Index Deaver Jeffery Kolekcjoner kosci Nieuchwytny jastrzšb Zbigniew Nienacki Ksiega strachow Nienacki Zbigniew Ksiega strachow 173 02 (7) Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (3) 133 00 (5) CH14 (21) Przetacznik Gierowska Maria, Włodarski Ziemowit Psychologia wychowania LUKA (3) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .- Dlaczego?- Mój zwierzchnik po prostu zabroni³ mi interesowania siê t¹ histori¹.Podobno policja wpad³a ju¿ na œlad przestêpców.- Nie wierzê - pokrêci³a g³ow¹.- Kolekcjoner to nie jest cz³owiek, którego ³atwo z³apaæ.Tutejsza policja zastawia³a na niego wiele pu³apek i nigdy ryba w sieæ nie wpad³a.Zreszt¹, troszkê pozna³am ciê i nie wydaje mi siê, abyœ chcia³ tak¹ sprawê pozostawiæ policji.Ona jest nieudolna.- A jednak, Joanno, od teraz bêdê tylko wypoczywa³ i jeœli zechcesz dotrzymaæ mi towarzystwa.- Nie mam wiele wolnego czasu.Przecie¿ prowadzê z matk¹ antykwariat i kto wie, czy nie bêdê musia³a wkrótce wyruszyæ w podró¿ po Polsce, aby szukaæ starych mebli.„No tak - pomyœla³em - gdy ja przesta³em okazywaæ zainteresowanie dla Kolekcjonera, to i ona straci³a je dla mnie”.I mimo ¿e przesta³a budziæ moje zaufanie i udawa³em, i¿ nawet na ni¹ nie patrzê, to przecie¿ wci¹¿ wydawa³a mi siê bardzo ³adna i poci¹gaj¹ca.- Nie rozbierzesz siê? Nie masz ochoty na opalanie? - zapyta³em.- Wydaje mi siê, ¿e jest ju¿ za póŸno na wylegiwanie siê na pla¿y.Myœlê raczej o dobrym obiedzie.We dwoje - zaznaczy³a.- Chcia³aœ powiedzieæ: o kolacji.Bo obiad to ju¿ jad³em z moimi podopiecznymi.- A propos, gdzie oni s¹? Nie opalaj¹ siê na pla¿y?- Id¹ dziœ na dyskotekê i chyba Zosia robi siê, jak to mówi¹, na bóstwo.- Nareszcie we dwoje! Bo muszê ci wyznaæ, ¿e nie przepadam za tymi ma³olatami.Ch³opak jeszcze jest do przyjêcia, ale dziewczyna wydaje mi siê nieznoœna.Uwa¿a siê za piêknoœæ, a poza tym jest zazdrosna o ciebie.- Jestem jej wujkiem.- Nie znasz takich podlotków! S¹ zazdrosne o ka¿dego, kto zaczyna zwracaæ uwagê na inn¹ kobietê.Nawet jeœli to jest jej wujek.Po prostu nieustannie chc¹ byæ punktem zainteresowania wszystkich.- Byæ mo¿e - zgodzi³em siê z ni¹.Jeszcze raz zerkn¹³em na Joannê i wyda³a mi siê naprawdê przeœliczna w krótkiej spódniczce i bia³ej bluzeczce.Jasne w³osy wichrzy³ jej wiatr od morza.Du¿e b³êkitne oczy patrzy³y tak ³agodnie.Mia³a dla mnie mi³y uœmiech swoich pe³nych warg.„Wszystkie ³adne kobiety s¹ przewrotne” - ostrzega³ mnie kiedyœ mój przyjaciel, równie¿ stary kawaler.- Zosia podejrzewa mnie tak¿e, ¿e staram siê ciebie poderwaæ, ¿eby utrudniæ ci poszukiwanie Kolekcjonera.- To dziecinada - odrzek³em, choæ wcale nie by³em pewien, czy Zosia nie ma racji.- Na kolacjê zaproszê ciê do restauracji „¯agiel”, najlepszej w ca³ym Sopocie.Szczególnie smaczne s¹ tam sma¿one ³ososie i pstr¹gi.- Myœla³em, ¿e w Ba³tyku ³owi siê zupe³nie inne ryby.Wzruszy³a ramionami:- Wiesz, jak to jest.W leœnych restauracjach, zamiast borowików i koŸlaków, podaj¹ pieczarki.W Zakopanem, gdzie du¿o owiec, za ¿adne skarby nie zjesz szasz³yku z baraniny.