkie ciosy, jakie z r¹k ksi¹¿êcych poniesie.Nie brakowa³o wiêc p³aczu i lamentów, osobliwie miêdzy p³ci¹ niewieœci¹ i tymi, którzy siêju¿ tu porodzili i groby rodzicielskie zostawiali.183ROZDZIA£ XXIVPan Skrzetuski, który pierwszy przed chor¹gwiami do zamku skoczy³, o kniaziównê i Zag³obêpytaj¹c, oczywiœcie ich tu nie znalaz³.Ni tu ich widziano, ani o nich s³yszano, jakkolwiekby³y ju¿ wieœci o napadzie na Roz³ogi i o zniesieniu wasi³owskiego prezydium.Zamkn¹³siê tedy rycerz w swojej kwaterze, w cekhauzie, razem z zawiedzion¹ nadziej¹ – i ¿al, i obawa,i troski na nowo do niego przylecia³y.Ale opêdza³ siê im, jak ranny ¿o³nierz opêdza siê napobojowisku krukom i kawkom, które siê ku niemu zgromadzaj¹, by ciep³¹ krew piæ i œwie¿emiêso szarpaæ.Krzepi³ siê myœl¹, ¿e Zag³oba, tak w fortele obfity, przecie siê mo¿e wykrêci ido Czernihowa, po otrzymaniu wiadomoœci o zniesieniu hetmanów, siê schroni.Przypomnia³te¿ sobie w porê owego dziada, którego jad¹c do Roz³ogów spotka³, a który, jak sam powiada³,przez jakiegoœ czorta z odzie¿y wraz z pacho³kiem odarty, trzy dni go³y w oczeretachkahamlickich siedzia³ boj¹c siê na œwiat wychyliæ.Przysz³a nagle myœl panu Skrzetuskiemu,¿e to Zag³oba musia³ dziada obedrzeæ, aby dla siebie i dla Heleny przebranie zdobyæ.„Niemo¿e to inaczej byæ!” – powtarza³ sobie namiestnik – i ulgi wielkiej na tê myœl doznawa³,gdy¿ takie przebranie bardzo ucieczkê u³atwia³o.Spodziewa³ siê te¿, ¿e Bóg, któren nad niewinnoœci¹czuwa,Heleny nie opuœci, a chc¹c ³askê jego tym bardziej dla niej zjednaæ, postanowi³sam z grzechów siê oczyœciæ.Wyszed³ tedy z cekhauzu i szuka³ ksiêdza Muchowieckiego,a znalaz³szy go pocieszaj¹cego niewiasty, o spowiedŸ prosi³.Ksi¹dz powiód³ go dokaplicy, zaraz siad³ do konfesjona³u i s³uchaæ pocz¹³.Wys³uchawszy, naukê dawa³, budowa³,w wierze utwierdza³, pociesza³ i gromi³.A gromi³ w ten sens, i¿ nie wolno jest chrzeœcijaninowiw moc Bo¿¹ w¹tpiæ, a obywatelowi wiêcej nad swym w³asnym ni¿ nad ojczyzny nieszczêœciemp³akaæ, gdy¿ prywata to jest swego rodzaju mieæ wiêcej ³ez dla siebie ni¿ dla publiki– i wiêcej swego kochania ¿a³owaæ ni¿ klêsk powszechnych.Po czym te klêski, ten upadeki hañbê ojczyzny w tak wznios³ych i ¿a³oœliwych wyrazi³ s³owach, ¿e zaraz wielk¹ mi³oœædla niej w sercu rycerza roznieci³, od której w³asne nieszczêœcia tak mu zmala³y, ¿e prawie ichdostrzec nie móg³.Oczyœci³ te¿ go z zawziêtoœci i nienawiœci, jak¹ przeciw Kozakom w nimspostrzeg³.„Których gromiæ bêdziesz – mówi³ – jako nieprzyjació³ wiary, ojczyzny, jakosprzymierzeñców pogañstwa, ale jako swoim krzywdzicielom przebaczysz, z serca odpuœcisz– i mœciæ siê nie bêdziesz.A gdy tego doka¿esz, tedy widzê ju¿, ¿e Bóg ciê pocieszy i kochanietwoje tobie odda, i spokój tobie zeœle.”184Po czym go prze¿egna³, pob³ogos³awi³ i wyszed³, krzy¿em mu za pokutê do rana przedChrystusem rozpiêtym le¿eæ kazawszy.Kaplica by³a pusta i ciemna, jeno dwie œwiece migota³y przed o³tarzem, k³ad¹c