Index
www nie com pl 3
Stewart Mary Ta przyziemna magia
Andrzej Sapkowski Krew Elfow
Rice Anne Godzina czarownic Tom 4
Gleen Cook Czarna Kompania
abc.com.pl 7
Szklarski Alfred 9 Tomek w grobowcach faraonow
09 (108)
Pod redakcjÄ… Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (11)
pulnoc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Zwróci³a mi jednak uwagê.- To? To wygl¹da jak skorupka œlimaka.- Tak, szczególnie w kolorze.Jest to miara z³o¿onoœci, a nie bezpoœrednia wskazówka co do stanu fizycznego -tak przynajmniej mówi Ranay.Ta czêœæ jest nietypowa.Z regu³y nie wystêpuje w mózgach.Usta Insygny zadr¿a³y.- Chcesz powiedzieæ, ¿e ona jest chora?- Nie, oczywiœcie, ¿e nie.Powiedzia³em nietypowa, a nie nienormalna.Nie muszê chyba wyjaœniaæ ró¿nicypomiêdzy tymi terminami doœwiadczonemu naukowcowi.Marlena jest odmienna -sama o tym wiesz.W pewnymsensie zadowolony jestem z pojawienia siê tej skorupki œlimaka.Gdyby jej mózg by³ taki jak inne, nale¿a³obypowa¿nie zastanowiæ siê nad tym, dlaczego jest taka jaka jest; sk¹d bierze siê jej niezwyk³y dar? Czy udaje, a mo¿eto my jesteœmy ³atwowiernymi g³upcami?- Lecz sk¹d wiesz, ¿e to nie jest.nie jest.?- Objaw choroby? To niemo¿liwe.Mamy wydruki jej poprzednich badañ.Ta nietypowoœæ towarzyszy jej odniemowlêctwa.- Nikt mi o niej nie mówi³.Nic o niej nie wiedzia³am.- To zrozumia³e.Wczesne badania mózgu by³y dosyæ prymitywne i mog³y nie wykazaæ, a przynajmniej nic takuderzaj¹cego.Teraz natomiast, gdy mamy ju¿ odpowiednie urz¹dzenia, mo¿emy wróciæ do tych wczesnych badañ iprzeprowadziæ analizê inte-211resuj¹cego nas szczegó³u.Ranay ju¿ to zrobi³a.Jeszcze raz powiadam ci, Eugenio, ¿e powinniœcie wprowadziæ naRotorze nowoczesne badania mózgu.Decyzja Pitta o ich wstrzymaniu jest jednym z jego najg³upszych posuniêæ.Oczywiœcie, nie jest to tanie.l- Zap³acê - zamrucza³a Eugenia.|- Nie b¹dŸ niem¹dra.Koszty tego badania pokrywa bud¿et] Kopu³y.Przecie¿ wyniki tego testu mog¹ nam pomócw rozwi¹-j zaniu zagadki Plagi.Tak przynajmniej bêdzie brzmia³a wersja ofi-1 cjalna.No, wreszcie.Widzisz terazmózg Marleny zarejestrowny! w ca³ej jego z³o¿onoœci.Gdyby cokolwiek by³o nie w porz¹dku, zobaczylibyœmy to naekranie.- Nie masz pojêcia, jakie to wszystko jest przera¿aj¹ce - powiedzia³a Insygna.- Rozumiem, i nie powinnaœ czuæ siê winna.Marlena jest tak œwiêcie przekonana o tym, co mówi, ¿e ja jejwierzê.Wierzê, ¿e za tym absolutnym przekonaniem o w³asnym bezpieczeñstwie kryje siê coœ innego.- Jak to?Genarr wskaza³ na skorupkê œlimaka.- Ty tego nie masz, ja tak¿e tego nie mam; ¿adne z nas nie jest w stanie powiedzieæ, sk¹d bierze siê jej poczuciebezpieczeñstwa.Lecz ono istnieje i s¹dzê, ¿e powinniœmy wypuœciæ Marlenê na powierzchniê.- Czy musimy a¿ tak ryzykowaæ? Czy mo¿esz mi wyjaœniæ, dlaczego powinniœmy ryzykowaæ jej zdrowiem?- Z dwóch przyczyn.Po pierwsze, ona jest zdecydowana, a wydaje mi siê, ¿e jest w stanie zrobiæ wszystko, na cosiê zdecydowa³a - prêdzej czy póŸniej.Nie mo¿emy zakazaæ jej wyjœcia - lepiej od razu j¹ odes³aæ na Rotora,poniewa¿ nie bêdziemy w stanie zatrzymaæ jej tutaj.Po drugie, jej wizyta na powierzchni Erytro mo¿e nauczyæ nasczegoœ o Pladze.Dok³adnie nie umiem ci powiedzieæ, czego siê spodziewam, ale dla nas liczy siê ka¿dy drobiazg,nawet okruch wiedzy.- I dlatego chcesz ryzykowaæ umys³em mojej córki?- Nie s¹dzê, aby istnia³o jakieœ ryzyko.Pomijaj¹c ju¿ moj¹ wiarê w s³owa Marleny, zrobiê wszystko, aby j¹zabezpieczyæ.Na pocz¹tku nie pozwolimy jej na bezpoœrednie poruszanie siê po212powierzchni.Mogê na przyk³ad zorganizowaæ jej lot na Erytro.Zobaczy jeziora, równiny, wzgórza, kaniony.Mo¿emy nawet polecieæ nad brzeg morza.Krajobraz jest tutaj uderzaj¹co piêkny -sam go kiedyœ podziwia³em - leczdziki.Nigdzie ani œladu ¿ycia, pomijaj¹c niewidoczne go³ym okiem prokarioty.Byæ mo¿e dzikoœæ Erytro odstraszyj¹ i straci zainteresowanie dla planety.