- W takim razie pozwolisz, ¿e pójdê do hotelu i przebiorê siê w jakiœ bardziej stosowny strój - zadecydowa³em.Podnios³em siê z piasku i ruszyliœmy razem w stronê hotelu.Oœwiadczy³a, ¿e poczeka na mnie w holu, a ja pojecha³em wind¹ na piêtro, gdzie znajdowa³ siê nasz pokój.Zasta³em tam Jacka i Zosiê, która suszy³a dopiero co umyte w³osy, by jak naj³adniej wygl¹daæ na dyskotece.W fotelu rozpiera³ siê dr¹galowaty m³odzieniec ze œladami po m³odzieñczych krostach i o bardzo d³ugich w³osach, chyba dawno nie mytych.Mia³ na sobie marynarski podkoszulek, d¿insy i bia³e adidasy.- Roman jestem - przedstawi³ mi siê.- To ja zabieram ich na dyskotekê.Poznaliœmy siê na przystani.Po chwili doda³, aby mi zaimponowaæ:- Widzia³ pan przed hotelem granatowe BMW? To mój wozik.- Bogaty z pana cz³owiek - zauwa¿y³em.- Nie powiem, Ÿle mi siê nie powodzi.Ten wozik nie jest tak w pe³ni mój, ale wkrótce na niego zapracujê.- A nie zna pan jakiejœ pracy dla mnie, abym i ja móg³ zarobiæ na taki samochód?Zarechota³:- Podobno pan ma ju¿ jakiœ wehiku³.- Owszem.Nie narzekam na niego.Ale skoro ju¿ pan tu jest i zaprosi³ na dyskotekê moich podopiecznych, to bardzo proszê, aby odwióz³ ich pan przed ósm¹.A najlepiej, jeœli mi pan pozostawi swój adres.- Kumam - rzek³.- Co pan robi? - zdumia³em siê.- No, kumam pana.Nie wiedzia³em, czy powinienem siê obraziæ, bo có¿ to znaczy³o, ¿e on mnie „kuma”?- Roman chcia³ powiedzieæ w naszym jêzyku - wyjaœni³ mi Jacek - ¿e wujka rozumie.Kumaæ, to znaczy rozumieæ.- Teraz i ja kumam - odpar³em.- Na wszelki wypadek zostawiê panu swój telefon we Wrzeszczu - zaofiarowa³ siê m³odzieniec.Chcia³em mu podaæ swój notes, ale gdzieœ mi siê zawieruszy³, wiêc on wyci¹gn¹³ z kieszeni jak¹œ pomiêt¹ kartkê i napisa³ numer swego telefonu.Zosi wysch³y ju¿ w³osy i posz³a do ³azienki, by uczesaæ siê starannie.Poszed³em za ni¹, zamkn¹³em drzwi i szepn¹³em:- Mam nadziejê, ¿e nie zdradziliœcie mu, kim jestem.Zosia wzruszy³a ramionami:- Te¿ pomys³? Powiedzieæ takiemu ch³opakowi, ¿e wujek jest od staro¿ytnoœci? Powiedzieliœmy, ¿e wujek ma wielk¹ wytwórniê lodów.I to wszystko produkuje na eksport.- A wehiku³? Czy te¿ samochód mnie nie zdradzi³?- Przecie¿ ¿adne z nas mu nie pokaza³o wujkowego szkaradzieñstwa.Po co traciæ takiego fajnego ch³opaka? Daliœmy mu do zrozumienia, ¿e wujka wehiku³ to coœ naprawdê ekstra.Jakiœ jeep, nissan terenowy lub coœ w tym rodzaju.Gdy wróci³em do pokoju, ch³opak wyci¹gn¹³ z kieszeni spodni posrebrzan¹ piersiówkê.- A mo¿e ³ykniemy sobie po ma³ym drinku? - zaproponowa³.- Czy pan nie za m³ody na drinki?- Mam dwadzieœcia lat - wyprê¿y³ siê dumnie.- A samochód bêdzie pan prowadzi³ po ma³ym drinku?- No tak.Racja - zgodzi³ siê ze mn¹ i schowa³ buteleczkê do kieszeni.Pomyœla³em, ¿e chyba tylko ze wzglêdu na mnie tak post¹pi³.Prawdopodobnie prowadzi³ samochód nie tylko po jednym, ale nawet po kilku drinkach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||