blaski ró¿owei z³ote na twarz Chrystusa wykowan¹ z alabastru a pe³n¹ s³odyczy i cierpienia.Godzinyca³e up³ywa³y, a namiestnik le¿a³ bez ruchu niby martwy – ale te¿ czu³ coraz wyraŸniej, ¿egorycz, rozpacz, nienawiœæ, ból, troski, cierpienie odwijaj¹ mu siê od serca, wype³zaj¹ mu zpiersi i pe³zn¹ jak wê¿e, i kryj¹ siê gdzieœ w ciemnoœciach.Uczu³, ¿e l¿ej oddycha, ¿e jakobywstêpuje w niego nowe zdrowie, nowe si³y, ¿e w g³owie robi mu siê jaœniej i b³ogoœæ jakaœogarnia – s³owem, przed tym o³tarzem i przed tym Chrystusem znalaz³ wszystko, cokolwiekmóg³ znaleŸæ cz³owiek tamtych wieków, cz³owiek wiary niewzruszonej, bez œladu i cieniazw¹tpienia.Nazajutrz by³ ju¿ namiestnik jakby odrodzony.Rozpoczê³a siê praca, ruch i krêtanina, boby³ to dzieñ odjazdu z £ubniów.Oficerowie od rana mieli lustrowaæ chor¹gwie, czy konie iludzie w nale¿ytym porz¹dku, nastêpnie wyprowadzaæ na b³onia i szykowaæ do pochodu.Ksi¹¿ê s³ucha³ mszy œwiêtej w koœciele Œw.Micha³a, po czym wróci³ do zamku i przyjmowa³deputacje od greckiego duchowieñstwa i od mieszczan z £ubniów i z Chorola.Zasiad³ tedy natronie w sali malowanej przez Helma, w otoczeniu co przedniejszego rycerstwa, i tu go burmistrz³ubniañski Hruby ¿egna³ po rusku w imieniu wszystkich miast do dzier¿awy zadnieprzañskiejnale¿¹cych.Prosi³ go naprzód, ¿eby nie odje¿d¿a³ i nie zostawia³ ich jako owiecbez pasterza, co s³ysz¹c inni deputaci sk³adaj¹c rêce powtarzali: „Ne odji¿aj! ne odji¿aj!” – agdy ksi¹¿ê odpowiedzia³, i¿ nie mo¿e to byæ – padli mu do nóg, dobrego pana ¿a³uj¹c lubudaj¹c ¿al, gdy¿ mówiono, ¿e wielu z nich mimo ca³ej ³askawoœci ksi¹¿êcej bardziej sprzyja³oKozakom i Chmielnickiemu.Ale zamo¿niejsi bali siê mot³ochu, co do którego by³a obawa, ¿ezaraz po wyjeŸdzie ksiêcia z wojskiem powstanie.Ksi¹¿ê odpowiedzia³, ¿e ojcem stara³ siêim byæ, nie panem, i zaklina³ ich, by wytrwali w wiernoœci dla majestatu i Rzeczypospolitej,wspólnej wszystkim matki, pod której skrzyd³ami krzywd nie cierpieli, w spokoju ¿yli, w zamo¿noœciwzrastali, jarzma ¿adnego nie doznaj¹c, którego by postronni w³o¿yæ na nich niezaniechali.Podobnymi¿ s³owy po¿egna³ i duchowieñstwo greckie, po czym nadeszla godzinawyjazdu.Dopiero¿ p³acze i lamenty s³u¿by rozleg³y siê po ca³ym zamczysku.Panny z fraucymerumdla³y, a panny Anny Borzobohatej ledwie siê docuciæ mogli.Sama ksiê¿na tylkosiada³a z suchymi oczyma do karety i z podniesion¹ g³ow¹, bo dumna pani wstydzi³a siê pokazywaæludziom cierpienia.T³umy zaœ ludu sta³y pod zamkiem, w £ubniach bito we wszystkiedzwony, popi ¿egnali krzy¿ami wyje¿d¿aj¹cych, korowód powozów, szarabanów i wozówzaledwie móg³ siê przecisn¹æ przez zamkow¹ bramê.Wreszcie i sam ksi¹¿ê siad³ na konia.Chor¹gwie po pu³kach zni¿y³y siê przed nim, uderzonona wa³ach z dzia³; p³acze, gwar ludu i okrzyki pomiesza³y siê z g³osem dzwonów, zwystrza³ami, z dŸwiêkami tr¹b wojennych, z huczeniem kot³Ã³w.Ruszono [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.