- A jeœli nie? Jeœli w dalszym ci¹gu bêdzie nalega³a na wyjœcie, na spacer po powierzchni?- Ubierzemy j¹ w skafander E.- Co to jest skafander E?- Skafander erytrojañski.Bardzo nieskomplikowany, podobny do skafandra kosmicznego, z tym ¿e nie jestskafandrem pró¿niowym.Zrobiony jest z nieprzepuszczalnej kombinacji plastiku i w³Ã³kien naturalnych.Jest bardzolekki i nie utrudnia ruchów.He³m z tarcz¹ chroni¹c¹ przed podczerwieni¹ jest nieco ciê¿szy.Skafander wyposa¿onyjest we w³asny zapas powietrza i urz¹dzenia do samowentylacji.Najwa¿niejsze jest to, ¿e osoba, ubrana w skafanderE, nie jest zagro¿ona bezpoœrednim oddzia³ywaniem œrodowiska Erytro.Poza tym Marlena nie wyjdzie sama.- A z kim? Nie wierzê nikomu oprócz siebie.Genarr uœmiechn¹³ siê.- Trudno wyobraziæ sobie gorszego towarzysza podró¿y.Nie masz pojêcia o Erytro, a przede wszystkim boisz siêjej.Nie odwa¿y³bym siê wypuœciæ ciê na zewn¹trz.Jedyn¹ osob¹, której obydwoje mo¿emy zaufaæ, jestem ja.- Ty? - Insygna otworzy³a usta ze zdziwienia.- Dlaczego nie? Nikt nie zna Erytro lepiej ode mnie.Jestem odporny na Plagê, podobnie jak Marlena.Podziesiêciu latach spêdzonych tutaj mogê chyba zaryzykowaæ takie stwierdzenie.Co wiêcej, jestem pilotem, niebêdziemy wiêc potrzebowali dodatkowej osoby.Wychodz¹c z Marlena, bêdê móg³ jej pilnowaæ.Jeœli jej zachowaniezacznie odbiegaæ od normy, przywiozê j¹ do Kopu³y, gdzie natychmiast przeprowadzimy badanie mózgu.- Lecz wtedy bêdzie ju¿ oczy^viœcie za póŸno.- Niekoniecznie.Plaga to nie gra we wszystko albo nic.Zdarza³y siê l¿ejsze przypadki, nawet bardzo lekkieprzypadki.Ludzie, którzy zapadali na mniej z³oœliw¹ odmianê Plagi, prowadzili póŸniej wzglêdnie normalne ¿ycie.Marlenie nic siê nie stanie, jestem pewny.213Insygna siedzia³a na krzeœle.Milcza³a.Wygl¹da³a jak ma³a, bezbronna dziewczynka.Genarr impulsywnie obj¹³ j¹ ramieniem.- Pos³uchaj, Eugenio, zapomnij o tym przez tydzieñ.Obiecujê ci, ¿e nie wypuszczê jej przynajmniej przeztydzieñ, a mo¿e nawet d³u¿ej, jeœli uda mi siê przekonaæ j¹, ¿e Erytro nie jest tak interesuj¹ca, jak sobie wyobra¿a,pokazuj¹c jej planetê z powietrza.Podczas lotu bêdzie zamkniêta w samolocie, bêdzie tak bezpieczna jak tutaj.Jeœlizaœ chodzi o ciebie.jesteœ astronomem, prawda?Spojrza³a na niego i odpowiedzia³a s³abym g³osem:- Wiesz, ¿e jestem.- W takim razie nigdy nie widzia³aœ gwiazd.Astronomowie nigdy nie patrz¹ na gwiazdy.Przygl¹daj¹ siêwy³¹cznie instrumentom.Nad Kopu³¹ panuje teraz noc, proponujê wiêc wizytê na poziomie widokowym iprzyjrzenie siê gwiazdom.Niebo jest czyste, a nic tak nie uspokaja jak nocne niebo pe³ne gwiazd, wierz mi.Genarr mówi³ prawdê.Astronomowie nie przygl¹daj¹ siê gwiazdom.Nie czuj¹ takiej potrzeby.Wydaj¹instrukcje teleskopom, kamerom i spektroskopom poprzez komputery, które z kolei siê programuje.Instrumenty wykonuj¹ ca³¹ pracê, dokonuj¹ analiz, symulacji graficznych.Astronomowie zadaj¹ tylko pytania istudiuj¹ odpowiedzi.A do tego nie s¹ potrzebne obserwacje gwiazd.Czy mo¿na przygl¹daæ siê gwiazdom dla przyjemnoœci? - zastanawia³a siê Insygna.- Czy mo¿e robiæ toastronom? Widok gwiazd sprawia, ¿e przypominasz sobie o obowi¹zkach, o pracy do wykonania, o pytaniach, któretrzeba zadaæ, tajemnicach, które trzeba rozwi¹zaæ i wreszcie o powrocie do laboratorium i uruchomieniuinstrumentów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.